Na obrzeżach Lublina, w dynamicznie rozwijającej się zachodniej dzielnicy miasta, 5 lat temu została utworzona parafia pw. św. Jana Kantego. Proboszczem nowej wspólnoty i budowniczym kościoła, który wśród nowych bloków rośnie ku chwale Boga i pożytkowi ludzi, jest ks. Bogdan Zagórski.
Urszula Buglewicz: Parafia jest wielkim placem budowy, wraz z nowymi blokami rośnie nowy kościół…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Bogdan Zagórski: Budowa kościoła to ciekawe doświadczenie, do którego nie przygotowuje studiowanie teologii ani formacja w seminarium. Dla mnie jest dużym wyzwaniem, bo musiałem przestawić się ze znanych mi form duszpasterskich na budowę. Pomocne okazały się wcześniejsze doświadczenia; gdy byłem proboszczem na Czwartku prowadziłem jako inwestor prace konserwacyjne. Kościół pw. św. Jana Kantego oraz przylegający do niego dom parafialny zaprojektował najstarszy aktywny zawodowo architekt, 93-letni Antoni Herman, twórca aż 7 kościołów w Lublinie. Jego biuro zaproponowało najlepszy w ocenie komisji projekt, prosty i funkcjonalny. Dzięki pracy ekipy budowlanej i licznych specjalistów, budynek wznoszony przy ul. Berylowej znajduje się blisko stanu określanego jako surowy zamknięty. Jestem więc inwestorem, ale przede wszystkim duszpasterzem.
Co już udało się wykonać?
Pierwsza łopata została wbita w ziemię w grudniu 2017 r., jednak ze względu na pogodę fundamenty można było zalać dopiero w lutym 2018 r. Od tamtego czasu budowa posuwa się w szybkim tempie; jak powiedziałem mamy już niemal stan surowy zamknięty. Oznacza to, że kościół jest zadaszony, wstawione są okna (za wyjątkiem znajdującej się na frontonie rozety); mamy rozprowadzoną instalację elektryczną i nagłośnieniową. Zakupione drzwi wejściowe oczekują na zamontowanie, gdy wewnątrz zakończą się prace związane z układaniem tynków na ścianach, montowaniem ogrzewania podłogowego i instalowaniem wymaganych względami bezpieczeństwa hydrantów. Niestety, mimo planów i oczekiwań, w tym roku nie uda nam się wejść do kościoła na Pasterkę. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, w marcu 2020 r. w nowej świątyni odbędą się rekolekcje ewangelizacyjne i peregrynacja kopii Krzyża Trybunalskiego.
Reklama
Jak zatem funkcjonuje parafia, która nie ma kościoła?
Parafia to przede wszystkim ludzie. Oczywiście, posiadanie tymczasowej kaplicy znacznie ułatwia pracę duszpasterską. W wielu miejscach tak się dzieje, że wspólnota gromadzi się na modlitwie w kaplicy, a przychodząc do niej obserwuje postępy budowy kościoła. Niestety, wielkość naszej działki nie pozwoliła na postawienie kaplicy, dlatego tak bardzo zależy nam na jak najszybszym zbudowaniu świątyni. W takiej sytuacji musiałem znaleźć inny sposób na tworzenie duchowej wspólnoty. Mimo tego, że nie mamy kościoła, wierni mocno identyfikują się z parafią. Chociaż uczestniczą w Mszach św. i nabożeństwach w sąsiednich parafiach, z dumą podkreślają, że są od „św. Jana Kantego”. Po zamieszkaniu na osiedlu wiele osób wita się ze mną osobiście (mieszkam w sąsiedniej parafii pw. Matki Bożej Różańcowej), lub za pomocą poczty mailowej. Od początku odbywa się wizyta duszpasterska; podczas pierwszej „kolędy” osobiście odwiedziłem wszystkich parafian. Teraz, ze względu na liczbę nowych mieszkańców (docelowo będzie ich ok. 20 tys.), pomagają mi inni kapłani. Owocem zaangażowania wiernych i duszpasterskiej pracy jest dwa koła Żywego Różańca, krąg Domowego Kościoła oraz grupa modlitewna, która, jak w czasach pierwszych chrześcijan, spotyka się w domach. Poza tym, w każdą niedzielę odwiedzam chorych i zanoszę im Komunię św. Mimo trudności, nie wyobrażam sobie, by budować kościół, nie budując równocześnie duchowej wspólnoty.