Reklama

Bieszczadzkie anioły nad Częstochową

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Majstrem Biedą o czwartej nad ranem

Reklama

Co tu robić, co tu robić? Tyle jeszcze do zrobienia, końca remontu nie widać, a tu jesień i tylko patrzeć, jak zima przyjdzie niespodzianie. Na zamieszkanie w nowym domu Federacji Wspólnot "Betel" w Koziegłowach-Rosochaczu czeka już grupka upośledzonych sierot społecznych. Zanim ogrzeją ręce przy ciepłym piecu, ich opiekunowie nie raz będą jeszcze łamać sobie głowy, jak przyspieszyć prace nad adaptacją i wykończeniem przeznaczonego dla nich domu. Niejedną noc poświęcili już na ustalanie strategii. Andrzej Kalinowski, Majster Bieda Federacji "Betel", i jego współpracownicy i przyjaciele - Aneta Blecharczyk, Kasia Bystra, Dorota Bartosz, Ula Matysiak, księża Jacek Marciniec i Mariusz Sztaba stanowią... sztab strategów "nocnych". Noc bowiem we wspólnotach " Betel" jest czasem przeznaczonym na twórcze myślenie. Może zatem właśnie koło czwartej nad ranem pojawiła się brzemienna w skutki myśl o zorganizowaniu koncertu dobroczynnego, z którego dochód byłby przeznaczony na uruchomienie przygotowywanego domu dla niepełnosprawnych. Po burzliwej dyskusji wyłoniła się kandydatura zespołu, jaki miałby w tym koncercie wystąpić. "Stare Dobre Małżeństwo". Co stare musi być dobre, tylko jak ich przekonać? Ale od czegóż Majster Bieda i herbata czarna, co myśli rozjaśnia. Dzięki determinacji organizatorów i pomocy bieszczadzkich aniołów udało się - zespół zgodził się zagrać w Częstochowie, ustalono datę koncertu i jego miejsce. Pozostała sprawa reklamy i sprzedaży biletów.

Jeszcze zdążymy... siebie zachwycić i wszystko w krąg

Reklama

Margita, co się dzieje? - na tydzień przed koncertem z przerażeniem w oczach odwiedził redakcję Andrzej. - Bilety nie idą, tu nikt nie chce słuchać "Starego Dobrego". Myślałem, że to będzie strzał w dziesiątkę, a przyjdzie oczami świecić. My już jesteśmy starzy, teraz nikogo chyba nie bawią takie klimaty - wygłosił pełen żalu monolog. Jak też miałam go pocieszać? Sama, mimo "starości" nie bardzo siedzę w tych klimatach, ale przecież wstyd za miasto i szkoda zbożnego celu. - Andrzej, zostaw mi 20 biletów w redakcji, może coś sprzedam i nie martw się, jeszcze przecież zostało kilka dni - pocieszałam trochę na wyrost, ale i tym razem najwyraźniej bieszczadzkie anioły przybyły z odsieczą Majstrowi Biedzie.

W piątek 19 października truchtem zbliżam się tuż przed godz. 18.00 do Klubu "Politechnik". Oj, średnio przepadam za "SDM", ale pocierpię trochę dla dobra sprawy - przecież nie może na koncercie zabraknąć przedstawiciela Niedzieli, która wraz z Radiem "Fiat" objęła imprezę patronatem medialnym. Przed drzwiami do Klubu przeciskam się przez stojące w zwartym szyku grupy młodzieży. Co jest - miało być zbyt luźno a tu takie tłumy. W holu wpadam wprost w ramiona dawno nie widzianych Mańci i Krzysia - mieszkańców domów "Betel". Gdzie jest Andrzej? Zamiast odpowiedzi Krzyś, bierze mnie za rękę i pokonując slalomem ludzi prowadzi do drzwi sali. Tatuś jest tam - Krzyś po wskazaniu mi Andrzeja wraca na swoje stanowisko rozdających foldery o Federacji, a ja rozglądam się po sali. Miejsca siedzące prawie już zajęte, powoli zapełniają się też dostawione po bokach krzesła, a na wejście cierpliwie czeka prawdziwy tłum ludzi. - Andrzej, szarpię Majstra za koszulę, ile sprzedaliście biletów? - Więcej niż może pomieścić sala - tym razem widzę na jego twarzy inny sposób zafrasowania niż w poprzedni piątek. - Są jeszcze ludzie z wejściówkami i tacy, co zdecydowali się przyjść w ostatniej chwili i nie mają jeszcze ani jednego ani drugiego. Ledwie dokończył swoją kwestię a już dopadła go odpowiedzialna za salę. - Przecież zastawiliście drogę ewakuacyjną. Tak nie może być. Wózki muszą stać z tyłu, za ostatnim rzędem krzeseł, albo przed estradą. Jeśli coś się stanie... W chwili, gdy trwają manewry z wózkami na zatłoczoną już salę wchodzą jako ostatnie dzieci upośledzone z ośrodka Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i mieszkańcy domów "Betel". Sala pęka w szwach. Kiedy rozlegają się pierwsze takty koncertu myślę, co by było gdyby... Na szczęście nic się złego nie zdarzyło, bo nad ponad dwuipółgodzinnym koncertem czuwały bieszczadzkie anioły.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Stąd do ziemi dalej niż do gwiazd

Miejsce mam głośne, "przyestradowe", jak na obsługę medialną przystało. Ale po pierwszych minutach koncertu przestaję się martwić, co ja tutaj robię. Kilka zdań Krzysztofa Myszkowskiego, niepisanego leadera zespołu, i jestem kupiona. Rozbroiło mnie poczucie humoru i łatwość budowania ciepłej, przyjacielskiej atmosfery. Z prawdziwą też przyjemnością obserwuję jak od pierwszych taktów wspaniale bawi się publiczność śpiewając wraz z grupą utwór po utworze. I to jak śpiewając! Z każdą minutą odzyskuję wiarę w muzykalność Polaków. Czarny blues o czwartej nad ranem; Jest już za późno, nie jest za późno; Opadły mgły, wstaje nowy dzień; Z nim będziesz szczęśliwsza; Bieszczadzkie anioły - płyną z estrady stare i nowsze przeboje "SDM". Słuchacze współtworzą nastrój i klimat koncertu. W zachwycie oklaskują wiersze i postać Adama Ziemianina, który wraz z zespołem przyjechał do Częstochowy. "Stąd do ziemi dalej niż do gwiazd. Zachwytu swego nie wysłowisz..."

Wysławiam dzisiaj właśnie, wysławiam i staram się jak mogę, by oddać sprawiedliwość artystom i choć trochę przybliżyć atmosferę tego niezwykłego koncertu. Bawili się doskonale grając dla nas: Wojciech Czemplik (skrzypce, śpiew), Krzysztof Myszkowski (śpiew, gitara, harmonijka ustna i akordeon), Roman Ziobro (gitara basowa) i Ryszard Żarowski (gitara, mandolina, śpiew). Bawili się przednio studenci razem z niepełnosprawnymi, ich opiekunami, siostrami zakonnymi i księżmi. Mimo wcześniejszych deklaracji i ku swemu wielkiemu zaskoczeniu doskonale bawiłam się i ja, choć musiałam z racji obsługiwania aparatu fotograficznego zrezygnować z kołysania i pląsów. Bawili się sponsorzy i ci, którzy kupili ode mnie bilety w redakcji. Jeden z redakcyjnych kolegów, który wybrał się na koncert, w pierwszych dniach po nim wyśpiewywał mi o bluesach o czwartej nad ranem i dowodził "z nim będziesz szczęśliwsza...". Żałuję tylko, że nie wyśpiewał mi, z którym konkretnie. Oj, dolo moja, dolo...

Bo nowy dzień wstaje

"Ponieśliśmy kolejny sukces" - mawiało się w chórze ATK po każdym udanym koncercie. Mógłby i to samo powiedzieć Andrzej, zwany tu Majstrem Biedą, bo plany najwyraźniej wypaliły. Uzbierało się kilka tysięcy złotych, ale poza "sukcesem kasowym" Federacja odniosła sukces innego rodzaju. W środowisku Częstochowy aż huczy, że nareszcie coś drgnęło. Istotnie, Częstochowie trzeba było tego pełnego dobrego klimatu, dobrej muzyki i tekstu koncertu. Powiało wiosną w samym środku jesieni. Federacja "Betel" - organizator koncertu jest teraz obecna w mediach i na ustach ludzi, a bez tych ostatnich, bez ich zachwytu pięknem i miłością niewiele można zdziałać na polu charytatywnym. Wszyscy mają zaś nadzieję, że ten udany koncert nie będzie ostatnim koncertem tej klasy. "Bo nowy dzień wstaje..." Świadomy możliwości i szansy jest federacyjny Majster Bieda. W kilka dni po koncercie telefonicznie usiłował załatwić ze mną mały interes. - Margita, zdobądź mi adresy: " Wolnej Grupy Bukowina", "Czerwonego Tulipana", Anny Marii Jopek, Grzegorza Turnaua... Udało mi się w tę "litanię" wstrzelić z prośbą-żartem: - Andrzej, zaproś dla mnie Gorana Bregovicia z jego orkiestrą, może być bez Kayah i bez Krawczyka. - Ale on będzie chyba drogi - odpowiedział mi trzeźwo myślący Andrzej. "Bo nowy dzień wstaje...". Czuwajcie nad miastem bieszczadzkie anioły.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent Zełenski rozmawiał z papieżem. Leon XIV pojedzie na Ukrainę?

2025-05-12 15:36

[ TEMATY ]

rozmowa

zaproszenie

Papież Leon XIV

prezydent Ukrainy

PAP/EPA

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprosił papieża Leona XIV do złożenia wizyty w jego kraju; ukraiński przywódca poinformował w poniedziałek, że ich pierwsza rozmowa telefoniczna poświęcona była działaniom na rzecz pokoju i losom dzieci, które deportowała z Ukrainy Rosja.

„Rozmawiałem z papieżem Leonem XIV. Była to nasza pierwsza rozmowa, ale bardzo ciepła i naprawdę merytoryczna. (…) Zaprosiłem Jego Świątobliwość do złożenia wizyty apostolskiej w Ukrainie. Taka wizyta przyniosłaby prawdziwą nadzieję wszystkim wierzącym, wszystkim naszym ludziom” – powiadomił Zełenski na portalach społecznościowych.
CZYTAJ DALEJ

W poznańskiej parafii pierwsze komunie indywidualnie, przez cały rok

2025-05-11 07:32

[ TEMATY ]

Pierwsza Komunia św.

Pierwsza Komunia Święta

Karol Porwich/Niedziela

W poznańskiej parafii Imienia Jezus pierwsze komunie święte dzieci odbywają się indywidualnie, przez cały rok, nie ma grupowych przygotowań i pieczątek potwierdzających przystąpienie do spowiedzi. Spotykamy się z rodziną i rozmawiamy, o co chodzi w komunii św. – powiedział PAP ks. Radek Rakowski.

W maju w niemal wszystkich polskich parafiach dzieci z trzecich klas szkoły podstawowej pierwszy raz przystępują do komunii świętej. Przyjęcie sakramentu poprzedzają zazwyczaj kilkumiesięczne przygotowania na lekcjach religii w szkole i podczas katechez w parafii.
CZYTAJ DALEJ

Jednostka Strzelecka w Sokołowie zyskała sztandar

2025-05-12 21:45

Bartosz Walicki

Przekazanie Sztandaru

Przekazanie Sztandaru

Związek Strzelecki „Strzelec” Józefa Piłsudskiego to paramilitarna organizacja społeczno-wychowawcza nawiązująca ideowo do istniejącego w okresie międzywojennym Związku Strzeleckiego. W Sokołowie działa od roku 2015 przy miejscowym ponadpodstawowym Zespole Szkół. Inicjatorem powołania oddziału był nauczyciel Andrzej Miąsik, a pierwszym opiekunem katecheta ks. Łukasz Siwiec. Później rolę opiekuna grupy przejął nauczyciel Łukasz Dec. We wrześniu 2019 roku przy Zespole Szkół im. Jana Pawła II w Sokołowie Małopolskim założono również „przedszkole” Strzelca – drużynę orląt. Kolejne powstały w Górnie i Nienadówce. Początkowo sokołowscy strzelcy tworzyli pluton wchodzący w skład Jednostki Strzeleckiej 2021 im. płk. Leopolda Lisa-Kuli w Rzeszowie. 27 września 2020 r. został on przekształcony w samodzielną Jednostkę Strzelecką 1914 im. ppor. Jakuba Darochy.

Tegoroczne obchody strzeleckie rozpoczęły się Mszą św. w intencji Ojczyzny. Przewodniczył jej kustosz sanktuarium sokołowskiego ks. Jan Prucnal, a do koncelebry przyłączyli się: proboszcz nienadowski ks. Jerzy Uchman i rodak sokołowski ks. Marian Darocha. Podniosłemu nastrojowi sprzyjała obecność pocztów sztandarowych: „Strzelca”, obu Zespołów Szkół i miejscowego oddziału KSM. Na wstępie głos zabrała chor. ZS Paulina Gielarowska, która przedstawiła historię Związku Strzeleckiego i najważniejsze wydarzenia z życia patrona jednostki, ppor. Jakuba Darochy. Słowo Boże wygłosił wikariusz ks. Mateusz Juszczyk.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję