Nadeszła wiosna, a wraz z topnieniem śniegu ukazała się w całej swej okazałości nędza dróg i chodników Częstochowy. Kierowcy klną, piesi skręcają kostki i też klną. A ulice, zarówno te główne jak i poboczne, wołają o pomstę do nieba. Niektóre dziury w jezdni wyglądają raczej na spore przerwy w nawierzchni jezdni i przywołują na myśl żart kierowców, że jak w taką wpadniesz, jedziesz bez przerwy jakieś 15 min.
Zasmuca przejście dla pieszych, kończące III Aleję Najświętszej Maryi Panny. Kostka brukowa została „wyżarta”, czy „roztłuczona” - trudno na oko orzec, i teraz po pierwsze wygląda biednie, po drugie z pewnością potykać się na niej będą wszystkie starsze osoby zmierzające ku Sanktuarium. Zasmuca zresztą widok nawierzchni na całej długości Alei. Trudno ukryć, że im bliżej Klasztoru, tym gorzej. Ulice: Cmentarna, Ogrodowa, Piotrkowska, Warszawska, Łódzka, Sabinowska, ostatni odcinek Bialskiej powinny mieć przy swych końcach tablice ostrzegawcze, jakie czasem pojawiają się na śląskich drogach: „Uwaga szkody górnicze. Wjeżdżasz na własne ryzyko”. U nas byłoby: „Uwaga szkody pozimowe....”. Na śródmiejskiej ul. Szymanowskiego same „góry i padoły” - też w imieniu kierowców prosimy o stosowne ostrzeżenia.
Wiadomo, że śniegi stopniały stosunkowo niedawno, a ostatnie akordy tegorocznej zimy przypominały dawne polskie zimy, nadzwyczaj śnieżne i mroźne. Ale na ulicach nie widać ekip naprawiających nawierzchnię dróg i chodników. Nie pojawiają się słynne, nieeleganckie i tymczasowe „łaty” w asfalcie. Ale pytanie podstawowe, zadawane przez naszych zmotoryzowanych czytelników, brzmi: z czego, na litość Pańską, robicie tę mieszkankę asfalto-podobną, że jednej zimy, jednej porządnej ulewy nie wytrzymuje, i niemal natychmiast po nałożeniu wybałusza się przy krawężnikach, pęka na środku, wreszcie zamienia w podobne do koksu kawałki, tworząc malownicze dziursko w sam raz na zniszczenie nam samochodu. Na wszelki wypadek Urząd Miasta ubezpieczył się - i bardzo dobrze - od szkód jakie czynią pozimowe nawierzchnie dróg.
Chodniki nie mają się wcale lepiej. Nie dość, że dziurawe, to jeszcze koślawe. Obie nierówności terenu są równie niebezpieczne, zwłaszcza dla kogoś kto z trudem porusza się na wózku inwalidzkim albo pcha przed sobą wózek dziecięcy. Chodniki łatać trudno, część z nich jest tak pokrzywiona, że nadają się całkowicie do wymiany. Ale wiadomo, że rzecz jest kosztowna - i tu pojawia się wieczny argument o braku środków finansowych.
Częstochowa już straciła, spadając do rangi miasta powiatowego, jednak obecność Klasztoru Jasnogórskiego zobowiązuje do szczególnych starań o wygląd i estetykę. To oczywiste, że zależeć na tym powinno wszystkim - i mieszkańcom, i władzom miasta, i np. spółdzielniom mieszkaniowym.
Pomóż w rozwoju naszego portalu