Reklama

Najważniejszy jest dialog

Niedziela warszawska 3/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pan Bóg jest tak potężny i niezgłębiony, że nie wystarczy wszystkich wyznań świata, żeby Go wyrazić. Gdybyśmy stanęli w jednym chórze jako przedstawiciele wszystkich wyznań, języków i narodów, to i tak nie oddamy Jego chwały, majestatu i mądrości. Chyba spełni to się dopiero w chórze anielskim, w innym świecie, gdy będzie jedna owczarnia i jeden pasterz (por. J 10, 16).

Z bp. Januszem Jaguckim, zwierzchnikiem Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce, rozmawia Wojciech Świątkiewicz

Wojciech Świątkiewicz: - Hasło tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan brzmi: „Chrystus jedynym fundamentem Kościoła” (1 Kor 3, 1-23). Jak Ksiądz Biskup to rozumie?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Bp Janusz Jagucki: - Chrystus jest jedynym fundamentem Kościoła. Na tym fundamencie Apostołowie budowali Kościół, którego bramy piekielne nie przemogą. To fundament bardzo mocny, bo jest nim sam Bóg. Jeżeli na Bogu budujemy, to nie obawiamy się, że szatan będzie mocniejszy. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa Chrystusa nie przeminą. On, Alfa i Omega, Początek i Koniec, pozostaje z nami w Kościele przez wszystkie wieki aż do skończenia świata. Nie musimy więc lękać się przyszłości. Naszą ostoją jest pokładana w Bogu wiara, nadzieja i miłość. Największym darem jest miłość. Niedawno od Metropolity lubelskiego otrzymałem życzenia świąteczne, w których zawarte były słowa z ostatniego papieskiego listu Mane nobiscum Domine: „Obecność Chrystusa winna stanowić jakby biegun przyciągania do coraz większej liczby dusz w nim zakochanych zdolnych przez długi czas słuchać Jego głosu i niemal odczuwać bicie Jego serca”. Bardzo bliskie mi są słowa Papieża, że trzeba być w Chrystusie zakochanym.

Reklama

- Jakie znaczenie mają dla Księdza Biskupa doroczne modlitwy o jedność chrześcijan?

- Najważniejszy jest dialog. Bardzo sobie cenię nabożeństwa ekumeniczne, ale może jeszcze bardziej agapy, które są po nich. To są bardzo ważne spotkania. Jest wtedy czas na zadawanie pytań, rozwiewanie wątpliwości. My, luteranie, bardzo kładziemy nacisk na to, aby spotkania ekumeniczne nie kończyły się na nabożeństwie, ale żeby ich uczestnicy mogli spotkać się z kaznodzieją i wiernymi z jego Kościoła. Gdy byłem jeszcze proboszczem w Giżycku, wraz z małżonką wpadliśmy na pomysł, aby na nabożeństwa ekumeniczne zabierać ze sobą chór kościelny. I prosiliśmy wszystkich kaznodziejów, którzy gościnnie przychodzili, aby postępowali podobnie. Udział ludzi świeckich różnych wyznań na nabożeństwach ekumenicznych jest bardzo ważny. A niejednokrotnie miałem wrażenie przemawiając w kościołach katolickich, że moimi słuchaczami byli niemal wyłącznie katolicy, a gdy głosiłem Słowo Boże w kościołach ewangelickich to większość stanowili ewangelicy. Chciałbym, aby tak nie było, a nabożeństwa gromadziły wiernych różnych wyznań.

- Czy w czasach wolności i jednoczącej się Europy możliwy jest szybszy postęp na drodze do jedności?

Reklama

- Można zauważyć pewną ewolucję związaną z faktem, iż Europa się jednoczy. W zjednoczonej Europie musimy być bardziej tolerancyjni. Tej tolerancji uczyć się teraz będzie Ukraina. Tam, gdzie jest demokracja, trzeba uznawać prawa demokratyczne i tych, którzy są przegrani, traktować jako partnerów. Pozwalać na działalność opozycyjną.
Na pewno dzięki demokracji w dialogu ekumenicznym nastąpił postęp. Reżim komunistyczny, który miał specjalistów od dzielenia i rządzenia powodował, że Kościoły były zamknięte w sobie. Dziś trzeba stanąć ponad sztucznie tworzonymi kiedyś podziałami. Oczywiście, demokracja niesie też i pewne zagrożenia. Widzimy przecież, co się dzieje z Kościołem w demokratycznych państwach Europy. Przesadzona wolność nie chce Dekalogu, i podpowiada człowiekowi, że skoro jest wolny, to może czynić wszystko, co mu się podoba. W sposób demokratyczny próbują wygrywać z większością różne mniejszości. Mam na myśli homoseksualistów i anarchistów. Jako Kościół nie możemy jednak tolerować grzechu i na wszystko się zgadzać. Nie możemy dopuścić do tego, by mniejszość chciała w sposób terrorystyczny narzucać swoją wolę większości. W ten sposób nie wolno wykorzystywać demokracji.

- Jaką wizję jedności chrześcijan ma Ksiądz Biskup?

Reklama

- To jedność w Duchu Świętym, jedność w różnorodności. Nie wyobrażam sobie chrześcijaństwa na wzór chińskich monolitych mundurków. Nie o taką jedność chodzi. Każdy jest indywidualistą, ma swój charakter, sposób myślenia. Tego nie można niszczyć. Najważniejsze, aby nasza wiara była oparta na tym fundamencie, którym jest Jezus Chrystus. Żeby wynikała z mojego przekonania, a nie tylko z tradycji i żeby nie kończyła się na jakimś zabobonie.
Jedność widzę jako bukiet różnych kwiatów w wielu barwach i postaciach, które tworzą wspaniałą całość. Pan Bóg jest tak potężny i niezgłębiony, że nie wystarczy wszystkich wyznań świata, żeby Go wyrazić. Gdybyśmy stanęli w jednym chórze jako przedstawiciele wszystkich wyznań, języków i narodów, to i tak nie oddamy Jego chwały, majestatu i mądrości. Chyba spełni to się dopiero w chórze anielskim, w innym świecie, gdy będzie jedna owczarnia i jeden pasterz. Wtedy rzeczywiście zaśpiewamy Bogu na chwałę, tak jak to powinno zabrzmieć.
Na ziemi Królestwa Bożego nie da się stworzyć. Dlatego musimy poruszać się tak, jak Pan Bóg nam na to pozwala i umożliwia. Podstawowa zasada to nie mieć postawy cechującej fanatyków. Dlatego nigdy nie uważam, że mój Kościół ma absolutną wiedzę na każdy temat dotyczący Pana Boga i że już nie muszę nikogo pytać, bo wiem najlepiej.

- Co w ocenie Księdza Biskupa stanowi największą trudność w dialogu ekumenicznym w Polsce?

- Przede wszystkim zaszłości historyczne. Przez wiele lat pokutowała opinia, że tożsamość narodową można mieć będąc tylko katolikiem. Prawosławnych i protestantów traktowano jako kogoś gorszego i niepotrzebnego. Pamiętam znaną wypowiedź wicepremiera Henryka Goryszewskiego, który kiedyś powiedział, że nieważne jest czy Polska będzie biedna, ważne, żeby była katolicka. Tak nie wolno mówić. Nam wszystkim zależy na dobru i pomyślności Polski. Polska jest naszą Ojczyzną i chcemy dla niej jak najlepiej. Modlimy się, żeby Pan Bóg jej błogosławił i byśmy mogli żyć w pokoju.

- A jeśli chodzi o osiągnięcia?

- Ogromnym sukcesem był ostatni Zjazd Gnieźnieński i wspólna Droga Krzyżowa, podczas której rozważania przygotowały poszczególne wyznania. Rozpoczął ją Jego Eminencja Kardynał Prymas. Ja przejąłem od niego krzyż. Potem na konferencji prasowej podkreśliłem, że pod krzyżem jest miejsce dla wszystkich chrześcijan. W ostatni Wielki Piątek uczestniczyłem w Drodze Krzyżowej na Starym Mieście w Warszawie.

- A czy osiągnięciem nie jest też wspólny przekład Pisma Świętego?

Reklama

- Tak, ale niestety jesteśmy w tej dziedzinie bardzo spóźnieni w stosunku do innych krajów. W Polsce ciągle czekamy na przekład całej Biblii. Do tej pory mamy tylko Nowy Testament i Psalmy.

- W jakich dziedzinach wskazana jest szczególnie współpraca Kościołów chrześcijańskich?

- Jako chrześcijanie jesteśmy wiarygodni nie tylko wtedy, gdy miłujemy Boga, ale także bliźnich. Tak też musimy wychowywać naszych wiernych. Dlatego tak ważna jest działalność takich instytucji jak katolicka Caritas czy ewangelicka Diakonia. Obie te instytucje mają struktury organizacyjne nie tylko wewnątrzkościelne w naszym kraju, ale także na szczeblu międzynarodowym. Gdy wydarzyła się straszliwa katastrofa na Oceanie Indyjskim, która w krajach azjatyckich pociągnęła za sobą śmierć ponad 100 tys. ludzi, jako pierwsza zareagowała Caritas. To świadczy o dużych możliwościach tej prężnej organizacji. My również poprzez Diakonię Niemiecką wyślemy nasze ofiary na pomoc. Miłować Pana Boga trzeba także poprzez miłość do ludzi. Inaczej Bóg nie przyjmie naszej wiary.

- A jak można współpracować na szczeblu parafialnym, choćby w Giżycku, gdzie przez wiele lat pracował Ksiądz Biskup jako ewangelicki proboszcz?

Reklama

- W Giżycku wszystkie ofiary zebrane podczas nabożeństw ekumenicznych przekazywaliśmy na Centrum Niepełnosprawnych, które działa aktywnie w tym mieście. Ważna jest wspólna praca z niepełnosprawnymi, ich rehabilitacja. Przecież niepełnosprawni są katolikami, prawosławnymi i ewangelikami. W nich można ciągle inwestować. Oni potrzebują naszego wsparcia i powinniśmy im pomagać, a także - w miarę możliwości - organizować dla nich miejsca pracy.

- W lutym 2004 r. uczcił Ksiądz Biskup na Majdanku pamięć ks. Emila Kowcza, duchownego greckokatolickiego beatyfikowanego przez Jana Pawła II, a 31 października 2002 r. zaprosił katolickiego biskupa Tadeusza Pikusa na obchody Święta Reformacji. Czy można powiedzieć, że dla Księdza Biskupa ważny jest ekumenizm dnia codziennego?

Reklama

- Na Majdanku podkreśliłem ofiarę człowieka, który był innego wyznania, ale jest święty, bo oddał życie dla innych, nie zważając na ich wyznanie. Mógł być zwolniony, ale nie skorzystał z tej możliwości pragnąc nieść pomoc współwięźniom, którzy go potrzebowali. Przypominają się tu podobne postacie, takie jak Janusz Korczak czy Maksymilian Kolbe. Takie postawy są ponadczasowe i ponadwyznaniowe. To są ludzie-symbole, których możemy naśladować. U nas mamy postać pastora Dietricha Bonhoeffera, który zginął tuż przed zakończeniem II wojny światowej. To są ludzie święci, których my, ewangelicy, nie wynosimy na ołtarze i nie prosimy o wstawiennictwo w naszych modlitwach, ale zachowujemy ich we wdzięcznej pamięci jako symbole wiary i męczeństwa. Oni uczyli nas nie bać się śmierci, wskazywali, że wejdziemy do Królestwa Bożego jak nam obiecał Pan Jezus. Uwierzyli i w obliczu śmierci nie załamali się, ale dali autentyczne świadectwo swojej wiary.
Po wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu, którą podpisały Kościoły rzymskokatolicki i luterański Święto Reformacji obchodzimy nie tylko na pamiątkę wystąpienia Marcina Lutra, ale także w rocznicę podpisania tego dokumentu. Chcemy w ten sposób neutralizować podziały i podkreślać chęć do jedności.

- A jak ocenia Ksiądz Biskup stosunki między katolikami i luteranami w świecie?

- Samokrytycznie stwierdzam, że dialog jest utrudniony poprzez podziały we wspólnocie luterańskiej. Światowa Federacja Luterańska, która skupia 133 autonomicznych Kościołów, ma kontakty z kard. Walterem Kasparem odpowiedzialnym w Kurii Rzymskiej za kontakty ekumeniczne. Podziały wśród luteran wynikają m.in. ze stosunku do ordynacji kobiet. Tam, gdzie nie jest ona dopuszczona (jak w Kościele ewangelicko-augsburskim w Polsce), jest nam łatwiej w kontaktach ekumenicznych. Uważam jednak, że wewnątrz wspólnoty luterańskiej problem ordynacji kobiet nie może nas dzielić. Dlatego nie mam nic przeciwko temu, żeby panie pastor gościnnie przyjeżdżały do Polski i odprawiały nabożeństwa dla turystów z zagranicy.
W Kościele ewangelicko-augsburskim w Polsce mamy diakonise, które wspaniale pracują na polu charytatywnym i katechetycznym.

- Został Ksiądz Biskup ochrzczony w barokowym kościele w Sorkwitach koło Mrągowa z chrzcielnicy trzymanej przez anioła. Czy wiara w posłannictwo aniołów także może łączyć chrześcijan różnych wyznań?

- Jestem o tym przekonany. Przecież o aniołach świadczy Pismo Święte. Byli oni obecni przy ważnych wydarzeniach opisywanych w Biblii. Aniołowie zwiastowali Abrahamowi narodzenie jego syna Izaaka, anioł zwiastował narodzenie Jana Chrzciciela, a także Syna Bożego. Aniołowie byli na polach betlejemskich po narodzeniu Chrystusa, anioł przybył na pomoc Jezusowi w Wielkanoc. Aniołowie czczeni są też przez prawosławnych, czego dowodem jest słynny obraz Andrieja Rublowa Trójca Święta.
Jako ewangelicy nie modlimy się do aniołów i nie prosimy ich o wstawiennictwo, ale wierzymy, że są oni na usługach Pana Boga i że On się nimi posługuje. Aniołów swych czyni On wichrami... Jeżeli po naszej śmierci ktoś nas poprowadzi dalej, to będzie to nasz Anioł Stróż, który towarzyszył nam od chrztu świętego.

- Dziękuję za rozmowę.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Czy kobiety w ciąży muszą w Środę Popielcową i Wielki Piątek zachowywać post ścisły?

[ TEMATY ]

post

bp Adam Bałabuch

tasha/pixabay.com

Czy kobiety w ciąży muszą w Środę Popielcową i Wielki Piątek zachowywać post ścisły? Czy stan błogosławiony, w którym kobieta powinna szczególnie dbać o siebie i swoje dziecko, zwalnia ją z tego obowiązku? - Matka sama musi podjąć decyzję o przestrzeganiu postu ścisłego - tłumaczy KAI bp Adam Bałabuch, przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów KEP.

Zarówno Kodeks Prawa Kanonicznego jak i inne przepisy Episkopatu Polski nie wyjaśniają jednoznacznie kwestii dyspensy od postu ścisłego dla kobiet w ciąży i karmiących piersią. Zdania duchownych na ten temat bywają podzielone. Niektórzy tłumaczą, że "ciąża to nie choroba", tylko stan błogosławiony, dlatego należy pościć, chyba, że lekarz zaleci inaczej. Inni podkreślają, że z postu zwolnione są osoby poniżej 14 roku życia, a więc i nienarodzone dzieci, którym pożywienia dostarczają matki.
CZYTAJ DALEJ

Liturgia Męki Pańskiej. Na krzyżu zajaśniała potęga miłości Chrystusa

2025-04-18 22:23

Paweł Wysoki

W Wielki Piątek Liturgii Męki Pańskiej w archikatedrze lubelskiej przewodniczył bp Adam Bab. W homilii podkreślił, że Chrystus, wywyższony na krzyżu, zdobywa serca ogromem swojej miłości.

Przywołując fragment z Ewangelii wg św. Jana: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16) powiedział, że mimo ludzkiej niewierności, Bóg pozostał wierny swojej pierwotnej miłości. – Z tej miłości powstał świat i z tej miłości został stworzony człowiek, a Chrystus przyniósł grzesznemu światu dobrą nowinę: miłość Boga nie ustała. Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Chociaż przeszedł przez świat dobrze czyniąc, został ukrzyżowany. Pozwolił dać się zabić, ale nie pozwolił się uśmiercić; uczynił ze swojej śmierci ofiarę, aby ci, którzy mu śmierć zadają, zostali ocaleni ze swojego grzechu – nauczał. – Na krzyżu zajaśniała potęga miłości Chrystusa – podkreślił.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję