Reklama

Sercem za serce

Fundacja „Podaruj Mi Życie” powstała 16 maja 2002 r. z inicjatywy Krystyny Rucińskiej. Jej celem jest wszelka działalność związana z opieką nad dziećmi i młodzieżą wymagającą trudnego i długotrwałego leczenia specjalistycznego. Mówiąc mniej ogólnie, chodzi o organizowanie i dofinansowywanie wyjazdów na leczenie za granicą, niesienie pomocy socjalno-bytowej dzieciom i młodzieży wymagającym rehabilitacji i - co nie mniej ważne - integracja ludzi dobrej woli. Fundacja jest podobna do wielu istniejących już w Polsce. Jest jednak zupełnie wyjątkowa, a to dlatego, że powołała ją do życia mama dziewczynki, która do dziś walczy z chorobą nowotworową.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Dąbrowska: - Jak to możliwe, że w tak trudnej sytuacji zdecydowała się Pani działać dla innych?

Krystyna Rucińska: - Ta myśl powstała właśnie w tym trudnym czasie. Ponieważ na początku choroby mojej córki sama doświadczałam bardzo wiele serca, najczęściej od ludzi zupełnie obcych, głównie Polonii, uznałam, że muszę się tym dobrem podzielić. Chciałam oddać je innym, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Uznałam, że najlepiej będzie można tego dokonać w ramach fundacji.

- Większość z nas kojarzy działanie fundacji ze zbieraniem pieniędzy, które później gdzieś, komuś, są przekazywane.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Z pewnością tak, mówiąc w dużym uproszczeniu. Dodam tylko, że pieniędzy nie przekazujemy „gdzieś i komuś”, tylko zupełnie konkretnym, młodym ludziom. Obecnie mamy pod swoją opieką szóstkę dzieci: Karolinę z nowotworem złośliwym kości, który ma już przerzuty do płuc i do przedramienia prawej ręki. Usunięto jej prawą dłoń - do łokcia włącznie. Lewą rękę ma zdrową. Jest też Sylwia z chłoniakiem, Monika z nowotwórem złośliwym węzłów chłonnych, Tomek z nowotworem wątroby i Patryk z nowotworem złośliwym kości. Kilka tygodni temu zawieźliśmy na przeszczep szpiku małą Klaudię - właśnie mija 30 doba od przeszczepu.

Reklama

- W jaki sposób pozyskuje Pani fundusze? Czy nie ma Pani oporów przed proszeniem o wsparcie? Przecież dziś tak wiele jest biedy, tak niewielu ma czym się dzielić?

- Nie mam wyjścia, muszę szukać pieniędzy, np. na rączkę biomechaniczną (specjalistyczną protezę dla dzieci) potrzeba ponad 20 tys. euro. Zdobywamy fundusze w różny sposób. Mamy wielu wolontariuszy, dlatego możemy dużo zrobić, np. organizujemy kwesty w niektórych supermarketach. Ludzie stoją tam po kilka godzin dziennie. Pakują towary, a w zamian klienci wrzucają datki do puszki. Mam szczęście przyjaźnić się z artystami Opery Bałtyckiej i dyrektorem Teatru Otwartego Dariuszem Wójcikiem. Artyści mają wielkie serca. Dzięki różnorodnemu repertuarowi i wielości przedstawień widzów nigdy nie brakuje. Bywają i takie imprezy, z których cały dochód przeznaczany jest na potrzeby Fundacji. Ostatni z takich koncertów odbył się 10 czerwca. Były na nim obecne wszystkie dzieci, którymi się opiekujemy. Na szczęście nie były wtedy w szpitalach. Dzieci osobiście dziękowały artystom. Bardzo pomocna w moich „fundacyjnych działaniach” jest moja praca. Jestem dyrektorką Agencji Teatralnej. Została ona założona z myślą o młodzieży. Prowadzimy działalność profilaktyczną, skierowaną do dzieci, młodzieży, rodziców oraz wszystkich instytucji, którym bliskie są sprawy opieki i wychowania młodego pokolenia. Podstawową formą naszej działalności jest teatr.

- Rozumiem, że przygotowują Państwo spektakle dotyczące problemów narkomanii, alkoholizmu...

Reklama

- Owszem. Nasze programy dotyczą właśnie tego typu zagrożeń. Współpracują z nami aktorzy scen trójmiejskich - Teatru Wybrzeże z Gdańska, Teatru Muzycznego z Gdyni. W programie mamy jednak nie tylko spektakle. Przedstawienia połączone są z prelekcjami specjalistów danej dziedziny: terapeutów, psychologów i policjantów. Po tego typu konferencjach prowadzone są ogólne dyskusje. Młodzież otrzymuje również materiały informacyjne nt. zjawiska, które było omawiane, i instytucji niosących pomoc.

- Wróćmy do działalności Fundacji. Czy ogranicza się ona tylko do działań w skali lokalnej?

Reklama

- Jak mówiłam, pod opieką mamy obecnie szóstkę dzieci, ale jesteśmy w stałym kontakcie z Domem Dziecka w Gdańsku. Jest to placówka, w której przebywają tylko dzieci chore. Są wśród nich dotknięte różnego typu upośledzeniami, cierpiące na choroby przewlekłe, nieuleczalne. Nasze działania zależą od możliwości finansowych. O ile pomagamy raczej lokalnie, to zbieramy pieniądze właściwie wszędzie. W całym kraju i poza jego granicami. W związku z chorobą mojej córki przynajmniej raz w roku jestem w USA. Monika jest leczona w Uniwersyteckim Szpitalu w San Diego przez Polaka, prof. Marka Dobke. Profesor leczy ją zupełnie bezpłatnie. Płacimy za sprzęt i leki. To nie są małe kwoty i bez pomocy nie byłoby nas na nie stać. W tym miejscu pragnę podziękować Polonii, przede wszystkim Kapłanom z Chicago: ks. Wojciechowi Kwietniowi, ks. Markowi Jurzykowi, ks. Michałowi Osuchowi, ks. Antoniemu Dziorkowi, ks. Markowi Grzeli, ks. Idziemu Stacherczakowi, ks. Jackowi Praskiemu, ks. Grzegorzowi Warmusowi, ks. Adamowi Galkowi, ks. Andrzejowi Godlewskiemu, ks. Edmundowi Jastrzębskiemu i ks. Kazimierzowi Garbaczowi, ks. Walterowi Juszczakowi, o. Wacławowi Lechowi, o. Robertowi Strojnie, o. Janowi (cysters z Domu Polonii na południu Chicago). Bez ich zaangażowania nigdy nie zdobyłybyśmy kwoty potrzebnej na leczenie. Oczywiście wyrazy wdzięczności kieruję też do wszystkim, których nawet imienia często nie znam. To właśnie oni dali nam nadzieję na życie, to właśnie tacy ludzie wspierają naszą Fundację. Nie tylko w USA. Pomagają nam też Niemcy, Szwedzi, Holendrzy. Nie tylko finansowo, również rzeczowo. Te kontakty zawdzięczam znajomym kapłanom. Wszędzie, gdzie jestem, wszędzie, gdzie występują moi przyjaciele artyści, mówimy o tym, co robimy, i nigdy nie spotkaliśmy się z obojętnością.

- To, co Pani mówi, jest niezwykle budujące. Jeżeli ciągle jest tak wielu wrażliwych ludzi, jest nadzieja, że świat stanie się lepszy. Proszę jeszcze powiedzieć, skąd czerpie Pani siły. Praca zawodowa, Fundacja, choroba dziecka...

- O siły się nie martwię, bo całe dzieło zawierzyłam Jezusowi Miłosiernemu i Matce Bożej. Codziennie odmawiam Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Dużo się modlę i wiem, że bez tego nie byłabym w stanie nic zrobić. To właśnie dzięki modlitwie spotykam na swojej drodze tak wielu życzliwych ludzi. Przecież nasza fundacja ma też sponsorów. Są to różne firmy działające najczęściej na Wybrzeżu.

- Na koniec zachęćmy wszystkich do współpracy z Fundacją. Może zaproszą artystów do swoich parafii, zechcą wspomóc datkiem?

- Bardzo nam będzie miło. Nasi artyści to profesjonaliści. Ich koncerty są zawsze dużym przeżyciem. Polonia będzie miała okazję przekonać się o tym osobiście. W lipcu przyszłego roku będziemy w Chicago ze specjalnym koncertem. To ma być nasze podziękowanie za wielkie serce Chicagowskiej Polonii. Ja lecę troszkę wcześniej. Już 14 października zabieram córkę na dalsze zabiegi. Leci z nami również chory kapłan z Krakowa. Dla niego również szukamy pomocy.

- Dodajmy jeszcze, że szczegółowych informacji na temat projektów Fundacji można zasięgnąć pod nr. tel./fax: (0-58) 345-15-25, tel. kom. 0-696-036-230. Oczywiście, część dochodu z każdego koncertu przeznaczona jest na Fundację. Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę Pani dalszej opieki Jezusa Miłosiernego.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Konferencja Episkopatu Włoch zapowiada otwarcie szpitala w Gazie

2025-10-01 13:22

[ TEMATY ]

szpital

Gaza

PAP/EPA/MOHAMMED SABER

Sekretarz generalny włoskiego episkopatu, abp Giuseppe Baturi, udał się w ostatnich dniach do Ziemi Świętej, aby okazać solidarność z lokalnym Kościołem. Podczas wizyty ogłoszono projekt otwarcia szpitala w Gazie, we współpracy z Łacińskim Patriarchatem Jerozolimy, będący odpowiedzią na poważny kryzys zdrowotny.

Przedstawiciel Konferencji Episkopatu Włoch zaniósł mieszkańcom przesłanie solidarności i braterstwa. Kard. Pierbattista Pizzaballa, łaciński patriarcha Jerozolimy, wyraził głęboką wdzięczność za wsparcie otrzymane od włoskich Kościołów, podkreślając znaczenie konkretnych gestów i empatii w czasie samotności i opuszczenia.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Joachim Badeni OP, mistyk – 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka

2025-10-01 17:09

info.dominikanie.pl

Ojciec Joachim Badeni OP – człowiek modlitwy, mistyk– 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka dzięki książce „Amen. O rzeczach ostatecznych”. Osoby, dla których był przewodnikiem, dziś mogą pomóc w przygotowaniach do jego beatyfikacji, dzieląc się osobistymi świadectwami wiary, łask i spotkań z dominikaninem.

W tym roku minęło 15 lat od śmierci znanego i kochanego przez wielu dominikanina, ojca Joachima Badeniego – cenionego kaznodziei, duszpasterza i mistyka. Urodził się w arystokratycznej rodzinie i ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję