Pewien faryzeusz znany
I przez wszystkich szanowany
Ucztę w domu przygotował.
Do Jezusa wystosował
Bardzo piękne zaproszenie,
Że chce gościć Go u siebie.
Jezus zaproszenie przyjął
I z radosną bardzo miną
Usiadł, aby zjeść posiłek.
Jednak zdziwił się za chwilę.
Oto Pani, która w mieście
Prowadziła życie grzeszne,
Przed Jezusem się schyliła
I się mocno rozczuliła.
Łzami nogi Mu oblała,
A włosami łzy ścierała!
Gdy to goście zobaczyli,
Bardzo tym się zadziwili.
A gospodarz też zdumiony,
Myślał sobie rozżalony:
- Gdyby Jezus był prorokiem,
To by brzydził się widokiem
Jakże grzesznej tej kobiety.
Ale Rabbi tu, niestety,
Zła żadnego w tym nie widzi.
Gorzej! Wcale się nie wstydzi!
Jezus, myśli jego znając,
Tak powiedział - wpierw chrząkając -
Dwóch dłużników miał wierzyciel,
I choć Mi nie uwierzycie,
Dług im cały podarował.
Bardzo pięknie się zachował.
Pierwszy był pięćdziesiąt winien,
Drugi pięćset dać powinien.
Który będzie bardziej wdzięczny?
- Ten, co dług miał oddać większy!
Odparł zaraz faryzeusz.
- Słusznie, bracie! Zatem czemuż
Mnie tak w domu nie witałeś?
Wodą nóg Mi nie oblałeś!
Zobacz! Ona płacze jeszcze,
Gdyż tak wdzięczne jest jej serce.
Odpuszczone są jej grzechy,
Bo umiłowała lepiej
Niż niejeden z twoich gości.
To jest właśnie cud miłości
I Bożego przebaczenia,
Które serca ludzkie zmienia.
Kiedy kapłan cicho stuka,
Wiemy, że Pan Bóg nas słuchał.
A czy jeszcze nam wybaczy?
Kto mi dziś to wytłumaczy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu