Zamiast nostalgii po zakończonych Światowych Dniach Młodzieży, w oczach, modlitwie, w rozmowach młodych w Skorzeszycach odnaleźć można entuzjazm, wspólnotę jednego Ducha, fascynację Bogiem, chęć poznawania Go i dzielenia się Dobrą Nowiną z innymi. Czy nowa Wiosna Kościoła idzie z tymi młodymi?
Nie wiedziałem nic o ŚDM. Najpierw brat mnie namówił, żebym został ministrantem. Poszedłem raz na rynek na Wieczór z Emmanuelem. Tak bardzo chciałem przeżyć ten czas. Patrzyłem na koleżankę, która się rozpłakała i pomodliłem się w sercu, abym i ja tak mógł. Kiedy pojechałem do Krakowa, było przepięknie, bardzo się modliłem, na czuwaniu płakałem i doświadczyłem Bożego Miłosierdzia. To było moje osobiste spotkanie z Bogiem – opowiadał gimnazjalista Wiktor, promieniując wprost radością. Jego kolega, Kuba Sobótka, licealista z parafii Wniebowzięcia NMP we Włoszczowie opowiadał o kilkudziesięciu Włochach, którzy zawojowali miasteczko na tydzień. – Pokazywali nam swoje piosenki, uczyli nas włoskiego. Te dni dały mi świadomość, że jest tak wielu młodych wierzących. Zobaczyłem mnóstwo ludzi, którzy kochają Boga, chcą być przy Nim. – I taką jedność Kościoła – wtrąca się Maciek, jego kolega. – Z Miechowa przyjechała duża reprezentacja wolontariuszy z ks. Marcinem Bączkiem. W parafii przy ŚDM pracowało około stu osób. Asia, obecnie studentka pierwszego roku dziennikarstwa, mówi, że dla niej ŚDM były wielkim darem od Pana Boga. – Codziennie budzę się z uśmiechem, wspominając przyjaciół, których poznałam. Co dalej? Organizacja ŚDM w Miechowie ujawniła nasze różne talenty. Byliśmy odpowiedzialni za logistyczne sprawy, opiekowaliśmy się pielgrzymami, wspólnie spędzaliśmy z nimi wiele czasu, przeprowadziliśmy koncert, w którym uczestniczyło wielu mieszkańców. Zamierzamy stworzyć wolontariat i pomagać potrzebującym poprzez różnego rodzaju charytatywne inicjatywy, na przykład przez koncerty – mówi.