Za takie grzechy, jak: morderstwo, nierząd, zaparcie się wiary, nakładano ciężkie praktyki pokutne i wykluczano z liturgii eucharystycznej od Środy Popielcowej do Wielkiego Czwartku.
Widać z tego, że Kościół starożytny traktował grzech i pokutę zgoła inaczej. Na początku praktyki pokutnej Kościoła znajdowało się publiczne wyznanie grzechów wobec zgromadzonej
wspólnoty (tajemnicę spowiedzi usankcjonował ostatecznie dopiero Sobór Laterański IV w 1215 r.); później (V w.), gdy odstąpiono od publicznej spowiedzi, publiczna pozostała w dalszym
ciągu pokuta. 11 Kanon Soboru w Nicei (325 r.) wyróżnił 4 grupy pokutujących: pierwsza to tzw. opłakujący (swoje grzechy), których miejsce było poza drzwiami kościoła; drugą stanowili
tzw. słuchający - ci stali w przedsionku świątyni i musieli opuścić wspólnotę po Liturgii Słowa. Należącym do grupy trzeciej, tzw. klęczącym - którzy w kościele
zajmowali miejsce na końcu nawy - nie wolno było modlić się w pozycji stojącej (jest to postawa wolnych dzieci Bożych); gdy zgromadzenie wstawało do modlitwy, oni musieli uklęknąć. Ostatnią
grupę stanowili tzw. współstojący; oni mieli miejsce we wspólnocie, ale nie mogli przystępować do Komunii św. Poza tymi ostatnimi - jak widać - pokutujący byli ludźmi w sposób
widoczny wydzielonymi ze wspólnoty. Czy chcieli, czy też nie, ich pokuta była publiczna, a ich wina odkryta.
Być może niektórzy współcześni chrześcijanie pytają: jak dzisiaj stosować praktyki pokutne, jak odprawiać, by się nawrócić i uzyskać od Boga odpuszczenie grzechów?
W jednym z wczesnośredniowiecznych penitencjałów (podręczniku do sprawowania sakramentu pokuty, zawierającym głównie wykaz możliwych grzechów i odpowiadających im kar) można
przeczytać tekst (z VII w.!) stanowiący niezwykle piękną odpowiedź na to pytanie: „Jest dwanaście możliwych sposobów uzyskiwania wybaczenia grzechów. Pierwszym jest chrzest zgodnie z tym
fragmentem Pisma: «Jeśli człowiek nie narodzi się ponownie z wody i z Ducha Świętego, nie może ujrzeć królestwa Bożego». Drugim jest miłość, jak to jest napisane:
«Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała». Po trzecie: odpuszczenie grzechów jest owocem jałmużny, zgodnie ze słowami: «Woda gasi płonący ogień, podobnie
grzechy gładzi jałmużna». Czwartym sposobem jest żal (dosł. wylewanie łez), ponieważ Pan mówi: «Dlatego, że Ahab płakał w moich oczach i chodził smutny w mojej
obecności, nie ześlę zła za jego życia». Piątym jest wyznanie grzechów. Świadczy o tym Psalmista: «Rzekłem: wyznaję nieprawość moją wobec Pana, a tyś darował
winę mego grzechu». Szóstym jest umartwienie ciała i serca (...) Siódmym odrzucenie wad, zgodnie ze świadectwem Ewangelii: «Oto wyzdrowiałeś, nie grzesz więcej, aby ci
się nie przydarzyło coś gorszego». Ósmym jest wstawiennictwo świętych i modlitwa bliźnich, ponieważ: «wiele może przed Panem nieustanna modlitwa sprawiedliwego». Dziewiątym
jest miłosierdzie: «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią». Dziesiątym jest nawrócenie innych. Zapewnia nas o tym Jakub w słowach: «Kto nawrócił
grzesznika z jego błędnej drogi, zakryje liczne grzechy». Jedenastym jest wybaczanie i darowanie win innych. Ten, który jest Prawdą, powiedział: „Wybaczajcie, a będzie
wam wybaczone”. Dwunastym jest pragnienie męczeństwa (...)”.
Czytając ten tekst, można z łatwością zauważyć, że chrześcijanie niesłychanie zawężają rozumienie i praktykowanie pokuty, sprowadzając ją niemal wyłącznie do spowiedzi i żądanego
w jej trakcie zadośćuczynienia. Tymczasem należy pamiętać, że sakrament nie działa mechanicznie czy magicznie! Łaska wymaga współpracy, gdyż buduje na naturze. Co więcej, każda łaska nieprzepracowana
i niepomnożona może stać się naszym oskarżycielem w myśl słów: „Nie każdy, kto mówi Mi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia
wolę Mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21).
Powyższy średniowieczny tekst stanowi dla nas piękny program wielkopostnej pracy nad sobą, pracy pokutnej. Przyjmijmy go jako własny, świadomi, że w zbawieniu, nawróceniu i odpuszczeniu
grzechów człowieka jest miejsce na jego własny czyn. Bóg nie może zbawić człowieka bez niego samego, bez jego współpracy, co więcej - wbrew jego woli.
Pomóż w rozwoju naszego portalu