Reklama

Blask prawdy i wolności

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgasły reflektory światowych mediów, które w połowie października zwrócone były z całą mocą na Papieża Jana Pawła II. Swój jubileusz sprawowania urzędu obchodził jeden z największych współcześnie żyjących ludzi na świecie. Człowiek cieszący się wielkim autorytetem nie tylko chrześcijan, ale także wyznawców innych religii oraz tych, którzy deklarują brak wiary w nadprzyrodzone istnienie Boga. Oprócz koncertów, audycji, programów telewizyjnych podsumowujących obecny pontyfikat trzeba także zauważyć obfitość publikacji książkowych, które podejmowały różne aspekty obecnego pontyfikatu. Nawet najbardziej wrogim Kościołowi i Papieżowi środowiskom, trudno było przejść obojętnie wobec tego wydarzenia.
Wielki autorytet osoby Jana Pawła II sprawia, że z jego słowami liczą się niemalże wszyscy. Dlatego warto spojrzeć na jeden ważny dokument, którego rocznice wydania obchodziliśmy w ubiegłym roku. To okrągłe 10 lat od wydania encykliki Veritatis splendor (Blask prawdy).
Trudno ominąć ten traktat o prawdzie i wolności jako konstytutywnych wartościach ludzkiego życia. Tym bardziej, że zawsze - a dzisiaj już szczególnie - człowiek kłócił się o wolność, chcąc ją mieć w kształcie, jaki sam chciał jej nadać. Papież wychodzi naprzeciw problemom, pisząc jaki kształt obiektywnie powinna mieć wolność, aby miała pozytywny i wychowawczy wpływ na człowieka. Wolność również ma swoje wymagania; nie może pozostać sama sobie w oderwaniu od prawdy i innych wartości, bo grozi to relatywizmem a „absolutyzacja wolności to negacja prawdy” - jak pisze Papież. Może to doprowadzić do opłakanych skutków na wielu szczeblach ludzkiego życia. W tym wypadku Kościół, jak wspomina Piotr dzisiejszych czasów, może jedynie „proponować wartości”. W tym samym stwierdzeniu widzimy wielką pokorę, bo wielu chciałoby narzucać własne „modele wolności”, natomiast Papież wysuwając przekonywujące argumenty próbuje zachęcać do pełnej wolności chrześcijańskiej, zaś sam wybór drogi życiowej pozostawia człowiekowi. Tym samym - jak pisze Papież - zachęcać sumienia do porzucenia zła a dawać większe szanse dobru w naszym życiu.
Encyklika podjęła trudny problem pochodzenia wolności i prawa naturalnego. Jak stwierdza Ojciec święty „wolność człowieka i Boże prawo (…) wzajemnie się do siebie odwołują”. I jest to szczególny problem współczesnego człowieka: jak pogodzić prawo z wolnością. Papież uzasadnia, że Boże prawo wpisane w ludzką naturę oraz wolność to dwa elementy uzupełniające się. Bóg daje wolność, ale w szczególnej łączności z przykazaniami i błogosławieństwami. Jak pisze Jan Paweł II: „wolność jest zależna od prawdy”; a współczesna kultura - pisze niżej Ojciec święty - „przyznaje tak wielkie znaczenie wolności, zarazem radykalnie tę wolność kwestionuje”.
Istnieje też odwrotna droga zależności tych wartości, bo „prawda jest wytworem wolności” - podkreśla w innym miejscu Ojciec święty. Owa cnota wolności musi się opierać na czymś konkretnym, pozwoli mieć to odpowiednie i konstruktywne kształty dla ludzkiego bytu. Nie może istnieć wolność jako „autonomia moralna, bo, oznaczałoby to jej zupełną suwerenność” - pisze Papież. A dobrze wiemy, że wolność była jednym z haseł rewolucji francuskiej, która szczytna w hasła, ale nie mając konkretów za tymi zawołaniami, okazała się tragiczna w skutkach.
Współcześnie jednak daje się zauważyć, że człowiek zwłaszcza z tzw. zachodniej cywilizacji, dąży do odcięcia się od dziedzictwa chrześcijaństwa, które wychowywało go przez wieki i nadało mu kształt, jaki ma obecnie. Tymczasem dochodzi do pewnego rodzaju zdrady. Dowodem tego są liczne debaty nad legalizacją prawną wielu elementów, które pochodzą dokładnie od zła i perwersji podstawowych wartości. Na pierwsze miejsce wysuwają się po prostu zachcianki ludzkie w imię rzekomych praw człowieka i jego wolności. Wystarczającym argumentem zdaje się dość banalne i pozbawione dyskusji hasło: „bo ja jestem wolny”. Niestety, do odpowiedzialnych kształtów świata to nie wystarczy. Zaś o skutkach możemy się sami przekonać patrząc na moralność, życie i wiarę społeczeństwa z zachodniej strony Europy. Oczywiście nie można generalizować, ale jedynie mówić o źródłach specyficznych trendów i bynajmniej nie zatrzymujących się w swojej ojczyźnie, ale silnie eksportowanych dalej.
I wydaje się, że argumenty papieskie, zawarte w encyklice o uzupełnianiu się prawa Bożego z wolnością, powinno dzisiaj wrócić do społecznej dyskusji, by nie zapomnieć nigdy o twórczym porządku ludzkiego życia. By nie stawiać mądrości Bożej na przegranej pozycji, ale na pozycji motywacji ludzkiego życia w pełnej wolności, miłości, wierze - a wszystko w syntezie podnoszącej wartość naszego życia.
Co to jest wolność i jak ma ona wyglądać w ludzkim życiu? Odpowiedź na te priorytetowe dla egzystencji człowieka pytania można znaleźć w papieskiej encyklice Veritatis splendor. Pytania, które chyba nigdy nie ulegną dezaktualizacji, więc tak czy inaczej, trzeba sobie na nie odpowiedzieć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Hieronim - „princeps exegetarum”, czyli „książę egzegetów”

Niedziela warszawska 40/2003

„Księciem egzegetów” św. Hieronim został nazwany w jednym z dokumentów kościelnych (encyklika Benedykta XV, „Spiritus Paraclitus”). W tym samym dokumencie określa się św. Hieronima także mianem „męża szczególnie katolickiego”, „niezwykłego znawcy Bożego prawa”, „nauczyciela dobrych obyczajów”, „wielkiego doktora”, „świętego doktora” itp.

Św. Hieronim urodził się ok. roku 345, w miasteczku Strydonie położonym niedaleko dzisiejszej Lubliany, stolicy Słowenii. Pierwsze nauki pobierał w rodzinnym Strydonie, a na specjalistyczne studia z retoryki udał się do Rzymu, gdzie też, już jako dojrzewający młodzieniec, przyjął chrzest św., zrywając tym samym z nieco swobodniejszym stylem dotychczasowego życia. Następnie przez kilka lat był urzędnikiem państwowym w Trewirze, ważnym środowisku politycznym ówczesnego cesarstwa. Wrócił jednak niebawem w swoje rodzinne strony, dokładnie do Akwilei, gdzie wstąpił do tamtejszej wspólnoty kapłańskiej - choć sam jeszcze nie został kapłanem - którą kierował biskup Chromacjusz. Tam też usłyszał pewnego razu, co prawda we śnie tylko, bardzo bolesny dla niego zarzut, że ciągle jeszcze „bardziej niż chrześcijaninem jest cycermianem”, co stanowiło aluzję do nieustannego rozczytywania się w pismach autorów pogańskich, a zwłaszcza w traktatach retorycznych i mowach Cycerona. Wziąwszy sobie do serca ten bolesny wyrzut, udał się do pewnej pustelni na Bliski Wschód, dokładnie w okolice dzisiejszego Aleppo w Syrii. Tam właśnie postanowił zapoznać się dokładniej z Pismem Świętym i w tym celu rozpoczął mozolne, wiele razy porzucane i na nowo podejmowane, uczenie się języka hebrajskiego. Wtedy też, jak się wydaje, mając już lat ponad trzydzieści, przyjął święcenia kapłańskie. Ale już po kilku latach znalazł się w Konstantynopolu, gdzie miał okazję słuchać kazań Grzegorza z Nazjanzu i zapoznawać się dokładniej z pismami Orygenesa, którego wiele homilii przełożył z greki na łacinę. Na lata 380-385 przypada pobyt i bardzo ożywiona działalność Hieronima w Rzymie, gdzie prowadził coś w rodzaju duszpasterstwa środowisk inteligencko-twórczych, nawiązując przy tym bardzo serdeczne stosunki z ówczesnym papieżem Damazym, którego stał się nawet osobistym sekretarzem. To właśnie Damazy nie tylko zachęcał Hieronima do poświęcenia się całkowicie pracy nad Biblią, lecz formalnie nakazał mu poprawić starołacińskie tłumaczenie Biblii (Itala). Właśnie ze względu na tę zażyłość z papieżem ikonografia czasów późniejszych ukazuje tego uczonego męża z kapeluszem kardynalskim na głowie lub w ręku, co jest oczywistym anachronizmem, jako że godność kardynała pojawi się w Kościele dopiero około IX w. Po śmierci papieża Damazego Hieronim, uwikławszy się w różne spory z duchowieństwem rzymskim, był zmuszony opuścić Wieczne Miasto. Niektórzy bibliografowie świętego uważają, że u podstaw tych konfliktów znajdowały się niezrealizowane nadzieje Hieronima, że zostanie następcą papieża Damazego. Rzekomo rozczarowany i rozgoryczony Hieronim postanowił opuścić Rzym raz na zawsze. Udał się do Ziemi Świętej, dokładnie w okolice Betlejem, gdzie pozostał do końca swego, pełnego umartwień życia. Jest zazwyczaj pokazywany na obrazkach z wielkim kamieniem, którym uderza się w piersi - oddając się już wyłącznie pracy nad tłumaczeniem i wyjaśnianiem Pisma Świętego, choć na ten czas przypada również powstanie wielu jego pism polemicznych, zwalczających błędy Orygenesa i Pelagiusza. Zwolennicy tego ostatniego zagrażali nawet życiu Hieronima, napadając na miejsce jego zamieszkania, skąd jednak udało mu się zbiec we właściwym czasie. Mimo iż w Ziemi Świętej prowadził Hieronim życie na wpół pustelnicze, to jednak jego głos dawał się słyszeć od czasu do czasu aż na zachodnich krańcach Europy. Jeden z ówczesnych Ojców Kościoła powiedział nawet: „Cały zachód czeka na głowę mnicha z Betlejem, jak suche runo na rosę niebieską” (Paweł Orozjusz). Mamy więc do czynienia z życiem niezwykle bogatym, a dla Kościoła szczególnie pożytecznym właśnie przez prace nad Pismem Świętym. Hieronimowe tłumaczenia Biblii, zwane inaczej Wulgatą, zyskało sobie tak powszechne uznanie, że Sobór Trydencki uznał je za urzędowy tekst Pisma Świętego całego Kościoła. I tak było aż do czasu Soboru Watykańskiego II, który zezwolił na posługiwanie się, zwłaszcza w liturgii, narodowo-nowożytnymi przekładami Pisma Świętego. Proces poprawiania Wulgaty, zapoczątkowany jeszcze na polecenie papieża Piusa X, zakończono pod koniec ubiegłego stulecia. Owocem tych żmudnych prac, prowadzonych głównie przez benedyktynów z opactwa św. Hieronima w Rzymie, jest tak zwana Neo-Wulgata. W dokumentach papieskich, tych, które są jeszcze redagowane po łacinie, Pismo Święte cytuje się właśnie według tłumaczenia Neo-Wulgaty. Jako człowiek odznaczał się Hieronim temperamentem żywym, żeby nie powiedzieć cholerycznym. Jego wypowiedzi, nawet w dyskusjach z przyjaciółmi, były gwałtowne i bardzo niewybredne w słownictwie, którym się posługiwał. Istnieje nawet, nie wiadomo czy do końca historyczna, opowieść o tym, że papież Aleksander III, zapoznając się dokładnie z historią życia i działalnością pisarską Hieronima, poczuł się tą gwałtownością jego charakteru aż zgorszony i postanowił usunąć go z katalogu mężów uważanych za świętych. Rzekomo miały Hieronima uratować przekazy dotyczące umartwionego stylu jego życia, a zwłaszcza ów wspomniany już kamień. Podobno Papież wypowiedział wówczas wielce znaczące zdanie: „Ne lapis iste!” (żeby nie ten kamień). Nie należy Hieronim jednak do szczególnie popularnych świętych. W Rzymie są tylko dwa kościoły pod jego wezwaniem. „W Polsce - pisze ks. W. Zaleski, nasz biograf świętych Pańskich - imię Hieronim należy do rzadziej spotykanych. Nie ma też w Polsce kościołów ani kaplic wystawionych ku swojej czci”. To ostatnie zdanie wymaga już jednak korekty. Od roku 2002 w diecezji warszawsko-praskiej istnieje parafia pod wezwaniem św. Hieronima.
CZYTAJ DALEJ

Fundament, bezpieczeństwo, prawda – o roli lekcji religii w systemie edukacji

2025-09-30 07:45

[ TEMATY ]

religia w szkole

Bożena Sztajner/Niedziela

Sytuacja, w której jesteśmy, generuje wiele pytań o to, jaką rolę ma odgrywać katecheza szkolna, jaki jest cel jej obecności w szkole - wskazał w rozmowie z Polskifr.fr ks. kanonik Marcin Klotz, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Dzieci i Młodzieży Archidiecezji Warszawskiej. W dniach 26-28 września w Rzymie odbył się Jubileusz Katechetów, co szczególnie skłania do podejmowania kolejnych refleksji.

Archidiecezja Warszawska, mimo trudności, stara się odpowiadać na wyzwania stojące przed nauczaniem lekcji religii. Niektórzy katecheci zdecydowali się podjąć nauczania edukacji seksualnej, co ks. Marcin Klotz ocenił jako szansę dla tego przedmiotu, choć jest to wielka odpowiedzialność i trudny temat.
CZYTAJ DALEJ

USA: Koniec "facetów w sukienkach" i politycznej poprawności w wojsku

2025-09-30 20:13

[ TEMATY ]

wojsko

armia USA

faceci w sukienkach

polityczna poprawność

Adobe Stock

Armia Stanów Zjednoczonych

Armia Stanów Zjednoczonych

Szef Pentagonu Pete Hegseth ogłosił we wtorek wprowadzenie nowych standardów sprawności i wyglądu w wojsku obowiązujących każdego żołnierza i zakończenie „politycznej poprawności” w przemianowanym ministerstwie wojny. Zapowiedział też kolejne zwolnienia i „wyzwolenie” dowódców spod regulacji, by mogli podejmować ryzyko.

Hegseth poświęcił swoje przemówienie, na które zwołano setki generałów stacjonujących na całym świecie, na ogłoszenie dziesięciu nowych dyrektyw dla wojska, które jego zdaniem mają naprawić dekady „głupiej” polityki i politycznej poprawności.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję