Reklama

Zaproszenia

Czy kobiecość jest czymś anachronicznym?

[ TEMATY ]

wywiad

zaproszenia

Tomasz Koryszko

Pomnik „Homagium” – Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia na dziedzińcu KUL

Pomnik „Homagium” – Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia na dziedzińcu KUL

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agata Płatek: : - W świecie kobiet i mężczyzn mamy dziś do czynienia z kryzysem tożsamości. Przyczynia się do niego pluralizm światopoglądowy, który jest obecny w wielu sferach życia. Jednak w głębi serca każdy człowiek tęskni za obecnością - i w życiu publicznym i wokół siebie - kobiet i mężczyzn o osobowościach scalonych i dojrzałych, ludzi wiernych niezmiennym moralnym zasadom, umiejących odważnie stanąć w ich obronie. Takie osoby spotkałam wśród bohaterów Pani książek.

Ewa Polak-Pałkiewicz: - Staram się w moich książkach pokazywać współczesnym Polakom ludzi zasad i silnych charakterów; te przymioty zawsze wyróżniają prawdziwych bohaterów historii, patriotów i obrońców ojczyzny. W sytuacji, w jakiej na przestrzeni prawie wszystkich wieków znajdowaliśmy się jako Polacy, trzeba było mieć charakter, żeby coś znaczącego po sobie pozostawić. Nie wystarczało, jak to często się dziś podkreśla, mieć „bogatą osobowość”, być „indywidualnością”.

- Zauważyłam, że zarówno my, młodzi, jak i ludzie starsi, wszyscy w jednakowym stopniu jesteśmy spragnieni autentycznego świadectwa bohaterów, bo tylko ono potrafi wewnętrznie poruszyć, wzbogacić duchowo. Ponadto budzi pragnie, by być do nich podobnym. Dzięki niemu zyskuje się motywację i odwagę do walki o prawdę i dobro.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Zdecydowanie za mało obcujemy dziś z postawami jednoznacznymi moralnie. Cała niemal kultura masowa zmusza nas do przyglądania się osobowościom rozmytym, przeciętnym, a ponadto skłonnym do kompromisów moralnych, nadrabiającym sprytem czy układnością brak odwagi cywilnej. Na szczęście coraz częściej ujawnia się zapotrzebowanie na prawdziwe bohaterstwo w literaturze, w filmie, z którym możemy dziś obcować np. dzięki ujawnianiu biografii Żołnierzy Wyklętych (Niezłomnych) i historii ich walki o Polskę nie godzącą się na kompromisy - wolną, jednoznaczną, gdzie nazywa się po imieniu zło - i dlatego właśnie szczęśliwą. Nic tak bowiem nie odbiera poczucia szczęścia, radości, pogody ducha jak przymus godzenia się na zło, na dwuznaczność, kłamstwo, czy niesprawiedliwość, w imię „pragmatyzmu” - materialnych korzyści, wygody i złudnego poczucia bezpieczeństwa.

- Za tą tęsknotą kryje się inna tęsknota, za bezpiecznym, bo zbudowanym na skale autentycznych wartości, domem. Gdy zanurzamy się w bogaty wewnętrznie świat bohaterów Pani książek można odnieść wrażenie, że kategoria polskiego domu, z którego jak z czystego źródła wypływają same błogosławieństwa, jest rodzajem „świętej przestrzeni”. Czy sądzi Pani, że można tworzyć takie domy także dzisiaj?

- Zawsze można tworzyć dobre rodziny - nigdy, w żadnym pokoleniu w Polsce ich nie brakowało - a więc mocne, trwałe, odporne na przeciwności, świadome swych celów. Atmosfera domów rodzinnych jest pochodną nie tyle jakiegoś wyjątkowego doboru małżonków, nadzwyczajnej harmonii uczuciowej, ale przede wszystkim świadomości celów małżeństwa i rodziny. Celem głównym powinno być wychowanie potomstwa - dla Boga. To jest wielki cel i nikt na świecie poza rodzicami nie jest w stanie go prawidłowo wypełnić. Jeśli rodzice posiadają świadomość tego celu, rozumieją jego doniosłość, potrafią przyjmować wyrzeczenia, jakie towarzyszą życiu rodzinnemu z całą naturalnością i prostotą. Nie robią tragedii z trudności wspólnego życia - psychologicznych, czy materialnych - potrafią sobie nawzajem pomagać, wybaczać i troszczyć się o to co najważniejsze, czyli o łaskę stanu, która pozwoli im wszystko przetrwać i zyskać przy każdej trudności nowe siły.

Reklama

- Jak mogłam się zorientować Pani książka Patrząc na kobiety (wydana w 2012 r przez Wydawnictwo Sióstr Loretanek) wywołała żywe zainteresowanie wśród osób duchownych. Miałam nawet okazję wysłuchać uwag pewnego kapłana po jej lekturze, o konieczności pogłębionej formacji alumnów i księży, by mogli w sposób bardziej dojrzały spojrzeć na kobietę. Pani afirmuje typ kobiety ukształtowanej przez Maryję, świadomej własnej godności i emanującej wewnętrzną harmonią. Moim zdaniem publikacja ta jest przykładem dobrej, wychowawczej lektury także dla młodych ludzi przygotowujących się do kapłaństwa.

- Patrzę na kobietę nie tylko przez pryzmat jej tradycyjnych życiowych ról, które próbuje się dziś na różne sposoby zakwestionować, czy jakichś wyjątkowych okoliczności życia, ale przede wszystkim z punku widzenia jej tożsamości. Czyli tego, kim ona jest w Bożym planie stworzenia oraz w planie zbawienia. Tylko w takiej perspektywie, wiecznej, niezmiennej, doceniającej naturalne wyposażenie kobiety i jej strukturę duchowo-psychiczną, odmienną od męskiej, można ocenić powołanie kobiety. Zdać sobie sprawę z wielkiego duchowego bogactwa, które tkwi w każdej kobiecie i które ona powinna odkryć. Istnieje w sposób obiektywny coś takiego jak duchowa i kulturowa misja i powołanie kobiety. I ten aspekt kobiecości powinien być dziś tematem głębszej refleksji. Kobieta uświadamiająca sobie swoją misję, powołanie i płynącą z niej godność jest niewątpliwie osobą silną i nie podatną na manipulowanie nią przez reklamę, media, czy bardzo płytkie psychologiczne doradztwo, tak często nakłaniające dziś kobiety np. do niszczenia własnych małżeństw i rodzin w imię tzw. samorealizacji, czyli kompletnie fałszywych, pustoszących duchowo kobietę, narzucanych jej ambicji.

Reklama

- Postrzegam trzy Pani książki, Patrząc na kobiety, Rycerze Wielkiej Sprawy, czy ostatnią książkę Powrót pańskiej Polski (która już wkrótce pojawi się księgarniach) jako wyraz odpowiedzialności autorki za ocalenie polskiej tradycji. Tradycja, zdaniem Hannah Arendt, jest ściśle skorelowana z kategorią autorytetu i religii. Z kolei autorzy podejmujący problematykę odpowiedzialności społecznej w innowacyjnej gospodarce, z których pracami miałam okazję się bliżej zapoznać, upatrują szansę na przezwyciężenie kryzysu tożsamości dotykającego współczesnego człowieka, w ponownym dowartościowaniu cnót. W ich centrum stawiają agape, stanowiącą istotę chrześcijaństwa. Wspólnym parametrem postaw bohaterów Pani książek jest z kolei dobro (miłość).

- Człowiek jest zdolny do miłości tylko wtedy, gdy ma rzeczywisty kontakt z wymiarem nadprzyrodzonym, czyli potrafi przekroczyć siebie, swoje naturalne ograniczenia, egoizm, chęć uczuciowego zaspokojenia, czy poszukiwanie bezpieczeństwa w życiu z innym człowiekiem (bardzo często mylone z miłością). Zarówno szacunek dla naszej tradycji kulturowej, jak i pielęgnowanie cnót chrześcijańskich: wiary, nadziei, miłości, ale także męstwa, mądrości, może pomóc w zdobywaniu przez kobiety i mężczyzn prawdziwych wyżyn duchowego rozwoju i w związku z tym, wytrwałości w postawie miłości, troszczenia się o rzeczywiste dobro drugiego człowieka - ze względu na Boga. Bohaterki moich książek bardzo dobrze rozumiały wartość tego, co nazywamy obowiązkami stanu, zarówno te z arystokratycznych pałaców, czy ziemiańskich dworków, jak i te pochodzące ze skromnych wiejskich rodzin, jak np. Bł. Aniela Salawa. Dlatego były one osobami tak szczęśliwymi i potrafiły uszczęśliwiać innych. Taka postawa - bycie wręcz rozrzutnymi w jak najlepszym wypełnianiu tego wszystkiego, do czego skłania nas nasz stan cywilny, rodzinny, zawodowy - to jedyna gwarancja szczęścia tu, na ziemi.

Reklama

- Zaproponowałam, by Samorząd Studentów KUL zaprosił Panią na spotkanie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Będzie ono miało miejsce w maju, miesiącu Matki Bożej. Czy w sytuacji, gdy tzw. sex-appeal, bardzo swobodny styl noszenia się kobiety wygenerowany przez zachodnich designerów, który bez większych oporów przyjmowany jest dziś przez kobiety (w różnym wieku, choć najczęściej młode) i prezentowany nawet w przestrzeni świątyń, czy katolickich uczelni, można jeszcze mówić o skromności i godności kobiety, bez narażania się na złośliwe komentarze?

Reklama

- Myślę, że wielu dziewczętom i kobietom bardzo przydaje się dziś trzeźwe i pełne dystansu spojrzenie na swoją obecność w świecie, który bardzo potrzebuje spokoju. Wtedy dostrzegą one także, że tymi, które właśnie uosabiają ów spokój, stabilność, duchową głębię mogą być one same. Przede wszystkim z uwagi na naturalne predyspozycje do roli matki, opiekunki, wychowawczyni. Strój kobiecy - ten prawdziwie kobiecy, a więc spódnica czy sukienka zakrywająca te partie ciała, które nie powinny być wystawione na widok publiczny, z uwagi na tajemnicę powołania kobiety do przyjęcia i zrodzenia dziecka - podkreśla piękno kobiety, nic absolutnie mu nie ujmuje. Trzeba zachować umiar w chęci zwracania na siebie uwagi. Mądre, wrażliwe, pełne kultury kobiety wiedzą, że nie mogą podobać się wszystkim, bo to właśnie uwłaczałoby ich godności. I ta powściągliwość, kultura stroju wyrażająca najlepiej głęboką duchową naturę kobiety, jej wewnętrzną harmonię właśnie zawsze najbardziej się podoba. Kobieta wtedy nie traci, moglibyśmy powiedzieć, nic ze swojej prawdziwej siły, nie „sprzedaje” swojego całego uroku oczom przypadkowych osób. Pozostaje istotą owianą tajemnicą, która tak bardzo harmonizuje z prawdą o niej, przyszłej, lub już rzeczywistej matce - fizycznej lub duchowej. Ocalając prawdę o sobie niejako udziela jej także innym. Jak to wyraził jeden z kapłanów: „Kobieta, zakładająca nieprzyzwoity strój, zdradza tajemnicę swojej istoty, która znajduje swój wyraz w kształcie jej ciała (…), ale także traci kontakt ze swoim wnętrzem, ze swoją najgłębszą tajemnicą. Jej osobowość staje się wtedy płaska, pusta, banalna, wreszcie niezdolna, by dobrze wypełnić swoją misję”. Serce takiej kobiety, dodał ów ksiądz, pozostaje samotne, opuszczone. „Ci, którzy widzą ją nieosłoniętą, nie pragną jej samej, lecz szukają w niej tego, co zaspokoi ich własne żądze”. To niewątpliwie niepopularny dziś pogląd, jednak z nadzieją myślę o Polkach widząc, jak często potrafią się elegancko i po kobiecemu ubierać. Widzę też, jak szerzy się w wielu środowiskach moda na stroje nawiązujące w pewien sposób do strojów dziewcząt z powstania warszawskiego. Nie sposób też nie zauważyć, z jakim podziwem wszyscy patrzą na sylwetki młodych kobiet z grup rekonstrukcyjnych - one po prostu emanują kobiecością. Patrzą i doceniają fakt, jak wiele uroku dodają im spódnice, bluzki, chusteczki, swetry noszone nie tylko z fantazją i wyczuciem stylu, ale i z wielkim poczuciem godności własnej kobiecej roli. To nie są tylko efektowne „cytaty z historii”, z jakimi mieliśmy do czynienia oglądając np. serial „Sprawa honoru”, to coś więcej. To jest coś, co głęboko tkwi w całej naszej duchowej kulturze. Stopniowo coraz więcej na ulicach naszych miast pojawia się takich kobiecych postaci. Jestem pewna, że za tą swoistą szlachetną modą przyjdzie prawdziwa duchowa przemiana i młode kobiety i dziewczęta nie będą chciały „rozmieniać na drobne” skarbu kobiecości, w jaki wyposażył je Pan Bóg.

- Jestem przekonana, że dzieła przez Panią napisane i Pani wizyta na uniwersytecie uświęconym niegdyś obecnością Jana Pawła II przyniesie Patronowi Alma Mater radość. Ufam także, że zaowocuje bardziej świadomą postawą pracowników i studentów KUL - by dbać o dobre imię uczelni, także po to, by wyrazić w ten sposób wdzięczność polskiemu Papieżowi i wypełnić możliwie wiernie pozostawiony przez Niego testament.

Rozmawiała Agata Płatek

Dr teologii moralnej KUL, absolwentka Międzywydziałowych Interdyscyplinarnych Studiów Doktoranckich o Odpowiedzialności Społecznej w Innowacyjnej Gospodarce (KUL).

2016-05-04 14:36

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szkoła pod presją ideologii

[ TEMATY ]

wywiad

religia

religia w szkołach

ideologie

ks. prof. dr. hab. Piotr Tomasik

Karol Porwich/Niedziela

Brak zrozumienia ze strony ministerstwa dla propozycji, by uczestnictwo w lekcjach religii lub etyki było obowiązkowe musi zastanawiać - mówi KAI ks. prof. dr hab. Piotr Tomasik. Konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP wyraża też przekonanie, że edukacja seksualna w proponowanym kształcie budzi opór także wielu niewierzących. - Nie można pozwolić na to, żeby jakieś ideologiczne szaleństwo zawładnęło polską szkołą i naszym życiem - apeluje ks. prof. Tomasik.

Tomasz Królak (KAI): Rząd nie zgadza się na to, by przedmiot religia lub etyka - do wyboru przez ucznia - miał charakter obligatoryjny. Taka właśnie propozycja Kościoła została odrzucona podczas niedawnego spotkania kościelno-rządowej komisji ds. religii w szkole. Może to dziwić, bo po pierwsze propozycja jest klarowna, a po drugie nauczanie o wartościach jest przecież czymś, co służy uczniom, społeczeństwu, państwu.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławieni męczennicy kolumbijscy Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego

2025-04-10 08:54

[ TEMATY ]

wspomnienie

ACI Prensa

Kolumbijscy błogosławieni z San Juan de Dios

Kolumbijscy błogosławieni z San Juan de Dios

Co roku 10 kwietnia wspominamy siedmiu młodych Kolumbijczyków ze Wspólnoty San Juan de Dios, którzy zostali zamordowani w Hiszpanii przez komunistów i anarchistów podczas wojny domowej w Hiszpanii (1936-1939).

Nazywali się Juan Bautista Velasquez, Esteban Maya, Melquiades Ramirez de Sonson, Eugenio Ramirez, Ruben de Jesus Lopez, Arturo Ayala i Gaspar Paez Perdomo de Tello. Studiowali i pracowali na terytorium Hiszpanii, gdy wybuchł konflikt. Ludzie religijni zazwyczaj zajmowali się pomaganiem ludziom chorym psychicznie lub znajdującym się w stanie opuszczenia.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas podczas Mszy w rocznicę katastrofy smoleńskiej: To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości

2025-04-10 20:43

[ TEMATY ]

Warszawa

Abp Adrian Galbas

rocznica katastrofy

PAP/Radek Pietruszka

“Dziś czujemy się duchowo związani z ofiarami ludobójstwa Katynia i z ofiarami katastrofy lotniczej spod Smoleńska. To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości” - mówił abp Adrian Galbas, który przewodniczył Mszy o pokój, w rocznicę zbrodni katyńskiej i 15 rocznicę katastrofy smoleńskiej. W liturgii udział wziął prezydent Andrzej Duda z małżonką.

- Dziś czujemy się duchowo związani z ofiarami ludobójstwa Katynia i z ofiarami katastrofy lotniczej spod Smoleńska. To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości. „W cierpieniu jesteśmy najbardziej sobą, pisał ks. Józef Tischner. Tam się kończy polityka, a zaczyna człowiek.” Byłem parę lat temu na cmentarzu w Katyniu, a potem pojechałem na miejsce lotniczej katastrofy. To było jedno z tych zdarzeń, które wbiły się w moje serce i w moją pamięć w sposób głęboki i niezatarty. Nie chcą stamtąd wyjść - mówił w kazaniu abp Galbas.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję