Początkowo ksiądz Jerzy miał być pochowany na cmentarzu na Powązkach. Ale delegacja hutników poprosiła Prymasa Polski, by wyraził zgodę na złożenie ciała na Żoliborzu. Kard. Glemp na tę propozycję przystał.
Przygotowania do pogrzebu zaczęły się już w nocy. Także duchowe. Bo na trawnik przed kościołem księża wynieśli konfesjonały. Przenikliwe zimno nie odstraszyło stojących w długich
kolejkach ludzi. Wielu spowiadało się wtedy po kilkunastu lub kilkudziesięciu latach, a nawet z całego życia. W tym samym czasie długa kolejka prowadziła do bocznych drzwi
kościoła, przez które można było wejść do świątyni i przejść obok trumny z ciałem ks. Jerzego. Nad głównym wejściem, na balkonie siostry przygotowały ołtarz. Szybko okazało się,
że nie ma już na nim miejsca na kwiaty. Kilka kobiet zaczęło wynosić całe naręcza do zakrystii, a gdy i tam zabrakło miejsca, po prostu ludzie oplatali kwiatami parkan przed kościołem.
Na ogrodzeniu zawieszali też transparenty. A wokoło ogrodzenia stawiali zapalone znicze.
Około piątej nad ranem trumna z ciałem księdza Jerzego została wyniesiona przed kościół. Przyjaciele kapłana postawili ją na katafalk pokryty biało-czerwoną flagą. Cały czas siedziało tam
nieruchomo dwoje staruszków: rodzice zamordowanego kapłana.
Tłum gęstniał. Zapełniał plac i park przed kościołem, okoliczne ulice, dachy domów, gałęzie drzew. Takiego zgromadzenia stolica dawno już nie widziała.
Mszę św. żałobną poprowadził Prymas Polski. Do koncelebry dołączyło się ponad tysiąc księży, którzy stali wokoło trumny. Ludzi było w sumie blisko milion. „Odpuszczamy zabójcom ks.
Popiełuszki. Nie mamy do nikogo nienawiści, a jedynie prosimy, aby Bóg przyjął niewinne ofiary przemocy” - mówił łamiącym się głosem kard. J. Glemp. Homilii tłum słuchał w absolutnej
ciszy.
Przez cały czas ludzie z rąk do rąk podawali sobie wieńce i kwiaty, by ci, którzy stali najbliżej położyli je na trumnie. Zresztą było tak przez wiele dni, tygodni, a nawet
miesięcy, bo do grobu wciąż ustawiały się długie kolejki. Pielgrzymi przybywają tu do dziś.
Obraz Jezusa Miłosiernego namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego
Miłosierdzie Boga z pokolenia na pokolenie. To ono właśnie jest odwieczną przyczyną wszystkiego, co istnieje. Bóg bowiem stworzył świat z miłości i od początku postanowił obdarzyć tą miłością każdego człowieka. A była to miłość miłosierna, gdyż Miłosierdzie jest po prostu miłością w działaniu. Wszystko, co istnieje, co zostało stworzone, cały nieogarniony i genialny wszechświat jest dziełem tego Miłosierdzia
Bóg jest czystym duchem samoistnym, tzn. mającym byt sam z siebie, a zatem także pełnię doskonałości. Bóg posiada doskonałą jedność wewnętrzną, czyli prostotę, która wyklucza złożenie z jakichś składników. Ale nasz ludzki umysł potrzebuje poznawać Boga poprzez poszczególne przymioty znane mu ze świata, bo inaczej nie potrafi. Jednak te przymioty – doskonałości w Bogu są czymś jednym, niezłożonym, prostym. My zaś nie poznajemy Boga w sposób bezpośredni, ale przez doskonałości, które dostrzegamy tylko w pewnym stopniu w stworzeniach. Boga nazywamy miłosiernym, ponieważ okazuje swą dobroć wobec potrzebujących. Jego miłosierdzie pochodzi z miłości i jest z nią nierozerwalnie związane. Istota miłości bowiem polega na bezinteresownym udzielaniu dobra osobie kochanej.
Autorstwa Peżot - Praca własna/commons.wikimedia.org
Parafia Miłosierdzia Bożego w Kaliszu
To prawdziwy unikat. Nie ma żadnych filarów i podpór. Przykrywa go jednorodna powłoka, betonowa łupina, która w najcieńszym miejscu ma zaledwie 6 cm grubości. Budowlę zaprojektowali bardzo młodzi architekci: błyskotliwy matematyk i student, a zbudowali własnymi rękami parafianie. Kościół Miłosierdzia Bożego w Kaliszu uznawany jest za ewenement na skalę światową.
W niedzielę po Wielkanocy obchodzimy święto Miłosierdzia Bożego. To dobra okazja, aby pokazać unikatową świątynię wybudowaną w Kaliszu w latach 70. Dzisiaj Sanktuarium Miłosierdzia Bożego z Kaplicą Wieczystej Adoracji przyciąga wiernych nie tylko z Kalisza. Przybywają tutaj ludzie z całej Polski, aby podziwiać niezwykłą budowlę kościoła. Z inicjatywy obecnego proboszcza ks. prał. Pawła Kostrzewy w kościele przeprowadzono badania.
Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin, pełniący te obowiązki do śmierci Ojca Świętego 21 kwietnia b.r., będzie przewodniczył obradom konklawe, które wybierze następcę Franciszka. Jest on najstarszym nominacją kardynałem-biskupem uprawnionym do udziału w wyborze papieża.
Kardynał Pietro Parolin, od 15 października 2013 roku do śmierci Franciszka sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, urodził się w Schiavon, w prowincji i diecezji Vicenza w północnych Włoszech jako syn kierownika sklepu z narzędziami i nauczycielki szkoły podstawowej, oboje praktykujących katolików. Kiedy miał zaledwie dziesięć lat, jego ojciec zginął w wypadku samochodowym. W bardzo młodym wieku poczuł powołanie do kapłaństwa i w wieku 14 lat wstąpił do seminarium w Vicenzy. Po święceniach kapłańskich w 1980 r., przełożeni wysłali go na studia prawa kanonicznego na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie. W tym czasie rozpoczął przygotowanie do pracy w watykańskiej dyplomacji. Po ukończeniu pracy na temat Synodu Biskupów, rozpoczął formalną pracę jako dyplomata w 1986 roku.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.