Szanowna Redakcjo „Głosu Katolickiego”.
Jestem (jeszcze) pracownicą zambrowskiego Zamtexu. Pracuję tam już od wielu lat. Wiadomo, jest to jedyny zakład pracy, który jeszcze funkcjonuje na terenie naszego miasta. Cieszyłam się, kiedy
w dobie licznych likwidacji miejsc pracy nasz zakład funkcjonował normalnie. Przyszły jednak kłopoty i na nas. Jak to zwykle bywa, zaczęło się od czegoś bardzo małego, prawie banalnego.
Później przyszły coraz większe kłopoty finansowe, my nie mogliśmy liczyć na terminowe wypłaty naszych pieniędzy. Zastanawialiśmy się, jak to jest, że towar jest sprzedawany, za towar zakład
dostaje pieniądze, a dla nas na wypłaty nie ma.
Podjęliśmy decyzję, że trzeba upomnieć się o swoje. Nie pomagały słowa, rozmowy, chociaż bezpośrednio w nich nie uczestniczyłam, wiem, że ludzie z zarządu traktowali
nas jak śmieci. Uważali, że naszym obowiązkiem jest pracować, ich decydować, czy za daną pracę zostanie nam zapłacone, czy nie. Nie mieliśmy innego wyjścia, podjęliśmy decyzję, że jedynym rozwiązaniem
dla nas, dla obrony naszych pieniędzy będzie strajk. Rozpoczęliśmy go, myśląc, że zarząd bardzo szybko opamięta się i dostaniemy zaległe wypłaty. Stało się zupełnie inaczej. Arogancja, agresja,
niechęć do rozmów, przekleństwa - oto cechy charakterystyczne, z którymi spotkaliśmy się podczas strajkowych dni. Przez cały czas zadawaliśmy sobie pytanie, co będzie za godzinę,
za dzień, za tydzień? Czy jeszcze będziemy strajkować, a jeżeli tak, to kto nam pomoże. Wtedy przyjechaliście do nas wy, z Radia Nadzieja i „Głosu
Katolickiego”. Widzieliśmy wasze zainteresowanie sprawą. Widzieliśmy, jak ksiądz wiele rozmawiał, pytał, nie tylko o nas, ale o nasze rodziny, o Mszę św. Widzieliśmy,
jak pan z radia chciał być tam, gdzie coś się działo. Myśleliśmy, że na tym wasza praca, się skończy: taka przecież jest rola mediów. Odjeżdżając, obiecaliście pomoc. My trochę w to
wszystko wątpiliśmy.
Byliśmy bardzo zdziwieni, kiedy za dwie godziny na teren zakładu wjechał samochód z tak potrzebną wodą, koszulkami, pączkami, środkami czystości. Siedziałam z boku
z koleżankami, obserwowałyśmy to wszystko. Popłakałyśmy się, że są jeszcze ludzi wrażliwi na ludzką krzywdę.
Chcę serdecznie podziękować księżom, ludziom z „Głosu Katolickiego” i Radia Nadzieja za okazaną nam pomoc. Jesteśmy wdzięczni i będziemy
pamiętać ten gest, który uczyniliście w naszym kierunku. Bóg zapłać.
Pracownica Zamtexu
Bardzo serdecznie dziękujemy za list pełen dramatu, ale i nadziei. Nie byłoby uczciwe z naszej strony, gdybyśmy nie podziękowali wszystkim, którzy za naszym pośrednictwem pomogli ludziom Zamtexu. Za wszelkie ofiary, transport, potrzebne środki czystości, jednym słowem za wszystko dziękujemy w imieniu własnym i pracowników z Zambrowa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu