Reklama

Niedziela w Warszawie

Aniołki czy łobuzy?

Tuż za rogiem, a może nawet za progiem w tej samej klatce w bloku żyją dzieci, które nie dostaną dodatkowej lekcji angielskiego, prezentu na urodziny, uśmiechu na co dzień, dobrego przykładu, dobrej przyszłości ani nie będą obracać się w dobrym towarzystwie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Wszystkie dzieci nasze są” śpiewała Majka Jeżowska. Pracuję w świetlicy środowiskowej na warszawskim blokowisku, miałabym ochotę dodać do piosenki słowa „tere-fere-kuku”. Bo tylko nasze rodzone dzieci są nasze, słodkie, wymuskane, jeżdżą co środę na zajęcia dodatkowe, a w wakacje na kolonie do Grecji.

Świetlica

Brajan, Staś i Pawełek to blondyni śliczni jak aniołki. Już na drugi rzut oka okazują się nadruchliwi. Są doskonałymi obserwatorami. Kiedy wychowawczyni odwróci wzrok, lubią pluć, rzucać przedmiotami, biegać i ciągnąć dziewczyny za włosy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Brajan powtarza drugą klasę, ale jeszcze nie zna samogłosek. Za to całkiem nieźle liczy i cudownie koloruje. Klnie jak szewc i obrzuca wulgarnymi wyzwiskami każdego, kto zniweczy jego plany. Gdy trzeba obronić młodszą siostrę, jest gotów bić, kopać i dusić. Staś jakby zamraża się i przestaje reagować – zwłaszcza kiedy ktoś go przyłapie na gorącym uczynku albo każe mu wykonać polecenie. Ula to kobiecina – bluszcz. Szuka przyjaciółek na śmierć i życie, by później śmiertelnie zamęczać je pytaniami, czy lubią ją najbardziej na świecie. Misia ciągle wybucha płaczem i wybiega schować się za rośliną w przedsionku. Noemi z całej duszy nienawidzi Ani i nie ukrywa, że chętnie by jej przywaliła. Zuza miała próbę samobójczą. Kacpra nie można posadzić koło żadnej z dziewczyn, bo wtedy bez przerwy rozmawia i nauczyciel nie ma możliwości przeprowadzić zajęć. Andżelina chce płaczem wymuszać zajęcia plastyczne, zabawę w chowanego albo wcześniejsze wyjście do domu. Potrafi wyć wniebogłosy przez 40 minut i wić się po podłodze.

Trędowaci

Społeczeństwo – wydaje się – spisało te dzieci na straty. Sąsiedzi omijają szerokim łukiem ze strachu, mówiąc że to mali przestępcy. Dyrektorzy załamują nad nimi ręce, bo nic się nie da zrobić. Nauczyciele na ich widok zgrzytają zębami ze złości. Brajan musi mieć nauczycielską eskortę ze szkoły na świetlicę środowiskową, bo inaczej uciekłby na wagary. Od logopedy i reedukatora też ucieka. Dwunastoletni brat Brajana, Eryk, to postrach całej dzielnicy. Dyrektor właśnie próbuje pozbyć się go ze szkoły. Nie jest to łatwe, bo szkoła jest rejonowa. Trzeba mieć nakaz sądowy przeniesienia do „psychiatryka”.

A rodzice?

Reklama

Gdzie są rodzice? Matka Eryka, Brajana i Noemi powiesiła się dwa lata temu, a ojciec od zawsze pił albo palił trawkę. Kurator zapowiedział mu przed feriami, że jeszcze raz go przyłapie w stanie odurzenia, zabierze mu dzieci w ciągu pięciu minut. Ojciec trochę się opamiętał. Już kilka razy odwiedził szkolnego psychologa i zapisał się na warsztaty umiejętności rodzicielskich. Wciąż nie ma pracy. Kiedy pierwszy raz odbierał Brajana ze świetlicy, oczy miał czerwone jak królik. Teraz wygląda już zdrowo, dba o swoje ubrania, z oczu wyziera mu tylko strach i determinacja. Ojciec Uli siedzi od roku w więzieniu za zabójstwo. Ojciec Stasia jest tak agresywny, że matka nawet nie opowiada mu o szkolnych wybrykach syna. Tylko dwaj ojcowie na pierwszy rzut oka wydają się w porządku. Pozostali nie utrzymują kontaktu z dziećmi, niektórzy są nieznani.

Prawie wszystkie dzieci w świetlicy mają inne nazwiska niż ich rodzeństwo, matki nazywają się jeszcze inaczej, a „wujkowie” jeszcze inaczej. Matki, zazwyczaj są osiemnaście lat starsze od swoich pierworodnych, bezrobotne albo zasilają szeregi kasjerów w supermarkecie lub stacji benzynowej.

Zagadką jest, jakim cudem te bezrobotne są w stanie utrzymać rodzinę przez wiele miesięcy, a zwłaszcza kupić dzieciom telefony komórkowe.

Specjalista za 2200

Wychowawcą na świetlicy środowiskowej może być pedagog albo psycholog. Za 2200 zł pensji żaden psycholog nie będzie pracować. Studia pedagogiczne nie przygotowują na ogrom problemów, z jakimi pracownik się zetknie, na ogrom rozpaczy, braku nadziei, niekochania ani na to, że te dzieci są w stanie pochłonąć każdą ilość jedzenia i wiecznie im mało.

Pakują kanapki do woreczków i zabierają do domu. Biorą dokładki herbaty. Tak samo jak głodne są kanapek, tak i przytulenia, rozmowy i uwagi. O uwagę proszą przeważnie złym zachowaniem. Kojarzą, że w ten sposób ją sobie zapewnią. Dlatego pracownicy świetlic zmieniają się co chwilę albo co rusz lądują na zwolnieniu lekarskim.

Plus na kartce

Reklama

Pierwszego dnia mojej pracy był ze mną prezes fundacji prowadzącej placówkę, człowiek o wielkim sercu i groźnym spojrzeniu. Dzieci siedziały grzecznie jak trusie. Drugiego dnia, sama na posterunku, stwierdziłam, że nie dam sobie rady z tymi łobuziakami. Trzeciego dnia stwierdziłam, że jednak tam wrócę. Że może będę jedyną osobą na świecie, która tych łobuziaków lubi. Że może miłość, konsekwencja i propozycja ciekawych zajęć zapiszą się wielkimi literami w główkach.

To właśnie tego dnia zaczęli mi się zwierzać, że poprzednia wychowawczyni na nich krzyczała, że zamierzają nosić do szkoły dwa telefony, żeby drugi pozostał, gdy pierwszy zostanie skonfiskowany przez nauczyciela.

Dwunastoletnia Monika wypłakała mi się w rękaw, że rzucił ją chłopak, Ula opowiedziała o ojcu w więzieniu, a Misia, że wszystko ją rozprasza łącznie z własnymi palcami. Dowiedziałam się, że prawie wszystkie dziewczynki chcą zostać jutuberkami, już mają swoje kanały, gdzie pokazują choreografie taneczne. Tylko Ula chce zostać psią fryzjerką, Monika psychologiem, a chłopaki strażakami.

Każdemu napisałam karteczkę, za co go lubię. Zaczęłam stawiać plusy za dobre zachowanie, stawiać jasne oczekiwania. Podziałało. Dla plusa zrobią wszystko. Spadła więc potrzeba łobuzowania.

Brajan i Staszek zostali zawieszeni na dwa tygodnie za bójkę. Prezes kazał im przemyśleć, czy chcą jeszcze przychodzić na świetlicę. Ten drugi musi też dostarczyć opinię psychologa, czy nie potrzebuje opieki indywidualnej. Brajan natomiast wrócił pokorny i ułożony. Stara się ze wszystkich sił, zachowuje się prawie jak święty. Ani razu po zawieszeniu nie wypowiedział wulgarnego słowa. Wie, że za wulgaryzmy albo za bójkę wyleci z placówki. Wie też, że „opyla” się chodzić na świetlicę.

Kogo na kolonię?

Reklama

Czasami powtarzają, że nienawidzą tu przychodzić. Kiedy jednak ich zapytać, co im się tu podoba, niektórzy mówią, że wszystko, każdy potrafi wymienić kilka powodów. Lubią większość współtowarzyszy. Lubią przepiękne wnętrze sali i korytarzyka.

U niektórych bieda w domu aż piszczy, nawet nie mają w domu bieżącej wody. Brajan i Ania lubią darmowe obiady. Jula lubi biblioteczkę z książkami. Andżelina – zajęcia plastyczne i panią. Wszyscy młodsi – wyjścia na plac zabaw. Kilka osób cieszy się na myśl o przygotowaniu przedstawienia dla rodziców.

Choć odrabiania lekcji naprawdę nienawidzą, w końcu sami przyznają, że w domu nie mogą w dobrych warunkach pouczyć się do sprawdzianów, bo pies, bo telewizor, bo młodsze rodzeństwo... w kawalerce.

A najważniejsze, że fundacja sponsoruje kolonię do Zakopanego dla dziesięciu z dwunastu osób. Jak tu wybrać najgrzeczniejszych, kiedy wszyscy bardzo się starają? Chciałoby się zabrać ich wszystkich, bo rodziców nie stać, żeby fundować im wycieczki klasowe.

Za 2200 zł

Chciałoby się, żeby mieli swoje pokoje, markowe ubrania, a przede wszystkim dobre życie, dobre towarzystwo, dobry start w marzenia, żeby zostali tymi jutuberami i strażakami. Chciałoby się potrząsnąć rodzicami, że każde dziecko chce być chciane, kochane, bezpieczne. Pewnie ci rodzice też chcieliby być kochani i bezpieczni, a nie są. Przez własnych partnerów, własnych rodziców.

Polubiłam tę pracę. Chciałabym zostać z moją grupą na długie lata, ale teraz to mi strach ściska gardło: 2200 zł chyba nie wystarczy do pierwszego.

2025-05-27 14:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Od początku w obronie dzieci

1 czerwca, w Dzień Dziecka, szczególnie myślimy i zwracamy uwagę na najmłodszych. Warto przypomnieć, że świdnicki Kościół diecezjalny przywiązuje szczególną uwagę do dbania o losy wszystkich dzieci – już od momentu ich poczęcia

Biskup świdnicki Ignacy Dec jest szczególnym orędownikiem troski o życie i losy najmłodszych. Jego niewzruszona postawa obrońcy życia jest szeroko znana i ceniona nie tylko w Polsce, ale i za granicą.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: słowa Grzegorza Brauna są niedopuszczalne. Proszę, aby się z nich wycofał

- To niedopuszczalne, najczystsze kłamstwo - tak abp Józef Kupny skomentował dla KAI słowa Grzegorza Brauna, który we wczorajszym wywiadzie w Radiu Wnet stwierdził, że "komory gazowe w Auschwitz to fake". - Jako zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, ale przede wszystkim jako biskup katolicki i Polak wyrażam oburzenie po wypowiedzi europosła Grzegorza Brauna - powiedział metropolita wrocławski. Zaapelował też do polityka, aby wycofał się ze swoich słów.

- Jako zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, ale przede wszystkim jako biskup katolicki i Polak wyrażam oburzenie po wypowiedzi europosła Grzegorza Brauna. Zakwestionował on ludobójstwo dokonywane przez Niemców w komorach gazowych w obozie Auschwitz na Żydach oraz innych narodach. Słowa polskiego polityka są nie tylko niedopuszczalne. To najczystsze kłamstwo, które nie przystoi nikomu, a szczególnie nie powinno pojawiać się w opinii publicznej z ust polityka, reprezentującego nasz kraj na arenie międzynarodowej - mówi abp Kupny.
CZYTAJ DALEJ

Nie stracić oczu miłosierdzia do drugiego człowieka

2025-07-12 20:19

ks. Łukasz Romańczuk

Dziś w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Brzegu Eucharystię oraz nabożeństwo fatimskie odprawił biskup Jacek Kiciński CMF.

Witając wszystkich obecnych na wspólnej modlitwie ks. Marcin Czerepak wprowadził w to wieczorne, modlitewne spotkanie. - W tym miesiącu nasze nabożeństwo fatimskie jest niczym w samej Fatimie, gdy odbywa się ono tak uroczyście w wieczór przed 13 dniem miesiąca - mówił kapłan, wskazując także na objawienia z Fatimy z 1917 roku i wizję Piekła, którą przedstawiła tam Maryja trójce pastuszków: - Łucja aż krzyknęła, gdy to zobaczyła. Musimy sobie przypominać, że jest Niebo i jest Piekło i musimy być bardzo rozważni na naszych drogach. Jest to ważne objawienie i cieszymy się, że możemy razem z Maryją sprawować to nasze kolejne nabożeństwo.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję