Reklama

W wolnej chwili

Ślad Stwórcy

Ciało człowieka jest nieporównywalną z niczym innym doskonałą konstrukcją, która samym swym istnieniem wychwala geniusz Stwórcy.

Niedziela Ogólnopolska 17/2025, str. 56-57

[ TEMATY ]

człowiek

stwórca

Leonardo da Vinci, Człowiek witruwiański, ok. 1490 r./pl.wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Być może pijesz właśnie kawę, poprawiasz się na krześle, przesuwasz wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu. Robisz to bez większego zastanowienia – ot, zwykłe rzeczy. A w tym czasie dzieje się w tobie coś nieprawdopodobnego. Serce bije w rytmie, którego nie ustawiałeś. Płuca napełniają się powietrzem, choć nie prosisz ich o to co chwilę. Wątroba wykonuje setki zadań, mózg przetwarza informacje szybciej niż jakikolwiek komputer, a każda z bilionów komórek twojego ciała wie, co ma robić. I wszystko to dzieje się nieustannie, bez pauzy, bez przypomnienia w kalendarzu. W świecie, który każe nam patrzeć na swoje ciało przede wszystkim jak na dowód młodości, sprawności albo... obiekt frustracji, łatwo zapomnieć, czym ono tak naprawdę jest. To w nim dojrzewamy, zmieniamy się, umieramy. To w nim dotykamy drugiego człowieka i to ono dotyka nas samych, od środka.

Ciało człowieka to nie maszyna, choć bywa porównywane do perfekcyjnego mechanizmu. To także nie tylko biologiczny nośnik duszy. To cud złożony z materii, precyzji, wytrzymałości i... tajemnicy. Bo ilekroć próbujemy do końca zrozumieć, jak to możliwe, że to wszystko działa – dochodzimy do granicy, za którą pozostają już tylko milczenie i zachwyt.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie tylko woda i wapń

Reklama

Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się banalnie proste. Człowiek to zbiór komórek, tkanek, organów. Gdyby rozłożyć nas na składniki chemiczne, wyszłoby, że jesteśmy głównie z wody, z dodatkiem węgla, wapnia, azotu i kilku innych pierwiastków – czyli mniej więcej tego, co znajdziesz w aptece albo w sklepie ogrodniczym. Ale przecież nikt nie składa się „z wody i białka” w ten sam sposób. Bo gdyby to było takie proste, wystarczyłoby zmieszać te składniki, potrząsnąć i... voila – mamy człowieka. A jednak tak się nie dzieje. Bo chodzi nie o skład, ale o sposób połączenia. O porządek. O wewnętrzną logikę, która wykracza poza chemię i fizykę.

Przyjrzyjmy się najpierw skali. Przeciętne ludzkie ciało składa się z ok. 30 bln komórek. Każda z nich ma swoje zadanie, swoje miejsce i własny „rozkład dnia”. Komórki skóry, wątroby, mięśni czy mózgu – choć wszystkie mają niemal identyczne DNA potrafią działać zupełnie inaczej.

Weźmy DNA – gdyby rozwinąć jedną jego cząsteczkę z pojedynczej komórki, miałaby ok. 2 m długości. A teraz wyobraź sobie, że takich cząsteczek masz w sobie miliardy. I wszystko to zmieściło się w tobie, w ciele, które mieści się w standardowym fotelu. Nawet jeśli ktoś nie wierzy w Boga – trudno nie uznać, że nie jesteśmy przypadkowym zlepkiem komórek, ale czymś więcej. A jeśli ktoś wierzy – łatwo dostrzeże ślad Stwórcy. Bo jak inaczej nazwać to, że nasze ciało wie, jak oddychać, jak utrzymać temperaturę, jak poradzić sobie z raną, jak trawić, jak walczyć z bakteriami? Bez pytania nas o zgodę, bez przypominania. Skóra chroni nas przed światem zewnętrznym, choć ma grubość zaledwie kilku milimetrów. Kości utrzymują nasze ciało w pionie i są tak mocne, że wytrzymują nacisk kilkuset kilogramów. Mózg zarządza wszystkim – pamięcią, emocjami, ruchem, snem – i czyni to na bieżąco, przez całe życie, nie mając ani dnia wolnego. I nawet jeśli czasem coś boli, szwankuje, przestaje działać tak, jak powinno – to wciąż jesteśmy zbudowani w sposób, który przekracza ludzką wyobraźnię.

Jak to wszystko działa

Reklama

Wyobraź sobie orkiestrę, w której gra kilkadziesiąt bilionów muzyków. Każdy z nich ma inne zadanie, inny instrument, inny rytm, inną dynamikę. Żaden nie zna całej partytury, ale wszyscy trzymają się swojego fragmentu z doskonałą precyzją. A teraz wyobraź sobie, że ta orkiestra nigdy nie przerywa gry – gra dzień i noc, przez całe twoje życie. Tak właśnie działa twoje ciało. W każdej sekundzie zachodzą w nas miliony procesów. Serce bije, płuca się rozszerzają i kurczą, krew płynie przez naczynia, komórki się dzielą, trawienie trwa, a mózg analizuje to, co widzisz, słyszysz i czujesz. I choć może trudno w to uwierzyć – wszystko to dzieje się bez naszej świadomej decyzji. Nikt z nas nie wydaje co kilka sekund polecenia: „teraz oddech, teraz skurcz serca, teraz enzym do trzustki”. A jednak to wszystko się dzieje.

To, co w nas najbardziej niezwykłe, to właśnie ta automatyczność. Nasze ciało wie, co robić. Wie, kiedy trzeba podnieść temperaturę, by walczyć z wirusem. Wie, jak zamknąć ranę, kiedy wyrzucić toksyny i kiedy przesłać sygnał bólu. Każdy z tych procesów jest logiczny, ukierunkowany, powiązany z dziesiątkami innych. Weźmy choćby układ nerwowy. Impulsy elektryczne biegną przez neurony z prędkością nawet 100 m/s. Dzięki temu możesz w ułamku sekundy odsunąć rękę od gorącej powierzchni albo odpowiedzieć na pytanie, zanim do końca je usłyszysz. Mózg, który stanowi zaledwie 2% masy ciała, zużywa aż 20% całej energii organizmu. Codziennie przetwarza setki tysięcy bodźców – i w większości czyni to niejako w tle, nie przeszkadzając ci w życiu.

Albo serce. Bije ok. 100 tys. razy dziennie i przepompowuje w tym czasie nawet 7 tys. l krwi. Nigdy się nie zatrzymuje, nigdy nie potrzebuje przypomnienia. A to tylko jeden z wielu narządów, z których każdy ma swoje zadania. Jak to się dzieje, że nie dochodzi do chaosu?

Reklama

Z punktu widzenia wiary odpowiedź jest prosta: to, co dla medycyny jest biochemią, dla nas jest świadectwem Bożego porządku. To nie chaos daje życie, ale rytm. Nawet jeśli ciało czasem zawodzi, choruje, męczy się, to jego codzienne działanie pozostaje tajemnicą, która prowadzi ku Temu, który ten mechanizm wprawił w ruch. Bo może i jesteśmy z prochu ziemi – jak czytamy w Księdze Rodzaju (por. 2, 7) – ale ktoś tej ziemi musiał dać tchnienie. Gdy przyglądamy się, jak funkcjonuje nasze ciało, nie sposób nie odczuć pokory. Bo chociaż wiemy coraz więcej – nigdy nie przestaniemy się dziwić. A może właśnie o to chodziło Stwórcy: byśmy w sobie samych mogli nieustannie odkrywać Jego obecność. W każdym uderzeniu serca. W każdym oddechu.

Zaskakująco mocni i odporni

Ludzkie ciało potrafi znieść więcej, niż większość z nas przypuszcza. I choć na co dzień narzekamy na zmęczenie, bóle kręgosłupa, stres i pogodę, to jesteśmy stworzeni do przetrwania. I to na wielu poziomach.

Nasze ciało potrafi utrzymać stałą temperaturę, ok. 36,6°C, niezależnie od tego, czy na zewnątrz jest -15 czy +30oC. Jeśli jest za zimno – drżymy, naczynia krwionośne się zwężają, by zatrzymać ciepło. Jeśli za gorąco – pocimy się, by się schłodzić. A teraz głód. Możemy przeżyć bez jedzenia nawet 30-40 dni (nie polecamy testowania tej teorii). Organizm przechodzi wtedy w tryb oszczędzania, zużywa zapasy, spowalnia metabolizm – i trwa. Bez snu? Kilkadziesiąt godzin i zaczynamy się rozsypywać, ale mimo wszystko ciało walczy – na rezerwach, ale działa. I chociaż sen jest niezbędny, to ilość trudnych warunków, które ciało potrafi „przetrzymać”, robi wrażenie.

Reklama

Kiedy się skaleczysz, uruchamia się system naprawczy. Krew krzepnie, komórki ruszają do odbudowy tkanek. Jeśli złamiesz kość – organizm spowoduje zrośnięcie się jej. Jeśli wytniesz fragment wątroby – odrośnie. To nie są bajki, to tylko zwykła fizjologia. A co z chorobami? Nasz układ odpornościowy codziennie walczy z tysiącami drobnoustrojów. Ba – bywają dni, kiedy w ciele toczy się prawdziwa bitwa, a my tylko czujemy się lekko ospali. Mamy też ogromną siłę psychiczną. Potrafimy wracać do życia po wypadkach, ciężkich operacjach, traumach. Ludzie uczą się chodzić na nowo po amputacji, wracają do pracy po udarze, zakochują się po rozstaniu. Organizm i psychika mają zadziwiającą zdolność regeneracji. I choć procesy te są często trudne, wymagają czasu i wsparcia, to sam fakt, że są możliwe, robi wrażenie.

Jesteśmy też nieprawdopodobnie elastyczni. Dostosowujemy się do zmian wysokości, ciśnienia, klimatu. Mieszkamy w najbardziej skrajnych miejscach na ziemi – od pustyń po mroźne arktyczne przestrzenie. I choć ciało czasem cierpi, to się adaptuje. Szuka sposobów, by trwać. Wytrzymałość człowieka to również zdolność do niesienia ciężarów dnia codziennego – tych psychicznych i emocjonalnych. Tysiące ludzi wstaje rano mimo smutku, lęku, choroby, wypalenia. I robi swoje. Żyje. Pomaga innym. Walczy. Jesteśmy zmęczeni, czasem schorowani. Zdarza się, że nie mamy siły i chcielibyśmy wszystko rzucić. Ale życie nie poddaje się tak łatwo.

Między kruchością a wielkością

Psalmista napisał: „Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła” (Ps 139, 14). Dziś rozumiemy to lepiej niż kiedykolwiek. Im więcej wiemy o ciele człowieka, tym trudniej oprzeć się zachwytowi. Bo to nie tylko układ biologiczny, ale też przestrzeń spotkania duszy z materią. Jest znakiem. I jak każdy znak odsyła do kogoś większego. Bo choć nasze ciało jest zbudowane z tych samych pierwiastków co gwiazdy, to ma w sobie coś więcej niż chemia i fizyka. Nosi w sobie zamysł. Sens. Ślad Kogoś, kto nie tylko zaprojektował każdy detal, ale także tchnął życie. Człowiek – nawet ten chory – wciąż pozostaje najdoskonalszym dziełem stworzenia. A jego ciało – choć niepozorne – mówi o Bogu więcej, niż czasem wypowiadamy słowami.

2025-04-23 07:45

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwiastuny i mierniki nie tylko czasu

Niedziela Ogólnopolska 1/2012, str. 13

[ TEMATY ]

człowiek

JULIA A. LEWANDOWSKA

Dzwon jak kiedyś, tak i dziś wyznacza rytm modlitwy i pracy, wypoczynku, pokuty i żałoby. Zwiastuje też radosne chwile, jak: wybór papieża, wizyta biskupa, prymicje, procesja wokół kościoła, przywitanie pielgrzymów. Czas Kościoła to także godziny brewiarzowe: Prima, Tertia, Sexta, Nona, Completa. Nie tylko w średniowieczu, ale także obecnie wchodzimy w czas mierzony rytmem świąt i nabożeństw, które obwieszczają właśnie dzwony, a wskazują choćby zegary słoneczne. Od samego dzieciństwa z okien swego mieszkania Karol Wojtyła, później Jan Paweł II, często spoglądał na taki właśnie zegar na wadowickim kościele oraz znamienne słowa: „Czas ucieka, wieczność czeka”. Gdy odszedł do Pana, na murze dopisano datę jego śmierci: „2 kwietnia 2005”. Wielkie zegary mechaniczne na spiżowych wieżach kościołów czy ratuszów wybijają godziny i kwadranse, a jednocześnie ciągle przypominają mieszkańcom o uciekającym czasie. Symboliczne odmierzanie czasu za pomocą klepsydry zostało zastąpione udoskonalanymi mechanizmami, aż po nadzwyczaj dokładne mierniki czasu - zegary laserowe czy sterowane falami radiowymi. Ta precyzja jednak nie sprawia, że człowiek automatycznie staje się punktualniejszy, bardziej solidny. Zapytajmy dalej, czy szybkie przemieszczanie się człowieka, a jeszcze szybsze, wręcz błyskawiczne, przesyłanie informacji czy wiadomości sprawiły, że automatycznie lepszy jest świat i człowiek? Co czynimy z tym „oszczędzonym czasem”? Systemy satelitarne ślą obraz czy tekst niemal w mig. Świat faktycznie stał się „globalną wioską”. A my? A nasze ludzkie relacje? A czas dla Boga? A nasz czas na refleksję, na medytację? Uganiający się człowiek ciągle powiada: „Nie mam czasu!”. Tak jakby go można było posiąść i nim zawładnąć. Przypominanie owego „tempus fugit” (czas ucieka) mobilizuje człowieka, by właśnie czas właściwie wykorzystał, a nawet go szanował. Marnowanie własnego czasu, próżniactwo i lenistwo, słusznie budzi zgorszenie. To przecież ewangeliczny utracony talent, zakopany skarb, bezowocne ziarno. Warto zadać sobie pytanie: Czy w sposób przemyślany rozkładam swój czas? Wyznaczony i narzucony sobie rozkład dnia dotyczy nie tylko osób, które oddają się nauce, sportowi czy prowadzą interesy. Ściśle wyliczony czas wprowadza pewien ład życia i uczy dyscypliny w myśleniu, precyzji w słowie oraz logiki w działaniu. Wielu twierdzi, że to jest pryzmat ukazania i odkrywania kultury i duchowości człowieka. Zarazem niepokoi pewna tendencja do minimalizmu w sprawach ważnych, fundamentalnych. Gdy toczy się np. ważna debata w parlamencie, jest zaledwie pół minuty na wypowiedź. Zarazem, w tym samym gronie, godzinami można się rozwodzić o rzeczach bałamutnych i trzeciorzędnych. Jak dysponuję tzw. wolnym czasem? Jak przeżywam urlopy i wakacje? Soboty i niedziele? Czy jest to jedynie czas odpoczynku i rozrywki? Czy właśnie wtedy decyduję się, by dać nieco słońca i radości komuś w potrzebie, w chorobie? Czy potrafię znaleźć czas dla człowieka, który szamocze się wewnętrznie, znajduje się na rozdrożu życia czy na marginesie swego środowiska? Tak niewiele trzeba, by komuś uchylić rąbek nieba, choćby przez odwiedzenie w szpitalu lub w więzieniu. Warto być z kimś samotnym i użyczyć mu nieco swego czasu, posłużyć dobrą radą i życzliwością. Warto nie tylko przypomnieć sobie, ale i wprowadzać w życie tzw. uczynki miłosierne co do duszy i co do ciała. Czy dni wolne od pracy traktuję także jako wolne od Pana Boga i swego bliźniego? Czy znajduję stosowny czas na modlitwę, na lekturę i medytację Słowa Bożego? Czy w rozgwarze wakacyjnych dni nie żałuję czasu, by wstąpić do kościoła i porozmawiać z Bogiem, wyciszyć się, przemedytować? A iluż to ludzi (przecież wierzących) uważa, że pół godziny adorowania Jezusa w monstrancji to czas stracony? Czyż i ty czasem nie grzeszysz skąpstwem wobec Boga? Co się dzieje z Twoją wiarą? Czy w ogóle znajdujesz chwile nie tylko na niezbędną przerwę w pracy, na relaks, ale także na autorefleksję, na rachunek sumienia, na - jak to mówią Francuzi - „rewizję duchową”? Ważne jest nie tylko, by szybciej, więcej i dalej. Nade wszystko ważny jest kierunek naszej drogi (także tej przyspieszonej). Cyberczłowiek ściga się z czasem, a nawet się łudzi, że go przechytrzy. Właśnie temu zapracowanemu, zmęczonemu, zdyszanemu człowiekowi warto wraz z młodzieżą zanucić: „Zatrzymaj się na chwilę nad tym, co w sercu kryjesz. Zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, po co żyjesz”. „Oto dana nam w czasie pobytu na ziemi szansa związania naszego kruchego czasu z wiecznością, naszego zagrożonego istnienia z pełnią życia” (ks. J. St. Pasierb, „Czas otwarty”, s. 27). Czyż tego właśnie nie udokumentował własną postawą św. Maksymilian Kolbe, którego Jan Paweł II nazwał „patronem trudnych czasów”? W Kaliszu zaś na przełomie września i października, podczas międzynarodowego kongresu, ukazano św. Józefa jako „patrona na trudne dni”. Personalizm chrześcijański kładzie nacisk na „wyczucie czasu i dobry użytek z niego” (Jacques Le Goff). Warto też zadać pytanie podstawowe: „Quo vadis homo?” - Dokąd idziesz, człowiecze? Więcej niż symbolicznie brzmi tytuł rozdziału książki ks. Włodzimierza Sedlaka: „Grzywna czasu”. Czy to nie zmusza do refleksji?
CZYTAJ DALEJ

Papież po masakrze w kościele w DRK: niech krew męczenników będzie zasiewem pokoju

2025-07-28 21:45

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV łączy się w żałobie z rodzinami ofiar oraz ze wspólnotą chrześcijańską ciężko dotkniętą tragedią w Demokratycznej Republice Konga, gdzie dżihadyści zabili w kościele 43 osoby, w tym 9 dzieci - napisał w telegramie kondolencyjnym w imieniu Papieża kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej.

Ojciec Święty z głębokim bólem przyjął wiadomość o ataku dokonanym na parafię w Komanda, w prowincji Ituri, który spowodował śmierć wielu wiernych zgromadzonych na nabożeństwie. „Papież łączy się w żałobie z rodzinami ofiar oraz ze wspólnotą chrześcijańską ciężko dotkniętą tą tragedią, zapewniając ich o swojej bliskości i modlitwie” - czytamy w telegramie kondolencyjnym.
CZYTAJ DALEJ

Znaczki i monety watykańskie dostępne online

2025-07-28 17:08

[ TEMATY ]

Watykan

Vatican

Aby kupić znaczki i monety watykańskie nikt nie musi już podróżować do Rzymu. Od teraz znaczki pocztowe i monety z papieżem można wygodnie kupić online, płacąc kartą kredytową, poinformował Gubernatorat Państwa Watykańskiego.

Obecna oferta jest szczególnie różnorodna z uwagi na trwający Rok Święty i niedawny okres „sede vacante” (okres między śmiercią papieża a wyborem jego następcy). Całkowicie odnowiony sklep internetowy watykańskiego CFN (Commercializzazione Filatelica e Numismatica) oferuje również emisje specjalne i druki z tego krótkiego okresu przejściowego między pontyfikatami Franciszka i Leona XIV.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję