Badacze dziejów – historycy naszej Ojczyzny są niemal zgodni, że wybicie się Polski na niepodległość po 123 latach zaborów udało się dzięki powstańczym zrywom oraz kultywowanej przez lata pamięci.
Bez powstań, bez przelanej krwi i zsyłek – twierdzą – ciężko byłoby obronić pamięć, świadomość, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Zasiane wówczas ziarno niepodległości kiełkowało przez kolejne lata, kształtując ducha narodowego i dodając wiary, że jeszcze Polska nie zginęła. Powstanie styczniowe z 1863 r. było kolejnym, które pokazało światu, że Polacy nigdy nie ugną się pod obcym panowaniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Karczówka, miejsce koncentracji wojsk
Reklama
Po upadku powstania listopadowego na ziemiach polskich pod panowaniem caratu rozpoczął się czas wzmożonego nadzoru politycznego. Dopiero w połowie XIX w., kiedy Rosja doznała klęski podczas wojny krymskiej, represje zelżały, dzięki czemu wzrosła aktywność Polaków w środowiskach niepodległościowych. Władze rosyjskie, widząc to, aby sparaliżować działalność organizacji patriotycznych, zarządziły pobór młodych mężczyzn do wojska. Ruch ten przyspieszył wybuch powstania. W Kielcach 18 stycznia 1863 r. doszło do spotkania Mariana Langiewicza, naczelnika wojennego województwa sandomierskiego, z Apolinarym Kurowskim, nowym naczelnikiem województwa krakowskiego. Cztery dni później wybuchło powstanie. Na wzgórzu Karczówka odbyła się koncentracja powstańców, jednak przybyło tylko 200 osób, głównie robotników z zakładu w Białogonie. Do ataku na Rosjan nie doszło, siły powstańcze były zbyt szczupłe. Rosjanie rozpoczęli aresztowania. Na początku lutego liczba więźniów politycznych w kieleckim więzieniu wzrosła do 287 osób. Jednak na apel dowódców do powstania garnęli się młodzi ludzie, w tym 63 uczniów szkół średnich, wśród których znalazł się m.in. Aleksander Głowacki (Bolesław Prus). Łącznie w latach 1863-64 w walce zbrojnej udział wzięło ok. 336 mieszkańców Kielc.
Na pomoc powstańcom
Mieszkańcy Kielc pomagali powstańcom, nie tylko tym, którzy prowadzili walkę, ale także uwięzionym. Przekazywali im żywność, grypsy, a także w miarę możliwości wykupywali z rąk żandarmów. Kiedy Rosjanie spalili Suchedniów, kielczanie zorganizowali zbiórkę żywności, bielizny i ubrań. Niestety Kozacy przechwycili ten transport i pomoc nie dotarła do potrzebujących. Władze kościelne, solidaryzując się z powstańcami, wprowadziły w całym województwie żałobę, a kapłani odprawiali Msze św. w intencji powstańców. 9 sierpnia 1863 r. biskup kielecki Maciej Majerczak wprowadził w kościołach diecezji zakaz grania na organach i śpiewu uroczystych pieśni oraz bicia w dzwony. Zakaz ten obowiązywał ponad 4 miesiące.
Powstańcze bitwy
Reklama
Na terenie naszego regionu operowali sławni dowódcy powstania. Ze swoimi oddziałami bili się tutaj m.in. Marian Langiewicz i Józef Hauke-Bosak. Walka z dobrze uzbrojonymi i wyszkolonymi Rosjanami była krwawa, powstańcy tracili ducha znikąd nie mając pomocy. Jednak nie poddawali się. Po walkach o Wąchock i Suchedniów, kiedy ten ostatni został spalony przez Rosjan, przez Bodzentyn Langiewicz dotarł na Święty Krzyż. Pod Słupią doszło do zwycięskiej bitwy, podczas której powstańcy zdobyli blisko tysiąc karabinów i osiem dział. To były jednak nieliczne chwile chwały. 24 lutego w pobliżu Małogoszcza doszło do walnej bitwy, w której blisko 2,6 tys. powstańców starło się z 2 tys. Rosjan. W walce zginęło 300 Polaków, a rannych zostało ok. 500. Marian Langiewicz dowodzący polskimi oddziałami umiejętnie wycofał się, ratując resztki oddziału. Generał Józef Hauke-Bosak również stacjonował na Świętym Krzyżu, który był strategicznie położony, tutaj powstańcy mogli uzyskać schronienie i pomoc od braci zakonnych. Podkomendni generała walczyli m.in. w dwóch bitwach o Opatów. 25 listopada 1863 r. wyparli z niego rosyjski garnizon, a kilka miesięcy później w lutym 1864 r. znowu zaatakowali miasto, zdobywając koszary. Niestety, miasta nie zdobyli. Rosjanie wyparli powstańców, zadając im znaczne straty.
Duch jedności
Jak co roku w regionie świętokrzyskim odbyły się uroczystości upamiętniające bohaterski powstańczy zryw. W Kielcach główne uroczystości 162. rocznicy wybuchu powstania – zorganizowane m.in. przez członków Stowarzyszenia „Kieleccy Patrioci” – odbyły się 19 stycznia. Rozpoczęły się Mszą św. w kościele Przemienienia Pańskiego, odprawioną w intencji powstańców. W homilii proboszcz białogoński ks. Stefan Radziszewski, mówiąc o powstaniu styczniowym, przypomniał że „Białogon to ósmy cud świata”. Był to cytat z książki o rtm. Zygmuncie Rzewuskim, bohaterze powstania styczniowego. Autorką książki jest Anna Błachucka. Okolicznościowe spotkanie z powieściopisarką odbyło się w parafii 23 stycznia. Ks. Radziszewski, mówiąc o zrywie Polaków, zauważył, że walka i cierpienia to olbrzymie poświęcenie dla Ojczyzny, jednak najważniejszy jest duch jedności, solidarności i patriotyzmu całego narodu. Przytoczył fragment „Psalmów przyszłości” hrabiego Zygmunta Krasińskiego, który przestrzegał Polaków: „Niczem Sybir, niczem knuty i cielesnych tortur król, Lecz narodu duch otruty, To dopiero bólów ból”.
Marsze i Msze św. w intencji powstańców
Reklama
Po Eucharystii uczestnicy przeszli pod pomnik Powstańców Styczniowych, tam odśpiewano hymn państwowy, a po modlitwie i Apelu Pamięci pod obeliskiem złożono kwiaty i zapalono znicze. Dwa dni wcześniej powstańców uczczono w Suchedniowie i Bodzentynie. Po Mszy św. odbył się XXXII Marsz Szlakiem Powstańców 1863 r. W Bodzentynie w kościele Świętego Ducha odsłonięto pamiątkową tablicę upamiętniającą pierwszy powstańczy lazaret. 19 stycznia w Wąchocku złożeniem kwiatów przy tablicy dedykowanej powstańcom w 150. rocznicę wybuchu zrywu narodowego rozpoczęły się uroczystości patriotyczne. Wziął w nich udział m.in. Jan Józef Kasprzyk, doradca Instytutu Pamięci Narodowej. Wydarzenie zakończyło się Mszą św. w kościele przy klasztorze cystersów.
Polska jest wartością
22 stycznia powstanie z 1863 r. przypomniały także Chęciny. Przed Mszą św. w kościele Ojców Franciszkanów wystąpił Chór Chęcińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Podczas Mszy za Ojczyznę homilię wygłosił o. Dawid Nowak, duszpasterz Ośrodka San Damiano. Przypomniał m.in., że w czasie powstania styczniowego w klasztorze zaborcy utworzyli więzienie.
– Mury tego miejsca pamiętają czasy, gdy po brutalnej bitwie pod Małogoszczem właśnie tutaj trafiło 67 więźniów. To byli ludzie, którzy wiedzieli, czym jest cena wolności. Byli złamani fizycznie, ale nie byli złamani duchowo, bo walczyli nie tylko o swoje życie, ale przede wszystkim o przyszłość Polski – podkreślał. Wyjaśniał sens walki zbrojnej i ofiarę, zachęcając zebranych, aby „się zastanowić, co te wydarzenia mogą znaczyć dla nas, jakie wartości dzisiaj nam ludziom XXI w. mogą przekazać”. Powiedział, że te pytania są ważne, nie wolno przed nimi uciekać. Zaznaczył, że powstańcy walczyli, „ponieważ wiedzieli, że Polska jest wartością”. – Historia powstania styczniowego pokazuje, że największe zwycięstwo to nie sukces na polu bitwy, ale największym zwycięstwem jest wierność zasadom, które budują wspólnotę. Fundamentalne wartości to: prawda, dobro, sprawiedliwość i solidarność. Na cmentarzu parafialnym przy mogile powstańców uczestnicy uroczystości złożyli wieńce i zapalili znicze.