Reklama

W wolnej chwili

Czasownik czy rzeczownik

Chodzi tu nie o ćwiczenia czy przypomnienia z gramatyki, jak by sugerował tytuł, ale o nasze, ludzkie, postawy w codzienności.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Odniesienia do Pana Boga, świata, bliźniego i siebie samego. Bezpieczniej i sensowniej jest określać się przez czynność niż przez funkcję. Czasownik mówi o czymś konstruktywnym, o zamiarze, wysiłku, dokonaniach. Rzeczownik podkreśla zaś funkcję, pozycję, znaczenie. Tamten jest dynamiczny, twórczy, ten – statyczny, wręcz kostyczny. Chodzi o to, na czym koncentruje się uwaga i gdzie pada główny akcent. Jestem uznanym nauczycielem czy raczej uczę, wychowuję, kształtuję, przekazuję wiedzę? Jestem znanym lekarzem czy też bardziej staram się przynosić ulgę chorym i dbam o ich kondycję? Jestem sławnym kucharzem czy po prostu gotuję z pasją i oddaniem, żeby karmić ludzi i dawać im przyjemność? Zajmuję się duszpasterstwem, znam ludzi i próbuję na wszelki sposób dotrzeć do nich z Ewangelią i Bożą pociechą czy też jestem dostojnym proboszczem, kanonikiem, prałatem? Jeśli moje myślenie i uwaga są przy tym, co robię i chcę to wykonywać jak najlepiej, to nie koncentruję się na tytułach, funkcjach i należnej z tego tytułu estymie. Wydaje się, że najzdrowiej by było, gdyby osobistą wartość i satysfakcję odnajdywać w działaniu, poświęceniu, ofierze. A może jedno nie wyklucza drugiego? Na zasadzie: trochę tego i trochę tamtego? W zdaniu muszą być podmiot i orzeczenie, to podstawa, więc i czasownik, i rzeczownik. Czy jednak nie ma subtelnej różnicy w powiedzeniu: „jestem lekarzem, więc leczę”, a „zajmuję się ludzką chorobą, leczę, bo jestem do tego przygotowany i temu oddany”? Tam jest najpierw szyld, a tu widać troskę o pacjenta. Ksiądz Bronisław Dembowski, późniejszy biskup włocławski, wspominał o swoim pierwszym zetknięciu w Stanach Zjednoczonych z Odnową w Duchu Świętym. Pewna kobieta go zapytała: „Jezus jest twoim Panem?”. Odpowiedział nieco oburzony: „Jestem katolickim księdzem”. Ona zaś: „OK, ale czy Jezus jest twoim Panem?”.

Pytanie o osobistą relację jest tu podstawowe. Jestem osobą religijną, chrześcijaninem. Dobrze, ale czy to widać? Moją wiarę, zaufanie, więź z Bogiem, radość i pogodę ducha, a co za tym idzie – i powinno być nierozłączne – czy mnie to uruchamia do dobra, wrażliwości, ofiarności, jeśli potrzeba? Znacznie mniej szyldów, więcej świadectwa, chciałoby się wołać. Piec, kiedy się w nim pali, grzeje i nie musi się zastanawiać, jak to robić lepiej. Istotą sprawy jest żywy ogień. Może być nawet niewidzialny, zamknięty w środku. Nie na wiele się zda, a raczej w ogóle bezproduktywny jest wysiłek dekorowania, ozdabiania, upiększania pieca czy też szukania optymalnego przepływu ciepła, odpowiedniego ustawiania krzeseł itp., jeśli palenisko w tym piecu będzie puste. Jak się mówi w takich okolicznościach – para w gwizdek, a lokomotywa, nie wspominając już o wagonach, ani drgnie. Tyle wypowiadanych słów, w dobrej intencji, dodajmy, a skutek mizerny. Z ogniem w środku byłyby pewnie nawet niepotrzebne.

Co mnie określa bardziej? Jak jestem czy też chcę być postrzegany i jak sam myślę o sobie? Czy też o tym, co robię? Ci, co koncentrują uwagę na czynności, nie bardzo przejmują się swoim wizerunkiem i społecznym odbiorem. Piarem zajmują się ci, którzy swoją wartość odnajdują przede wszystkim w tytułach, w pełnionej funkcji, w rzeczowniku. Wolny jest ten od czasownika, ten drugi jest zniewolony własnym wizerunkiem. Oczywiście, wszystko powyższe to uproszczenie. Są jeszcze inne części mowy i zdania opisujące bogactwo naszego życia. To tylko lupa przystawiona na chwilę do dwóch pojęć i określających ich postaw.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2025-02-11 14:05

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prawdy oczywiste

Tam, gdzie nie ma silnej społeczności, łatwo jest wkroczyć komukolwiek i tę społeczność zdominować i zniszczyć. Chrońmy każdą społeczność – domową, zakładową, szkolną i narodową.

Nic odkrywczego nie będzie w tym, co teraz powiem, ale aż mnie korci, żeby przypomnieć niektóre prawdy oczywiste. Po to jest bieda (oby nie zawsze!), żeby po niej docenić to, że się ma co do ust włożyć. Po to są wojny (oby nigdy ich nie było, ale, niestety, historia ludzkości to nieodłączna historia wojen), żeby nastąpił wstrząs, po którym można coś więcej zrozumieć; wyrwać się z marazmu bezideowej egzystencji, znudzenia życiem i wypalenia, docenić następujący po wojnie czas wytchnienia i bronić pokoju. Po to jest błądzenie po bezdrożach wszechwładnego relatywizmu (kiedyś i ja dałem się mu uwieść), żeby w końcu znaleźć sens życia i być spokojnym w swym sercu oraz czuć się prawdziwie szczęśliwym. Wypada tu dodać, że kiedy serce jest spokojne, to wtedy ciało jest zdrowsze. Miarą szlachetności człowieka są troska o rodzinę, pomoc drugiemu, sianie pokoju oraz dbałość o wolność i niepodległość ojczyzny.
CZYTAJ DALEJ

Podążanie za Jezusem związane jest z wyrzeczeniem i ofiarą

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii Mt 8, 18-22.

Poniedziałek, 30 czerwca. Wspomnienie Świętych Pierwszych Męczenników Kościoła Rzymskiego
CZYTAJ DALEJ

Drzwi tego Kościoła są szeroko otwarte

2025-06-29 18:00

Marzena Cyfert

Msza św. dziękczynna w sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach

Msza św. dziękczynna w sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach

W sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach świętowano 25. rocznicę konsekracji kaplicy, 8. rocznicę ustanowienia sanktuarium oraz coroczne spotkanie rodzin. Podczas uroczystości dziękowano też za 40-letnią kapłańską służbę w tym miejscu ks. prał. Ryszarda Staszaka i przekazano parafię ks. Jakubowi Bartczakowi. Uroczystościom przewodniczył abp Józef Kupny.

W homilii metropolita wrocławski przypomniał kilka faktów z życia ks. prał. Ryszarda Staszaka. Kapłan pochodzi z archidiecezji lwowskiej. Po wojnie jego rodzina trafiła do Wierzbic na Dolnym Śląsku. Tam znajdował się ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci, prowadzony przez siostry józefitki, którym często pomagał ojciec ks. Ryszarda, Franciszek. To w tym ośrodku młody Ryszard poznał ks. Józef Pazdura, późniejszego biskupa, który przyjeżdżał odprawiać tam Msze św. Z czasem ks. Pazdur stał się również gościem w domu państwa Staszaków, a mama ks. Ryszarda stawiała go za wzór kapłaństwa.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję