Jak się masz?” – to pierwsze słowa, które kobieta będąca w kryzysie usłyszy, przekraczając próg nowojorskiego domu sióstr. Serdeczne dłonie poprowadzą ją do przytulnej rozmównicy. Zaserwowana zostanie gorąca herbata. Tutaj kobieta otrzyma przestrzeń, by „wylać” żale ze swojego serca. „Czego potrzebujesz: wizyty u lekarza, dachu nad głową, jakie są twoje lęki, jakie masz marzenia?” – zapytają siostry. Takie spotkanie może trwać nawet kilka godzin.
Siostry życia od 1991 r., czyli od czasu powstania zgromadzenia, przeprowadziły już tysiące takich rozmów. Towarzyszą kobietom potrzebującym finansowego i emocjonalnego wsparcia w obliczu nieplanowanej ciąży, ale także tym, które przeżywają cierpienie po aborcji. – Nasz charyzmat polega na realizowaniu tego, co św. Jan Paweł II nazwał budowaniem kultury życia i miłości. Jako siostry życia obok tradycyjnych trzech ślubów – ubóstwa, czystości i posłuszeństwa składamy czwarty ślub – ochrony i umacniania świętości ludzkiego życia. Oddajemy siebie w ofierze, by inni mogli żyć – wyznaje s. Mary Grace.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Krok pierwszy: wysłuchać
Reklama
Kiedy arcybiskup Nowego Jorku John O’Connor ponad trzy dekady temu założył zgromadzenie, zobowiązał się, że każda kobieta w ciąży, która będzie potrzebowała pomocy, otrzyma ją od Kościoła właśnie przez posługę sióstr życia. Takie wsparcie składa się z kilku kroków. Jak wyjaśnia s. Mary Grace, na początku osobę w kryzysie należy... wysłuchać.
– Gdy kobieta jest w nieplanowanej ciąży i do tego rozważa aborcję, wokół niej pojawia się mnóstwo doradców. Mówią jej, co ma robić, a czego nie powinna. Często wywierają presję i odbierają jej nadzieję. Ale to, czego taka kobieta naprawdę potrzebuje, to być wysłuchaną i nieocenianą – mówi s. Mary Grace. – Jeśli zostanie przyjęta z miłością, to usłyszy siebie, uświadomi sobie swoje wartości i przekonania, i podejmie decyzję w wolności, a nie w lęku. Serce dobrze jej podpowie – zapewnia siostra i wspomina niedawne spotkanie z dziewczyną w stanie błogosławionym: – Ostatnio przyszła do nas pewna młoda kobieta w ciąży. Siostry słuchały jej trosk przez kilka godzin. Na końcu swojej wypowiedzi stwierdziła z wdzięcznością: „Jesteście pierwszymi osobami, które nie powiedziały mi, co mam robić, a wysłuchały mnie do końca”. Trzeba dać tym dziewczynom taką przestrzeń, bo gdy kobieta jest kochana i wysłuchana – może osiągnąć wszystko.
Tysiące pomocników
Reklama
Istotnym elementem towarzyszenia kobiecie w kryzysie jest zapewnienie jej wielowymiarowego wsparcia. Zgromadzenie zrzesza tysiące osób dobrej woli, nazywanych wolontariuszami życia, którzy oferują swój czas i talenty. Są to mieszkańcy niemal wszystkich kontynentów, lekarze, pielęgniarki, terapeuci, prawnicy. – Kiedy zlokalizujemy kobietę w potrzebie, niezależnie, czy to w Nowym Jorku, w Europie czy w Australii, dzwonimy do naszych wolontariuszy i budujemy społeczność wsparcia. Taka mama może potrzebować łóżeczka dla dziecka, przyjaciela do rozmowy czy wizyty lekarskiej. Gromadzimy wokół niej ludzi, aby mogła spojrzeć w przyszłość z nadzieją – tłumaczy s. Mary Grace.
Wierzę w ciebie
Jedną z takich osób jest Marcia, która po zajściu w ciążę wprowadziła się do domu Sióstr Życia na Manhattanie. Jak opisała w złożonym siostrom świadectwie: „Bardzo bałam się przenieść do klasztoru, nie wiedziałam, czy inne osoby mnie polubią, czy zostanę zaakceptowana”. Ostatecznie zrozumiała, że przeprowadzka była zaproszeniem od samego Boga. On chciał dać jej rodzinę, której sama nie miała. „Kiedy jesteś w ciąży, zdajesz sobie sprawę z tego, że bez pomocy drugiego nie dasz sobie rady. Myślę, że dlatego Bóg stworzył rodzinę: żeby pokazać nam, iż potrzebujemy siebie nawzajem. Diabeł mówi: «Możesz być sama». Nie, nie możesz. Potrzebujemy drugiego człowieka” – napisała.
Kobiety mogą pozostać u sióstr do roku po narodzeniu dziecka. – Matka, gdy opuszcza nas, uświadamia sobie, że otrzymała o wiele więcej niż tylko materialne i emocjonalne wsparcie. Bóg zawsze hojnie wynagradza te osoby za podjęcie tak odważnej decyzji. Kobiety doświadczają tu wielu błogosławieństw i uzdrowień – podkreśla s. Mary Grace.
Reklama
W ubiegłoroczne Święto Dziękczynienia jedna z młodych mam odwiedziła nowojorski klasztor, by podziękować za otrzymane wsparcie. Siostra Mary Grace wspomina słowa tej kobiety: – Powiedziała nam: „W końcu przeprowadziłam się z mojej wynajmowanej kawalerki do własnego mieszkania. Skończyłam szkołę pielęgniarską, a mój syn Mikey nareszcie poszedł do żłobka. Jestem jednak najbardziej wdzięczna za to, że wierzyłyście we mnie, kiedy ja sama w siebie nie wierzyłam”.
Uzdrowienie po aborcji jest możliwe
Niestety, nie każda kobieta będąca w nieplanowanej ciąży znajduje takie wsparcie. Według statystyk, już co trzecia kobieta w Stanach Zjednoczonych dokonała aborcji. – Większość z nich nie zdaje sobie sprawy z tego, że uzdrowienie jest możliwe. Aborcja nie oznacza końca twojej historii! – zapewnia siostra.
Dla osób o podobnych doświadczeniach zgromadzenie prowadzi rekolekcje. – Osoby, które wzięły w nich udział, naprawdę zostały przemienione przez dotyk Boga. Te kobiety pozwoliły Chrystusowi dotknąć ich ran, a Jego chwała i światło teraz przez te rany promieniują. Można powiedzieć, że Jezus przemienia je w Marie Magdaleny. One stają się odważnymi zwiastunkami Dobrej Nowiny – dodaje siostra.
Powołane do radykalnej ofiary
W sumie w sześciu amerykańskich i jednym kanadyjskim mieście posługuje ponad 100 sióstr życia. Większość pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, ale są też powołania z Australii, Nowej Zelandii, Hiszpanii czy Włoch. Siostry poświęcają kilka godzin dziennie na modlitwę, którą zaczynają od Jutrzni, Mszy św. i Różańca w intencji wszystkich zaangażowanych w pracę na rzecz życia, ponadto trwają na adoracji Najświętszego Sakramentu, odmawiają modlitwę prywatną i Koronkę do Miłosierdzia Bożego.
– To wyjątkowe powołanie, by w ten sposób oddać swoje życie Jezusowi. Nie jesteśmy w stanie same go wypełniać. Powołanie to dar, który Chrystus składa w sercu każdej osoby w momencie chrztu św. A jako kobiety konsekrowane jesteśmy wezwane do radykalnej ofiary! – mówi s. Mary Grace i dodaje: – Każdy z nas ma jednak szczególny cel – misję, którą należy odkryć. Tą najważniejszą jest relacja z Bogiem. On nie tylko nas stworzył, ale także podtrzymuje nas przy życiu, pragnie relacji z nami. Oddychamy, bije nam serce, ponieważ Bóg nas kocha naprawdę w sposób wyjątkowy. To jest tak głębokie i cudowne, że potrzeba całego życia, by to zrozumieć i przeżyć. A my, jako siostry życia, chcemy, aby każda, nawet najbardziej zagrożona istota mogła do tej relacji z Bogiem dojść i ją rozwijać.
Więcej informacji: www.sistersoflife.org