Reklama

Niedziela Kielecka

Prawda o małżeństwie i rodzinie

Coraz więcej młodych wchodzących w sakramentalne związki małżeńskie pochodzi z rodzin niepełnych i doświadczonych przez rozwód rodziców. Bez fundamentów wyniesionych z domu rodzinnego trudniej jest budować im relacje. Czego w takiej sytuacji mogą oczekiwać od doradców życia rodzinnego? Z Joanną i Antonim Chmielewskimi, o ich pracy, misji i pasji do rodziny, rozmawia Katarzyna Dobrowolska.

Niedziela kielecka 3/2025, str. IV

[ TEMATY ]

rodzina

Archiwum rodzinne

Rodzina – wspólna i największa pasja Joanny i Antoniego

Rodzina – wspólna i największa pasja Joanny i Antoniego

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Katarzyna Dobrowolska: – Czym jest dla Was, młodych małżonków, ta posługa?

Joanna i Antoni Chmielewscy: Traktujemy ją jako powołanie, do którego zaprosił nas Bóg. Chcemy pomagać narzeczonym świadomie i odpowiedzialnie wejść w sakrament małżeństwa i budować na Chrystusie swoje życie małżeńskie i rodzinne. Sama baza merytoryczna, która jest bardzo bogata, nie wystarczy, dlatego do każdej pary, którą prowadzimy, staramy się podchodzić indywidualnie. Ci młodzi pochodzą z różnych doświadczeń, mają różne historie życia, potrzebują przede wszystkim zrozumienia i drogowskazów, ponieważ nierzadko ich dom rodzinny, z którego się wywodzą, nie zapewnił im fundamentów chrześcijańskich, i nie mieli doświadczenia rodziców wspierających się, którzy sobie przebaczali. Do końca nie wiedzą, jak te relacje można budować w małżeństwie. Jednak my tego nie oceniamy. Nie stawiamy się w pozycji jakiegoś autorytetu i mentora, kogoś kto jest wyżej postawiony. Tym bardziej, że jesteśmy małżeństwem niespełna od dekady. Często uczymy się więcej od tych młodych, niż sami im dajemy, ponieważ, przygotowując się do spotkań, mamy okazję konfrontować własne życie małżeńskie z tym, co głosimy, czyli nauką Kościoła. Dlatego te kursy są także ważne dla nas, wyrywają nas z chaosu dnia codziennego i licznych obowiązków domowych związanych z opieką nad trójką naszych dzieci, kierują naszą uwagę na relację z Bogiem i na rodzinę.

Reklama

Jak młodzi podchodzą do kursu przedmałżeńskiego? Jakie są wasze doświadczenia ze spotkań z nimi?

Trzyletnia praca z narzeczonymi pokazuje, że pierwszym spotkaniom towarzyszy rezerwa. Młodzi boją się, że będą oceniani, korygowani czy umoralniani. Nam nie chodzi o to. Chcemy im przede wszystkim pokazać, że mają swoje miejsce w Kościele, niezależnie od tego, jaka jest ich historia życia. Jesteśmy od tego, aby powiedzieć im, że Bóg ich kocha, że małżeństwo i rodzina to cudowny dar i plan na życie, ale bez Boga jest trudnym przedsięwzięciem, ponad siły ludzkie. A będąc w Kościele, małżonkowie mogą czerpać bardzo dużo. Oczywiście są różne formy relacji i więzi międzyludzkiej, jakie proponuje świat współczesny, jak choćby związki partnerskie. Zapraszamy narzeczonych do przyjęcia katolickiej wizji małżeństwa, bo sakrament małżeństwa ma moc, która uzdalnia dwoje ludzi połączonych przez Boga do przebaczenia, wzrastania we wzajemnej miłości, pokonywania trudów dnia codziennego – a że one będą w naszym życiu małżeńskim – to nieuniknione. Prezentujemy im również zagadnienia związane z nauczaniem Kościoła w kwestii naturalnych metod planowania rodziny i budowania intymnej więzi między małżonkami, opierając się na rzetelnej merytorycznej i fachowej wiedzy i badaniach, przy okazji odczarowując obiegowe opinie, które często sprowadzają się do stwierdzenia, że chodzi o jakiś „kalendarzyk małżeński”. Mówimy im czym jest NPR dla nas. Wierzymy w to, co głosimy, i staramy się tym żyć. Przy okazji odsłaniamy troszkę siebie, dzieląc się własnym doświadczeniem, jak naturalne metody planowania rodziny są ważne dla naszego małżeństwa i jak wzmacniają więź między nami. To może być różnie przyjęte. Zdarza się, kiedy pary są starsze od nas i mają inne doświadczenia, bo na przykład były w cywilnych związkach, mają już dzieci, mogą przyjmować nauczanie Kościoła sceptycznie. Jednak naszą rolą jest głoszenie prawdy o małżeństwie i rodzinie. Czasem udaje się przełamać lody i okazuje się, że jak potem mówią narzeczeni: „Potrafiliśmy pozytywnie ich zaskoczyć”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W jaki sposób przygotowujecie się do kursów i spotkań z narzeczonymi? Co jest w nich priorytetem? Jakie kwestie i zagadnienia są najważniejsze do omówienia?

W trakcie trzech spotkań nie jesteśmy w stanie omówić wszystkich zagadnień i problemów. Naszym priorytetem jest przysięga małżeńska i słowa w niej zawarte. Mamy czasem wrażenie, że w ferworze przygotowań przedślubnych, presji, jak wypaść najlepiej na zdjęciach, młodzi niewystarczająco koncentrują się na słowach i randze przysięgi małżeńskiej. A przecież, kiedy ślubujemy sobie wzajemnie przed Bogiem i całym Kościołem, jest to doniosła przysięga i rodzi ogromną odpowiedzialność. Jesteśmy również od tego, aby zwrócić uwagę na pewne kwestie, które są ważne jeszcze przed ślubem i rzutują na relację małżeńską, jak choćby podejście do swoich rodzin i pochodzenia. Zapraszamy narzeczonych, aby porozmawiali, gdzie (u których rodziców) chcą spędzić pierwszą Wigilię po ślubie? Jak wyobrażają sobie własne małżeństwo i rodzinę za parę lat? Czego boją się w relacji i czego mogą obawiać się za parę lat? Ludzie mogą się znać wiele czasu, a jednak te pytania mogą nie paść. To jest ostatni dzwonek, żeby je zadać. Są to kwestie, w których każdy może otworzyć swoje serce, być szczerym wobec siebie i drugiej osoby.

Reklama

Jako doradcy życia rodzinnego jesteście młodzi stażem. Jak podchodzą do waszej posługi księża?

Widzimy, że leży im na sercu dobro rodzin i narzeczonych. Przed pierwszymi spotkaniami, kiedy po wręczeniu nam misji na doradców życia rodzinnego przez bp. Jana Piotrowskiego rozpoczęliśmy prowadzenie spotkań w parafii bł. bp. Jerzego Matulewicza i parafii św. Stanisława BM na Barwinku w Kielcach, podchodzili do nas ostrożnie. Czasy są trudne, pewnie obawiali się, że może jeszcze zniechęcimy i odstraszymy młodych (śmiech). Jednak z czasem zaufali nam. W naszej parafii jesteśmy zapraszani co roku w czasie Wielkiego Postu, aby podzielić się naszym doświadczeniem życia małżeńskiego. Z wieloma księżmi się przyjaźnimy. Widzimy, że bardzo zależy im na rodzinach, na wsparciu młodych, którzy wchodzą w małżeństwo. W Domowym Kościele, w którym jesteśmy jako małżeństwo, co roku Diakonia Życia organizuje rekolekcje i konferencje na temat rodziny i małżeństwa, to również jest dla nas wsparciem.

To nie jest łatwa misja, zwłaszcza w czasach współczesnych, gdzie nauczanie Kościoła o małżeństwie i rodzinie często jest kwestionowane. Jaki jest jej najgłębszy sens?

Do wzrostu małżeństwa potrzeba jest wiele osób. Jeśli środowisko jest sprzyjające, ono może rozkwitać. Chcemy przekonać młodych, że małżeństwo i rodzina są piękne. To nasza wspólna pasja, która nas łączy. Pragniemy, jak najlepiej służyć narzeczonym i pomagać im, jak umiemy. Nie jesteśmy ideałami, popełniamy błędy, mamy swoje słabości. Jednak z roku na rok znamy się coraz bardziej, lubimy się, cenimy i przyjaźnimy, a to jest fundament do budowania prawdziwej rodziny. Odkąd zaczęliśmy tę przygodę związaną z pracą z narzeczonymi, widzimy, jak sami wiele otrzymaliśmy, jak pogłębiamy swoje relacje. Owszem czasem jest trudno, spotykamy się z niezrozumieniem, a nawet odrzuceniem, ale to jest częścią tej misji. Trzeba się z tym liczyć. My mamy przekazać Bożą prawdę o małżeństwie i rodzinie, nie możemy z tego zrezygnować. Wciąż się szkolimy i doskonalimy, pogłębiamy naszą wiedzę na różne sposoby. Mamy to szczęście, że jesteśmy w Kościele, że możemy odkrywać jego piękno. Widzimy, że Kościół nie zostawia małżonków samymi, że daje im nauczanie, które jest dobre, głębokie i mądre. W czasie corocznych rekolekcji dla doradców życia w Skorzeszycach wracamy do źródeł, aktualizujemy wiedzę i na nowo odkrywamy sens tej posługi, jaką podjęliśmy. Wśród doradców mamy wielu znajomych i przyjaciół. Możemy się wymienić doświadczeniami pracy i pobyć ze sobą. To także cenne dla nas.

A jak narodził się w was pomysł na zostanie doradcami życia rodzinnego?

Kilka lat temu dowiedzieliśmy się o Studium dla Doradców Życia Rodzinnego, organizowanym przez ks. dr. Artura Skrzypka dyrektora Wydziału Małżeństw i Rodzin. Naszą jedyną wspólną pasją jest rodzina. Pomyśleliśmy, że zapiszemy się, chcieliśmy pogłębić wiedzę, zdobyć nowe doświadczenie, myśląc na początku jedynie o pogłębianiu własnej relacji małżeńskiej. Czerpaliśmy pełnymi garściami z tych spotkań. Poznaliśmy tutaj wspaniałych ludzi i małżeństwa. Z czasem zapragnęliśmy podjąć się posługi narzeczonym, którzy przygotowują się do małżeństwa, co czynimy od trzech lat. I mamy nadzieję, że ta wspaniała przygoda będzie trwała dłużej.

2025-01-14 14:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Poprzez odnowę małżeństwa i rodziny do odnowy narodu

Niedziela świdnicka 43/2012, str. 5

[ TEMATY ]

rodzina

Bożena Sztajner/Niedziela

U progu naszego życia tu, na ziemi, stoi małżeństwo naszych rodziców, przeobrażone w rodzinę z chwilą przyjścia na świat nas i naszego rodzeństwa. Z wielkim sentymentem wspominamy nasz rodzinny dom. Dom rodzinny to przecież kolebka naszego życia, to pierwsza i najważniejsza szkoła wychowania. Patrzymy dziś z radością na udane małżeństwa i rodziny, ale napełnia nas także ból, gdy widzimy małżeństwa rozbite, skłócone, nieszczęśliwe. Kryzys małżeństwa i rodziny widać dziś gołym okiem. Małżeństwo w znacznej części przestało być kolebką życia. Wiele dzieci przychodzi dziś na świat poza wspólnotą małżeńską. W małżeństwach normalnych jest mało dzieci. Na polską kobietę przypada 1,4 dziecka. Od przeszło dwudziestu lat nie ma w Polsce przyrostu naturalnego. Mówimy wyraźnie o zapaści demograficznej. Małżeństwo dzisiejsze choruje na trwałość. W dużych miastach, np. w Warszawie, Poznaniu, ponad połowa małżeństw zostaje rozwiązanych przez cywilne rozwody już w pierwszych latach po ślubie. Nasilają się tendencje, by uznać za małżeństwa związki partnerskie, by parom homoseksualnym przyznać prawo do adopcji dzieci. Wiemy, że te tendencje i praktyki niezgodne są z zamysłem Pana Boga. Dziś w czytaniach biblijnych Pan Bóg przypomina nam, jak powinna wyglądać wspólnota małżeńska, że powinna być jedna i nierozerwalna. Bóg wiedział, że człowiek zraniony grzechem pierworodnym będzie miał kłopoty z prawdziwą, zapisaną w sumieniu, wizją małżeństwa, dlatego w swoim objawieniu potwierdził to, co na początku postanowił i co zawarł w akcie stwórczym. Bóg stwarzając świat, powołał do istnienia mężczyznę i kobietę i przeznaczył ich do wspólnego życia. Chciał, aby mężczyzna i kobieta dopełniali się na płaszczyznach duchowej, psychicznej i cielesnej. Przymioty małżeństwa bywają dzisiaj kwestionowane. W niektórych krajach władza państwowa, zwłaszcza lewicowa, nie respektuje takiej właśnie wizji małżeństwa, dopuszcza rozwody, a ostatnio legalizuje nawet związki homoseksualne. Rozwiedzeni partnerzy wchodzą w nowe związki małżeńskie niesakramentalne, powodując często przez to dramatyczne sytuacje dla zrodzonych wcześniej dzieci, które pozbawione są ciepła rodzinnego. Niestety, są to dramaty, które ludzie sami sobie gotują w swoim życiu. Mają one miejsce tam, gdzie jest łamane prawo Boże, gdzie chce się postawić na swoim, gdzie nie chce się dla drugiego człowieka nic dobrego zrobić, gdzie nie myśli się o losie dzieci, tylko o tzw. prawie do osobistego szczęścia. Niekiedy bardzo wzruszające i przejmujące są wyznania dzieci z rozbitych rodzin Ileż tam tęsknoty za miłością, za byciem kochanym! Sądy rozpatrują rocznie setki tysięcy spraw małżeństw ubiegających się o rozwód. Dlaczego ludzie się rozchodzą? Zwykle dlatego, że nie pielęgnowali swojej miłości, dlatego, że miłość rozumieli jako życiową sielankę, a nie jako postawę służby i poświęcania się dla drugiego człowieka. Małżeństwo, rodzina są miejscem, gdzie ma być zdobywana świętość. Ludzie po to się jednoczą ze sobą, aby wspólnie zdążać do świętości. Drugi człowiek ma mi pomóc uświęcić się. Ja też mam pomagać memu partnerowi w małżeństwie w procesie jego uświęcenia. Dlatego trzeba wyznawać zasadę: mam tak żyć, żeby innym ze mną było dobrze. Prawdziwa miłość szuka zawsze dobra drugiego człowieka. Co zatem robić? Jak pomoc? Jak zmienić rzeczywistość na lepszą? Zacznijmy od modlitwy.
CZYTAJ DALEJ

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości

2025-09-18 09:34

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości. Jezus uczy, że kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.

Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
CZYTAJ DALEJ

Bp Stułkowski o św. Stanisławie Kostce: konsekwencja prowadzi do świętości

2025-09-18 15:04

[ TEMATY ]

św. Stanisław Kostka

bp Szymon Stułkowski

konsekwencja

Karol Porwich/Niedziela

Rozpoznać wolę Bożą w swoim życiu, stać się jej posłusznym i realizować ją w codzienności - to jest tajemnica powołania do świętości. I to się udało świętemu Stanisławowi - mówił bp Szymon Stułkowski w płockiej katedrze. W liturgiczne wspomnienie św. Stanisława Kostki, głównego patrona diecezji, biskup płocki przewodniczył Mszy św., która zainaugurowała ogólnopolską konferencję naukową o historii diecezji, w roku 950-lecia jej istnienia.

Biskup podkreślił, że świętość dojrzewa w codziennych decyzjach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję