W ostatnich latach każdy kolejny film Clinta Eastwooda wydaje się ostatni. Reżyser i aktor ma już 94 lata i już dawno mógłby/powinien udać się na zasłużoną emeryturę. A jednak tego nie robi – i to z korzyścią dla widzów. Przysięgły nr 2 jest udanym dramatem sądowym; Eastwood, jak kiedyś Sidney Lumet w Dwunastu gniewnych ludziach, wykorzystuje salę sądową do prześwietlenia ludzkiej natury. Tytułowy przysięgły (w tej roli Nicholas Hoult) odkrywa, że to on był sprawcą śmierci pewnej kobiety, o co niesprawiedliwie oskarżono kogoś innego. Pozornie prosta sprawa: przekonać pozostałych przysięgłych o niewinności oskarżonego bez ujawniania swojego udziału. Ale musi też dokonać wyboru: przyznać się do winy i tym samym oczyścić z zarzutów niewinną osobę albo wysłać ją do więzienia, by jednocześnie ochronić siebie. Stawka nie jest mała...
Pomóż w rozwoju naszego portalu