Na relacji z Bogiem opierają relacje w swoich rodzinach. Chcą przekazać dzieciom najlepsze wartości. Wspierają się, formują, modlą i bawią razem, zawierzając się Bogu Ojcu.
Zaczęło się w 2018 r. od biwaku dla dzieci w pobliżu Pruszkowa. Jak się potem okazało, było to pierwsze spotkanie, na którym nastąpiło zawiązanie wspólnoty.
Myśl przerodziła się w czyn
– Pragnienie stworzenia męskiej wspólnoty, w której można byłoby wzrastać i wzajemnie inspirować się do m.in. ojcostwa było we mnie od 2015 r. Czułem brak takiej wspólnoty w Kościele. Postanowiliśmy się spotykać regularnie, początkowo raz w miesiącu w garażu jednego z nas i organizować czas z dziećmi, a raz do roku kilkudniowe rekolekcje – mówi „Niedzieli” Łukasz Leśniewski, inicjator i lider wspólnoty „Głos Ojca” działającej przy pruszkowskiej parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Wspólnota powstała w odpowiedzi na kryzys ojcostwa, obecny coraz wyraźniej we współczesnym świecie. – Widzimy to, patrząc na ogromną liczbę rozwodów, ludzie gonią za pieniędzmi i rzeczami materialnymi. Przez to nie mają czasu dla Boga i swoich rodzin, a cierpią na tym wszyscy – zauważa Paweł Gajewski. – Dziś zamazują się role kobiet i mężczyzn w rodzinach. Mężowie nie chcą dyskutować o wychowaniu swoich dzieci z żonami, tylko dla świętego spokoju uciekają poza dom albo się przepracowują po kilkanaście godzin na dobę. Dlatego potrzeba męskiej wspólnoty – dodaje Leśniewski.
Reklama
Początkowo na comiesięcznych spotkaniach, które odbywały się za zgodą proboszcza ks. kan. Mariusza Zapolskiego, były omawiane męskie postacie z Biblii. Taka forma okazała się jednak niewystarczająca.
– Wierzę, że Bóg jest relacją, a o tę relację w czasie suchego referatu było trudno. Nie było możliwości jej zawiązania pomiędzy poszczególnymi członkami. Dlatego zdecydowaliśmy się na częstsze spotkania – opowiada Leśniewski.
Nie tylko modlitwa
Filarem spotkań, które skierowane są także do singli i odbywają się w czwartki o godz. 19.00 na plebanii, jest Słowo Boże.
– Rozważamy liturgię słowa z najbliższej niedzieli, dzielimy się tym, jak to słowo nas poruszyło. Jest też oczywiście czas na sprawy organizacyjne i rozmowy towarzyskie. To okazja do wzajemnego wspierania się i umacniania – dodaje Gajewski.
„Głos Ojca” to nie tylko modlitwa, ale także wspólne wyjazdy, pielgrzymki, warsztaty i spotkania integracyjne. Z myślą o córkach ojcowie zorganizowali oparte na Biblii wydarzenie „Kłosy Rut, a dla synów – „Drogę Izaaka” oraz „Przebudzenie Gedeona” na Pustyni Błędowskiej.
– Chodziło o to, żeby ojcowie odnaleźli się z synami w relacji jeden na jeden. Włączyliśmy w to także element historyczno-patriotyczny – wspomina Leśniewski.
Odbyły się również warsztaty św. Józefa, na których najmłodsi uczyli się przez obsługę różnych maszyn twórczej i zespołowej pracy. – Robiliśmy np. lampki, świeczniki, szachy od podstaw. Organizujemy też zajęcia sportowe, zabawy na świeżym powietrzu. Jest to czas, w którym również modlimy się z dziećmi wskazując, dzięki Komu w tym czasie gromadzimy się – zaznacza Gajewski.
Wspólnocie patronuje Święta Rodzina, a szczególną czcią otaczana jest osoba Boga Ojca. Członkowie „Głosu Ojca” zawierzyli Bogu Ojcu całą swoją wspólnotę.
To - wbrew pozorom - bardzo trudne i poważne pytanie. Przecież w głowie się nie mieści zestawienie razem dwóch słów: „dobry” i „łotr”. Za życia byłem pospolitym kakoűrgos, czyli kryminalistą i recydywistą zarazem. Byłem po prostu ZŁOCZYŃCĄ (por. Łk 23,39-43). Wstyd mi za to. Naprawdę... Nie czyniłem dobra, lecz zło. Dlatego też do tej pory czuję się zażenowany, kiedy ludzie nazywają mnie Dobrym Łotrem... W moim życiu nie mam właściwie czym się pochwalić, więc wolę o nim w ogóle nie mówić. Nie byłem przykładem do naśladowania.
Moje prawdziwe życie zaczęło się dopiero na krzyżu. Faktycznie zacząłem żyć na parę chwil przed śmiercią. Obok mnie wisiało Dobro Wcielone - Nauczyciel z Nazaretu, który przeszedł przez życie „dobrze czyniąc” (por. Dz 10,38). Zrozumiałem wtedy, że aby naprawdę ŻYĆ, to wpierw trzeba po prostu umrzeć! I ja umarłem! Naprawdę umarłem! Wtedy wreszcie dotarło do mnie, że totalnie przegrałem życie... Właśnie w tym momencie Jezus wyciągnął do mnie pomocną dłoń, choć ta nadal tkwiła przymocowana do poprzecznej belki krzyża. Właśnie w tej chwili poczułem na własnej skórze siłę miłości i przebaczenia. Poczułem moc, którą dać może tylko świadomość bycia potrzebnym i nadal wartościowym, nadal użytecznym - człowiekiem... W końcu poczułem, że ŻYJĘ naprawdę! Wcielona Miłość tchnęła we mnie ISTNIENIE!
Może więc dlatego niektórzy uważają mnie za pierwszego wśród świętych. Osobiście sądzę, że to lekka przesada, lecz skoro tak myślą, to przecież nie będę się im sprzeciwiał. W tradycji kościelnej nadano mi nawet imię - Dyzma. Pochodzi ono z greki (dysme, czyli „zachód słońca”) i oznacza: „urodzony o zachodzie słońca”. Przyznam, iż jest coś szczególnego w znaczeniu tego imienia, bo rzeczywiście narodziłem się na nowo, właśnie o zachodzie słońca, konając po prawej stronie Dawcy Życia.
Jestem patronem więźniów (również kapelanów więziennych), skazańców, umierających, pokutujących i nawróconych grzeszników. Oj! Sporo ludzi obrało mnie za orędownika. Ci pierwsi wydają nawet w Polsce specjalne pismo redagowane właśnie przez nich, które nosi tytuł... Dobry Łotr.
Sztuka przedstawia mnie na wiele sposobów. Raz jestem młodzieńcem, innym razem dojrzałym mężczyzną. W końcu zaś mam wygląd zmęczonego życiem starca. Co artysta to inna wizja... Któż może nadążyć za sztuką?.. Na pewno nie ja!
Zwykle moim jedynym strojem bywa opaska na biodrach lub tunika. Natomiast na ikonach jestem ubrany w czerwoną opończę. Krzyż, łańcuch, maczuga, miecz lub nóż stały się moimi atrybutami.
Cóż takiego mogę jeszcze o sobie powiedzieć? Chyba tylko tyle, że Bóg każdemu daje szansę. KAŻDEMU! Skoro dał ją mnie, to może również dać ją i Tobie! Nikt nigdy przed Bogiem nie stoi na straconej pozycji! I tego się w życiu trzymajmy!
Z wyrazami szacunku - św. Dobry Łotr
Z Chrystusem ukrzyżowano dwóch łotrów. Jednego nazwano później "
dobrym łotrem", drugiego złym. Na nadanie im tych przeciwstawnych
określeń miało wpływ ich zachowanie w ostatnich chwilach życia, czyli
tuż po ukrzyżowaniu. Cierpieli i umierali obok Chrystusa, ale tylko
jeden nie odrzucił łaski nawrócenia otrzymanej na krzyżu. Miłosierdzie
Boże stało się jego udziałem. Jest on dziś znany jako "dobry łotr",
drugi stał się symbolem zatwardziałości i grzechu.
Imię Dyzmas ma apokryficzny rodowód. "Dobry łotr" stał
się patronem skazanych na śmierć oraz grzeszników powracających do
Boga. Miejscowość Latrum w Ziemi Świętej, niedaleko Emaus, przypomina
kult "dobrego łotra" uznanego później za świętego. Nie jest on jednak
popularny w Polsce, chociaż należy do grona patriarchów diecezji
przemyskiej. Kościół Wschodni czci go jako męczennika.
Jezus przed śmiercią nie wstydził się lęku, łez ani chwil
trwogi. Nie odtrąca nikogo, pomimo że opuścili Go nawet ci, którzy
w Niego wierzyli i deklarowali również poświęcenie swego życia. Konał
On wraz z łotrami, ale zarazem niszczył śmierć będącą wrogiem samego
Boga, dawcy życia. Umierając, Jezus utożsamił się z każdym człowiekiem.
Z tego Bożego aktu łaski skorzystał jeden z łotrów. Pisze o tym św.
Łukasz w swej Ewangelii: "Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono,
urągał Mu: ´Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas´.
Lecz drugi, karcąc go, rzekł: ´Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż
tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem
słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił´. I dodał:
´Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa´. Jezus
mu odpowiedział: ´Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju´"
. (Łk 23, 39-43).
Śmierć to wydarzenie, którego nikt nie jest w stanie
uniknąć, po niej jednak przychodzi radość Zmartwychwstania, na którą
oczekuje cały świat, a nie tylko przeżywający śmierć Jezusa. Człowiek
nie musi czuć się opuszczony, bo dzięki śmierci Chrystusa został
wyzwolony od śmierci wiecznej, czego przykładem stał się Dyzmas - "
dobry łotr".
Kandydatka na urząd Prezydenta RP Magdalena Biejat wskazuje, że „wreszcie” mają propozycję, która pozwoli zlikwidować Fundusz Kościelny. Trzeba zatem sprostować, że lewicowe partie polityczne wielokrotnie już przedstawiały projekty ustaw dążące do likwidacji FK, z których żaden nie spełniał wymogów konstytucyjnych. Nie inaczej jest tym razem - pisze w komentarzu dla KAI dr Łukasz Bernaciński, prawnik i autor monografii poświęconej Funduszowi Kościelnemu.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.