Reklama

Felietony

Bronię Krzysztofa K.

Dawne zachowania trzeba rozpatrywać w kontekście ówczesnych uwarunkowań historycznych i obyczajowych. Bo tamta rzeczywistość była bardziej skomplikowana.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pamiętam, jak 12 października 1992 r., gdy leciałem nad Atlantykiem i spoglądałem z góry na ocean, przywołałem w pamięci 44 dni mojej samotnej żeglugi, którą odbyłem 17 lat wcześniej. Po wylądowaniu w Kolumbii trafiłem na świąteczną atmosferę Dnia Różnorodności Etnicznej. Bogota upamiętniała 500. rocznicę historycznego dotarcia Krzysztofa Kolumba na kontynent amerykański. Fakt ten otwierał w niespotykany wcześniej ani później sposób nową erę w dziejach świata, zmieniając jego koleje losu.

Zupełnie niedawno władze Peru zatwierdziły moje odkrycie źródła Amazonki i postawiono tam obelisk z tablicą upamiętniającą to wydarzenie. Czułem się trochę członkiem wielkiej rodziny odkrywców. Niejednokrotnie stawiałem stopę w nieskażonym miejscu jakiegoś ostatniego sanktuarium pierwotnego środowiska, doświadczając tego, co wcześniej przeżywali rozliczni Livingstoni. Już w szkole podstawowej byłem zafascynowany figurą genueńskiego eksploratora, jego odwagą myśli. Nękany latami niedostatku marzył, aby zdobyć bogactwo i sławę wielkiego odkrywcy. Znał tezę kartografa Paolo Toscanellego, który wyliczył, że do Indii krótsza droga wiedzie nie przez Eurazję, a przez Ocean Atlantycki, w kierunku na zachód. I właśnie to chciał udowodnić. Z wytrwałością i uporem starał się przekonać europejskich władców do organizacji zamorskiej wyprawy, jednak szydzono z jego urojonego pomysłu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W ostateczności zaryzykowała hiszpańska królowa Izabela, dostrzegając korzyści finansowe, które wynikną z szybszej drogi do Indii. Zanim wypłynął, otrzymał już tytuł wielkiego admirała i wicekróla podbitych ziem oraz obietnicę jednej dziesiątej całych zysków. Po latach upokorzeń przyszły czasy chwały, popularności, ale i lekceważenia. Dzisiaj Don Cristobal Colón, jak go nazywają w Hiszpanii, po wystawieniu na kąśliwość komisji mędrców króla Portugalii Jana II i wysłuchaniu ich docinków z powodu wizjonerskiego projektu doczekał się nowych zniewag i oskarżeń. Chorobliwie poprawna politycznie nietolerancja wzięła na celownik herosa jako symbol kolonialnego zła, uznając go za jednego ze sprawców ludobójstwa rdzennych Amerykanów. Zrzucenie z piedestału Kolumba i multum innych ważnych figur z nowej dziejowej listy to wyraz historycznego obskurantyzmu, próba zatarcia śladów przeszłości, po prostu akt godny barbarzyńskich talibów.

Z kampusu uniwersyteckiego w Ghanie usunięto pomnik Gandhiego, uważanego za rasistę; monument kapitana Cooka, uważanego za najeźdźcę, a nie odkrywcę Australii, zniszczyli fanatycy. Uniwersytet Oksfordzki brutalnie eksmitował kolonistę Cecila Rhodesa, czym „odpłacił się” za ponadstuletnie korzystanie z hojnych stypendiów, które spadkobiercy ogromnej fortuny brytyjskiego przedsiębiorcy przeznaczali na finansowanie studiów zasłużonej młodzieży. Nie ostał się atakom Winston Churchill, człowiek, który podczas gdy Europa upadała pod ciosem Blitzkriegu, a Ameryka drzemała, postanowił samotnie przeciwstawić się hitlerowskiej agresji. Na fali historycznego rewizjonizmu dostało się też Tadeuszowi Kościuszce, bohaterowi Polski i USA.

Gdy widzę te sceny, nie mogę pozostać obojętnym. Staję w obronie pamięci jednej z najsłynniejszych postaci historycznych, która otworzyła drogę do nowożytnych losów i globalizacji naszej planety. Konsekwencje odkrycia ukształtowały świat w dużo większym stopniu, niż dotychczas przypuszczano, co odczuwamy w postaci najgorętszych problemów obecnej ery: od masowych migracji, przez globalny handel, po wojny kulturowe.

Poprawne politycznie towarzystwo zapomina, że w tamtej epoce były inne normy. Były inne czasy, wyznawano inne wartości. Dlatego owe zachowania trzeba rozpatrywać w kontekście ówczesnych uwarunkowań historycznych i obyczajowych. Bo tamta rzeczywistość była bardziej skomplikowana i świadomość społeczna zdecydowanie różniła się od obecnej oraz od ocen według standardów XXI wieku.

2024-05-07 08:46

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Społeczeństwo podróżników

Niedziela Ogólnopolska 28/2024, str. 36

[ TEMATY ]

Jacek Pałkiewicz

Archiwum TK Niedziela

Dawny charakter podróżowania zaginął na naszych oczach. Komputer wstrząsnął naszym życiem, a dynamiczna ekspansja internetu radykalnie zmodyfikowała sposób przemieszczania sie?.

Żyjemy w epoce eksplozji turystyki low cost i cały świat wydaje się oddalony od nas na wyciągnięcie ręki. Z satysfakcją odnotowuję, że Polacy stali się społeczeństwem podróżników, widać ich wszędzie, jeżdżą do krajów, na które niedawno nie było ich stać, i wcale nie zadowalają się hotelami o niższym standardzie.
CZYTAJ DALEJ

Dziesięć drogowskazów dla kleryków

2025-02-06 10:22

[ TEMATY ]

klerycy

Adobe.Stock.

Ordynariusz diecezji bydgoskiej spotkał się alumnami i moderatorami, głosząc dla nich egzortę, czyli napomnienie w formie kazania. - W każdych czasach wyznawanie wiary chrześcijańskiej wymagało odwagi - mówił biskup, przypominając, że trzy pierwsze wieki to czas męczenników, którzy płacili heroiczną cenę za przyznawanie się do Chrystusa. - Również obecnie chrześcijaństwo to najbardziej prześladowana religia na świecie. Żadna inna nie wymaga aż takiej odwagi, jak wyznawanie wiary w Boga, który kocha i uczy kochać nawet prześladowców - dodał.

Jak podkreślił bp Krzysztof Włodarczyk, wiara jest zaszczytem dla ludzi szlachetnych, a wyrzutem sumienia i znakiem sprzeciwu dla ludzi czyniących zło. - W naszych czasach trwanie przy Chrystusie wymaga coraz większej odwagi. Żadnej natomiast odwagi nie wymaga porzucenie wiary katolickiej. Przeciwnie, kto odchodzi od Kościoła, kto łamie podjęte przez siebie sakramentalne zobowiązania, ten jest usprawiedliwiany, nawet chwalony. Dominujące media przemilczają fakt, że ci, którzy opuszczają kapłaństwo, porzucają sakramentalnych małżonków i dzieci, łamią własne zobowiązania i dopuszczają się nieprawości - zaznaczył.
CZYTAJ DALEJ

Świadectwo 10-letniego, poparzonego chłopca: "Bez względu na to, co się stanie, nie poddawajcie się!"

2025-02-06 21:15

[ TEMATY ]

świadectwo

Ukraina

Vatican Media

10-letni Roman Oleksiv

10-letni Roman Oleksiv

Rosyjski pocisk zabił mu mamę. W tym samym ataku rakietowym 8-letni wówczas Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała. Dziś dzieciom na całym świecie chce powiedzieć: „Bez względu na to, co się wydarzy, nie poddawajcie się”. Młody Ukrainiec mówi Radiu Watykańskiemu, że wszystkiego uczy się od swego taty, który jest dla niego najlepszym przykładem. Tata Jarosław wyznaje: „Marzę, aby ta dobroć, ta energia, którą ma teraz, trwała przez całe jego życie”.

Chłopiec został poważnie ranny, gdy rosyjskie rakiety uderzyły w centrum Winnicy w lipcu 2022 roku. Zginęło wówczas 28 osób, a ponad dwieście zostało rannych. W wyniku odniesionych obrażeń zmarła mama Romana, a on sam doznał rozległych i głębokich oparzeń. Rozpoczęła się walka o życie i zdrowie chłopca, która oznaczała wiele operacji i zabiegów prowadzonych zarówno na Ukrainie, jak i w specjalistycznych szpitalach w Niemczech. Rok po tej tragedii chłopiec spotkał się z Franciszkiem. Potem były kolejne spotkania. Do historii przeszło zdjęcie, jak ubrany w niebieską maskę i ochronne rękawiczki wtula się w papieża. Przy okazji Międzynarodowego Szczytu nt. Praw Dzieci, który ostatnio odbył się w Watykanie po raz czwarty, spotkał się z Ojcem Świętym. Tym razem nie miał już na sobie maski nadającej mu wygląd superbohatera, która niwelowała ból i pomagała w leczeniu blizn. Z jego twarzy emanował spokój, a świadectwo, którym po spotkaniu z papieżem podzielił się w studiu Radia Watykańskiego, poruszyło najtwardsze nawet serca.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję