W Domowym Kościele jesteśmy od 4,5 roku. Nie jest to może bardzo długo, ale ilość łask otrzymanych w tym czasie i tak możemy porównać do ogromnego morza, a może nawet i do oceanu.
Na samym początku poczuliśmy, że zostaliśmy obdarowani wspólnotą ludzi, która na tamtym etapie naszego życia była ogromną potrzebą naszych serc. Każde ze spotkań kręgu było i jest spotkaniem z żywym Kościołem; z ludźmi, którzy mają podobne spojrzenie na życie, wiarę i rodzinę; z ludźmi, którzy mierzą się z podobnymi wyzwaniami dnia codziennego; z ludźmi, na których zawsze można liczyć, zarówno w sprawach duchowych, jak i tych zupełnie przyziemnych. Prawdziwa przyjaźń w Panu! Nieoceniona jest także obecność kapłana na kręgu, który, gdy jest taka potrzeba, rozwiewa wszelkie nasze rozterki i wątpliwości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kolejną przestrzenią, w której poczuliśmy się obdarowani, było pogłębienie naszej relacji małżeńskiej. Szczególną rolę w tej kwestii odegrały dialogi małżeńskie, które pomogły nam w obecności Pana poukładać to, co trudne oraz ugruntować w nas to, co dobre i piękne. Teraz trudno nam wyobrazić sobie budowanie jedności małżeńskiej bez tych comiesięcznych rozmów.
Reklama
Przyszedł także czas rozwoju indywidualnej relacji z Panem Bogiem. Wysiłek włożony w pracę nad systematycznym wypełnianiem zobowiązań Domowego Kościoła doprowadził do tego, że „obowiązki” wynikające z przynależności do wspólnoty (takie jak np. modlitwa Namiotem Spotkania czy regularne studium Pisma Świętego) stały się z czasem potrzebą serca. Oczywiście, nadal wymagają one od nas nieco trudu, jednak gdy staramy się ofiarować Panu Bogu te kilkanaście minut w ciągu dnia (choćbyśmy nawet robili to nieudolnie), On potrafi z tego wyprowadzić coś pięknego i jeszcze mocniej przyciągać nas do Siebie. Czujemy to na własnym przykładzie.
Piękno wspólnoty, naszym zdaniem, polega właśnie na tym, że możemy w niej pogłębiać swoją wiarę, zarówno indywidualnie, małżeńsko, jak i rodzinnie oraz uczymy się nią dzielić. Jesteśmy w niej motywowani do życia modlitwą i uczenia tej modlitwy naszych dzieci.
Wielkim skarbem Domowego Kościoła są także Oazy Rodzin, czyli rekolekcje formacyjne (które także są jednym z zobowiązań). Mieliśmy okazję być już dwukrotnie na takich rekolekcjach i z czystym sercem możemy polecić taką formę spędzania wakacji. Nie dość, że odnawiamy tam naszą wiarę, pokazujemy naszym dzieciom żywy Kościół, to i czasu na rekreację nie brakuje. Oazy są miejscem, gdzie zupełnie obcy dla siebie ludzie w ciągu kilku minut nawiązują relację pełną życzliwości, a to wszystko dlatego, że mamy świadomość, w czyje Imię jesteśmy tam zgromadzeni. Dzieci na to patrzą i od małego chłoną tę atmosferę. Ponadto mają tam ciągły kontakt z rówieśnikami, które tak, jak one, modlą się i uczestniczą w Eucharystii. To jest dla nich naturalne.
Chwała Panu za bogate 4,5 roku!