Reklama

Diecezja Tarnowska

Ślady dobra

Ten rok jest szczególny, jeśli chodzi o zaangażowanie misyjne Kościoła tarnowskiego, który świętuje 50 lat działalności misyjnej!

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W maju minie pół wieku od podjęcia przez pierwszych trzech księży tarnowskich posługi misyjnej w ówczesnej Ludowej Republice Konga. Duchownych posłał bp Jerzy Ablewicz. O księży prosił bp Georges Singha, który kierował dużą diecezją, a pracowało w niej tylko dwudziestu ośmiu kapłanów. To był początek otwarcia się diecezji tarnowskiej na dzieło misyjne Kościoła.

Na początku lutego tarnowska delegacja, na czele z biskupem tarnowskim Andrzejem Jeżem oraz biskupem kieleckim Janem Piotrowskim, przewodniczącym Komisji KEP ds. Misji, ma wyjechać do Republiki Konga. Przed laty bp Piotrowski, jako tarnowski misjonarz, głosił Ewangelię w Republice Konga, utworzył m.in. parafię Ducha Świętego w Kimongo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Budują wspólnotę

– W trwającym od 50 lat dziele naszych tarnowskich misjonarzy widać wyraźnie kontynuację dzieła Apostołów: głoszą Ewangelię różnym narodom, udzielają im chrztu, a potem innych sakramentów i czynią z nich uczniów Chrystusa, budują żywą wspólnotę Kościoła – podkreśla bp Jeż.

Pierwszymi misjonarzami, którzy udali się do Konga, byli: ks. Stanisław Łacny, ks. Stanisław Jeż i ks. Andrzej Piotrowski. Przyjechali oni do kraju, w którym Kościół nie miał nawet 100 lat, bo pierwsza misja na tym terenie została założona w 1883 r. Pierwszym miejscem, do którego dotarli misjonarze z Tarnowa pod koniec maja 1973 r., było Oyo. Zastali tam mały kościółek i plebanię. Przez lata powstało na tej misji wiele dzieł: kaplice, dom dla sióstr, przedszkole, salki katechetyczne, szkoła podstawowa, kolegium, apteka, biblioteka i czytelnia.

Już rok później kapłani objęli kolejną placówkę. Była to misja w Gambomie. Księża pracowali tam przez prawie 40 lat. Ich trud został wynagrodzony licznymi powołaniami. – Od momentu, kiedy pierwsi misjonarze z Tarnowa postawili swoje stopy na kongijskiej ziemi, tarnowscy księża są tam przez cały czas. Na dziewięć diecezji istniejących w Republice Konga nasi misjonarze pracowali aż w siedmiu, obejmując swoją opieką dwadzieścia pięć parafii. Ślady dobra zostawili więc prawie w całym kraju – mówi ks. Krzysztof Czermak, dyrektor Dzieła Misyjnego Diecezji Tarnowskiej. Przez pół wieku w Kongo pracowali: trzydziestu jeden tarnowskich księży, cztery osoby świeckie oraz dwadzieścia jeden sióstr józefitek, z których dla siedmiu ziemią rodzinną jest diecezja tarnowska.

Reklama

Dzieła misyjne

W Republice Konga pracuje trzech tarnowskich misjonarzy. Są to: ks. Marian Pazdan, ks. Bogdan Piotrowski i ks. Maciej Fleszar. Nikt w Afryce nie założył tylu nowych parafii, ile ks. Pazdan. Tarnowski misjonarz posługuje w Republice Konga od 33 lat. Dał się poznać jako budowniczy Kościoła duchowego i materialnego. Od podstaw wybudował kościół Miłosierdzia Bożego Louvakou i kościół św. Jana Pawła II w Dolisie. Obok tej świątyni stanęła również grota Matki Bożej. W lutym ma się odbyć konsekracja kościoła św. Jana Pawła II, a dokona jej biskup tarnowski Andrzej Jeż.

– Kościół jest wybudowany z cegły, na betonowych filarach. Wszystko jest uzbrojone. Będzie długo stał. To duży budynek. Jest możliwość, że wierni, którzy przychodzą na Msze św. w niedziele, znajdą miejsca siedzące. To ok. 800 osób – opowiada misjonarz. Ponadto dzięki ofiarom z tzw. funduszu Amolenge Ti Afrika, któremu patronuje s. Kinga Kozdrój, płynie pomoc dla osób upośledzonych i niewidomych. – Są to nieuleczalnie chorzy. Doszedłem do siedemdziesięciorga takich ludzi w mieście. Wspieramy ich, żeby mogli kupić sobie żywność i środki higieniczne. To gest, że się o nich pamięta, bo świat o nich zapomniał. Ta pomoc przeznaczona jest nie tylko dla katolików, ale dla wszystkich osób potrzebujących, niezależnie od tego, jaką wyznają religię – dodaje ks. Pazdan, który wyróżnia się tym, że głosił Dobrą Nowinę aż w sześciu kongijskich parafiach. Misjonarz wybudował wiele kaplic w wioskach, a także domów katechetycznych i domów pielgrzyma. W Kibangou zastał zaniedbaną kaplicę i przebudował ją na kościół.

Reklama

Wyjątkowy jubileusz

Ksiądz Bogdan Piotrowski, który w Republice Konga głosi Ewangelię od 33 lat, świętuje wyjątkowy jubileusz. To 25-lecie bycia proboszczem w parafii w Brazzaville. Kapłan wspomina, że kiedy przybył do tej parafii, była ona zbombardowana i obrabowana. – Rozpoczęliśmy porządkowanie parafii, zorganizowaliśmy katechizm i tak powoli powracało życie w parafialnej świątyni. Potem przyszły następne wojny. Wiele razy nasza parafia stawała się obozem dla uchodźców, którzy uciekali przed wojną. Ale Bóg sprawił, że mimo wielu sytuacji dramatycznych wciąż tutaj jestem i z kongijskimi kapłanami kontynuujemy dzieło tarnowskich misjonarzy – podkreśla duchowny.

Znajduje się tu parafia Jezusa Zmartwychwstałego i Bożego Miłosierdzia. Kościół jest bardzo duży, ma ok. 900 miejsc siedzących, a każdego dnia we Mszy św. porannej uczestniczy od 200 do 500 osób. Przy ołtarzu służy ok. czterdziestu ministrantów i trzydziestu ministrantek. Przy parafii jest budynek, który służy do nauki szkolnej i katechezy. W szkole podstawowej uczy się 580 dzieci, a w college’u – 330. Jest jeszcze liceum, do którego uczęszcza siedemdziesięcioro pięcioro uczniów, i przedszkole z osiemdziesięciorgiem przedszkolaków.

Pamięci misjonarza męczennika

Tymczasem 6 lat temu w Brazzaville powstała nowa parafia – św. Jana Pawła II w dzielnicy Diata, jednej z najbiedniejszych. Jej proboszczem został ks. Maciej Fleszar, a później dołączył do niego ks. Karol Kuźma. Pracowali tu wspólnie przez 5 lat. W parafii nieustannie trwają prace budowlane. Rozwija się też duchowo. – Do tej pory w parafialnym rejestrze odnotowano 207 przyjętych chrztów oraz dwadzieścia dziewięć zawartych małżeństw. W parafii funkcjonuje ponad dwadzieścia bractw, wspólnot, ruchów i stowarzyszeń, z których osiem to grupy dziecięce i młodzieżowe, a ich ilość, podobnie jak liczba samych parafian, nieustannie wzrasta – zaznacza ks. Fleszar. Obecnie finalizowany jest projekt szkoły, która 12 lutego otrzyma imię tarnowskiego misjonarza męczennika ks. Jana Czuby. Jego grób znajduje się w pobliskiej wiosce Loulombo. To właśnie w budynku tej szkoły mieszczą się tymczasowa kaplica, zakrystia, biura parafialne, sale spotkań oraz mieszkania dla księży.

W latach 1993 – 2003 ludzie w Republice Konga przeżyli cztery wojny. W trakcie trzeciej z nich doszło do zamordowania tarnowskiego misjonarza ks. Jana Czuby. W tym trudnym czasie nie chciał on zostawiać swych parafian samych. Na dwa dni przed śmiercią napisał w liście do swojego kolegi znane słowa: „Zostaję na miejscu do końca”. Ksiądz Jan został zastrzelony przed plebanią w Loulombo 27 października 1998 r. W bieżącym roku ma się rozpocząć jego proces beatyfikacyjny na etapie diecezjalnym.

2023-01-31 15:04

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wenecja: Franciszek podziękował za wizytę, modlił się za Haiti, Ukrainę i Ziemię Świętą

2024-04-28 13:15

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

Na zakończenie Mszy św. sprawowanej na placu św. Marka papież podziękował organizatorom jego wizyty w Wenecji i szczególnie pamiętał w modlitwie o Haiti, Ukrainie i Ziemi Świętej.

Drodzy bracia i siostry, zanim zakończmy naszą celebrację chciałbym pozdrowić was wszystkich, którzy w niej uczestniczyliście. Z całego serca dziękuję patriarsze, Francesco Moraglii, a wraz z nim jego współpracownikom i wolontariuszom. Jestem wdzięczny władzom cywilnym i siłom porządkowym, które ułatwiły przebieg tej wizyty. Dziękuję wszystkim.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję