Ola pamięta, że św. Mikołaj już był, ale nie pamięta, co dostała od niego w prezencie. Na uwagę, że może to były słodycze, oponuje: w domu słodyczy ma tak dużo, że na pewno nie. – Choinka to jest takie drzewo… nie jest gołe, tylko ubrane – tłumaczy, czym jest świąteczne drzewko. Bardzo pięknie żegna się znakiem krzyża, wypowiadając wyraźnie słowa: „W imię Ojca i Syna…”. Na pytanie, czy jest grzeczna, chwilę się zastanawia, ale na pytanie, czy niegrzeczne dzieci zasługują na prezenty, odpowiada zdecydowanie: nie! – Żeby być grzecznym, należy słuchać rodziców – tłumaczy swoje rozumienie dobrego zachowania. Lubi chodzić do kościoła, a najbardziej podoba się jej tam śpiew.
To już wiedzą
Reklama
– Nasza praca wychowawcza polega na wprowadzaniu podopiecznych w świat wartości chrześcijańskich, w świat wiary i tradycji. Przebiega ona w rytmie roku liturgicznego. Dzieje się to w sposób jak najbardziej naturalny. Dla dzieci to nic nadzwyczajnego. One są przyzwyczajone, że na co dzień mówimy im o Panu Bogu. Teraz mamy wspaniały okres świąt Bożego Narodzenia. Dla dzieci jest to szczególnie barwny czas. Korzystamy z tego, by przekazać im właściwe postawy. By święta nie kojarzyły się im tylko z prezentami, choinką i świecidełkami, by zrozumiały ze świąt coś więcej – wyjaśnia s. Beatrycze, dyrektorka Przedszkola Publicznego Sióstr Nazaretanek im. Świętej Rodziny, które mieści się przy ul. 7 Kamienic w Częstochowie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzieciątko Jezus
Małgosia jest bardzo rezolutną osobą, chętną do rozmowy z dziennikarzami Niedzieli. W przedszkolu najbardziej podoba się jej możliwość zabawy. – Był u mnie św. Mikołaj i w prezencie od niego otrzymałam „Bystre oczko” – chwali się. – Czyli kuferek pełen gier – s. Edyta tłumaczy charakter prezentu. – Czekam na święta Bożego Narodzenia – kontynuuje rozmowę Małgosia i opowiada o Wigilii, która najbardziej kojarzy się jej z nadchodzącymi uroczystościami narodzin Pana Jezusa. Na pytanie, kim jest Jezus, bez zastanowienia odpowiada, że to Pan Bóg. Zapewnia, że się stale modli. A na pytanie, o co się modli, pozostając w klimacie świątecznym, odpowiada, że modli się o prezenty. – Chciałabym dostać zestaw lalek Barbie – wyjawia życzenie.
Bożenka natomiast zapewnia cichutkim głosem, że też przygotowuje się do świąt i czeka na narodziny Dzieciątka. Pytana o imię rodzącej się Dzieciny, mówi bezbłędnie: Jezus. Zdradza, że w domu stoi choinka, ale jeszcze nie przystrojona. Potem zwierza się z kłopotów, jakie sprawia jej poranne wstawanie, kiedy dzwoni budzik w telefonie. A po chwili oznajmia, że nie lubi spać. Ot, paradoks dziecięcej energii. Liczy natomiast na ekstraprezent, bo jej dziecięcy tablet się zepsuł. Kiedy pytamy o rodzaj prezentu, odpowiada, że chciałaby dostać prawdziwego, żywego króliczka.
Świadectwo dzieci
Reklama
Wśród średniaków jest Jakiw z Ukrainy. Rodzice chłopca starają się włączać w życie religijne przedszkola, uczestniczą we Mszach św., pytają się o zasady obchodzenia świąt kościelnych, np. kiedy obowiązuję post. – Widziałam, jak pobożnie uczestniczyli w uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej – potwierdza s. Edyta i dalej opowiada, w jaki sposób dzieci szykuje się do dojrzalszego przeżywania świąt. – Oglądaliśmy film edukacyjny o tym, jak się najlepiej przygotować do uczczenia pamiątki narodzin Pana Jezusa. Dzieci wiedzą, że trzeba się przygotowywać również przez codzienne czynności, np. sprzątanie domu. Mówimy im o świątecznych tradycjach, o tym, że na stole powinno się pojawić dwanaście potraw, że pod obrusem sianko, a na stole opłatek, którym się łamiemy i składamy sobie świąteczne życzenia – siostra wymienia podstawowe elementy świątecznych zwyczajów.
– Często dzieci są świadectwem dla rodziców. Rodzice wychowują dziecko do wiary, ale bywa i tak, że to dzieci zanoszą żywego Jezusa do domu, do swoich rodziców. I to rodzice uczą się wiary od dzieci. Ważne jest w tym wszystkim, by te święta nie były tylko kultywowaniem tradycji, ale żeby były poparte wychowaniem do wartości, nasycone prawdą religijną, bo najważniejsze jest przygotowanie serca dzieci na przyjście Jezusa – podkreśla s. Beatrycze.
Lampiony
Zosia wie, że prezenty przynosi św. Mikołaj. Ale teraz prezenty pod choinkę przyniesie Dzieciątko Jezus. Pamięta poprzednie święta Bożego Narodzenia, bo wtedy otrzymała na prezent gitarę, teraz chciałaby dostać lalkę Barbie. Święta kojarzą się jej ze światłem. – W czasie świąt zapala się świece – przekonuje dziewczynka, która należy do grupy przedszkolnych średniaków. Jej koleżanka Ada ma młodszą siostrzyczkę Helenkę, która dopiero zawita do przedszkola, a na pytanie, do czego służą lampiony, odpowiada: – Lampiony służą do modlenia się.
Julek ma bardzo dobry słuch i głos. I rzeczywiście, bez specjalnej zachęty, śpiewa niezwykle czysto Gdy adwentowy wieczór nadchodzi. Kiedy pokazujemy mu lampiony, zdradza, że z nimi dzieci idą do kaplicy na modlitwę. W tym momencie dzieci zabierają swoje lampiony i śpiewając piosenkę adwentową, udają się do przepięknej i gustownie zaprojektowanej przedszkolnej kaplicy na krótką modlitwę.
Chrześcijańskie zobowiązania
Zgodziliśmy się z s. Beatrycze, że nie można w duchu chrześcijańskiej odpowiedzialności odkładać wychowania religijnego dzieci na później. Nie można się zgodzić na to, by dopiero w dorosłym życiu mierzyły się z egzystencjalnymi pytaniami. – Dziecko z natury jest religijne. Chodzi o to, by dziecko od małego rozumiało głęboki sens swojego życia. Od najmłodszych lat trzeba nadawać sens temu, co przeżywamy. Dla człowieka wierzącego jest naturalne, że to, w co wierzy, chce przekazać swemu potomstwu. Chodzi o prawdziwy kontakt z żywym i obecnym Bogiem. Wierzymy nie po to, by jedynie spełniać rytuały, praktyki religijne, tylko dlatego, że wierzymy w Boga, który wchodzi w nasze życie, historię, i który nas prowadzi tak, jak prowadził Świętą Rodzinę – wyjaśnia siostra dyrektorka.
Macierzyństwo
– Moje duchowe macierzyństwo na przestrzeni lat się zmieniało. Ważne jest towarzyszenie rodzinom w ich troskach, kłopotach, ale też w radościach. Najpierw spotykamy te małe dzieci, patrzymy, jak one dorastają, ale mijają lata i okazuje się, że nasi wychowankowie to już dorośli, którzy mają własne rodziny i teraz przyprowadzają swoje dzieci do przedszkola, w którym kiedyś sami byli, bo mają jakieś dobre wspomnienia tego miejsca. Ich wszystkich nosimy w sercu i modlimy się za nich. Jeżeli się im źle dzieje, gdy widzimy, że ich życie nie potoczyło się zgodnie z wartościami, to szczególnie otaczamy ich modlitewną nazaretańską miłością – podsumowuje s. Beatrycze.