Twórcą, pomysłodawcą i założycielem dzieła jest ks. Piotr Przyborek. Szkoła, choć relatywnie młoda, zdążyła już przyciągnąć do siebie i do słowa Bożego liczną grupę studentów spragnionych zarówno wiedzy, jak i wiary. Mimo pandemii i na przekór powszechnemu narzekaniu na laicyzację. Wbrew przeciwnościom – „fides et ratio są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” (Jan Paweł II, enc. Fides et ratio). Trudno o lepszą egzemplifikację tych słów niż szkoła biblijna.
Szkoła, która wyrosła z katechezy
Na swoim obrazku prymicyjnym ks. Piotr Przyborek umieścił cytat z Thomasa Mertona oraz grafikę przedstawiającą krzyż jerozolimski. Jak sam przyznaje, było to połączenie dwóch pasji – fascynacji amerykańskim trapistą oraz Wspólnotami Jerozolimskimi. Krzyż jerozolimski zaprowadził twórcę gdańskiej szkoły biblijnej do Paryża, gdzie spędził jakiś czas we wspólnocie, i do świętego miasta Jerozolimy. Przede wszystkim doprowadził go jednak do popularyzowania Pisma Świętego w różnych parafiach diecezji gdańskiej. To właśnie z tych biblijnych katechez wyrósł pomysł szkoły biblijnej, która została otworzona w 2016 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Szkołę założono z myślą o dorosłych, pracujących i studiujących osobach, które z różnych względów nie mogą sobie pozwolić na udział w pełnych studiach teologicznych, a chcą zgłębiać wiedzę na temat słowa Bożego. Pierwsze wykłady odbywały się w Gdyni, ale bardzo szybko się okazało, że zasięg ograniczony do jednego miasta to zbyt mało.
– Zaczęliśmy w Gdyni, w auli Kolegium Teologicznego. W czasie pierwszego naboru zgłosiło się 180 osób, które trudno było pomieścić. Choć wykłady są regularne – odbywają się co tydzień – i są prowadzone przez trzech różnych profesorów, a cała nauka trwa 2 lata, to chętnych nie brakuje – opowiada ks. Przyborek.
– Zainteresowanie było tak duże, że po roku, otworzyliśmy też szkołę w Gdańsku, gdzie prowadzimy wykłady w aulach należących do uniwersytetu. W obu miastach zebrała się spora grupa studentów, a kolejną grupę „wytworzyła” pandemia, która na początku przeniosła nasze nauczanie do sieci. Nagrywaliśmy wykłady i zamieszczalismy je na stronach internetowych – i tak powstała grupa stworzona z osób także spoza naszej diecezji. Obecnie, w trzecim cyklu naszej nauki, mamy 50 osób w Gdyni, 70 osób w Gdańsku i przeszło 100 osób studiujących w trybie on-line – dodaje ks. Przyborek.
Wspólnota ludzi wspólnie wzrastających
Reklama
Dziś słuchacze szkoły biblijnej mają dostęp do audiobooków i skryptów przygotowywanych do każdych zajęć, które są pomocne w samodzielnym czytaniu i studiowaniu Biblii. Szkoła nie przewiduje żadnych zaliczeń ani egzaminów. Pełen kurs trwa 2 lata i obejmuje 180 godzin nauki podzielonych na 12 modułów tematycznych, które zostały tak opracowane, aby dać słuchaczom całościowy wgląd w Pismo Święte. Zajęcia odbywają się raz w tygodniu, a każde spotkanie składa się z trzech 45-minutowych wykładów, wydzielonych krótkimi przerwami.
Jak opowiada jeden z wykładowców – ks. kan. dr Krystian Wilczyński, szkoła biblijna jest przede wszystkim okazją do wzrostu na kilku płaszczyznach: – Najbardziej, oczywiście, w wymiarze duchowym, bo kontakt z Pismem Świętym jest kontaktem ze słowem Boga. To okazja dla wzrostu ducha, pogłębienia wiary. W drugiej kolejności jest to okazja do pogłębienia wiedzy religijnej, biblijnej, która często poszerza horyzonty patrzenia na teksty biblijne, ale też na całą naszą kulturę przesiąkniętą Biblią. To wiedza, którą trudno pozyskać bez specjalistycznych studiów. Tutaj jest ona podana w formie popularnonaukowej, bez stresu związanego z zaliczaniem egzaminów. Bardzo ważna jest też płaszczyzna relacyjna, bo szkoła biblijna stała się środowiskiem ludzi, których łączy wspólny cel, ludzi sobie nawzajem życzliwych. W ramach szkoły odbywają się sesje biblijne, czyli rekolekcje, mieliśmy także wspólną pielgrzymkę do Ziemi Świętej. To wszystko jednoczy ludzi, tworzy wspólnotę, środowisko, które się nawzajem wspiera – opowiada ks. Wilczyński, który zajmuje się patrologią, czyli częścią teologii związaną z nauczaniem i życiem Ojców Kościoła.
W odpowiedzi Franciszkowi
Reklama
Studenci Szkoły Biblijnej wywodzą się z różnych środowisk. Ksiądz Wilczyński opisuje, że jej powstanie w dużym stopniu było pokłosiem Światowych Dni Młodzieży i odpowiedzią na wezwanie papieża Franciszka wygłoszone do młodych w Brzegach. Zachęta do zejścia z kanapy okazała się ważna zarówno dla twórców szkoły biblijnej, jak i dla jej studentów: – Wśród słuchaczy i uczestników zajęć są osoby bardzo młode, często są to studenci, ale nie brakuje także osób starszych, które myślą o rzeczach wiecznych częściej niż młodzi. Łączy ich chęć poznawania Pisma Świętego. Przygotowanie i „tło”, z jakim przychodzą, jest bardzo różne. Często jestem zaskoczony, gdy okazuje się, że znają już teksty wybranych Ojców Kościoła. Wśród studentów szkoły biblijnej są też wykładowcy szczegółowych nauk, którzy szukają mostów np. między fizyką a teologią. To naprawdę niezwykle ciekawe, interdyscyplinarne spotkania. Nie zamykamy drzwi przed nikim, zapraszamy wszystkich w pole promieniowania Objawienia, teologii, nauki o Panu Bogu. W istocie wciągamy słuchaczy w pole promieniowania samego Boga trochę przez intelekt – bo to szkoła, trochę przez styl wykładów – bo trzyma się w ręku Pismo Święte, i jest to też jakaś forma ewangelizacji. A wszystko wyrasta z ducha Światowych Dni Młodzieży i tego zejścia z kanapy, o którym mówił papież Franciszek. Studenci niosą wiedzę dalej i poszerzają zasięg tego pola – opowiada ks. Wilczyński.
Ten niezwykle ważny dla współczesnego Kościoła apostolski charakter szkoły biblijnej potwierdzają także jej absolwenci: – Kiedy zaczynałam zajęcia, jeden z wykładowców powiedział, że jesteśmy tu po to, aby poznać lepiej Pismo Święte, ale też żeby pogłębić swoją wiarę. Uderzyło mnie to, że szkoła daje solidną wiedzę, ale też sprawia, że chce się czegoś więcej. Rozbudza potrzebę poznania i pogłębiania wiary. Dla mnie ważne było to, że jestem w gronie osób, które mają ten sam cel i patrzą w tym samym kierunku. Łączy nas doświadczenie wiary, Boga. Mimo że zajęcia się skończyły, moja przygoda ze szkołą biblijną i ludźmi, którzy ją współtworzą, trwa, jest cały czas żywa. Pozostały nie tylko wspomnienia, ale i relacje towarzyskie, które cały czas nas łączą. Jest też chęć robienia czegoś więcej, sięgania głębiej, ciągłego poznawania i wzrostu w Słowie Bożym – wyznaje pani Basia, jedna z byłych studentek szkoły biblijnej.
Jej słowa, ale także inne rozmowy ze studentami, absolwentami i wykładowcami Szkoły Biblijnej Archidiecezji Gdańskiej przełamują pesymizm, w który łatwo popaść, kiedy widzi się spadek praktyk religijnych i jakże liczne w ostatnim czasie odejścia od wiary. Być może jeszcze nie wszystko stracone? Wszak mamy słowo Boga i świadectwa tych, którzy nieustannie Go potrzebują. Jest nadzieja!