Dziękuję Ci, Matko Boża Osuchowska, za spełnione cuda”. „Dziękuję Ci, Mateczko, za zdrowie i moją pracę. Polecam Ci moje wnuki i męża”. „Dziękuję Ci, Matko Boska Osuchowska, że postawiłaś blisko mnie ludzi stojących obok Pana”. „Dziękuję Ci za wyprowadzenie moich dzieci na dobrą drogę”. „Matko Boża, opiekuj się moją rodziną i chroń nas przed złem...”. „Dziękuję Ci, Matko Boża, że mogłam Cię odwiedzić w tej kapliczce”...
Takich podziękowań skierowanych do Matki Bożej Osuchowskiej, a zanotowanych w księgach wpisów, można znaleźć setki. Pielgrzymi dziękują za udaną operację, za nawrócenie syna czy córki, za szczęśliwą podróż i powrót, za udane małżeństwo, za łagodny przebieg choroby czy wyleczenie z nowotworu, za zdaną maturę bądź obronę pracy magisterskiej. Proszą o pomoc we wszystkim, co mają w sercu. Podziękowania i prośby są proste. Piszą ludzie różnych stanów i pokoleń. Z kraju i zagranicy. Tradycyjną pocztą do księdza proboszcza, ale też pocztą elektroniczną. Codziennie przyjeżdżają też do Matki Bożej Osuchowskiej i gromadzą się przy maleńkiej kapliczce, stojącej obok stawu i bijącego w nim źródełka, pośród sosnowego lasu, we wsi Osuchowa. Wierzą – i mają na to dowody – że źródełko ma właściwości uzdrowicielskie, że Matka Boża Osuchowska ich wysłuchała i zawsze wysłucha.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Damian Ząbczyk
Kapliczka w miejscu objawień Matki Bożej Osuchowskiej
Parafia w puszczy
Reklama
Wioskę Nowa Osuchowa odnotowano w księgach ponad 800 lat temu. Dziś ta parafia, licząca przeszło pół tysiąca wiernych, leży w Puszczy Białej. Niewiele ponad 80 km od Warszawy. Wzdłuż drogi widać schludne obejścia, a nieco w głębi – nowy kościół, zbudowany niespełna pół wieku temu w miejsce drewnianego. A wszystko zanurzone w sosnowej ciszy wiekowych drzew. W tej właśnie wiosce na początku ubiegłego wieku – w czerwcu 1910 r. miały miejsce objawienia Matki Bożej: najpierw dzieciom, a później osobie dorosłej, która usłyszała od Matki Bożej, że przybyła tu z Częstochowy. Jak zapisali miejscowi kronikarze: „Trzy dziewczynki z Nowej Osuchowej wracały z nauki katechizmu z Poręby do domu. Nagle dwie z nich – Józefa i Rozalia ujrzały złote promienie spływające z nieba, zdobione kolorami tęczy, z nich wyłoniła się postać niewiasty ubranej w białą suknię przepasaną błękitną szarfą. (...) Wylęknione dziewczynki uklękły w przekonaniu, że widzą Matkę Bożą. Zatrwożone niezwykłym zjawiskiem złożyły ręce do modlitwy i odmawiały Anioł Pański. Widzenie to powtórzyło się nazajutrz, gdy Rozalia i Józefa, zachęcone przez swoje matki, odmawiały cząstkę Różańca na miejscu pierwszego widzenia. W następne dni dziewczynkom towarzyszyło wielu ludzi odmawiających wspólnie Różaniec. Wieść o cudzie zaczęła ściągać na polanę w lesie koło strumyka rzesze ludzi z okolicznych wiosek. Ukazywaniu się Matki Bożej towarzyszyła jasność widziana przez wszystkich obecnych na miejscu objawienia. Od 5 czerwca 1910 r. Matkę Bożą zaczyna widzieć również Marianna Andryszczyk. (...) W roku poprzedzającym pierwszą wojnę światową (1914-18) objawienia Matki Bożej w Osuchowej przybierają charakter ostrzeżeń i napomnień. Maryja, mówiąc do Marianny Andryszczyk, zwraca się do wszystkich ludzi ze skargą i smutkiem: «Cały świat sponiewierał prawa Boże i poprzekręcano kościelne ustawy. Pycha tak dalece zawładnęła ludzkością, że chwałę, jaka należy się Bogu, ludzie przywłaszczają sobie. (...) Pobożność jest rzadko spotykaną cnotą, a ci, którzy ją praktykują, są wyśmiewani i wyszydzani»”.
Miejsce objawień Maryi
Tyle świadectwa zapisane w parafialnych kronikach. Objawienia i cuda powtarzały się w Osuchowej przez dekady. Ostatnie miały miejsce w latach 80. ubiegłego wieku. Dziś już nie ma bezpośrednich świadków tych objawień, ale żyją jeszcze ci, którzy ich znali, miejsce zaś, gdzie ukazywała się Matka Boża Osuchowska, otoczone jest czcią. Stoi tam nowa kapliczka, stara bowiem uległa zniszczeniu. Nadal bije tam źródełko, przy którym ukazywała się Matka Boża i z którego wierni czerpią życiodajną wodę. Koleje losu sprawiły wprawdzie, że stary drewniany kościół już nie istnieje, lecz wierni wspólnie z miejscowymi kapłanami zbudowali nowy kościół. Pod koniec XX wieku decyzją Jana Pawła II Nowa Osuchowa „przeszła” z diecezji płockiej do łomżyńskiej. W 1992 r. biskup łomżyński ustanowił świątynię sanktuarium, zaś obraz Matki Bożej Osuchowskiej został uznany za cudowny.
Reklama
Kult Matki Bożej Osuchowskiej trwa do dziś. W ostatnich latach zainteresowanie sanktuarium wzrasta. Przybywa coraz więcej pielgrzymujących wiernych. Przyjeżdżają choćby na godzinę, dwie, ale wielu z nich, jak podkreślają, chciałoby zostać tu dłużej. Nie tylko dlatego, że sanktuarium położone jest w lesie, a oni mogliby odpocząć od zgiełku miasta i pracy. Przede wszystkim chcieliby powierzyć swoje myśli, prośby czy pragnienia Matce Bożej. Nie mają jednak możliwości, aby zatrzymać się tutaj na dłuższy czas. We wsi bowiem nie ma bazy noclegowej, a gościnne pokoje znajdujące się w budynku przy plebanii mogą zadowolić jedynie młodych, niewymagających skautów.
Kult nie ustaje
Przed niespełna trzema laty proboszczem parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła, po sprawujących tu do niedawna posługę ojcach redemptorystach, został ks. Waldemar Grzeszczuk. Mówi o swoich parafianach, że to ludzie niezwykle rozmodleni i oddani Kościołowi, czego dowodem jest ich liczna obecność na Mszach św., a także opieka nad sanktuarium.
– Przyjeżdżają tu wierni z odległych miejsc, przybywa również wiele pielgrzymek pieszych z kraju, m.in. z okolicznych parafii: Długosiodła, Poręby czy Wyszkowa. Słowem – z wielu miejscowości – mówi proboszcz. – Przed pandemią kilka tysięcy osób gromadził odpust w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski oraz ten na Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Mnóstwo ludzi przyjeżdża też na diecezjalny zjazd kółek różańcowych – spotkanie odbywa się w pierwszą sobotę października; nawet w tych trudnych covidowych czasach przyjechało bardzo dużo wiernych. Ludzie dowiadują się o sanktuarium nie tylko od znajomych, ale też z internetu.
Z myślą o pielgrzymach i nie tylko
Na początku lat 80. ubiegłego wieku wraz ze świątynią budowano także dom oazowy. Jego przeznaczenie było trudne do zaakceptowania przez władze komunistyczne. Budowę obiektu trzeba było jak najszybciej zakończyć. Odbiło się to na jego jakości i wyposażeniu. Choć z zewnątrz budynek wygląda na zadbany, wnętrze pozostawia wiele do życzenia: brakuje ogrzewania i ciepłej wody, strych jest nieocieplony, a kaplica prowizoryczna. Tymczasem ludzie dzwonią do parafii z pytaniem, gdzie można się zatrzymać. Wiele osób, zarówno indywidualnych, jak i w grupach, chce przyjechać do Matki Bożej, żeby tu dłużej pobyć.
– Chciałbym stworzyć jakieś miejsce odpoczynku dla tych, często utrudzonych, pielgrzymów – opowiada ks. Grzeszczuk. – Moim pragnieniem jest, by w domu mogło przebywać jednocześnie ok. 50 osób. Chciałbym, by pokoje miały łazienki, by było miejsce, gdzie grupa mogłaby odbyć rekolekcje, żeby była kuchnia, w której można przygotować posiłek... Dziś w Osuchowej mieszka niewiele ponad 500 parafian i nie stać nas na remont tego obiektu bez wsparcia. Owszem, wiele osób przyjeżdżających z kraju kupuje pamiątki związane z sanktuarium, zostawia ofiary, a tym samym wspomaga nas. Nasza kasa parafialna nie świeci więc pustką, ale jeśli chodzi o inwestycje, to musimy szukać dodatkowych pieniędzy. Jestem przekonany, że parafianie pomogą w remoncie domu, bo chcą go wyremontować i mieszka tu wielu fachowców o różnych specjalnościach. Naszym wkładem byłaby więc praca. Moim marzeniem jest, by ten dom służył przez cały sezon. Szukamy też wsparcia finansowego z innych źródeł, ale do tego potrzebny jest własny wkład, a jest to spora suma... Chciałbym, by ten dom służył także naszym parafianom, by mogli tu słuchać koncertów muzyki religijnej, pieśni czy poezji – wiem, że jest też takie zapotrzebowanie...
Osoby, które chciałyby wesprzeć remont domu parafialnego, odsyłamy na: www.parafianowaosuchowa.pl/kontakt .