W piątkowy wieczór 5 listopada wicedyrektor MOKiS witając malarkę i zebranych, przedstawiła temat spotkania: – Chciałabym, abyśmy porozmawiali o różnych drogach ludzkich, o drogach, na których daleko do Chrystusa i takich, na których Chrystus się pojawia i jest całkiem blisko.
Pytanie
Uznana malarka, absolwentka ASP w Krakowie, nie kryje swej drogi do Jezusa. W czasie spotkania otwarcie przyznała, iż straciła wiarę, będąc dzieckiem, a nawróciła się na Górze Gargano. – Pojechałam do sztuki, nie do Boga – wspominała. Jednak Bóg miał swój plan i w miejscu, gdzie tak wiele osób się nawraca, malarka usłyszała: „To jest czas łaski dla ciebie…”. Tam także przystąpiła do sakramentu pokuty. – W czasie spowiedzi ksiądz zapytał, kim jestem, a gdy powiedziałam, że malarką, zapytał, czy namalowałam Chrystusa – opowiadała i wyznała: – To pytanie uderzyło mnie głęboko. Pomyślałam; jak mogłam namalować Chrystusa, jeśli w Niego nie wierzyłam?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwsze obrazy Jezusa malowała dla siebie, a wcześniej, aby Go poznać, czytała codziennie Ewangelię. Zaznaczyła: – Tak naprawdę namalowałam wizerunki Chrystusa dopiero po 7 latach, gdy przeszłam wewnętrzne oczyszczenie, uzdrowienie. Wcześniej malowałabym swój własny ból. Dopiero, gdy byłam gotowa, żeby na obrazie nie było mnie, tylko Chrystus, mogłam tworzyć Jego wizerunki.
Inspiracje
Reklama
Natalia Nowacka dopytywała m.in. o to, gdzie, w jakich okolicznościach powstawały obrazy reprezentowane na wystawie. W odpowiedzi malarka zapewniała, że cykle wizerunków Jezusa nie są przypadkowe. Wskazując na obrazy, na których Jezus ma złotą koronę cierniową, opowiedziała: – Inspiracją stało się zdjęcie, które zrobiłam w kościele św. Marka, gdzie znajduje się piękny krucyfiks. I na tej fotografii zaświeciła się złota korona. Postanowiłam namalować ten cykl, żeby pokazać tę koronę, żeby w ten sposób podkreślić, że to nie jest tylko korona cierpienia, ale za nią kryje się korona chwały, zwycięstwa, królewskości Jezusa. Zresztą od tego cyklu wziął się tytuł wystawy: Jezus Chrystus Król.
Wskazując na kolejny obrazy, malarka opowiedziała inną historię: – Ten wizerunek Jezusa powstał na plenerze Sacrum i profanum w Łomży. Tam siedziałam obok twórcy, który rzeźbił diabła, a ja malowałam Chrystusa. Przez cały czas trwania pleneru spieraliśmy sie o Boga. Rzeźbiarz znał doskonale Pismo Święte, ale ja też byłam świeżo po przeczytaniu całej Biblii. Tej naszej dyskusji przysłuchiwał się kolega, który stwierdził, że to ja mam rację i po tygodniu poszedł do spowiedzi. Na tym obrazie Jezus jest taki poraniony, a na kolejnym – ukazałam Go bez rąk. W ten sposób zareagowałam na informacje o profanacjach, których dokonywano w kościołach.
Izajasz
– Można by powiedzieć, że pierwszym malarzem cierpiącego Sługi Jahwe był prorok Izajasz wiele wieków przed męką i śmiercią Chrystusa – powiedział na zakończenie spotkania ks. Zdzisław Balon – kustosz sanktuarium Matki Bożej Pani Myślenickiej. Dodał, że po wydarzeniu zbawczym tych izajaszów było wielu; poeci, malarze, twórcy muzyki. I zwracając się do Marii Bieńkowskiej-Kopczyńskiej, zaznaczył: – Myślę, że pani jest jednym z tych izajaszów malujących cierpiącego Sługę Jahwe. I za tę pani twórczość wielkie dzięki!