Reklama

Nic dwa razy...

Być może w tym roku bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy zatrzymać się i przyjrzeć uważnie swojemu życiu.

Niedziela Ogólnopolska 50/2020, str. 53

Magdalena Pijewska/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Końcówka roku zwykle jest okresem, w którym nawet największemu malkontentowi trudno jest znaleźć minusy. Jest to czas adwentowego światła migoczącego w mroku poranka, ciepłej herbaty z sokiem malinowym i koców, które cieszą jakoś szczególnie, gdy zziębnięci wracamy do domów. Czas ozdób, anielskich włosów, gwiazd betlejemskich, błyszczących bombek i wielokolorowych lampek. Czas pieczenia pierniczków z dziećmi, które choć coraz starsze podchodzą do tego zwyczaju z niegasnącym entuzjazmem. Czas osobliwego i niespotykanego w żadnym innym momencie roku zapachu będącego mieszaniną aromatu żywicy, woni suszonych goździków, mandarynek, kiszonej kapusty i środka przeciw kurzowi. Czas prezentów i kolędowania, czas spotkań z bliskimi i z tymi trochę dalszymi, zwykle widywanymi tylko w końcówce roku. Czas porządków i podsumowań. Moment, w którym jakoś łatwiej znaleźć chwilę na refleksję i zadumę, jakby pędzący nieustannie czas spowalniał nagle na przekór świątecznym przebojom ryczącym ze sklepowych megafonów czy płatkom śniegu wirującym w zawrotnym tempie w świetle latarni. To wyjątkowy czas, w którym ludzie stają się życzliwsi, bardziej skłonni do czynienia dobra, bliżsi sobie nawzajem, bardziej otwarci na cuda.

W tym roku jednak jest jakoś inaczej... Witryny niby udekorowano przedwcześnie, zupełnie jak 12 miesięcy temu, a przed końcem listopada na półkach znów pojawiły się chrzan, olej lniany, czekoladowe mikołaje i cukrowe laseczki, ale wszystko wokół podszyte jest niepewnością, zaprawione pandemicznym strachem, który odbiera blask, wybarwia kolory, tłumi zapachy, zagłusza dźwięki dzwoneczków...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Być może pamiętacie wiersz noblistki, którego tytuł podebrałam na potrzeby tego felietonu. To właśnie ten wiersz w dniu ogłoszenia wiadomości, że Wisława Szymborska została laureatką Nagrody Nobla w dziedzinie literatury 1996 r., przedrukowano na pierwszych stronach gazet, choć przecież jest na pozór taki prosty i zwyczajny.

Reklama

Od początku tegorocznego Adwentu ten wiersz jest obecny w moich myślach, jakby miał być odpowiedzią na wszystkie troski. Poszczególne wersy kołaczą mi w głowie jak refren piosenki, która ma dać nadzieję na przekór wszystkiemu. „Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem?” – pyta noblistka, zupełnie jakby chciała porozmawiać z nami, żyjącymi w dobie pandemii, w 8 lat po jej odejściu, i zaraz potem odpowiada: „Jesteś – a więc musisz minąć. Miniesz – a więc to jest piękne”.

Wszystko przemija: i to, co dobre, i to co złe – napisał Kohelet, a Szymborska poetycko przedstawiła tę samą myśl w zdaniu, które stało się jednym z najsłynniejszych fragmentów jej twórczości: „Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy, z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny”.

Być może w tym roku bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy zatrzymać się i przyjrzeć uważnie swojemu życiu. Nie po to, by rozpaczać, jak bardzo się ono zmieniło, bo przecież tak naprawdę „żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy”.

Chodzi o to, by miejsce żalu za tym, co nie może się stać naszym udziałem, w tym roku zastąpić wdzięcznością za to, co mamy tu i teraz, dziś, i nie żyć przeszłością ani przyszłością. Wdzięczność za kubek herbaty, czyjąś pamięć – choćby na odległość, ciepło kaloryfera, kolędę w radiu, skarpetki, dotyk dłoni kogoś bliskiego, miękkość futerka kota. W wigilijny wieczór, jaki by on nie był, podziękujmy za to życie, od którego wciąż chcemy więcej, od którego nieustannie wymagamy czegoś jeszcze, zamiast po prostu docenić dar, jakim jest.

Dobrego czasu, Kochani!

2020-12-09 10:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

R. Czarnecki: Najbardziej ideologiczna kadencja europarlamentu od czasu wstąpienia Polski do UE

2024-04-24 09:01

[ TEMATY ]

polityka

Unia Europejska

parlament europejski

Łukasz Brodzik

Ryszard Czarnecki

Artur Stelmasiak

Ryszard Henryk Czarnecki

Ryszard Henryk Czarnecki

Zbliżają się wybory do europarlamentu. Nie ulega wątpliwości, że ostatnia kadencja była nadzwyczajna ze względu nie tylko na pandemię i wojnę na Ukrainie, ale także wielość spraw ideologicznych forsowanych przez Komisję Europejską.

Czym zajmowali się europosłowie przez ostatnie 5 lat? Czy nastąpią zmiany po wyborach? Czy prawicowe ugrupowania powiększą swój stan posiadania? I czy przyszły parlament wycofa się z tak krytykowanego Zielonego Ładu, czy paktu migracyjnego? O tym z Ryszardem Czarneckim, europosłem Prawa i Sprawiedliwości rozmawia Łukasz Brodzik.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Franciszek: cnoty teologalne pozwalają nam działać jako dzieci Boże

2024-04-24 10:07

[ TEMATY ]

papież

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

O znaczeniu cnót teologalnych: wiary, nadziei i miłości w życiu moralnym chrześcijanina mówił dziś Ojciec Święty podczas audiencji ogólnej. Zaznaczył, że pozwalają nam one działać jako dzieci Boże.

Na wstępie papież przypomniał, że każdy człowiek jest zdolny do poszukiwania dobra, jednakże chrześcijanin otrzymuje szczególną pomoc Ducha Świętego, jaką są wspomniane cnoty teologalne. Cytując Katechizm Kościoła Katolickiego Franciszek podkreślił, że „są one wszczepione przez Boga w dusze wiernych, by uzdolnić ich do działania jako dzieci Boże i do zasługiwania na życie wieczne” (n. 1813).Dodał, iż wielkim darem cnót teologalnych jest egzystencja przeżywana w Duchu Świętym. Są one wielkim antidotum na samowystarczalność i zarozumiałość, czy pokusę wywyższania samych siebie, obracania się wokół swego „ja”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję