Natuzza Evolo urodziła się w 1924 r. w biednej, wielodzietnej rodzinie. Wychowywała ją tylko matka, gdyż ojciec, jeszcze przed jej urodzeniem, wyjechał do Argentyny w celach zarobkowych i niestety nigdy z niej nie powrócił.
Natuzza nie miała możliwości kształcenia się – musiała pomagać swojej mamie w wychowywaniu rodzeństwa, a także w utrzymaniu domu. Biografowie opisują, że już jako sześcioletnia dziewczynka otrzymała dar widzenia Jezusa, Maryi, świętych i aniołów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Znaki krwi
Włodzimierz Rędzioch, nasz włoski korespondent, tak pisał o Evoli: „Gdy miała 14 lat, poszła na służbę do bogatego adwokata z Mileto, który nazywał się Silvio Colloca. To w tym czasie rozpoczęły się «dziwne» zjawiska, które świadczyły, że ta prosta wieśniaczka jest osobą szczególną. Pewnego dnia Natuzza poszła na spacer z panią Albą, żoną adwokata. Nagle poczuła ból w stopie – z buta wypływała spieniona krew. Lekarz, wezwany do dziewczynki, wytarł krew i ze zdumieniem stwierdził, że na stopie nie ma najmniejszej rany, a pojawienie się krwi jest niewytłumaczalne. Tego typu «przesączanie się» krwi powtórzyło się wielokrotnie na rękach, na twarzy, na piersi i na plecach dziewczyny, co wprawiało ją i rodzinę, u której pracowała, w wielkie zakłopotanie. Lekarze, wzywani do Natuzzy, zgodnie stwierdzali, że jest ona całkowicie zdrowa, i nie potrafili wytłumaczyć tego niespotykanego zjawiska”.
Reklama
Natuzza przez całe życie doświadczała m.in. zjawiska hemografii, czyli tworzenia obrazów za pomocą krwi. W trakcie swojego bierzmowania w 1940 r., zaraz po przyjęciu tego sakramentu, poczuła, że ma mokre całe plecy, a także zroszoną twarz, z której kropla krwi spadła na posadzkę. Po wytarciu podłogi, okazało się, że krew na chusteczce utworzyła napis: „Gloria del Sacro Cuore di Gesů” (Chwała Najświętszemu Sercu Jezusa). Gdy Natuzza wróciła do domu i zdjęła koszulkę, zauważyła, że widnieje na niej wielki krzyż utworzony z krwi. Koszulkę tę od razu przekazano miejscowemu biskupowi.
Takich zjawisk Natuzza Evolo doświadczała bardzo często. Krew na jej ubraniach, chustkach czy prześcieradłach często „malowała” w niewyjaśniony sposób święte symbole: krzyże, hostie, monstrancje, korony cierniowe, fragmenty modlitwy, hymnów, czy słów z Pisma Świętego.
Dziewczyna starała się ukrywać te zjawiska, nie chciała, żeby inni ludzie się o tym dowiedzieli, ale zdarzenia te działy się nagle i zupełnie bez jej woli.
W 1939 r. lekarz udokumentował jeden z takich przypadków. Gdy zdejmował bandaż z ciała Natuzzy, zauważył na nim tekst modlitwy do Dzieciątka Jezus. Gdy zdjął go całkowicie i założył nowy bandaż, okazało się, że i na nim pojawia się tekst modlitwy. Bandaże z obrazami i tekstami utworzonymi z krwi zachowały się do dnia dzisiejszego.
Podobieństwa do ojca Pio
Natuzza w 1944 r. wyszła z mąż za Pasquale Nicolacego, z którym miała pięcioro dzieci. Wcześniej, bo już w 1936 r., została po raz pierwszy obdarowana stygmatami, które najobficiej krwawiły w Wielki Piątek. Zjawiska te od samego początku były zgłaszane biskupowi i Stolicy Apostolskiej, która zalecała ich spokojne śledzenie. Natuzza, podobnie jak o. Pio, z wielu stron doświadczała prześladowań i podejrzeń w związku z jej mistycznymi doświadczeniami.
Reklama
W trakcie swojego życia wielokrotnie miała wizje dusz czyśćcowych. Widziała zmarłych tak, jak wyglądali oni za życia. Najczęściej ubrani byli w stroje, w których zostali pochowani. „Często się zdarza, że gdy przychodzi do mnie jakiś człowiek, to widzę obok niego zmarłą osobę; może to być jego brat, siostra, ojciec lub matka. Wtedy ci zmarli mówią mi ważne rzeczy, które przekazuję ich krewnym lub znajomym. Rozpoznaję tylko dusze, które są w niebie, dlatego że promieniują one wielkim szczęściem i lekko unoszą się nad ziemią. Natomiast dusze czyśćcowe trudno jest mi odróżnić od ludzi żyjących na ziemi. Wiele razy dawałam im krzesło, aby sobie usiadły, a wtedy mi mówiły: «Nie potrzebuję, ponieważ jestem duszą z innego świata»” – opowiedziała Nattuza w jednym z wywiadów.
Ekstazy i wizje
Podczas kontaktów ze zmarłymi włoska mistyczka czasami zapadała w tzw. ekstazę. Wtedy słowa dusz słyszały także osoby będące w jej towarzystwie. Pewnego razu w trakcie takiego spotkania 15 osób rozpoznało głos zmarłego wcześniej biskupa. Zdarzało się, że Natuzzie objawiały się też dusze potępione, aby świadczyć o istnieniu piekła, żałujące swoich czynów na ziemi, niemogące przebaczyć sobie, że gardziły sakramentem pojednania i Bożym Miłosierdziem.
Niesamowite były także kontakty Natuzzy z aniołami: „Z pomocą aniołów Natuzza była w stanie rozumieć inne języki i porozumiewać się z cudzoziemcami. Pewnego razu otrzymała list od karmelitanek z Francji. Przeczytano go po francusku, a ona – analfabetka – przetłumaczyła go w sposób perfekcyjny, oczywiście dzięki aniołowi. Podobnie zdumieni byli ludzie, którzy zwracali się do niej w innych językach – Natuzza dawała im odpowiedzi np. po angielsku. Następnie wyjaśniała, że nic nie rozumiała z tego, co mówiła, gdyż powtarzała jedynie słowa anioła” – opowiadał Włodzimierz Rędzioch.
Reklama
Misja Natuzzy Evolo nie kończyła się jedynie na doświadczaniu niesamowitych duchowych przeżyć. Jej całe życie było wypełnieniem Bożego posłannictwa. Dziewczyna wiele razy odcinała się od prób uznawania ją za „cudotwórczynię”, gdy pomagała lekarzom ciężko chorych pacjentów dobrze postawić diagnozę choroby, którą podpowiadały jej anioły.
„Jestem niczym, jestem ziemskim robakiem. Nie wiem, co mam powiedzieć, nie jestem ani jasnowidzem, ani nie czynię cudów. Ja się tylko modlę, a Jezus czyni cuda. Pan Jezus i Matka Boża dają mi siłę, abym przekazywała ludziom wiele radości i pogody ducha, tym wysoko postawionym i tym prostym – wszystkim bez wyjątku” – powiedziała Evolo.
Podobnie jak o. Pio miała dar bilokacji i unosił się przy niej niezwykły zapach, który odczuwali inni ludzie.
Natuzza często pomagała potrzebującym. „W każdym chorym trzeba widzieć Jezusa i trzeba go kochać tak, jakby to był Jezus we własnej osobie” – powtarzała.
Zawsze ciebie kocham
Mistyczka, będąc żoną i matką, zawsze znajdowała równowagę, między służbą ludziom, którzy tłumnie przychodzili do niej i prosili o modlitwę, a troską o rodzinę. Jak sama pisała: „Zawsze z pomocą przychodzi mi Jezus. Potrafię zawsze pogodzić to, co muszę zrobić dla rodziny, z tym, co powinnam uczynić dla ludzi. Wstaję wcześnie każdego dnia i idę późno spać, zawsze wykonuję wszystkie domowe sprawy. Nigdy nie zostawiłam dzieci bez nakarmienia ich lub bez wyprasowania im koszul”. „Zawsze ciebie kocham i jeszcze bardziej wtedy, gdy gorliwie wypełniasz swoje obowiązki żony i matki” – przekazał Natuzzie w jednej z wizji Pan Jezus.
Natuzza Evolo zmarła w dzień Wszystkich Świętych 2009 r. w wieku 85 lat. Choć jej objawienia uznawane są jedynie za objawienia prywatne, bez wątpienia świadectwo jej życia prowadziło i nadal prowadzi do Boga setki tysięcy ludzi. Swoje spotkanie z włoską mistyczką, rok przed jej śmiercią, tak opisał Włodzimierz Rędzioch: „Nie ukrywam, że Natuzza Evolo wywarła duży wpływ na umocnienie mojej wiary i na pełniejsze zaakceptowanie katolickich dogmatów, które w naszych czasach są często kontestowane. Iluż ludzi uważających się za katolików nie wierzy w istnienie piekła czy Anioła Stróża!”.