Reklama

Niedziela Wrocławska

Wystarczyło „Jurku ratuj”

Miesiąc sierpień jest wyjątkowy. Maryjne święto, czas pielgrzymek i wstrzemięźliwości od alkoholu, kolejna rocznica wybuchu powstania warszawskiego i cudu nad Wisłą. To także moment, w którym wspominamy rok 1980 i początek wielkich przemian społecznych. Dokładnie 40 lat temu powstała „Solidarność”.

Niedziela wrocławska 34/2020, str. IV

[ TEMATY ]

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

Michalina Stopka

pielgrzymka to czas, który można spędzić z panem bogiem i drugim człowiekiem

pielgrzymka to czas, który można spędzić z panem bogiem i drugim człowiekiem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Solidarność to przede wszystkim ludzie. W szczytowej formie do związku zapisało się prawie 10 mln Polaków. Jedną z ikon tego ruchu był ks. Jerzy Popiełuszko, kapelan warszawskiej „Solidarności”, który złożył największą ofiarę za obronę praw człowieka. Niespełna 40 lat później drogi męczennika Kościoła katolickiego i moje miały się zejść.

Historię, którą chciałbym Wam, drodzy czytelnicy przytoczyć, muszę zacząć jednak od wskazania na inną, kluczową osobę w tym całym „zamieszaniu”. Wierzę, że to, co wydarzyło się 4 lata temu nie mogłoby zaistnieć bez udziału tej kobiety. Pewnego dnia na moje redakcyjne biurko trafiła książka Marianna Popiełuszko – matka świętego, autorstwa Mileny Kindziuk. Ot zwykła publikacja, którą od czasu do czasu przynosi listonosz wraz z listem – prośbą o krótką recenzję. Przeleżała w redakcji dobre kilka tygodni zanim rozpakowałem ją z folii i zabrałem się do czytania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Była to moja pierwsza lektura, podczas której po prostu się wzruszyłem. Tak zwyczajnie. Czytając biografię tej kobiety, szerzej poznałem też ks. Jerzego. Wcześniej moja wiedza o nim ograniczała się do suchych informacji z podręcznika do historii. Przeczytałem zatem książkę w trzy dni, odłożyłem na półkę i przyznam szczerze, że wróciłem do codziennych obowiązków. Po kilku miesiącach od lektury zmagałem się z zapaleniem uszu. Wielokrotne wizyty u lekarza, przyjmowane lekarstwa i środki przeciwbólowe nie pomagały. Mimo lekkiej poprawy, problem zdrowotny powracał. Każdej nocy kładłem się spać z bólem i błaganiem Boga o pomoc.

Reklama

Chyba w tym cierpieniu doszedłem do pewnej granicy ostateczności. Pewnego wieczoru, w momencie zupełnej bezradności i bólu, kładąc się znów do łóżka powiedziałem Jezusowi, że mam już dosyć tego wszystkiego i się poddaję. Usłyszałem w głowie miły, kobiecy głos – poproś mojego Jurka o pomoc. Wtedy nie wiedziałem, kto mi podsyła takie pomysły. W dramatycznym momencie powiedziałem tylko „Jurku ratuj” i zasnąłem. Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Było to bardzo dziwne, bo zawsze wstawałem szybciej. Moje uszy nie pozwoliły mi dłużej pospać. Ale budzik był nieubłagany i wyrwał mnie z głębokiego snu. Po bólu nie było ani śladu. Kolejne badania lekarskie potwierdziły, że zapalenia uszu nie ma i raczej mało prawdopodobne jest, żeby leki zadziałały tak szybko, skoro do tej pory nie pomagały.

Uzdrowienie fizyczne za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki było tylko pierwszym etapem w moim życiu. Kolejne wydarzenia pokazały, że prawdziwe uzdrowienie przyszło z czasem w wymiarze duchowym. Jako podziękowanie za dar uzdrowienia, naszemu trzeciemu dziecku daliśmy z żoną na imię Jerzy. I tak oto kapelan „Solidarności” na stałe zagościł w naszej rodzinie jako ulubiony święty.

2020-08-18 14:59

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

37 lat temu zapadły wyroki na morderców ks. Jerzego Popiełuszki

Mija 37 lat od zakończenia procesu sprawców zabójstwa bł. ks. Jerzego Popiełuszki. W zasobie Archiwum IPN znajdują się dokumenty, depozyty i artefakty związane z tymi wydarzeniami oraz relikwie błogosławionego - poinformowano w komunikacie IPN.

Instytut Pamięci Narodowej przypomniał, że "7 lutego 1985 roku w Sądzie Wojewódzkim w Toruniu, po trwającej dwa miesiące rozprawie, zapadły wyroki, na które czekała cała Polska".

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Ksiądz a media społecznościowe

2024-04-25 15:10

[ TEMATY ]

KSM

Zielona Góra

Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży

Pogadaj z Czarnym

Koło Akademickie KSM przy UZ

ks. Waldemar Kostrzewski

Katarzyna Krawcewicz

Ze studentami spotkał się ks. Waldemar Kostrzewski

Ze studentami spotkał się ks. Waldemar Kostrzewski

Gościem kwietniowego spotkania z cyklu Pogadaj z Czarnym był ks. Waldemar Kostrzewski.

24 kwietnia w sali akademika Piast (Uniwersytet Zielonogórski) odbyło się spotkanie z serii Pogadaj z Czarnym pt. „Ksiądz a media społecznościowe”. Gościem Koła Akademickiego KSM był ks. Waldemar Kostrzewski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję