Reklama

Wiara

Całun Turyński – relikwia czy falsyfikat?

Niezależnie od wyników badań Całun Turyński jest najbardziej zagadkową i zdumiewającą relikwią chrześcijaństwa, obok której nie da się przejść obojętnie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od 120 lat, od kiedy Secondo Pia wykonał i opublikował fotografię Całunu Turyńskiego, to niezwykłe płótno jest przedmiotem nieustannego zainteresowania uczonych rozmaitych dyscyplin – od historyków i biblistów po fizyków i mikrobiologów. Wyodrębnił się nawet interdyscyplinarny kierunek badań nad Całunem zwany syndologią (z wł. sindon – całun).

Kiedy 13 października 1988 r. ogłoszono rezultaty datowania tkaniny metodą węgla radioaktywnego C14, w opinii publicznej sprawa Całunu Turyńskiego wydawała się przesądzona. Trzy laboratoria: w Tucson (USA), w Zurychu (Szwajcaria) i w Oxfordzie (Wielka Brytania) na podstawie prowadzonych niezależnie od siebie badań trzech pobranych próbek materiału zgodnie orzekły, że płótno zostało wykonane w latach 1260 – 1390. Wydaje się, że ten wynik jest zgodny z pierwszą udokumentowaną historycznie wzmianką o pojawieniu się całunu. Według memorandum Pierre’a d’Arcisa, pochodzącego z 1389 r., pierwsza znana publiczna ekspozycja całunu miała miejsce w Lirey ok. 1355 r. Dalsze losy płótna, aż do jego przeniesienia w 1578 r. do Turynu, któremu zawdzięcza swoją nazwę i gdzie do dziś się znajduje, są dobrze znane.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wyniki badań obiegły świat. Teza o średniowiecznym fałszerstwie wydawała się potwierdzona. Nie podważano kompetencji uczonych z wymienionych laboratoriów, pojawiły się jednak głosy kwestionujące wiarygodność wyników uzyskanych metodą izotopu C14. Jednym z argumentów przeciwko ogłoszonej datacji płótna jest zarzut nieuwzględnienia jego losów, które mogły poważnie wpłynąć na znaczne zwiększenie zawartości C14. Chodzi m.in. o złogi potu dłoni, które pozostały po niezliczonych w ciągu wieków dotknięciach płótna, a także o węgiel pochodzący z pożarów, przede wszystkim największego pożaru w Sainte-Chapelle w Chambéry w 1532 r., który poważnie je uszkodził, wreszcie o bombardowanie płótna neutronami podczas współczesnych badań fizykochemicznych. Wymienione czynniki mogły wpłynąć na znaczne zwiększenie ilości radioaktywnych cząstek C14 na płótnie, a w konsekwencji na jego „odmłodzenie”.

Hipotezy

W niniejszym artykule zaprezentowanych jest kilka uwag historyka sztuki.

Jeśli przyjmiemy, że Całun Turyński jest średniowiecznym falsyfikatem, to należy postawić pytanie o sposób jego wykonania. Istnieje kilka hipotez na ten temat. Oto najważniejsze z nich:

Hipoteza pierwsza przyjmuje, że całun jest dziełem genialnego fałszerza, który namalował na płótnie odbicie ludzkiego umęczonego ciała.

Hipoteza druga zakłada wykonanie rzeźbiarskiego modela naturalnej wielkości, na który naniesiono za pomocą substancji organicznych (barwników? krwi? ) ślady męki Chrystusa.

Hipoteza trzecia, najbardziej spektakularna, a od strony psychologicznej najbardziej wstrząsająca, zakłada, że całun jest odbiciem rzeczywistego ciała mężczyzny, którego poddano – na podstawie szczegółowych opisów w Ewangeliach – tej samej męce, którą przeszedł Chrystus.

Hipoteza czwarta przyjmuje możliwość połączenia dwóch lub trzech wyżej wymienionych sposobów.

Wszystkie wspomniane hipotezy zakładają, że twórca całunu doskonale znał ewangeliczne opisy męki Chrystusa.

Reklama

Hipotezy pierwsza i druga, przeważające w publicystyce, są naukowo nie do utrzymania. Zakładają one istnienie anonimowego artysty geniusza, który wyprzedziwszy swoją epokę, posiadł sztukę doskonałego ukazania ludzkiej anatomii. Porównanie wizerunku ciała ludzkiego utrwalonego na całunie z wizerunkami ciała ludzkiego w plastyce gotyckiej jednoznacznie wskazuje na absurdalność tezy o średniowiecznej proweniencji artystycznej.

Niektórzy zwolennicy hipotez o „artystycznym fałszerstwie” sugerują, że istniejący całun nie jest tożsamy z całunem znanym z przekazów średniowiecznych, ale powstał (być może na starszym płótnie) w epoce renesansu i zastąpił całun wcześniejszy, niezachowany. W tym miejscu pada niekiedy nazwisko Leonarda da Vinci, który najgłębiej scalił renesansową sztukę i wiedzę opartą na obserwacji i studiach anatomicznych. Przeciwko owej hipotezie przemawia jednak technika wykonania, którą można nazwać „negatywową”. Jej istotę ujawniły dopiero fotografie całunu, które wykonał po raz pierwszy w 1898 r. Secondo Pia. Fotograf płótna odkrył, że utrwalona na negatywie figura Człowieka z Całunu jest swego rodzaju „negatywem negatywu” a więc pozytywem ludzkiej postaci. Prawdopodobieństwo posiadania takiej wiedzy w XV wieku równa się wiarygodności tezy o istnieniu w owym czasie aparatu fotograficznego.

Reklama

Przeciwko hipotezom o „artystycznym fałszerstwie” przemawia jednoznacznie analiza formalna wizerunku na całunie. Nie jest ona jednak wystarczająca w przypadku hipotezy trzeciej, która zakłada, że wizerunek na płótnie jest autentycznym odbiciem umęczonego ludzkiego ciała. Ta hipoteza zasługuje na głębszą uwagę. Może ona zresztą mieć wiele wariantów – udział nieznanego mężczyzny w męce Chrystusa mógł być rzeczywisty (ofiara? skazaniec?) lub pozorowany; w płótno mógł być owinięty człowiek żywy lub martwy; same rany mogły być zadane na ciele osoby żyjącej albo już zmarłej. Niektórzy wiążą powstanie całunu z okresem epidemii dżumy w latach 1348-49, która pochłonęła setki tysięcy ofiar.

W tym miejscu bardziej pomocna okaże się analiza ikonograficzna. Jej wyniki odnoszą się zresztą do wszystkich, bez wyjątku, cytowanych hipotez.

Sztuka średniowiecza, która kształtowała i jednocześnie wyrażała religijną wyobraźnię chrześcijan, operowała sposobami przedstawiania męki Pańskiej w ramach powszechnej tradycji ikonograficznej. Tradycja ta formowała się pod wypływem ikonografii wczesnochrześcijańskiej i bizantyńskiej, a także całego klimatu religijnego epoki kazań, misteriów religijnych, pieśni i nabożeństw pasyjnych, wreszcie wizji i objawień świętych mistyków – Hildegardy z Bingen, Bernarda z Clairvaux, Franciszka z Asyżu, Katarzyny ze Sieny i wielu innych. Plastyczne wyobrażenia męki i śmierci Chrystusa wyrażały rzeczywistość daleką od realiów historycznych, którymi zaczęto się interesować dopiero od czasów renesansu, wraz z rozwojem archeologii biblijnej. Właśnie te przedstawienia kształtowały średniowieczną ikonosferę. Pragnę zwrócić w tym miejscu uwagę na trzy aspekty tego typu ikonografii:

Reklama

1. Korona cierniowa. W ikonografii ukształtowanej we wczesnym średniowieczu korona cierniowa przyjmowała postać kolczastego wieńca, nierzadko nawiązującego formalnie i ideowo do diademu. Tymczasem analiza płótna z Turynu ujawnia obecność dużej ilości krwawych wycieków na skutek punktowego przebicia skóry głowy na całej górnej powierzchni czaszki, co wskazuje, że wspominana przez Ewangelistów korona z cierni miała postać nie wieńca, ale swego rodzaju czapy nałożonej na głowę. Taki typ przedstawienia korony cierniowej jest bardzo rzadki i nie pojawia się w ikonografii przed końcem XV stulecia. Gdyby całun miał powstać między 1260 a 1390 r., to ślady korony cierniowej byłyby inne niż te utrwalone na płótnie.

2. Belka krzyżowa. Przedstawienia Chrystusa niosącego krzyż na Golgotę były popularne w dobie późnego średniowiecza, zwłaszcza od czasów wypraw krzyżowych i rozwoju nabożeństwa Via Crucis. W XIII-XIV wieku krzyż ma najczęściej formę tzw. łacińską bądź litery T. Badania płótna turyńskiego wykazały, że widoczny na plecach Człowieka z Całunu podłużny ślad silnego obtarcia skóry mógł powstać na skutek niesienia tzw. patibulum. Współczesna archeologia potwierdza ten rodzaj kaźni stosowanej w starożytnym Rzymie. Gdy skazaniec szedł na miejsce stracenia, miał ręce przywiązane do niesionej na plecach drewnianej belki, którą następnie nakładano na wbity w ziemię pionowy słup. Analiza ran na twarzy Człowieka z Całunu wskazuje, że część z nich powstała w wyniku silnych uderzeń o ziemię, kiedy nie było możliwości asekuracji na skutek przywiązania do belki wyciągniętych rąk. Ten sposób niesienia krzyża, potwierdzony przez współczesne badania, był znany w starożytności, ale w późnym średniowieczu nikt nie mógł o tym wiedzieć, kara krzyżowa ustała bowiem po wprowadzeniu chrześcijaństwa w IV wieku. Gdyby całun pochodził z czasów średniowiecza, na plecach Człowieka z Całunu byłby widoczny wyraźny ślad również pionowej belki krzyża.

Reklama

3. Rany po gwoździach. W średniowieczu panowało powszechne przekonanie, że Chrystus został przybity do krzyża gwoźdźmi pośrodku dłoni, co ilustrują przedstawienia Męża Boleści, Opłakiwania czy Złożenia do Grobu. W tym właśnie miejscu, pośrodku dłoni, otrzymują dar stygmatów święci mistycy – od Franciszka z Asyżu i Katarzyny Sieneńskiej po Ojca Pio w XX stuleciu. Tymczasem ręce Człowieka z Całunu zostały przybite do krzyża nie w środku dłoni, które nie wytrzymałyby ciężaru wiszącego ciała, ale w nadgarstkach, jak krzyżowano skazańców w cesarstwie rzymskim. Tego średniowieczni artyści, teologowie ani mistycy wiedzieć nie mogli. Przedstawienia Ukrzyżowania z gwoźdźmi przebijającymi nadgarstki Chrystusa pojawiają się w średniowieczu jedynie sporadycznie, np. na XIV-wiecznych paryskich płaskorzeźbach z kości słoniowej.

Gdyby całun miał być dziełem średniowiecznych falsyfikatorów, posłużyliby się oni tym obrazem męki, który w ich epoce utrwaliła ikonografia i który sami sobie wyobrażali.

Z pewnością przed syndologią stoi jeszcze wiele odkryć. Niezależnie jednak od wyników badań Całun Turyński jest najbardziej zagadkową i zdumiewającą relikwią chrześcijaństwa, obok której nie da się przejść obojętnie. Dla chrześcijan pozostaje nieustająco świętym znakiem męki i zmartwychwstania Chrystusa.

2020-04-07 14:12

Oceń: +28 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Kim jest Człowiek z Całunu?”. Wystawa kopii słynnego płótna w Rzymie

Kopię Całunu Turyńskiego będzie można oglądać w rzymskiej bazylice San Giovanni Battista dei Fiorentini, nieopodal Watykanu. 10 marca ekspozycja zostanie udostępniona pielgrzymom w ramach wystawy zatytułowanej „Kim jest Człowiek z Całunu?”.

Wystawa organizowana jest z okazji Roku Świętego. Kuratorem wystawy jest Papieskie Ateneum Regina Apostolorum (APRA), które oferuje możliwość zbliżenia się pielgrzymów do płótna, które jest wierną reprodukcją Całunu Turyńskiego, przechowywanego w Turynie.
CZYTAJ DALEJ

Najświętsze Imię Maryja

Niedziela świdnicka 39/2017, str. 8

[ TEMATY ]

wspomnienie Imienia NMP

Ks. Zbigniew Chromy

Bazylika Santa Maria Maggiore – najważniejsza świątynia dedykowana Matce Bożej

Bazylika Santa Maria Maggiore – najważniejsza świątynia dedykowana Matce Bożej
Wśród wielu uroczystości, świąt i wspomnień Najświętszej Maryi Panny, jakich wiele jest w ciągu roku liturgicznego, dowolne wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi jest nieco zapomniane, już przez sam fakt, że jest ono dowolne. Święto imienia Maryi zaczęto obchodzić w Hiszpanii, ale dopiero po zwycięstwie odniesionym przez Jana III Sobieskiego pod Wiedniem, 12 września 1683 r. papież bł. Innocenty XI, na wniosek polskiego króla rozciągnął jego obchód na cały Kościół katolicki. Zgodnie z tradycją i żydowskim zwyczajem Matka Boża cztery dni po swoim urodzeniu otrzymała imię Maryja. Ponieważ Jej urodziny obchodzimy 8 września, stąd 12 września przypada wspomnienie nadania Najświętszej Dziewicy imienia Miriam. To hebrajskie imię oznacza „być pięknym lub wspaniałym”, zaś w języku aramejskim, którym posługiwano się w Palestynie w czasach Jezusa i Maryi, imię to występuje w znaczeniu „Pani”. Gdy zsumujemy znaczenia tego imienia w języku hebrajskim i aramejskim, otrzymamy tytuł „Piękna Pani”. Zatem Maryja to „Piękna Pani”, i tak jest ona nazywana od najdawniejszych czasów. Potwierdziły to badania archeologiczne przeprowadzone w Grocie Nazaretańskiej pod kierownictwem o. Bellarmimo Bagattiego. Największą niespodzianką było wydobycie kamienia z napisem: EMAPIA. To skrót greckiego wyrażenia: „Chaire Maria” (Bądź pozdrowiona, Maryjo). To jedne z najstarszych dowodów czci oddawanej Maryi, Matce Bożej. Po przeprowadzeniu zaś wnikliwych badań archeolodzy doszli do wniosku, że znaleziska te są fragmentami najstarszej świątyni chrześcijańskiej w Nazarecie. Znaleziono tam również dwa inne napisy z końca I wieku. Drugi z nich zawiera dwa słowa: „Piękna Pani”. Kiedy czytamy relacje osób widzących Matkę Bożą, np. św. Katarzyny Labouré, św. Bernadety Soubirous czy Dzieci z Fatimy, wszystkie te osoby nazywają Maryję Piękną Panią. Przejdźmy teraz do samego wspomnienia Najświętszego Imienia Maryi. Wyżej powiedziano, że bł. Innocenty XI wspomnienie to rozciągnął na cały Kościół na wiosek naszego Króla Polski. W 1683 r. potężna turecka armia groziła całej Europie, w tym Stolicy Apostolskiej. Pewny siebie Sułtan Mehmed IV rozmyślał, jak to uczyni z Bazyliki św. Piotra stajnię dla swoich rumaków. Wydawało się, że nie ma już ratunku ani dla oblężonego Wiednia i całego chrześcijaństwa. W tym ciężkim położeniu bł. Innocenty XI wysłał posła do Jana III Sobieskiego z prośbą, aby pośpieszył na odsiecz, podobne poselstwo wysłał cesarz austriacki. Jednak Sejm, mając na uwadze pusty skarb i wyczerpany wojnami kraj, wahał się. Wtedy to spowiednik króla św. Stanisław Papczyński dzięki Maryi ostatecznie przekonał króla oraz sejm. Matka Boża ukazała się św. Stanisławowi i zapewniła o zwycięstwie. Kazała iść pod Wiedeń i walczyć. Założyciel Marianów wystąpił wobec króla, senatu, legata papieskiego i przemówił tymi słowami: „Zapewniam cię, królu, Imieniem Dziewicy Maryi, że zwyciężysz i okryjesz siebie, rycerstwo polskie i Ojczyznę nieśmiertelną chwałą”. Sobieski idąc na odsiecz Wiednia, zatrzymał się na Jasnej Górze. Wstępował też po drodze do innych sanktuariów maryjnych, aby błagać Maryję o pomoc. 12 września Sobieski przed bitwą uczestniczył w dwóch Mszach św., w tej drugiej służąc bł. Markowi d’Aviano jako ministrant. Przystąpił do Komunii św. i leżąc krzyżem, wraz z całym wojskiem ufnie polecał się Matce Najświętszej. Chcąc, aby wszystko działo się pod Jej znakiem, dał rycerstwu hasło: „W imię Panny Maryi – Panie Boże, dopomóż!”. Polska jazda z imieniem Maryi na ustach ruszyła do ataku, śpiewając „Bogurodzicę”. Armia turecka licząca ok. 200 tys. żołnierzy uciekała przed 23 tys. polskiej jazdy. Atak był tak piorunujący i widowiskowy, że wojska cesarza austriackiego opóźniły swoje uderzenie, żeby podziwiać szarżę naszej husarii. Tego dnia zginęło 25 tys. Turków, a Polaków tylko jeden tysiąc.
CZYTAJ DALEJ

Niebieskie Igrzyska – sportowe święto dzieci ze spektrum autyzmu

2025-09-12 21:20

[ TEMATY ]

sport

autyzm

Niebieskie Igrzyska

Mirek Krajewski / Family News Service

Niebieskie Igrzyska

Niebieskie Igrzyska

Ponad pół miliona dzieci w Polsce i za granicą mogło wziąć udział w wydarzeniu, które daje im radość, integrację i poczucie wspólnoty. Niebieskie Igrzyska, organizowane dla uczniów ze spektrum autyzmu, stały się jednym z największych sportowych świąt w naszym kraju. Pomysłodawcy tego wydarzenia gościli w Sejmie na posiedzeniu Komisji Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki.

„Urodziłam się 2 kwietnia, później stał się on Światowym Dniem Świadomości autyzmu” – mówiła dr Anna Budzińska, dyrektor Instytutu Wspomagania Rozwoju Dziecka, pomysłodawczyni Niebieskich Igrzysk. Jak podkreśliła, zawsze chciała zorganizować wydarzenie skierowane do dzieci ze spektrum autyzmu. „Pomyślałam sobie, że marsze – fajnie, ale niewiele z tego mają dzieci. Co zrobić, żeby dzieci brały w tym udział i miały z tego frajdę? I wymyśliłam Niebieskie Igrzyska” – dodała podczas obrad dr Anna Budzińska. Wyboru sportu jako formy wydarzenia nie pozostawiła przypadkowi. „Sama byłam sportowcem, trenowałam tenis ziemny. Kontuzja wykluczyła mnie ze sportu, ale nie z miłości do niego. Stąd pomysł na igrzyska wpisane w nasz kalendarz” – dodała.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję