Ewa Jankowska: – Twoja najnowsza książka „Ufając dżungli: opowieści misyjne parde Krystiana” jest opowiadaniem o misji ks. Krystiana Bółkowskiego, kulturze Peru i pełnym przygód życiu w dżungli. Skąd pojawił się pomysł na napisanie takiej książki?
Mikołaj Wyrzykowski: – Historia tej książki zaczęła się już w 2015 r., kiedy wyjechałem na projekt Camino de Santiago organizowany przez marszałka kujawsko-pomorskiego dla młodzieży z województwa. Tam spotkałem ks. Krystiana, który wówczas przechodził rekonwalescencję po wypadku motocyklowym w Peru i zgodził się opiekować naszą grupą. Pamiętam wieczór opowieści z misji… Chłonąłem anegdoty z życia w Ameryce Południowej, jako że zawsze fascynowały mnie podróże. Czułem się, jakbym czytał książkę podróżniczo-przygodową, jednak w tamtym momencie zupełnie nie myślałem o książce. To ks. Krystian zwrócił się do mnie ok. rok później z prośbą pomocy w spisywaniu jego wspomnień i w efekcie 2 miesiące tych wakacji spędziłem w Santiago, gdzie skończyłem książkę.
– Tytuł książki mówi o zaufaniu dżungli, możesz rozwinąć ten temat?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– To dobre pytanie, jako że tytuł odgrywa w całej książce bardzo ważną rolę. Jej tematem przewodnim jest zaufanie Opatrzności Bożej w planach, decyzjach, w pracy misyjnej. Porównuję to z Indianami, którzy bezgranicznie ufają dżungli: ona jest ich matką, daje ciepło i pożywienie, jest domem. Misjonarz łączy w sobie te dwie wiary.
– Czy chciałeś kiedyś zostać misjonarzem?
– Nie myślałem o tym w dosłownym znaczeniu tego słowa. Chciałem i nadal liczę, że uda mi się kiedyś wyjechać na misje jako wolontariusz. Tak też zaczęły się moje rozmowy z ks. Krystianem, kiedy w autobusie pędzącym gdzieś przez Hiszpanię wyjaśniał, że brakowało mu rąk do pomocy na parafii w Peru. W tym momencie myśl o misjach zagnieździła się w mojej głowie. Jednocześnie chciałbym być misjonarzem po prostu na tyle, na ile potrafię, tu i teraz. Stąd właśnie ta publikacja.
– Czego nauczyłeś się podczas pisania tej książki, czy w jakiś sposób zmieniło się dzięki niej Twoje życie?
– Nauczyłem się słuchać i poznałem, jak ubogacająca może być zmiana perspektywy: choćby spojrzenie na naszą kulturę i wiarę z punktu widzenia Indian. Przez pisanie mogłem się poczuć tak, jakbym sam przeżył kilka lat na misjach w Peru. To właśnie uwielbiam w pisaniu i mam nadzieję, że czytelnik będzie mógł doświadczyć tego samego.
– Powiedziałeś, że zawsze fascynowały Cię inne kultury, czego ciekawego dowiedziałeś się o życiu w Peru i w dżungli?
Reklama
– Życie w Peru to zupełnie inny świat, a ja, od kiedy zacząłem pisać, uwielbiam przenosić się w inne światy. Weźmy choćby wiarę chrześcijańską, która miesza się tam z wierzeniami ludowymi. Zwyczaje Indian znacznie różnią się od naszych. Obchodzą nawet swoje święta, jak np. „Senor de los Milagros”, podczas którego wychodzą z procesją na ulice miast i proszą „Pana Jezusa od cudów”, by zachował kraj przed trzęsieniem ziemi oraz dziękują za miniony rok bez kataklizmów. Mieszkańcy dżungli mają inny tryb życia, w pełnym zaufaniu Matce Ziemi, nie martwią się o jedzenie czy schronienie. Nie są też zbyt punktualni (śmiech). My mamy zegarki, a oni mają czas. Różnice te są bardzo ciekawe i pokazują jak wiele możemy się nauczyć od siebie nawzajem.
– Jakie masz plany na przyszłość, kolejne książki?
– Teraz będę wracał do Prowansji, by skończyć tam moje studia… Kto wie, może coś więcej z tego wyniknie?