Naczytaliśmy się tyle o pielgrzymkach do Ziemi Świętej – a nawet byliśmy tam parę razy – i wreszcie coś nowego! „Pielgrzymka inaczej” Barbary Szmigiero miała być (według wydawcy) „pełna humoru i ironii” (pierwsza wersja) albo „chwilami zabawna” (wersja druga). Niestety, zamiast pełnej humoru, zabawnej opowieści dostaliśmy przegadany przegląd przeżyć autorki z każdego kwadransa przypadkowego wyjazdu za morze. Jedna z charakterystycznych scen: „Beata zlustrowała mnie bacznie i zawyrokowała: – Schudłaś, zmizerniałaś. Może za bardzo się umartwiałaś? Ale, dzięki Bogu, nie masz nadętej miny, to dobrze wróży. Oznacza, że nie będziesz na mnie pyskowała, iż wydałam cię na tę kościelną pielgrzymkę! Bałam się, że urządzisz kosmiczną awanturę. – Powiedziała to z tak rozbrajającą szczerością, że nie pozostawało nic innego, jak tylko jeszcze raz ją uściskać”. Żeby napisać 400 tego typu stron o niespełna dwutygodniowym wyjeździe, trzeba mieć zdrowie. A jeszcze większe, żeby to przeczytać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu