Reklama

Trzymamy kurs LOTU

Niedziela Ogólnopolska 36/2018, str. 26-27

PLL LOT

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

WALDEMAR PIASECKI: – Sukcesy PLL LOT budzą szacunek i uznanie. Uzyskujecie rekordowe wyniki w przewozach pasażerskich i bardzo dobre finansowe. Rozbudowujecie bazę przewozową o nowe samoloty, stale uruchamiacie nowe destynacje. Jest to efekt zmian związanych z objęciem przez Pana dwa i pół roku temu kierownictwa PLL LOT. Nie u wszystkich budzą one entuzjazm, nie wszystkim się one podobają.

RAFAŁ MILCZARSKI: – Zdaję sobie sprawę z tego, że w obliczu gruntownych zmian, które konsekwentnie wprowadzamy w Locie, są osoby, które dążą do zachowania wygodnego status quo. Co do zasady – krytyka jest potrzebna i dobra, ale musi to być krytyka merytoryczna. Uwagami niemerytorycznymi nie ma się co przejmować. Dane przewozowe, finansowe, rosnąca satysfakcja pasażerów i – wbrew narracji związków zawodowych – także satysfakcja z pracy wśród pracowników i współpracowników spółki mówią same za siebie. LOT ma przed sobą ogromną szansę, że stanie się jedną z kluczowych europejskich linii lotniczych. Jesteśmy na dobrej drodze, by tę szansę wykorzystać. Trzymamy kurs lotu.

– Nie znaczy to jednak, że pasażerowie nie mają do Was swoich uwag. Zwracają uwagę na opóźnienia rejsów oraz ich odwoływanie. Z czego to wynika? Czy wskaźniki tych zjawisk są w Locie wyższe niż w innych liniach?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Wskaźniki mówiące o punktualności i regularności w Locie mieszczą się w europejskiej średniej, a nawet są lepsze od wielu innych dużych graczy na lotniczym niebie. Nie jest to jednak powód do zadowolenia, bo jako branża ze smutkiem obserwujemy, jak z roku na roku spełniają się najbardziej niekorzystne przepowiednie dotyczące problemów, z którymi będziemy się borykać. Kluczowym problemem jest brak odpowiedniej przepustowości infrastruktury na wszystkich dużych lotniskach świata. Spójrzmy np. na lotnisko Johna F. Kennedy’ego w Nowym Jorku. Co z tego, że nasz samolot punktualnie dotknie pasa startowego, jeśli później musi czekać czasem nawet ponad godzinę na dostęp do rękawa. Te problemy są poza kontrolą i wpływem linii lotniczych i dotyczą nie tylko LOT-u, ale całej branży.

– Pasażerowie zaczynają narzekać także na obsługę pokładową, która uchodziła dotąd za wizytówkę przewoźnika...

– Robimy, co w naszej mocy, by nasza firma stawała się coraz bardziej przyjazna dla klientów i profesjonalna. Reagujemy na każdy sygnał o jakimkolwiek problemie z obsługą pasażerów, również na uwagi dotyczące pracy personelu pokładowego. Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że znakomita większość naszych pokładowych pracowników i współpracowników to uprzejmi, uśmiechnięci i profesjonalni ludzie. Mam nadzieję, że wraz z naszym rozwojem satysfakcja z poziomu naszych usług będzie tylko rosła.

– Od dłuższego czasu opinia publiczna zajmowana jest jednak konfliktem lot-owskich związkowców z zarządem. Konflikt eskaluje. Czy może Pan powiedzieć, od czego się zaczęło?

– Konflikt między związkami zawodowymi a spółką trwa już wiele lat i wykracza poza historię tego zarządu. My, jako kierujący spółką, zrobiliśmy, co w naszej mocy, by porozumieć się ze związkami zawodowymi w sprawie warunków wynagradzania. Niestety, wszystkie dziewięć propozycji, które sformułowano od początku 2016 r., zostały przez związki zawodowe odrzucone. Dziś mamy taką sytuację, że Sąd Najwyższy przyznał spółce rację i niejako podważył istnienie samego sporu – stwierdził bowiem, że nie ma powrotu do regulaminu wynagradzania z 2010 r., a tego właśnie domagają się związkowcy i nawołują naszych pracowników do strajkowania. Wydaje mi się, że związki zawodowe, walcząc o swoje wpływy i będąc pod wpływem wielu środowisk politycznych, zatraciły się i zapomniały, że mają działać na korzyść i w imieniu pracowników, a nie własnym. Tymczasem jako zarząd musimy wprowadzać pozytywne zmiany dla pracowników nawet przy sprzeciwie związków zawodowych.

– Związkowcy twierdzą, że są zmuszani do przyjmowania śmieciowych umów, dzięki czemu linia poprawia wyniki ekonomiczne, a oni tracą...

– Nieprawda. Każdy pracownik mający umowę o pracę nadal jest zatrudniony w oparciu o umowę o pracę i nikt nie zmusza nikogo do przechodzenia na umowy cywilnoprawne. Na umowach cywilnoprawnych nasi współpracownicy zyskują, płacą np. zryczałtowany podatek wielokrotnie niższy od tego, który obowiązuje przy umowie o pracę. Sprzeciwiamy się też nazywaniu umów cywilnoprawnych w Locie umowami śmieciowymi. Są to uczciwe umowy zawierane w dobrej wierze przez obie strony. Umowy, od których trzeba opłacać składki ubezpieczeniowe, podatki – czyli wszystko to, co w umowach o pracę jest opłacane przez pracodawcę. Nie jest więc prawdą, że nasi współpracownicy są pozbawieni ochrony socjalnej czy emerytury.

– Personel pokładowy musi pracować więcej niż w innych liniach...

– Nieprawda. Czas pracy pilota i członka personelu pokładowego jest regulowany przez międzynarodowe przepisy, które są takie same dla wszystkich linii lotniczych świata. Złamanie tych przepisów oznaczałoby utratę licencji, a mimo wielu kontroli nasłanych na LOT przez związki zawodowe nic takiego nie miało miejsca.

– Podobno nie szanuje Pan związkowców... Walczy z nimi, kierując zawiadomienia do prokuratury...

– Szanuję każdego człowieka, a związki zawodowe uważam za potrzebne. Żałuję, że związki zawodowe w Locie nie działają w sposób merytoryczny, a część z nich – mówiąc wprost – działa na ekonomiczną szkodę spółki. Będziemy kategorycznie reagowali na każdy przejaw takiego działania oraz na każdy przejaw łamania prawa przez związki zawodowe. To nie ma nic wspólnego z szacunkiem – tego wymagają od nas ustawa, odpowiedzialność zarządcza, wreszcie nasi pracownicy, współpracownicy czy opinia publiczna, bo pamiętajmy, że LOT jest spółką Skarbu Państwa.

– Strona związkowa zamierza we wrześniu br. strajkować, ale nie podaje kiedy. Co, Pańskim zdaniem, chce osiągnąć?

– Związki zawodowe dość wyraźnie określiły swój cel: obalić zarząd. Szkoda, że postępują przy tym w myśl zasady: „Po nas choćby potop”. W wojnie informacyjnej, którą prowadzą związki, nie chodzi bowiem o dobro pracowników czy spółki, ale o personalną walkę o władzę i wpływy. Myślę, że brak daty strajku jest kluczowy do zrozumienia, że tu nie o strajkowanie chodzi, tylko o sianie zamętu i niepokoju, tworzenie wrażenia, że strajk może być każdego dnia, a więc może lepiej nie robić rezerwacji, bo się nie poleci.

– Czy widzi Pan możliwość porozumienia ze związkowcami w interesie dobra LOT-u? Jakiegoś nowego otwarcia? W końcu konflikt generuje straty finansowe i wizerunkowe...

– Mimo medialnej aktywności jesteśmy w stałym dialogu ze związkami zawodowymi i naszymi pracownikami. Mamy nadzieję, że znajdziemy konsensus. Myślę, że tego oczekują nasi pracownicy – nie tylko od zarządu, ale również, a może przede wszystkim, także od liderów związków zawodowych.

– Niedawno miałem okazję rozmawiać z częścią jednej z załóg Waszych linii, która lata do Stanów Zjednoczonych. Usłyszałem opinię, że konflikt związkowców z zarządem nie odzwierciedla atmosfery panującej na wszystkich liniach i że jest on inspirowany zewnętrznie. Co Pan na to?

Reklama

– Nie dziwią mnie takie opinie, skoro na różnego rodzaju protestach czy spotkaniach poza LOT-em pojawiają się znani działacze polityczni. Proszę pamiętać, że Polska wkroczyła w cykl kilku kampanii wyborczych i sytuacja w Locie jest w związku z tym wykorzystywana jako metoda zdobywania kapitału politycznego. Nasza marka jest tak rozpoznawalna i nośna, że wielu próbuje na tym coś ugrać. Tym bardziej apelujemy do związków zawodowych, żeby przestały się angażować w quasi-polityczne działania, a skupiły na trosce o dobro tych, których mają reprezentować.

– A może to jest tak, jak w powiedzeniu, że u Polaków każdy sukces musi zostać... ukarany? Sukces LOT-u także...

– Mam nadzieję, że tak nie jest, gdyż mogłoby to zagrozić przyszłości LOT-u. Polski przewoźnik ma naprawdę unikalną, historyczną szansę osiągnąć sukces, ale zarazem nie jest jeszcze zupełnie gotowy na mierzenie się z naprawdę wysokimi falami na tym niepewnym oceanie rynku lotniczego. Czeka nas nadal dużo pracy. Jeśli zamiast pracy będziemy mieli do czynienia z podsycaniem czy wręcz kreowaniem wewnętrznych konfliktów, to będzie to najlepszy prezent dla naszej konkurencji, która przecież tylko na to czeka.

– U wjazdu do dobrze Panu znanego Kazimierza Dolnego można napotkać prostą wiejską kapliczkę, ale za to z unikalną inskrypcją: „Boże, daj temu, kto zazdrości”. Czy jest ktoś, komu chciałby Pan to zadedykować?

– Myślę, że to doskonała myśl i przesłanie dla wszystkich, którzy kierowani tego typu pobudkami krytykują i podważają sukces, który osiągnął LOT. Nie mówię tego z perspektywy prezesa spółki, ale z perspektywy setek pracowników i współpracowników LOT-u, którzy ciężko na ten sukces pracują i się z nim identyfikują.

2018-09-04 13:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Odpowiedzialni za formację księży debatowali o kryzysach i porzucaniu stanu kapłańskiego

2024-04-19 22:02

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Przyczyny kryzysów księży w Polsce i porzucania stanu kapłańskiego były tematem ogólnopolskiej sesji zorganizowanej przez Zespół ds. przygotowania wskazań dla formacji stałej i posługi prezbiterów w Polsce przy Komisji Duchowieństwa KEP, która obradowała w piątek Warszawie.

Piąta ogólnopolska sesja dotycząca formacji duchowieństwa odbyła się piątek w Centrum Apostolstwa Liturgicznego Sióstr Uczennic Boskiego Mistrza w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję