Reklama

Niedziela w Warszawie

Módlmy się o beatyfikację

Z o. Gabrielem Bartoszewskim OFMCap, wicepostulatorem w procesie beatyfikacyjnym sługi Bożego Stefana kard. Wyszyńskiego, rozmawia Andrzej Tarwid

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Andrzej Tarwid: – Stolica Apostolska przysłała do Warszawy dekret o heroiczności cnót Prymasa Tysiąclecia. Jaką rangę ma ten dokument?

O. Gabriel Bartoszewski OFMCap: – Dokument ten jest oficjalnym głosem Kościoła stwierdzającym, że sługa Boży kard. Wyszyński cieszył się i nadal cieszy się sławą świętości. Innymi słowy, dekret orzeka, że kard. Wyszyński jest błogosławionym w Niebie i oczekuje na oficjalną decyzję Kościoła o beatyfikacji. Odpowiadając więc na pytanie o rangę tego dokumentu, można powiedzieć, że ma on znaczenie podstawowe, ponieważ całe dochodzenie prowadzone przez lata w procesie beatyfikacyjnym zmierzało do tego, aby mógł zaistnieć taki dekret.

– Jakie materiały musiała mieć Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych, aby mógł powstać dekret o heroiczności cnót?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Kongregacja otrzymała całą dokumentację procesu diecezjalnego. Jest to spory wolumin dokumentów. W sumie powstały 2 takie egzemplarze, każdy po 27 tomów. Jeden egzemplarz trafił do kongregacji, która zweryfikowała przekazany jej materiał pod kątem tego, czy proces został przeprowadzony poprawnie. Drugi egzemplarz otrzymał postulator, aby na tej podstawie opracować dekret o heroiczności cnót. W tym ostatnim przypadku powstała 3-tomowa dokumentacja, która stanowi syntezę historyczną oraz teologiczną życia i świętości kard. Wyszyńskiego.

– Proces beatyfikacyjny kard. Wyszyńskiego zaczął się w diecezji warszawskiej. Kiedy i w jakich okolicznościach?

– Proces został rozpoczęty przez kard. Józefa Glempa w archikatedrze warszawskiej 20 maja 1989 r. Wtedy został mianowany i zaprzysiężony trybunał, dwóch delegatów biskupa, promotor sprawiedliwości, 2 notariuszy i kursor.

– Jakie zadanie postawiono przed członkami trybunału?

– Zadaniem procesu na terenie diecezji było zbadanie życia i świętości kard. Wyszyńskiego, następnie zaś heroiczności cnót. W tym celu przesłuchano wielu świadków. Najczęściej byli to współpracownicy prymasa Wyszyńskiego oraz ludzie mający o nim wiedzę.

– Czy osoby te mówiły np. o dokonaniach Prymasa?

– Tak, chcę jednak podkreślić, że badanie nie polega na ocenie dokonań, lecz podczas przesłuchania świadków zwraca się uwagę na cnoty teologalne (wiarę, nadzieję i miłość Boga i bliźniego), kardynalne (roztropność, wstrzemięźliwość, umiarkowanie i męstwo) i tzw. złączone z nimi cnoty moralne (czystość, ubóstwo, posłuszeństwo i pokora). Właśnie pod tym kątem było badane całe życie kard. Wyszyńskiego. Trybunał pracował nad tym do 2001 r. W międzyczasie zostały przeprowadzone jeszcze dwa procesy rogatoryjne – w diecezji gnieźnieńskiej i w diecezji paryskiej.

– Kard. Wyszyński był ordynariuszem diecezji gnieźnieńskiej, więc poszukiwanie tam świadków jest oczywiste. Ale dlaczego Paryż?

– Proces beatyfikacyjny musi być prowadzony bardzo skrupulatnie. Oznacza to, że trzeba m.in. dotrzeć do wszystkich ważnych świadków. W przypadku procesu kard. Wyszyńskiego jeden z ważnych świadków mieszka właśnie w Paryżu.

– Powiedział Ojciec, że wraz z podpisaniem dekretu o heroiczności cnót kard. Wyszyński „jest błogosławionym w Niebie i oczekuje na oficjalną decyzję Kościoła o beatyfikacji”. Co teraz musi się stać, aby doszło do beatyfikacji.

– Ponieważ chodzi o sługę Bożego, który zmarł śmiercią naturalną, dlatego wymagane jest udowodnienie cudu, czyli jakiejś nadzwyczajnej łaski, którą ktoś otrzymał od Boga za przyczyną kard. Wyszyńskiego.

– Takie niewytłumaczalne uzdrowienie jest obecnie badane. Kogo dotyczy?

– Chodzi o przypadek uzdrowienia młodej wówczas dziewczyny, kandydatki do Zgromadzenia Uczennic Krzyża ze Szczecina. Osoba ta chorowała na raka tarczycy, miała już przerzuty. Była leczona w Szczecinie i Gliwicach, gdzie nastąpił poważny kryzys choroby. Kiedy jej życie było zagrożone, siostry intensywnie modliły się o zdrowie dla niej za przyczyną kard. Wyszyńskiego. Prosiły o wstawiennictwo Prymasa, ponieważ siostra przełożona dobrze znała kard. Wyszyńskiego. Chora poczuła się lepiej, a po kolejnych badaniach stwierdzono, że raka nie ma. Wydarzyło się to 14-15 marca 1989 r.

– Czyli niemal 30 lat temu i jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego...

– To, że przed rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego nie ma znaczenia. Natomiast to, że miało to miejsce wiele lat temu, wydawało się przeszkodą, lecz tylko na początku.

– To znaczy?

– O niewytłumaczalnym uzdrowieniu za przyczyną kard. Wyszyńskiego dowiedziałem się w 2012 r. Skontaktowałem się z uzdrowioną siostrą, prosząc ją o historię choroby. Tak stara dokumentacja jest niszczona w szpitalach, dlatego siostra wątpiła, czy jeszcze coś się zachowało. Odpowiedziałem jej, że jak Pan Bóg chce mieć świętego, to na pewno coś zachowało się w archiwach. Siostra poszła do szpitala, rozmawiała z profesor, która kierowała kliniką. A ona poprosiła młodą osobę o kwerendę w szpitalnym archiwum. W jej trakcie okazało się, że wiele dokumentów rzeczywiście zostało zniszczonych ze względu na upływ czasu. Jednak dokumentacja dotycząca choroby siostry zachowała się w całości.

– Kiedy definitywnie zostanie rozstrzygnięte, czy uzdrowienie siostry zakonnej było cudem, czy też wynikiem leczenia?

– Jesienią odbędzie się posiedzenie siedmiu lekarzy. Każdy z nich wyda swoją opinię. Wtedy możemy poznać ostateczną decyzję.

– Prymas Wyszyński zmarł 37 lat temu. Dla wielu osób jest więc postacią jedynie historyczną, ale nie dla Ojca...

– To prawda. Moje życie potoczyło się tak, że miałam okazję wielokrotnie widzieć kard. Wyszyńskiego, a także spotykać się z nim. Pierwszy raz zobaczyłem Prymasa na Jasnej Górze 4 listopada 1956 r. Byłem wówczas w gronie kleryków seminarium łomżyńskiego. Przyjechaliśmy rano na odsłonięcie obrazu Matki Bożej. Kard. Wyszyński odprawiał wtedy Mszę św. i wygłosił krótką homilię. Spotkanie to wywarło na nas ogromne wrażenie, m.in. dlatego, że Kardynał przyjechał do Częstochowy tuż po zwolnieniu z Komańczy. Zapamiętałem, że był blady i wychudzony.

– A kolejne spotkania?

– Miały miejsce po wielu latach. Najpierw spotkałem się z prymasem Wyszyńskim przy procesie beatyfikacyjnym o. Honorata Koźmińskiego. Natomiast w lipcu 1978 r. zostałem pracownikiem sekretariatu Prymasa Polski i od tej pory widywałem go regularnie.

– Jakim „szefem” był kard. Wyszyński?

– Kardynał był człowiekiem otwartym i życzliwym. Jako „szef” wyróżniał się także wysoką kulturą osobistą. Ja razem z innymi osobami pracowaliśmy w tzw. sali przejściowej, przez którą Prymas przechodził do kurii. Zawsze zanim wszedł, to pukał. A potem z każdym się witał. Pewnego razu jednak wszedł do nas bez pukania. Kiedy się zorientował, że zapomniał zapukać, to od razu zaczął nas przepraszać.

– A jakie wrażenie robił kard. Wyszyński podczas spotkań nieurzędowych?

– Sytuacji do spotkań bardziej prywatnych nie było wiele, ale kiedy rozmawialiśmy w jakimś mniejszym gronie, to Kardynał imponował swoim bogactwem duchowym i intelektualnym. To on zawsze nadawał ton rozmowie. Mój kolega, o. Bronisław Wilk, który przede mną pracował w sekretariacie Prymasa – jako pierwszy zauważył, że kard. Wyszyński zawsze, gdy miał odpowiedzieć na jakieś pytanie, to najpierw chwilę się zastanawiał, potem przez moment patrzył w górę i dopiero dawał odpowiedź. Miał więc łaskę roztropności.

– O łasce roztropności można też przeczytać w dekrecie o heroiczności cnót. Gdzie, zdaniem Ojca, szukać przyczyn takiej postawy?

– Zdecydowanie w wierności powołaniu chrześcijańskiemu, które Kardynał czerpał z sakramentów chrztu św., bierzmowania i kapłaństwa.

– Wspomniany dekret rozpoczyna się od cytatu Jana Pawła II „Zawsze byłem przekonany o tym, że Duch Święty powołał Waszą Eminencję w wyjątkowym momencie dziejów Ojczyzny i Kościoła – i to nie tylko Kościoła w Polsce, ale także i w całym świecie”. Słowa te padły, gdy jeszcze obaj żyli. A jak Ojciec ze znacznie dłuższej perspektywy czasu ocenia rolę kard. Wyszyńskiego dla Kościoła w Polsce?

Reklama

– Nie mam wątpliwości, że swoją postawą, pracą i męstwem uratował Kościół w Polsce. Nie zapominajmy, że za tę obronę zapłacił więzieniem i cierpieniem. Ponadto jako biskup przewodniczył diecezjom, wizytował parafie i nauczał w sposób bogaty duchowo oraz pociągający. Przypominam o tym, ponieważ myślę, że to właśnie dzięki działalności kaznodziejskiej i duszpasterskiej kard. Wyszyńskiego w społeczeństwie nadal istnieje duże oczekiwanie na jego beatyfikację.

– Z powyższego cytatu przebija wielki szacunek Jana Pawła II wobec prymasa Wyszyńskiego. Tymczasem na niektórych konferencjach padają głosy, że hierarchowie byli w opozycji do siebie?

– To tylko plotki. Niektórzy mówią je instrumentalnie, inni aby zabłysnąć. Ale ani jedni, ani drudzy nie podają dowodów. A fakty bezspornie pokazują, że Papież i Prymas nawzajem bardzo się cenili oraz ściśle ze sobą współpracowali.

– Poproszę o konkretny przykład takiego wzajemnego szacunku. Tylko nie z wydarzenia oficjalnego, bo ktoś złośliwy powie, że była to „kościelna dyplomacja”.

– Opowiem o tym, czego byłem świadkiem. W 1971 r. urządzaliśmy pierwszy zjazd tercjarzy na Jasnej Górze. Kard. Wyszyński był zaproszony z kazaniem. Poszliśmy też do kard. Wojtyły z prośbą, aby odprawił Mszę św. kard. Wojtyła zaczął pytać o szczegóły aż w końcu zapytał, kto będzie mówił kazanie. Kiedy powiedzieliśmy, że kard. Wyszyński, to od razu odpowiedział: „jestem gotów”. Sytuacja ta pokazuje, że kard. Wojtyła nie unikał Prymasa, lecz jeśli była okazja, to zawsze chętnie chciał się z nim spotkać. A przecież chcemy się spotykać z osobami, które cenimy i szanujemy, a nie z tymi, z którymi jesteśmy w jakimś sporze.

– To prawda. Na koniec wróćmy do beatyfikacji kard. Wyszyńskiego. Kiedy może do niej dojść, jeżeli jesienią lekarze ocenią nadzwyczajność uzdrowienia?

– Po decyzji lekarzy musi odbyć się jeszcze posiedzenie teologów, którzy zbadają aspekt teologiczny uzdrowienia. Jeśli oni ocenią to pozytywnie, to będzie musiała zebrać się komisja kardynałów i biskupów. Protokół z ich dyskusji zostanie przedstawiony Papieżowi, który poleci przygotować prefektowi Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych dekret o cudzie oraz go ogłosić. Jeśli wszystkie powyższe etapy będą przebiegały bez trudności, to cała procedura może zakończyć się pod koniec 2019 r.

– Do tego czasu jako wierni powinniśmy się modlić o beatyfikację, ale czy możemy lub powinniśmy robić coś więcej?

– Powinniśmy również starać się o lepsze poznanie postaci kard. Wyszyńskiego, a następnie winniśmy próbować go naśladować. Ale modlitwa wstawiennicza o rychłą beatyfikację Sługi Bożego jest najważniejsza.

2018-08-28 12:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Autorytet na miarę tysiąclecia

O kard. Stefanie Wyszyńskim Jan Paweł II powiedział: „Takiego ojca, pasterza, prymasa Bóg daje raz na tysiąc lat”. Jego całkowite oddanie Matce Najświętszej, uobecnionej niejako w Cudownym Wizerunku Jasnogórskim, zaowocowało wiarą całego naszego Kościoła.
12 maja 1946 r. ks. Stefan Wyszyński był konsekrowany na biskupa na Jasnej Górze. Z pewnością nikt wtedy nie przypuszczał, kim okaże się jako pasterz Kościoła, tak jak nie zdawali sobie sprawy jego przełożeni, kiedy jako diakon otrzymywał święcenia kapłańskie. Niektórzy sądzili wówczas, że może uda mu się odprawić kilka Mszy św. i odejdzie z tego świata, tak słabego był zdrowia. Wybór przez ks. Wyszyńskiego Jasnej Góry na miejsce swoich święceń biskupich nie był przypadkowy, świadczy, że Matkę Bożą Królową Polski wybrał na patronkę swojego posługiwania biskupiego. Potwierdza to także jego biskupia dewiza: „Soli Deo per Mariam” - Jedynemu Bogu przez Maryję.
W 1948 r. został arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim, a zarazem prymasem Polski, po kard. Auguście Hlondzie. Obejmował tę funkcję w warunkach bardzo trudnych. Przychodziły czasy komunizmu, kiedy wielu ludzi cierpiało w ubeckich więzieniach, gdy naród był prześladowany za wiarę. Nowy Prymas zdawał sobie sprawę z tego, kim są komuniści i co mogą robić z ludźmi i Kościołem. Dlatego kierował Kościołem polskim w sposób bardzo rozważny, nie gasząc jednak w narodzie poczucia godności i niezależności. Musiał też w pewnych momentach stanąć do walki wręcz z ludźmi będącymi na usługach Kremla. On, bezbronny pasterz, umiał wtedy powiedzieć: „Non possumus!” - Nie możemy! Nie możemy zgodzić się na nieprawość wobec Kościoła i narodu. 25 września 1953 r. Ksiądz Prymas został aresztowany i wywieziony w pierwsze miejsce odosobnienia. Jest osamotniony i wie, że zostawia Kościół w Polsce w warunkach bardzo trudnych i nieczytelnych, kiedy władza może ludziom wmówić wiele nieprawdy. Bogu dzięki, że znaleźli się wtedy biskupi, którzy okazali swoją wierność Kościołowi i Księdzu Prymasowi i nieustępliwie domagali się powrotu Prymasa do stolicy.
W Komańczy napisał tekst Ślubów Jasnogórskich Narodu, które zostały złożone na Jasnej Górze 26 sierpnia 1956 r. W październiku 1956 r. Prymas Wyszyński powraca do Warszawy. Jest bardzo potrzebny narodowi i Kościołowi.
Patrzymy dzisiaj na tego wielkiego Polaka jako prawdziwego wodza naszego narodu - interrexa. Taką funkcję pełnili prymasi polscy w czasach Królestwa: gdy umierał król i oczekiwano na jego następcę, władzę przejmował prymas. Prymasa Wyszyńskiego również obdarzano takim tytułem, gdyż był tym, który przewodził narodowi w czasach, gdy władzę w kraju sprawowali komuniści, którzy osiągnęli ją na bagnetach Armii Czerwonej i z pomocą polskich sprzedawczyków. Poprzez PZPR żelazną ręką rządzili narodem, choć nie mieli do tego uprawnień. Ksiądz Kardynał uświadamiał narodowi jego położenie, budził ducha wolności i solidarności społecznej. Mówił do nas z Jasnej Góry, z kościoła Świętego Krzyża w Warszawie - dzięki temu wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy i jaka winna być nasza droga.
Choć od jego śmierci upłynęło 31 lat, ciągle cisną się nam na usta słowa: Jakże nam Ciebie brakuje, Wielki Prymasie, prawdziwy Prymasie Tysiąclecia, jakże brakuje Twoich podpowiedzi dotyczących najistotniejszych zadań życiowych chrześcijanina. A świat chyba jeszcze bardziej nam się dziś skomplikował. Oprócz dość czytelnych zagrożeń ideologicznych pojawia się wiele innych, zatruwających słowa prawdy ewangelicznej, w dodatku przychodzą one do nas w pięknym i niewinnym opakowaniu, nagłaśniane przez media, które zatraciły poczucie swojej misji społecznej.
Patrzymy więc na Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego z ogromną wdzięcznością i czekamy na jego beatyfikację. Prosimy Pana Boga o nowych prymasów Wyszyńskich, którzy potrafiliby współczesnemu laicyzmowi, współczesnym wrogom Kościoła powiedzieć: „Non possumus!”. Nie możemy godzić się na deptanie naszej godności, pieczętowane arogancją władzy, nie możemy odstąpić od podstawowych zasad życia chrześcijańskiego. A sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego prosimy o pamiętanie tam, u Boga, o naszym narodzie, o opiekę nad naszą Ojczyzną i każdym z nas.

CZYTAJ DALEJ

Bp Włodarczyk do salezjanów: pokora istotna w dialogu synodalnym

2024-04-17 17:54

[ TEMATY ]

salezjanie

Bp Krzysztof Włodarczyk

Karol Porwich/Niedziela

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

„Istotną postawą w dialogu synodalnym jest pokora, która skłania każdego do bycia posłusznym woli Bożej i sobie nawzajem w Chrystusie” - uważa bp Krzysztof Włodarczyk, który był gościem XV Kapituły Inspektorialnej, jaka odbywa się w Pile. Uczestniczą w niej salezjanie z wielu krajów.

Ważnym wydarzeniem, wpisującym się w obrady członków Inspektorii św. Wojciecha, jest głos przedstawicieli II Kapituły Młodych, jaka miała miejsce w 2023 r. w Lądzie nad Wartą. Pomaga on salezjanom zweryfikować jakość pracy i wierność powołaniu. - Od kapłanów oczekujemy przede wszystkim, by byli, uczestniczyli w naszym życiu. By byli autentyczni i żyli charyzmatami. Cieszymy się, że podczas takiego wydarzenia, jakim jest kapituła, mamy swój głos. Oznacza to, że jesteśmy ważni, a księża chcą usłyszeć to, co mamy do powiedzenia - powiedziała Ewa Budny, która zaangażowana jest na co dzień w bydgoskim Oratorium „Dominiczek”.

CZYTAJ DALEJ

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

2024-04-18 13:53

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Helena Kmieć

Helena Kmieć

W związku z wieloma pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi drogi postępowania w procesie beatyfikacyjnym Heleny Kmieć, wydałem oświadczenie, które rozwiewa te kwestie - mówi postulator procesu beatyfikacyjnego Helelny Kmieć, ks. Paweł Wróbel SDS.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję