Jan Chrzciciel to asceza. Właśnie to słowo nasuwa mi się jako pierwsze, gdy o nim pomyślę. Jest bardzo męskim świętym. Choćby dlatego, że trudno znaleźć cukierkowate obrazki z jego wizerunkiem.
Gdy byłem dzieckiem, wielbłądzia skóra i szarańcza były dla mnie objawem jakiegoś dziwactwa (miód był w porządku), jedną z tych rzeczy, które naprawdę trudno w Biblii zrozumieć. Dziś z punktu widzenia męża i ojca, ale też kogoś, kogo Bóg postawił we wspólnocie mężczyzn i dał w niej pewną odpowiedzialność, gdy czytam o ascezie Jana Chrzciciela, budzi się we mnie tęsknota. Bo mam bardzo klarowne doświadczenie, że wyłączony telewizor, brak słuchawek w uszach, ograniczenie korzystania z komputera tylko do koniecznych spraw, skromność posiłków to w konsekwencji mniej narzekania, osądów, szemrań, a więcej wglądu w siebie, którego jako faceci często kompletnie nie doceniamy.
Myślę, że Jan Chrzciciel, żyjąc tak, a nie inaczej, miał bardzo klarowny wgląd w siebie. Dlatego wypełnił swoje powołanie na 100 proc. Wiedział, po co jest na świecie. Ja też tak chcę. Dlatego mieć świadomość procesów, które zachodzą w moim sercu, to dla mnie konieczność. Bo czasami jako mężczyźni budzimy się z ręką w nocniku, mając na głowie pretensje ze strony żony, dzieci czy współpracowników, kompletnie nie wiemy, o co im chodzi, i nie potrafimy postawić granicy między uwagami, które są słuszne, a tymi bezpodstawnymi. To jest sztuka, a podstawa tej sztuki to codzienny wierny kontakt ze słowem Bożym i asceza. I jest to, oczywiście, tylko jeden z wymiarów dobrodziejstwa, które te praktyki przynoszą.
Ktoś powie, że jedno i drugie przy małych dzieciach odpada. Też tak myślałem, ale nie wziąłem tego za wymówkę, tylko zacząłem działać. Dziś może jest mi nieco bliżej do Janowego umiaru i rozmiłowania w Słowie, ale droga wciąż jest bardzo daleka. Dlatego cieszę się z tej zbawiennej tęsknoty, którą budzi we mnie dzisiejszy dzień.
Jarosław Kumor
Mąż i ojciec, dziennikarz i publicysta, jeden z liderów męskiej wspólnoty Przymierze Wojowników, redaktor naczelny portalu Odważni.pl
Sądzę, że każda kobieta ma w sobie coś, co sprawia, że jest tajemnicza. Być może w moim przypadku owa tajemniczość bardziej rzuca się w oczy. Pewnie jest tak dlatego, że przez długi czas żyłam niejako w cieniu odwiecznej Tajemnicy, czyli Jezusa z Nazaretu.
Według tradycji kościelnej, sięgającej II wieku, mój mąż Kleofas był bratem św. Józefa. Dlatego też od samego początku byłam bardzo blisko Świętej Rodziny, z którą się przyjaźniłam. Urodziłam trzech synów (Jakuba, Józefa i Judę Tadeusza - por. Mt 27,56; Mk 15,40; 16,1; Jud 1).
Jestem jedną z licznych uczennic Jezusa. Wraz z innymi kobietami zajmowałam się różnymi sprawami mojego Mistrza (np. przygotowywaniem posiłków czy też praniem). Osobiście nie znoszę bylejakości i tzw. prowizorki. Zawsze potrafiłam się wznieść ponad to, co zwykłe i pospolite. Stąd też lubię, kiedy znaczenie mojego imienia wywodzą z języka hebrajskiego. W przenośni oznacza ono „być pięknym”, „doskonałym”, „umiłowanym przez Boga”. Nie chciałabym się przechwalać, ale cechuje mnie spokój, rozsądek, prostolinijność, subtelność i sprawiedliwość. Zawsze dotrzymuję danego słowa. Bardzo serio traktuję rodzinę i wszystkie sprawy, które są z nią związane.
Wytrwałam przy Panu aż do Jego zgonu na drzewie krzyża (por. J 19, 25).
Wiedziałam jednak, że Jego życie nie może się tak zakończyć! Byłam tego wręcz pewna! I nie myliłam się, gdyż za parę dni m.in. właśnie mnie ukazał się Zmartwychwstały - Władca życia i śmierci! Wpatrywałam się w Jego oblicze i wsłuchiwałam w Jego słowa (por. Mt 28,1-10; Mk 16,1-8). Poczułam wtedy radość nie do opisania. Chciałam całemu światu wykrzyczeć, że Jezus żyje!
Czyż nadal jestem tajemnicza? Jestem raczej świadkiem tajemniczych wydarzeń związanych z życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. One całkowicie zmieniły moje życie. Głęboko wierzę, że mogą one również zmienić i Twoje życie. Wystarczy tylko - tak jak ja - otworzyć się na dar łaski Pana i z Nim być.
Gen. pil. Andrzej Błasik 10 kwietnia 2010 r. leciał do Katynia
po raz pierwszy. To była dla niego bardzo ważna podróż w przeszłość
Z Ewą Błasik – żoną gen. pil. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych Wojska Polskiego, który zginął 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem – rozmawia Krzysztof Tadej, dziennikarz TVP
Prezydent Andrzej Duda złożył w czwartek wieńce przed pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. Prezydent złożył też wieńce na znajdujących się na tym cmentarzu grobach ofiar katastrofy.
10 kwietnia przypada 15. rocznica katastrofy smoleńskiej. Tego dnia w 2010 r., w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, wśród nich: prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz inne osobistości. Polska delegacja udawała się na uroczystości 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.