Reklama

Niedziela Małopolska

Nie tylko sztuka pisania, malowania

W piątek 6 kwietnia w Centrum Jana Pawła II «Nie lękajcie się” na Białych Morzach w Krakowie zostanie otwarta wystawa ikon „Mater Ecclesiae” Grupy Lumen, która zaprezentuje kopie wizerunków Madonn koronowanych przez św. Jana Pawła II oraz inne, czczone w naszej ojczyźnie i koronowane na prawie papieskim, wyobrażenia Maryi. Wystawa potrwa do 29 kwietnia. Ekspozycja wpisuje się w obchody 40. rocznicy wyboru św. Jana Pawła II na papieża. Reprezentują różne zawody, różne miasta i miejscowości. Łączy ich miłość do ikon. Grupa Lumen, która funkcjonuje w ramach Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Twórców Sztuki Sakralnej „Ecclesia” w Krakowie, obecnie liczy ponad 40 członków

Niedziela małopolska 13/2018, str. VI

[ TEMATY ]

ikona

Maria Fortuna-Sudor

Przedstawiciele Grupy Lumen w swej pracowni z opiekunem, o. Zygfrydem Kotem (pierwszy mężczyzna z prawej)

Przedstawiciele Grupy Lumen w swej pracowni z opiekunem,
o. Zygfrydem Kotem (pierwszy mężczyzna z prawej)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Część z nich miałam okazję poznać. I szybko przekonałam się, że to pasjonaci, dla których ikony nie mają tajemnic. Siedzimy w przytulnej pracowni (w budynkach ojców jezuitów przy ul. Kopernika 26), gdzie jest miejsce i na spotkanie przy stole, i na pracę przy sztalugach. Pijemy herbatę i rozmawiamy o ikonach. O swoich pasjach opowiedzieli: Agata Białas, Barbara Grabowska, Ewa Kolarz, Bogusław Kwiecień, Maria Pilch, Krzysztof Pado, Dorota Potycz-Piasecka i Barbara Woźniczko. Rozmowie towarzyszy o. Zygfryd Kot SI, pod którego kierunkiem grupa działa.

Epizod

– Grupa Lumen powstała w 2010 r. – mówi o. Zygfryd, ale zaznacza, że początków trzeba szukać w latach 90. XX wieku. Wyznaje: – Właściwie nigdy nie chciałem się tym zajmować (uśmiech). To, co się wydarzyło, jest potwierdzeniem przysłowia, że „Człowiek myśli, a Pan Bóg kreśli”. Opowiada, jak przyszła do niego grupa studentów z ASP i poprosiła, aby ich nauczył malować ikony. Wspomina:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Zaczęliśmy wspólnie spędzać czas z pędzlem i z jakąś deską, a właściwie z pilśnią lub sklejką, bo wtedy o deskę było trudno. Myślałem, że to w mym życiu epizod, że oni namalują te swoje ikony i sobie pójdą.

O. Zygfryd przyznaje, że w tym czasie był, z polecenia przełożonych, zaangażowany w wiele innych spraw. Jednak doszło do zorganizowania drugiego kursu ikonopisania, tym razem we Wrocławiu, a potem znów był Kraków i kolejna grupa. – Powiedziałem, że jeśli chcą być razem, to trzeba zacząć od Eucharystii. Pamiętam tę Mszę św. w remontowanej kaplicy akademickiej u jezuitów przy Kopernika 26. Przyznaje, że nadal nie był przekonany, iż to jest jego zadanie. Wyznaje: – Moje spieranie się z Panem Bogiem trwało. Myślałem o swojej pracowni, a nie o takiej przeznaczonej na zajęcia dydaktyczne. Tymczasem przyszły hordy i zagospodarowały wszystko inaczej… (te wspomnienia wzbudzają wśród słuchaczy gromki śmiech).

Reklama

Historie

Reprezentanci grupy Lumen też mają swoje historie. Biolog, Krzysztof Pado wspomina: – W pewnym momencie życia zapragnąłem malować. Chciałem, żeby to była ikona. Najpierw szukałem instrukcji w Internecie, ale trafiłem do jezuitów. O. Zygfryd mnie przyjął na kurs. I dodaje, że gdy w 2010 r. powstała, z inicjatywy osób biorących udział w warsztatach, Grupa Lumen, on także się w niej odnalazł.

Z kolei Agata Białas (pracownik socjalny) przyznaje, że od dawna myślała o kursie pisania ikon. A gdy się na nim znalazła, stwierdziła, że to jest jej miejsce. Natomiast Ewa Kolarz, ekonomistka wspomina: – Przyszłam zobaczyć i odkryłam bogactwo ukryte w ikonach i w ludziach, którzy się tu spotykają. Mieszkający u braci albertynów Bogusław Kwiecień dodaje, że na kurs ikonopisania nie tylko namówił go, ale także zapłacił za niego były kapelan, ks. prof. Jan Machniak. Barbarę Grabowską, która swoje marzenia mogła zrealizować dopiero na emeryturze, spowiednik wspierał w wyborze drogi i błogosławił czas pracy nad ikoną. Dla Marii Pilch, chemika ceramika, kurs stał się okazją do wyjścia z domu.

– Zawsze chciałam mieć własną ikonę – opowiada i z uśmiechem dodaje: – Jednak tego, że będę tworzyć kolejne ikony przez siedem lat, to się już nie spodziewałam. Biolog antropolog, Barbara Woźniczko, która o kursie dowiedziała się z ulotki, wyznaje: – Ikona zawsze była w moim sercu. Musiałam tu trafić. Dorota Potycz-Piasecka (architekt wnętrz) mająca prawosławnych przodków, przyznaje, że ciągnęło ją do ikon, w otoczeniu których się wychowała. A gdy już zaczęła uczestniczyć w warsztatach, stwierdziła, że:

– To nie jest tylko sztuka pisania, malowania, poznawania technik, bo jak mówi ojciec Zygfryd, żeby malować Chrystusa, trzeba Nim żyć.

Wspólnota

Do takich wniosków doszli także pozostali rozmówcy. Dla nich grupa jest wspólnotą. Krzysztof Pado informuje, że mają wspólne rekolekcje, że co miesiąc spotykają się na Eucharystii, że o. Zygfryd wprowadza ich w tajniki ignacjańskiego rachunku sumienia czy ćwiczeń duchownych. Pan Krzysztof podkreśla: – Wspólnota, którą tworzymy, daje poczucie więzi, spełnienia. Staramy się postępować w myśl jezuickiej zasady: „Na chwałę Bogu, a dla pożytku innych ludzi”. Agata Białas wyznaje:

Reklama

– Dla mnie najważniejszym efektem kontaktu z ikoną było zbudowanie autentycznej relacji z Jezusem oraz z koleżankami i kolegami. Dorota Potycz-Piasecka dodaje: – Razem się uczymy, działamy twórczo, razem też się modlimy. To nas łączy. A Ewa Kolarz puentuje: – Tak, to skarbnica wiedzy i pięknych relacji między ludźmi.

Przyznają, że powstanie ikony to nie jest zwykłe malowanie. Niektórzy wręcz twierdzą, że ikona rodzi się w bólach, że zanim przystąpią do tworzenia, należy się przygotować, pomodlić, poczytać Biblię. Bardzo cenią ten proces. Bogusław Kwiecień: – Dla mnie malowanie to jest takie przebywanie z Madonną, z Chrystusem, ze świętymi. Barbara Woźniczko dodaje: – Malowaniu towarzyszy też olbrzymia radość, odnajdywana w ciszy Spotkania. Barbara Grabowska przekonuje: – Nauczyłam się, że przy powstawaniu ikony, jeśli nawet coś nie wyjdzie, to wszystko można naprawić, ale trzeba mieć pokój w sercu. A Maria Pilch wyznaje: – W ferworze życia zawodowego oddaliłam się od Boga. Teraz, na emeryturze, ikona zbliżyła mnie do Stwórcy i pomaga rozwijać się duchowo.

Credo

Co warto podkreślić, grupa Lumen znana jest także z działalności wystawienniczej. Ich ikony były prezentowane w różnych miejscach Polski. Odnosząc się do tej aktywności, o. Zygfryd Kot stwierdza: – Wystawy są nie tylko świadectwem kunsztu, tego co potrafimy, umiemy, ale przede wszystkim to nasze credo. Zresztą, jedną z wystaw tak zatytułowaliśmy: „Ikona credo”. Myślę, że to jest nasze dzielenie się tym, co mamy, to konkretna misja. Opiekun grupy dodaje, że widać, jak obcowanie z tą sztuką przemienia ludzi, małżeństwa, rodziny, jak ikona zbliża wszystkich do Boga.

2018-03-28 10:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ikony powróciły na swoje miejsce

Niedziela łódzka 39/2019, str. 1

[ TEMATY ]

ikona

Tomasz Korytowski

Uroczystość przekazania ikon do świątyni w Malul

Uroczystość przekazania ikon do świątyni w Malul

Dzięki staraniom Domus Orientalis – Dom Wschodni i Caritas Archidiecezji Łódzkiej oraz środkom pozyskanym od darczyńców, udało się przygotować kopie ikon, podarowanych przez gen. Wł. Andersa kościołowi św. Sergiusza i Bakchusa. W minionych dniach dostarczono je do Maluli i uroczyście przekazano

Malula – małe miasteczko oddalone 50 km od Damaszku. Tutaj w 1943 r. przez dwa miesiące przebywała armia gen. Władysława Andersa. W dowód wdzięczności za gościnę generał podarował kościołowi św. Sergiusza i Bakchusa dwie ikony, które wisiały tam do 2013 r. Generał Anders, ofiarowując ikony Chrystusa i Maryi, dał wyraz jedności wiary między Polakami a mieszkańcami miasta. Przyjęcie polskich żołnierzy przez Syryjczyków było dowodem, że jest to wiara, która działa przez miłość, dzięki której w trudnym czasie wojny Polacy w Maluli znaleźli braterskie wsparcie.

CZYTAJ DALEJ

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystości odpustowe w Czerwieńsku

2024-04-24 10:54

[ TEMATY ]

Czerwieńsk

parafia św. Wojciecha

Waldemar Napora

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Po zakończonej Eucharystii wokół kościoła parafialnego przeszła uroczysta procesja z relikwiami św. Wojciecha

Parafianie z Czerwieńska 23 kwietnia przeżywali odpust ku czci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję