"Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki..." (J 6,51)
Jak potężną moc mają te słowa, skoro pociągają przez 2000 lat do służby dla chleba, "który zstąpił z nieba". Słowa te pociągnęły trzech braci Izydora, Stanisława i Franciszka. Poszli na służbę ołtarza,
gdzie kładziono "chleb żywy". Jakże bliscy "chleba żywego" byli Ludwik i Zofia, rodzice Stanisława, skoro natchnęli swoich synów do ołtarzowej posługi. Jak głęboko wdrukował się w serce ks. Stanisława
ołtarz, skoro w ostatnich słowach testamentu prosi "Niech Bóg zmiłuje się nad moją grzeszną duszą, niech wybaczy wszystko i niech pozwoli również ujrzeć swój święty ołtarz w niebie".
Każda trumna uzmysławia nam, że ważny jest cel, do którego zmierzamy. Droga bez celu nie ma sensu. Życie bez celu jest bezowocne. Praca bez celu jest katorgą i męką. Co oznacza cel "święty ołtarz
w niebie"? Oto tron niebieski: Bóg Stwórca świata. Bóg, który posłał swojego Jednorodzonego Syna ... Boże Miłosierdzie... Boża Mądrość... Boże Odkupienie... Zapatrzył się zmarły ks. Stanisław w niebieski
ołtarz i prowadzony przez pobożny dom nie wahał się wybrać służbę ołtarzowi. Czy się nie bał? Czy nie miał wątpliwości? Kto ich nie ma! Szedł do celu pewnie za św. Pawłem, który przekonywująco mówi: "Jeśli
Bóg z nami, któż przeciwko nam" (Rz 8,31b). W maju minęłoby 60 lat, jak przed ołtarzem wkładał ręce na głowę swych rodziców i udzielił im prymicyjnego błogosławieństwa. Potem służył ołtarzowi jako duszpasterz
w Mieronicach, w Kielcach, w Wolbromiu i w Bielinach. Ostatnie dziesięć lat stawał przy ołtarzu tu w domu kapłańskiej starości.
Dziś stoi przed ołtarzem Pana w niebie. Spotkał tam biskupa Kaczmarka, który doprowadził go przez święcenia kapłańskie do ołtarza. Spotkał tam swoich rodziców Ludwika i Zofię, oraz brata rodzonego
ks. Franciszka, który też służył ołtarzowi. Z wysokości niebieskiego ołtarza spogląda na przebytą drogę życiową i powtarza za św. Pawłem: "Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej. Utrapienie, ucisk
czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz". (Rz 8,35). Nie odłączyły go od ołtarza ani wojna światowa, ani czasy komunizmu. Dla służby ołtarzowi poświęcił zdolności i studia biblijne.
Znał mądrość Biblii, bo przetłumaczył na język polski Księgę Mądrości. A mądrość mówi, że należy mieć cel. On go miał - szedł do ołtarza niebieskiego. Uczył o tym przez 14 lat jako profesor Seminarium
Duchownego.
Pięknem ołtarza Chrystusowego zauroczył swoich wychowanków w Seminarium, jako wychowawca i rektor. Pełne jego osoby były kaplica, sale wykładowe i korytarze seminaryjne. Kiedy zamieszkał w domu emerytów
często przychodził do katedry, gdzie stoi ołtarz, przy którym został wyświęcony na kapłana.
Sługa gromadził wokół ołtarza wiernych z Wolbromia i Bielin. Brał z ołtarza "chleb żywy" i karmił wszystkich. Tym, którzy osłabli ze starości lub choroby zanosił "chleb żywy" - jako wiatyk. Przy ołtarzu
głosił Słowo Boże. Przy ołtarzu łamał chleb i przy ołtarzu gromadził wszystkich: dzieci, młodzież i starszych. Czy zapomniał o kapłanach? Księża wikariusze wspominają do dziś z rozrzewnieniem jego ojcowską
troskę. Ich też uczył miłości do ołtarza. Kto przy ołtarzu się zatrzyma, ten zdobywa pewność drogi, ten widzi sens posługiwania kapłańskiego. Ten nie zachwyca się pieniądzem i majątkiem. Ten spogląda
z nadzieją na ołtarz niebieski.
Dobry Ojcze. Pozwól ujrzeć śp. ks. Stanisławowi swój święty ołtarz w niebie. Proszą kapłani, uczniowie, koledzy i współbracia drogi kapłańskiej.
Amen.
Pomóż w rozwoju naszego portalu