Francja jest od lat krajem najczęściej odwiedzanym przez turystów. Wyprzedza USA, Chiny, Hiszpanię i Włochy. Przyciąga różnorodnością przyrody, pięknem krajobrazów, malowniczością miast i miasteczek, bogatym dziedzictwem kultury. Francja jest też 3. na świecie krajem pod względem dochodów z turystyki. Turyści ciągną do Paryża, do Prowansji, na Lazurowe Wybrzeże, do Doliny Loary, do Wersalu, Lourdes, Carcassonne...
W 2015 r. we Francji odnotowano rekordową liczbę 85 mln turystów, rok później – 2 mln mniej. I choć nadal jest mekką turystów, to jednak... w mniejszym stopniu. – 2016 pozostanie rokiem wyjątkowym ze względu na zamachy, złą pogodę i niepokoje społeczne – powiedział szef francuskiego MSZ Jean-Marc Ayrault. Te 2 mln osób mniej dla wielu żyjących z turystyki oznacza plajtę, zmniejszenie dochodów itp. Informacja, że we Francji od 2 lat obowiązuje stan wyjątkowy, nie musi zniechęcać do przyjazdu – bardziej uzbrojeni po zęby policjanci i żołnierze na ulicach. Ten widok jednak nie powoduje, że przyjezdni czują się lepiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szósty raz
Stan wyjątkowy wprowadzono po zamachach terrorystycznych z listopada 2015 r. w Paryżu, w których wyniku zginęło ponad 130 osób. Teraz – mimo obietnic z prezydenckiej kampanii wyborczej Emmanuela Macrona (zapowiadał rychłe jego zniesienie) – po raz 6. został przedłużony, co nie przeszkadza głowie państwa nadal zapowiadać jego zniesienie.
Reklama
Suchej nitki na rządzących Francją nie pozostawia z tego powodu Amnesty International, wszak stan wyjątkowy daje władzom dużo za duże uprawnienia w zakresie kontroli osób, prawo do wyznaczania stref zamkniętych dla ruchu, a także umożliwia przeprowadzanie rewizji w domach nie tylko w ciągu dnia, lecz także w nocy.
Zdaniem organizacji, władze nadużywają stanu wyjątkowego i wykorzystują go do ograniczania praw obywatelskich. Według AI, pod pretekstem walki z terroryzmem zabrania się np. demonstracji przeciwko reformie prawa pracy. Przez 1,5 roku, od listopada 2015 r., władze użyły nadzwyczajnych praw, aby zapobiec ponad 150 publicznym zgromadzeniom.
Rocznica w Nicei
W swoim raporcie AI wylicza, że przez te 1,5 roku wydano 650 zakazów uczestniczenia w demonstracjach wobec obywateli, z czego ponad 570 dotknęło protestujących przeciwko reformom w prawie pracy. Organizacja podkreśliła, że wiele z decyzji prawnych opierało się na ogólnikowych dowodach i wezwała prezydenta Macrona, by zaprzestano nadużywania antyterrorystycznego ustawodawstwa.
„Stan wyjątkowy miał chronić Francuzów przed terroryzmem, a jest wykorzystywany, aby ograniczać pokojowe protesty – wskazano w raporcie. – W kampanii wyborczej Emmanuel Macron obiecywał bronić prawa do protestu we Francji. Jako prezydent musi dotrzymać obietnicy”. Tyle że musi to nie we Francji, lecz na Rusi.
Reklama
Tym bardziej że gdy przemawiał w połowie lipca br., w pierwszą rocznicę zamachu terrorystycznego w Nicei (w czasie święta narodowego Francji zginęło tam prawie 90 osób), prezydent Macron zapowiedział „bezlitosną walkę”, aby nie dochodziło do kolejnych ataków. – Jesteśmy wam to dłużni – powiedział w wystąpieniu skierowanym do rodzin ofiar zgromadzonych na jednym z nicejskich placów. Podkreślił, że rozumie gniew, który Francuzi odczuwali wobec państwa w pierwszych tygodniach po zamachu, i zadeklarował, że zrobi wszystko, by „ta niewyobrażalna próba jednoczyła, a nie dzieliła”. Dodał, że państwo nie pozostawi ich samym sobie, a on jest tego gwarancją.
Co skusi Macrona?
To m.in. zamachy, niewystarczające przeciwdziałanie im – obok skandali na tle korupcyjnym i ogólnej niemocy poprzedniej ekipy – wyniosły Macrona, a po kilku tygodniach jego partię En Marche! (Marsz, Marsz!) do władzy. Lider opozycyjnej prawicy François Fillon musiał mierzyć się z oskarżeniami o fikcyjne zatrudnianie żony i dzieci jako asystentów parlamentarnych, a socjaliści odstawili na bok najpopularniejszych kandydatów.
W euforii po zwycięstwie Macrona zapomniano, że w pierwszej turze głosowała na niego tylko jedna czwarta wyborców, a w drugiej – wszyscy zjednoczyli się przeciwko Marine Le Pen, co dało zwycięstwo obecnemu prezydentowi. Dziś widać, że czar prysł. Popularność Macrona spada i będzie wciąż spadać. Zapowiedział wiele działań, które nie podniosą mu popularności. Oczekiwano po nim skutecznego reformowania państwa, a na razie słychać tylko zapowiedzi kolejnych cięć, na które związki zawodowe i opozycja chcą odpowiedzieć demonstracjami i potężnymi protestami. Czy Macrona skusi łatwizna stanu wyjątkowego, pozwalająca ograniczać prawa obywatelskie, zobaczymy.