Reklama

Wiadomości

W szkole cyrkowej

Tutaj powiedzenie: „Powtarzanie czyni mistrza” ma najdosłowniejsze zastosowanie.
Podczas każdej konkurencji, a już szczególnie przy akrobatyce, ćwiczeniach na drążkach

Niedziela Ogólnopolska 24/2017, str. 46-47

[ TEMATY ]

szkoła

Mateusz Wyrwich

Państwowa Szkoła Sztuki Cyrkowej. Uczennice I roku – od lewej: Monika Oleksiak, Monika Kamińska, Dominika Osam-Gyaabin

Państwowa Szkoła Sztuki Cyrkowej. Uczennice I roku – od lewej: Monika Oleksiak, Monika Kamińska,
Dominika Osam-Gyaabin

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W tym roku mija 50 lat od założenia jedynej w Polsce Państwowej Szkoły Sztuki Cyrkowej w podwarszawskim Julinku. Nauka trwa tu 3 lata i do szkoły mogą uczęszczać uczniowie, którzy skończyli 13 lat, jednak nie więcej niż 23.

Lekcje w Państwowej Szkole Sztuki Cyrkowej składają się głównie z zajęć praktycznych. Uczą się tu głównie pasjonaci. Państwowa Szkoła Sztuki Cyrkowej w podwarszawskim Julinku powstała w miejscu dawnego majątku Jana Bersona – przemysłowca i filantropa, właściciela cukrowni w podwarszawskim Lesznie. Tu, na skraju Puszczy Kampinoskiej, kupił kilkadziesiąt hektarów ziemi i przeznaczył ją na hodowlę koni dla swej ukochanej córki Julii. Od jej właśnie imienia wzięła się nazwa Julinek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Julinek pełen cyrkowców

Reklama

Po upaństwowieniu cyrków przez komunistów po II wojnie światowej w Julinku powstały zarówno szkoła, jak i centrum sztuki cyrkowej. Całość oddano pod kierownictwo Zakładom Przemysłu Rozrywkowego. W centrum stacjonowały wszystkie krajowe cyrki. Wyjeżdżały wiosną w świat z pełnymi kolorowej baśni widowiskami. Wędrowały w kraju i za granicą, a wracały na zimowe leże w listopadzie. Przez ten czas reperowano wozy cyrkowe, namioty, stroje. Po odzyskaniu przez III RP niepodległości, w czasie „wszechobecnej prywatyzacji”, sprywatyzowano również cyrki. Współwłaścicielem całego gospodarstwa Julinek został wówczas były dyrektor ZPR. Gospodarstwo zaczęło powoli podupadać. Pod koniec ubiegłego wieku z Julinka wyniosła się nawet szkoła cyrkowa. Powróciła z Warszawy dopiero przed trzema laty. W tej chwili dyrekcja Państwowej Szkoły Sztuki Cyrkowej wynajmuje od obecnych właścicieli salę gimnastyczną oraz kilka pokoi w hotelu.

Państwowa Szkoła Sztuki Cyrkowej

W bezpłatnej szkole uczy się dziś na dwóch rocznikach blisko 30 uczniów – dziewczęta i chłopcy. Pierwszy rok to głównie zajęcia teoretyczne. Wśród nich historia sztuki i historia cyrku. Teorii towarzyszą jednak także pierwsze zajęcia praktyczne: z charakteryzacji, z elementów gry aktorskiej, z pantomimy oraz technik tanecznych. Ale przede wszystkim zajęcia fizyczne ogólnorozwojowe: trampolina, akrobatyka – solowa i zespołowa, gimnastyka na trapezie, żonglerka – także indywidualna i zespołowa, ekwilibrystyka. W tym na rolla-bolla, czyli ćwiczenia na równoważni bądź na linie poziomej. Na „wolnej drabinie”, monocyklu lub balansując perszem, czyli na drążku służącym artystom do wykonywania skomplikowanych ewolucji zbiorowych.

Przez kolejne 2 lata nauki adept ćwiczy głównie wybrane specjalizacje artystyczne. Po ukończeniu szkoły absolwenci otrzymują dyplom aktora cyrkowego, czyli artysty sztuki cyrkowej w zakresie: akrobacji i gimnastyki, m.in. na trapezie, sztrabatach, czyli ewolucjach na wysokich masztach. Można też zdobyć dyplom ekwilibrysty, żonglera – w tym antypodysty, czyli żonglującego nogami, a także dyplom mima i klauna.

Szkoła dla pasjonatów

Reklama

– żeby tu przyjść, trzeba być przede wszystkim pasjonatem. Bo nasza szkoła to ciężka próba dla młodego człowieka. Ogromny wysiłek i sprawdzian cierpliwości. Większość ćwiczeń trzeba wiele razy powtarzać. Tutaj powiedzenie: „Powtarzanie czyni mistrza” ma najdosłowniejsze zastosowanie. Podczas każdej konkurencji, a już szczególnie przy akrobatyce, ćwiczeniach na drążkach – mówi Piotr Tomczak, wybitny artysta cyrkowy, występujący niegdyś na największych arenach, zarówno w Polsce, jak i za granicą, dziś p.o. dyrektor szkoły. – Staramy się wyłowić talenty podczas egzaminów. Chcemy widzieć, jakie kto ma predyspozycje czy już umiejętności. Na ile kandydaci są ukształtowani, na ile trzeba ich dopiero ukształtować. Przychodzą do nas absolwenci szkoły baletowej czy Akademii Wychowania Fizycznego. Kto ma w oku iskrę, słowem – pasję, ten zostaje. Ale musi jeszcze do tego wiele, wiele pracować. Bo wszystko, co pokaże podczas występu, to praca, a zaledwie kilka procent to talent. Ale to już widać po kilku tygodniach zajęć. Mamy znakomitych nauczycieli wszystkich przedmiotów. Doświadczonych praktyków. Przede wszystkim cyrkowców. I jeśli uczeń potrafi, może z ich doświadczenia i tajemnic skorzystać – podkreśla Piotr Tomczak.

Wielki świat areny

Adepci Państwowej Szkoły Sztuki Cyrkowej w Julinku pochodzą z całej Polski. Jedni mieszkają w znajdującym się na terenie ośrodka hotelu, wielu przyjeżdża z Warszawy, kilkoro wynajmuje pokoje w pobliskim Lesznie. Zajęcia w tej bezpłatnej szkole prowadzone są przez 5 dni w tygodniu, od godziny 16 do wieczora. Niektórzy bowiem uczą się jeszcze w liceum, inni studiują na warszawskich uczelniach. Swoją naukę w szkole cyrkowej traktują jako niezwykłą przygodę, spełnienie dziecięcych marzeń, podróż w wielki świat areny.

Cyrkowe rodziny

Krzysztof Skrzypczak jest pierwszym pokoleniem „cyrkowym” w swojej rodzinie. Cyrkiem zachwycił się, kiedy pracował w poznańskich szpitalach dziecięcych w Fundacji „Dr Clown”. Bawił dzieci przez kilka lat. Obecnie uczy się gimnastyki, żonglerki, akrobatyki tańca. – Poznałem ludzi cyrku i zafascynowali mnie swoją postawą, opowieściami, przygodą na arenie – opowiada. – Stwierdziłem, że chcę to robić. Świat cyrku wydaje mi się wielką przygodą. A poza tym odnoszę wrażenie, że cyrk to wielka rodzina. Jest coś niesamowitego w tym świecie. Już zdążyłem nieco w niego wsiąknąć, a podobno z tego świata się nie wychodzi. I chyba już to czuję – zauważa.

Reklama

Mogą o tym opowiedzieć Diana Jakubczyk i Dominika Osam-Gyaabin. Diana jest czwartym pokoleniem w cyrku, Dominika – drugim. Diana zajmuje się akrobatyką. Wykonuje skomplikowane gimnastyczne figury, które wymagają bardzo dużo siły, koordynacji, pracy. – Tego nie da się nauczyć w ciągu roku – podkreśla. – Trzeba poświęcić co najmniej 2 lata, żeby mieć pewność ruchów. A więc godziny, godziny treningu.

Diana mieszka w Julinku ze starszym bratem, który również uczy się w tej szkole. Ich rodzice pracowali w znakomitych cyrkach w Polsce, głównie jednak w Niemczech, Szwecji, Danii. Diana mówi, że trudno, aby nie była w cyrku, skoro jej mama, będąc z nią w ciąży, do 6. miesiąca wykonywała pokazy cyrkowe. – Kiedy byłam małą dziewczynką, cały czas uczestniczyłam w próbach czy spektaklach – zauważa.

Mama Dominiki Osam-Gyaabin też kończyła szkołę w Julinku. Dominika dziś uczy się „latać” na trapezie. – Zawsze marzyłam, by zostać artystką cyrkową, ale gdy byłam dzieckiem, rodzice posłali mnie do szkoły baletowej w Poznaniu, którą skończyłam. Kiedy ostatni rok dobiegał końca, jakby automatycznie przypomniało mi się dziecięce marzenie – mówi nie bez emocji Dominika. – I postanowiłam pójść w ślady mamy. Chcę się nauczyć wszystkiego od podstaw. Dla mnie najważniejsze są atmosfera areny, jej rodzinność, wędrówka i spektakl. Magia świateł, muzyki. Jedność w miłości do pasji.

Fascynacja cyrkiem

Monika Oleksiak z Kołobrzegu i Monika Kamińska z Korytowa nie mają swoich „cyrkowych” przodków. Monika Oleksiak skończyła łódzką szkołę tańca współczesnego. Występowała na festiwalu akrobatycznym. Tam poznała ludzi ze szkoły. – Zaraz przed oczami stanęły mi sceny z dzieciństwa, moja pierwsza fascynacja cyrkową magią, moje oczarowanie duetami akrobatycznymi. Dla dziecka to taki totalnie inny świat. Oderwanie się od rzeczywistości. Ta moja fascynacja cyrkiem to w jakiś sposób powrót do szczęśliwego dzieciństwa. Nie w takim infantylnym tego słowa znaczeniu, ale poetyckim. Tu, w szkole, spełniają się moje marzenia, które były w mojej głowie od dzieciaka – stwierdza Monika Oleksiak.

Monika Kamińska oprócz nauki w szkole studiuje na drugim roku pedagogikę specjalną w Warszawie. W liceum miała zajęcia w grupie quasi-sportowej. Zafascynowana tańcem z ogniem pojechała na „festiwal ognia”. Tam poznała ludzi z cyrku. – Ale chcę się specjalizować w szarfie – mówi. – Wykonywać wszelkiego rodzaju akrobacje na szarfie. Mnie, podobnie jak Monikę, do szkoły popchnęło wczesne wspomnienie cyrku. Zawsze będzie mi się on kojarzył z dzieciństwem. Z małym miasteczkiem, rodzinnym ciepłem, wielkim wydarzeniem, na które wszyscy czekali w napięciu, jak na jakieś wielkie święto – dodaje.

2017-06-07 09:43

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szkoła w Pierzchnicy wierna pamięci Prymasa Tysiąclecia

Niedziela kielecka 25/2018, str. I

[ TEMATY ]

szkoła

imię

Archiwum szkoły

Msza św. w dniu nadania szkole imienia Prymasa Tysiąclecia

Msza św. w dniu nadania szkole imienia Prymasa Tysiąclecia

„29 maja 2018 r. na długo pozostanie w naszych sercach i pamięci. Tego dnia odbyła się długo wyczekiwana uroczystość nadania naszej szkole imienia Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Byliśmy radzi, iż swoją obecnością zaszczycili nas: Jego Ekscelencja ks. biskup Marian Florczyk, proboszcz parafii Pierzchnica – ks. Marian Gawinek, poseł na Sejm RP – pan Bogdan Latosiński, Świętokrzyski Wicekurator Oświaty – pan Tomasz Pleban, członek Zarządu Województwa Świętokrzyskiego – pan Piotr Żołądek…” – można przeczytać na stronie internetowej pierzchnickiej szkoły.

Pamięć o Prymasie Tysiąclecia oraz jej dynamika i żywotność w małym środowisku, co podkreśla bp Marian Florczyk – są czymś wyjątkowym, pozytywnym, godnym pochwały. A jest to już pamięć obliczona na lata.
CZYTAJ DALEJ

Papież doświadczył dwóch incydentów ostrej niewydolności oddechowej

2025-03-03 19:00

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/RICCARDO ANTIMIANI

Szpital Gemelli

Szpital Gemelli

W dniu dzisiejszym Ojciec Święty doświadczył dwóch incydentów ostrej niewydolności oddechowej. Po południu wznowiono nieinwazyjną wentylację mechaniczną. Ojciec Święty przez cały czas pozostawał przytomny i zorientowany.

W dniu dzisiejszym Ojciec Święty doświadczył dwóch incydentów ostrej niewydolności oddechowej, spowodowanych znacznym nagromadzeniem śluzu w oskrzelach i wynikającym z tego skurczem oskrzeli.
CZYTAJ DALEJ

Irlandia: Historia o tym, jak pewien ksiądz pomógł zbudować lotnisko

2025-03-03 20:45

[ TEMATY ]

Irlandia

By Djm-leighpark - Own work/commons.wikimedia.org

Ireland West Airport

Ireland West Airport

Spoglądanie w niebo nie jest dla księży niczym niezwykłym. Jednak w małym miasteczku Knock w zachodniej Irlandii pewien ksiądz zwrócił się do nieba w zupełnie inny sposób: podarował Irlandii lotnisko. Historia Jamesa Horana to także historia człowieka, który się nigdy nie poddał.

Horan pochodził z prostej rodziny, jego ojciec był drobnym rolnikiem i winiarzem. Urodził się w 1911 roku, a w 1936 roku został księdzem. Już w pierwszych latach posługi duchownego można zauważyć, że podchodził do swoich obowiązków z wielkim entuzjazmem. Zachodnia część Irlandii była (i częściowo nadal jest) bardzo odległa, nie było tam prawie żadnych dużych miast, a środowisko rolnicze nie oferowało perspektyw. Horan nie akceptuje tego ot tak. Zajmuje się budową sali tanecznej, która ma łączyć ludzi, a także zbiera pieniądze podczas podróży po różnych miastach USA. Już wówczas martwił się, że wiele osób wyprowadza się z powodu ubóstwa, i chce poprawić ich warunki życia.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję