Nikogo nie dziwi – zwłaszcza jeśli za nami już co najmniej kilka przeżytych Adwentów tudzież rekolekcji – że zawsze w tym okresie pojawia się wezwanie do nawrócenia. Podobnie jest, kiedy słuchamy Ewangelii przeznaczonej na drugą niedzielę czasu przygotowania na przyjście Pana. Jan Chrzciciel mówi: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie”. Często tego rodzaju wezwania są powodem naszych frustracji lub zniechęcenia. Ile razy bowiem podejmowaliśmy już dzieło nawrócenia? Ile razy w życiu wybieraliśmy konkretną wadę, nad którą postanawialiśmy pracować i kiedy już wydawało się, że człowiek jest na tyle silny, że sobie radzi, przychodził upadek? Ile razy, klękając do konfesjonału, wzdychaliśmy w duchu, mówiąc: „znowu te same grzechy”?
Reklama
Jest w człowieku taka tendencja, by zauważać niemal natychmiast efekty swojego nawrócenia. Sprzyja temu niewątpliwie duch tego świata, który popycha ludzi do tego, by mieli wszystko „na już”, by nie musieli na nic czekać. Oferuje się dziś „dania w 5 minut” czy „błyskawiczne terapie”. I często przenosimy tę rzeczywistość na życie duchowe. Tymczasem słowo, którego użył ewangelista Mateusz, a które na język polski zostało oddane jako wezwanie: „Nawróćcie się” w dosłownym tłumaczeniu oznacza: „Zmieniajcie myślenie”. Autor biblijny wie, że nie wystarczy kilka zabiegów czy technik zmierzających do zmiany postępowania. Najpierw człowiek musi przejść długi proces zmiany myślenia, to znaczy najpierw trzeba nauczyć się inaczej postrzegać cel swojego życia na ziemi, inaczej widzieć świat wokół nas, ludzi, których codziennie spotykamy i wydarzenia, które przeżywamy. Dopiero za zmianą myślenia może pójść zmiana naszego działania. Dlatego papież Franciszek często, piętnując grzeszne postępowanie, mówi, że ma ono swoje źródło w zepsutym sercu i poleca, by najpierw człowiek zadbał o czystość swojego wnętrza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W jakim kierunku zmieniać nasze myślenie? Podpowiada prorok Izajasz tekstem o wspólnocie, która rozpozna przychodzącego Mesjasza. Mówi, że stanie się ona takim miejscem, gdzie wilk zamieszka z barankiem, pantera z koźlęciem razem będą leżeć, cielę i lew wspólnie będą się paść, a dziecko włoży rękę do kryjówki żmii. Opowiadanie to wydaje się jedynie pobożnym życzeniem. Wiemy doskonale, że pewne zwierzęta muszą być od siebie oddzielone. Nie ma możliwości, by w jednej klatce zamknąć wilka i baranka.
Prorokowi nie chodziło o to, by tłumaczyć obyczaje panujące w świecie zwierząt. Posłużył się tym obrazem, by wskazać, że wokół nas żyją ludzie, którzy mogą radykalnie się między sobą różnić. Do tego stopnia, że niektórym może wydawać się, iż przepaście między nimi są nie do zniwelowania. Tymczasem, jak przekonuje Izajasz – jeśli wspólnota pozna Mesjasza – Jezusa wówczas to, co po ludzku wydaje się trudne czy wręcz niemożliwe, zostanie pokonane. Człowiek, który jest niczym wilk, będzie żył w jednej wspólnocie z bratem, który ma charakter baranka. I jeden drugiemu nie wyrządzi krzywdy. Znamy taką wspólnotę? Czy ona gdzieś istnieje? A może jest szansa na to, by w czasie Adwentu takimi wspólnotami stały się nasze parafie?