Reklama

Polska

Byłem tuż przy Papieżu

Niezwykłe wydarzenia, jakie miały miejsce w Częstochowie w 1991 r., w czasie VI Światowych Dni Młodzieży, dokumentowało wielu fotografów. Wśród nich był Zdzisław Sowiński, z którym rozmawia Anna Cichobłazińska

Niedziela Ogólnopolska 33/2016, str. 16-17

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

Zdzisław Sowiński

Przy śpiewie całego placu „Bądź pozdrowiony, Gościu nasz” Ojciec Święty wchodzi na Szczyt Jasnogórski

Przy śpiewie całego placu „Bądź pozdrowiony, Gościu nasz”
Ojciec Święty wchodzi na Szczyt Jasnogórski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ANNA CICHOBŁAZIŃSKA: – Gdy ogląda się Pana fotografie sprzed 25 lat, wracają tamte emocje. Wszyscy, którzy przeżyli te dni, podkreślają, że zostawiły w nich swój ślad, że przeżycia te były niebywałe, niesłychane, wręcz mistyczne. Jak Pan to wspomina?

ZDZISŁAW SOWIŃSKI: – Osoba zajmująca się fotografowaniem takiego wydarzenia, jakim były Światowe Dni Młodzieży, czuje dyskomfort. Ma świadomość wielkiego religijnego przeżycia, a jednocześnie, by dobrze wykonać zadanie, musi się poruszać, szybko zmieniać miejsca, nawet przeszkadzać.
Ale praca fotografów w czasie VI ŚDM cieszyła się wielkim zrozumieniem otoczenia. Sam Ojciec Święty często niezauważalnym dla innych gestem dawał znać o przychylności dla nas. Nie gorszył się, nie peszył, wiedział, że mamy do spełnienia wielką misję – zapisujemy obrazem to niezwykłe wydarzenie dla przyszłych pokoleń. Zdawałem sobie sprawę z wyróżnienia, jakie mnie spotkało, że mogę w tej historycznej chwili być wybrany spośród kilkudziesięciu innych znakomitych fotografów.
Jana Góra jest mi bardzo dobrze znana i nie ma chyba pomieszczenia, w którym bym nie był. Ale VI ŚDM to było nowe wyzwanie. Do tego stopnia, że ówczesny przeor – o. Jerzy Tomziński wysłał mnie do Hamburga, żebym się zaopatrzył w sprzęt fotograficzny najnowszej generacji. Był to rok 1991, czas przemian, ale pracowaliśmy jeszcze na sprzęcie bardzo zużytym. Znajomość sanktuarium i zakonników, którzy również bardzo dobrze mnie znali, ułatwiła pracę. Z ojcem przeorem i ochroną watykańską zostało ustalone, że mogę pracować na takich prawach jak Arturo Mari. Byłem przeszczęśliwy, wiedziałem, że Arturo Mari jest bardzo blisko Ojca Świętego. Starałem się tej linii nie przekraczać. Choć oczywiście w emocjach nie zawsze było to możliwe.

– Jak Pan przygotowywał się do rejestrowania VI ŚDM?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Przed przyjazdem Papieża przeszedłem się Alejami Najświętszej Maryi Panny w szpalerze pielgrzymów, by poczuć atmosferę. Biegałem po błoniach jasnogórskich, by uchwycić różne nacje, a byli tam: Wietnamczycy, Kanadyjczycy, Francuzi, Rosjanie... Gdy przyjechał Papież, już nie mogłem oddalić się od ołtarza. Miałem ogromną swobodę fotografowania.
Jeden z gwardzistów watykańskich – komendant Alois Estermann bardzo mi pomagał, i to nie pierwszy raz. Znajomość miejsca, paulinów i pomoc tego człowieka dodawały mi odwagi. Trwał Apel Jasnogórski. Wiele się działo. Trzeba było mieć refleks, szybko decydować, gdzie kierować obiektyw. Pomagało mi doświadczenie i bliskość Papieża, nieraz mniej niż trzy metry. Udawało mi się uchwycić jego gesty, mimikę, spojrzenie. Spontaniczne zachowanie pielgrzymów, szczególnie z Afryki, niespotykane na naszym kontynencie. I ta niezwykła cisza w Kaplicy Matki Bożej, Msza św., wielkie skupienie Papieża. Niejeden fotograf zlany potem leżał na ziemi. Papież z natury był radosny i tych radosnych zdjęć zrobiłem mu trochę, ale uwielbiałem robić zdjęcia, gdy był skupiony.
W drugim dniu ŚDM Ojciec Święty dowiedział się, że jeszcze wielu młodych znajduje się na placu, i postanowił do nich wyjść. Było to nieplanowane spotkanie. Bardzo spontaniczne. Ochrona prawie nie działała. Mogłem robić zdjęcia z bardzo bliska.

– Fotografowanie Ojca Świętego to przywilej, ale i odpowiedzialność...

– Byłem oswojony z rzeszami na Jasnej Górze, ale to spotkanie młodzieży przerosło nasze wyobrażenia. Tak dużej liczby młodych ludzi na Jasnej Górze jeszcze nie widzieliśmy. To było największe zgromadzenie w historii sanktuarium. Miałem szczególne zadanie. Już wiadomo było, że powstanie wydawnictwo z tego wydarzenia. Musiałem wyzbyć się emocji, które by mnie krępowały. Miałem świadomość, że jest to Namiestnik Chrystusa, czułem, że Papież całym sobą ogarnia ludzkość, a jednocześnie obserwowałem jego człowieczeństwo z krwi i kości. I ta świadomość, żeby nie przeholować z emocjami, a jednocześnie dobrze wykonać swoją robotę. Czułem ogromne obciążenie. Nie daj Bóg zepsuje się aparat, zepsuje się migawka – wszystko się może zdarzyć. I zdarzyło się. Przy ostatnim zdjęciu, gdy już Ojciec Święty odlatywał, poleciała migawka w jednym z aparatów.
Mieszkałem na Jasnej Górze. Były poranne spotkania z Papieżem, powitania, krótkie wymiany zdań. Wstawałem wcześnie, bo wiedziałem, że Papież będzie chodził po korytarzu. W tym czasie na Jasnej Górze działy się ważne sprawy, spotkania z kardynałami, biskupami – byłem ich świadkiem. Często były to bardzo intymne rozmowy. Czasem Papież był zakłopotany. Wszystkie te sytuacje fotografowałem. Miałem swobodne dojście do Papieża na wyciągnięcie ręki. Za klauzurą nie miałem ograniczeń. Wszyscy, którzy tam przebywali, byli ludźmi zaufanymi. Należałem do nich. Był to dla mnie niepowtarzalny okres w życiu. Kiedy oglądam swoje zdjęcia z VI ŚDM, to wszystko przeżywam na nowo. Udało mi się te fotografie zrobić i – powiem nieskromnie – jestem jedynym autorem tak bogatej ikonografii VI ŚDM.

Reklama

– Czy przydarzyło się Panu wtedy coś, co szczególnie utkwiło w pamięci?

– Mimo plakietek, zezwoleń, znajomości realiów fotograf musi być zawsze przygotowany na wszystko. I taką lekcję dostałem wówczas na Jasnej Górze. Jest drugi dzień pobytu Ojca Świętego. Centralna Eucharystia. Idę z o. Tomzińskim przez krużganki wzdłuż murów. Papież ze świtą wchodził na plac. W pewnym momencie jeden z ochroniarzy wciska mnie w tłum. Jestem zrozpaczony. Zachowuję jednak zimną krew. Wiem, że nic na siłę nie zrobię. Nie mogę z nim dyskutować, bo ochroniarze mają wszelkie prawa. W sekundzie dostałem skrzydeł. Wróciłem tą samą drogą, którą przed chwilą pokonał Papież. Tak szybko znalazłem się na Szczycie, że jeszcze zdążyłem zrobić zdjęcia Papieżowi przed końcówką murów. Gdy ochroniarz, który mnie wepchnął w tłum, zobaczył mnie na Szczycie, oniemiał. Na szczęście dla mnie watykańscy ochroniarze zmieniali się często. I ten, który mnie zatrzymał, poszedł odpocząć jeszcze w czasie trwania Eucharystii. Odetchnąłem, ale zrozumiałem, jak niewiele trzeba, by mimo wszystkich potrzebnych zabezpieczeń w jednej chwili być pozbawionym możliwości wykonania zadania. Wiem, że w tym wszystkim prowadziła mnie Matka Boża, a ludzie wykonywali Jej polecenia. Miałem świadomość rejestrowania historycznego wydarzenia, nie tylko religijnego. Miałem szczęście i przywilej w tym uczestniczyć, być w samym sercu dziejów.
Miałem poczucie misji – zachowanie wydarzenia dla przyszłych pokoleń. Pamiętam, że na koniec, podszedłem do Jana Pawła II na Szczycie Jasnej Góry, obładowany tymi wszystkimi torbami, i pocałowałem go w pierścień. Papież uśmiechnął się, pobłogosławił. Kątem oka cały czas mnie obserwował, mam to nawet uwiecznione na fotografii. Później otrzymałem stypendium Jana Pawła II i przebywałem kilka miesięcy w Rzymie. Byłem u Papieża na prywatnej audiencji. Pamiętał moją pracę na Jasnej Górze. Na słowa „Jasna Góra” niezwykle się ożywiał. Można z nim było rozmawiać o Jasnej Górze bez końca, przerywał, dopytywał. Gdy dowiedział się, że jestem stałym jasnogórskim fotografem, uśmiechnął się szeroko, serdecznie, dziękował i błogosławił. To były niebywałe chwile spotkania ze świętym Papieżem.
Czuję potrzebę przypomnienia kolegów fotografów, którzy mnie wspierali: Zbyszko Siemaszko był na zwyżce TVP, a Wojciech Stan – na wieży. Ich zdjęcia były znaczące i świetnie uzupełniły fotograficzny zapis VI ŚDM.

– Czy ten entuzjazm, rozbudzone nadzieje, te niezwykłe przeżycia zostały w ludziach i wydały owoce?

– Dobro, które zostało zasiane, na pewno owocowało. Jan Paweł II miał niezwykłą moc oddziaływania na ludzi. Miał charyzmę, emanował dobrocią, autentyzmem. I młodzi to czuli. Został do tego świata powołany i doskonale wypełnił swoje dzieło. Jeżeli chociaż niewielka liczba ludzi zachowała z tego nauczania, z klimatu tych dni te najważniejsze wartości, to przekazywała je dalej, w rodzinie, wśród znajomych. Wielkie dzieła zaczynały się nieraz od jednostek. A owoce? Proszę popatrzeć na tę mobilizację Polaków przed ŚDM w Krakowie. Także Częstochowa na Jasnej Górze witała papieża Franciszka w wielonarodowej rzeszy młodych. Powróciły wspomnienia sprzed 25 lat, gdy gościliśmy pielgrzymów z całego świata.

2016-08-10 08:24

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Płomień niegasnący? – socjologowie debatują o dziedzictwie Jana Pawła II

[ TEMATY ]

Jan Paweł II

GRZEGORZ GAŁĄZKA

"Płomień niegasnący? Dziedzictwo Jana Pawła II w polskim społeczeństwie i Kościele” – to temat sympozjum socjologicznego zorganizowanego 23 kwietnia przez Centrum Myśli Jana Pawła II (CMJP2)w Warszawie w ramach przygotowań do kanonizacji papieża-Polaka. Ok. 90 proc. Polaków uważa Jana Pawła II za autorytet, ok. 70 proc. stara się kierować jego wskazaniami.

Od 2006 r. w Centrum pracuje zespół socjologów, który analizuje ślady, jakie pontyfikat Jana Pawła II odcisnął na życiu społecznym w Polsce. W tym roku, do tego gremium dołączyli badacze z Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK), którzy w pierwszej części sympozjum przedstawili wyniki swoich prac. Natomiast w drugiej części głos zabrali socjologowie skupieni wokół CMJP2.
Ks. dr Wojciech Sadłoń z ISKK zaprezentował hipotezy nt. wpływu Jana Pawła II na polskie społeczeństwo i Kościół. Jego zdaniem, do 1989 r. oddziaływanie Jana Pawła II miało charakter ogólnonarodowy, poprzez ruchy niepodległościowe, w tym „Solidarność”. Było to wzajemne wzmocnienie dążenia do wolności i wiary oraz religijności Polaków. Przejawem tego (co znajduje potwierdzenie w danych statystycznych) były liczne pielgrzymki na Jasną Górę i do grobu ks. Jerzego Popiełuszki, które najwięcej osób przyciągały w latach 80.
Ponadto – jak zauważył - po roku 1979 liczba udzielanych chrztów w Polsce nagle przekroczyła liczbę urodzeń. - To oznacza, że osoby, które wcześniej nie były ochrzczone, po wyborze Jana Pawła II na papieża zdecydowały się na chrzest – wyjaśnił ks. dr Sadłoń.
Socjolog z ISKK zwrócił też uwagę, że po przemianach 1989 r. wyraźny był wpływ Jana Pawła II zwłaszcza na Kościół a okres ten można nazwać „wiosną struktur Kościoła”. Natomiast po śmierci papieża-Polaka żywe są pytania: na ile realnie jego dziedzictwo przetrwało, na ile jest realnie obecne w polskim społeczeństwie? Zdaniem ks. dr Sadłonia, to dziedzictwo w pełni zostało przyjęte tylko przez mniejszość społeczeństwa polskiego. - Pozostaje pytanie: na ile ta mniejszość jest twórcza i na ile będzie potrafiła oddziaływać na pozostałe grupy społeczne? – mówił prelegent z ISKK.
Z kolei dr Rafał Lange, socjolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, związany również z ISKK omówił strategie wychowania religijnego. Przytoczył dane, według których, tylko 8 proc. polskiego społeczeństwa uważa, że nie trzeba wychowywać własnego potomstwa w wierze religijnej.
Wskazał też na trzy najczęstsze strategie dotyczące stosunku do nauki religii. Instytucjonalna polega głównie na posyłaniu dzieci na lekcje religii, instytucjonalno-osobista – wiąże się m.in. z chodzeniem wspólnym na Mszę św., wspólną modlitwą z dzieckiem itp., natomiast pozainstytucjonalna – koncentruje się np. na rozmowach na tematy religijne, dawaniu przykładu itp.
Dr Lange zwrócił uwagę, że wybór danej strategii może być również próbą racjonalizacji odejścia od Kościoła, jak w przypadku strategii pozainstytucjonalnej, gdzie motywem jej wyboru może być też np. przeświadczenie, że Kościół jako instytucja jest niepotrzebny, gdyż wystarczy osobisty kontakt z Bogiem. Natomiast w przypadku osób religijnych, które preferują strategie instytucjonalne, wprawdzie widoczne jest zaufanie do Kościoła, ale osoby te nierzadko delegują obowiązek religijnego wychowania potomstwa poza rodziną.
Prof. Krzysztof Koseła z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego podkreślił w referacie pt. „Wiara bez konsekwencji? Polska po Janie Pawle II”, że badacze współczesnych społeczeństw dystansują się wobec tezy o nieuchronnym charakterze sekularyzacji i krytycznie oceniają wartość tego pojęcia. Mówił, że trzeba w nowy sposób myśleć o przemianach religijności i nie ograniczać się do pojęcia „sekularyzacji”, gdyż przestaje ono być adekwatne.
Według prof. Koseły na poziomie zasad, struktur, statutów, systemu społecznego dokonała się zmiana polegająca na desekularyzacji. – Wyjałowione z religijnych odniesień zasady Polski Ludowej upadły, a w ich miejsce pojawiły się nowe reguły, w myśl których jest miejsce na krzyż w Sejmie, na religijny charakter przysięgi oraz na lekcje religii w szkole – mówił. Z drugiej strony – jak zauważył – socjologowie obserwują działania ludzi odniesione do sfery publicznej i pozapublicznej, dostrzegając w nich motywacje religijne.
- W obszarze zasad społecznych widzimy cofanie sekularyzacji, natomiast w obszarze działania i praktyk – falowanie, odwroty i powroty troski o realizację woli Bożej u członków naszego nowoczesnego społeczeństwa. Motywacje ludzi w dziedzinie życia gospodarczego, polityki, edukacji, rozrywki, życia rodzinnego są raz mniej, innym razem bardziej motywowane religijnie – wyjaśniał prof. Koseła.
Socjolog zwrócił też uwagę, że w żadnym kraju religijność nie jest tak dobrze dokumentowana jak w Polsce, gdzie badania na ten temat prowadzi ISKK oraz 12 razy w roku CBOS.
Z kolei Paweł Gierech z Centrum Myśli Jana Pawła II poruszył temat „Polskiej pamięci o dziedzictwie Jana Pawła II”. Jego zdaniem, w dziedzinie pamięci mamy jako wspólnota zarówno sukcesy, jak i zaniedbania. W odniesieniu do postaci Jana Pawła II, pamięć kulturowa, przyszła zbyt wcześnie (np. ogólnonarodowe obchody rocznic, pomniki i inne formy upamiętnienia, które pojawiały się już za życia Jana Pawła II i pojawiają się do dzisiaj). Równolegle jest tzw. pamięć komunikatywna, udokumentowana wynikami badań CMJP2 i innych ośrodków badawczych.
Ok. 90 proc. Polaków uważa Jana Pawła II za autorytet, ok. 70 proc. stara się kierować jego wskazaniami. Daty „papieskie” – 2 kwietnia i 16 października należą obok Święta Niepodległości – 11 listopada – do triady rocznic uważanych za najważniejsze w historii nowożytnej Polski. Zdaniem Gierecha, w przypadku Jana Pawła II pamięć komunikatywna zaczęła współwystępować z kulturową, inaczej niż to przewiduje teoria Jana Assmana.
Socjolog z CMJP2 wskazał też na ogromną siłę mediów, które – jak się wyraził – coraz silniej decydują o tym, jakie treści wiążemy z przekazem pamięci Polaków, w tym pamięcią o pontyfikacie Jana Pawła II. – Dlatego nieobojętnym jest czy np. książka „Pamięć i tożsamość” pozostanie szkolną lekturą, czy też zniknie z kanonu, gdyż ma to konswekwencje dla kształtu pamięci naszej wspólnoty, podobnie jak to, czy zamiast przypomnienia słów pobudzających nas do krytycznej refleksji nad najważniejszymi papieskimi wezwaniami, zobaczymy po raz setny „papieskie kremówki” bez wspólnotowego kontekstu wadowickiej homilii – mówił.
Zdaniem Gierecha, w dyskusji o dziedzictwie Jana Pawła II nie powinno chodzić o wybór, czy stawiać pomniki czy czytać encykliki. Pamięć kulturowa wymaga materialnych nośników, również pomników. Same jednak nośniki nie przemówią. - Kiedy przyprowadzimy pod pomnik nowe pokolenie musimy sami wiedzieć, o czym mówić, co uznajemy w tej spuściźnie za szczególnie ważne – zaznaczył.
Podczas sympozjum socjologicznego w Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie poinformowano, że wczesną jesienią ukaże się książka pt. „Wiara bez konsekwencji? Polska po Janie Pawle II – studium socjologiczne".

CZYTAJ DALEJ

Były rugi pruskie, są …rugi warszawskie. Stołeczny Ratusz zakazuje symboli religijnych w urzędach podległych Prezydentowi

2024-05-16 10:55

[ TEMATY ]

Warszawa

korepetycje z oświaty

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

MEN prowadzi ofensywę wobec nauczania religii w szkołach, MSWiA, któremu podlegają sprawy wyznaniowe - próbuje ograniczyć środki na Fundusz Kościelny. W sukurs organom władzy centralnej idzie największy polski samorząd. Właśnie Prezydent m.st. Warszawy wydał zarządzenie zakazujące umieszczania krzyży w urzędach.

W zarządzeniu nr 822/2024 czytamy o potrzebie równego traktowania wynikającej z przyjętej przez Radę Warszawy „Polityki różnorodności społecznej m.st. Warszawy”.

CZYTAJ DALEJ

Motocykliści w Krzeszowie

2024-05-16 15:43

EPB

Już 11. raz odbyła się taka pielgrzymka. Jak wspomina ks. Marian Kopko, kustosz sanktuarium maryjnego, początki były skromne.

– Na pierwszy zjazd przyjechało około 40 maszyn. W tym roku było ich już około tysiąca – mówi. A było na co patrzeć. Nie tylko jednoślady, ale też wieloślady, różnego rodzaju pojazdy i najnowsze modele, ale nie brakowało też „antyków” i pojazdów historycznych. Wraz z motocyklistami w spotkaniu wzięli udział pasjonaci „dwóch kółek”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję