Zastanawiamy się czasem, które zawody, jakie wykonują ludzie, są najliczniejsze. Niektórzy mówią, że na świecie najwięcej jest lekarzy, gdyż niemal każdy człowiek potrafi dać choremu jakieś zalecenie, udzielić jakiejś porady. Inni zaś mówią, że na świecie najwięcej jest sędziów i prokuratorów, bowiem każdy człowiek wydaje jakieś opinie, sądy o drugich. Są to niekiedy opinie pozytywne, a częściej bywają to także różne oskarżenia. Żona oskarża męża, mąż żonę, sąsiad sąsiada, koleżanka koleżankę, przełożony podwładnego, podwładny przełożonego. Oceniamy polityków, działaczy społecznych, nauczycieli, urzędników, sportowców itd. Niekiedy są to oceny zbyt surowe, pobieżne, pochopne, czasem nawet złośliwe. Skłonność do wydawania sądów zakodowana jest w naszej naturze. Bywają różne motywy wydawania sądów. Są motywy właściwe, takie jak wierność prawdzie, miłość do człowieka osądzanego. Jednakże bywają także motywy niegodziwe. Niektórzy ludzie, wyżywający się w wynajdywaniu błędów u innych, formułują oskarżenia, aby odwrócić uwagę od siebie, od własnych nie najlepszych postaw. Ostrą krytyką innych próbują zasłonić własne błędy i niedociągnięcia.
Chrystus przestrzega przed pochopnym sądzeniem: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą” (Mt 7,1-2). Jesteśmy przeto wezwani do powściągliwości w sądzeniu. Dlaczego winniśmy być ostrożni w sądzeniu, w wydawaniu ocen? Jedna z racji tej ostrożności tkwi w tym, że nasze poznanie jest zawsze niepełne, nieadekwatne. Nigdy nie jesteśmy w stanie poznać dogłębnie drugiego człowieka, a nawet nas samych. Nasze poznanie jest zabarwione porcją subiektywizmu. Jest niewyczerpujące, aczkolwiek może być w stopniu, w jakim je osiągamy, prawdziwe. Tylko Bóg zna pełną prawdę o każdym człowieku. Stąd też przestroga Chrystusa jest dla nas znacząca. Sądząc kogoś pochopnie, możemy mu wyrządzić wielką krzywdę. W związku z tą przestrogą przed sądzeniem Chrystus dodaje nam jeszcze inne pouczenie: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata” (Mt 7,3-5). Zatem trzeba zawsze zaczynać sądzenie i działanie od siebie, bowiem skłonność do osądzania drugich bez uprzedniej refleksji nad sobą może prowadzić do ukrywania własnych, niekiedy o wiele większych grzechów i błędów. Im ktoś ostrzej ocenia siebie i stara się usuwać swoje braki, tym większe uzyskuje prawo do oceniania i sądzenia drugich, ale – dodajmy – jedynie z motywów miłości i zatroskania o dobro drugiego.
Patrzmy z ufnością na miłosiernego Boga. Jego sąd o nas wypełniony jest miłosierną miłością. Tyle już razy otrzymaliśmy od Niego łaskę miłosierdzia. Będziemy oczekiwać od Niego kiedyś łagodnego sądu na sądzie szczegółowym, po naszej śmierci, i na Sądzie Ostatecznym. Zaczynajmy też reformę życia od samych siebie, a nie od naszych bliźnich. Wymagania stawiane samemu sobie dają nam większe prawo do proszenia drugich o poprawę. Powierzmy te wszystkie sprawy Bożemu miłosierdziu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu