Reklama

Wiadomości

Genewski eremita w centrum światowych interesów

Odszedł niezwykły człowiek, łączący prostą wiarę religijną z głęboką wiedzą naukową i zaangażowaniem w życie społeczne. 28 lutego 2016 r. w genewskim szpitalu zmarł ks. prof. Patrick de Laubier

Niedziela Ogólnopolska 13/2016, str. 20-21

[ TEMATY ]

wspomnienia

ludzie

Kazimierz Szałata

Ks. prof. Patrick de Laubier

Ks. prof. Patrick de Laubier

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był absolwentem wydziału prawa, a następnie nauk politycznych i społecznych Paris Panthéon-Assas. Studiował też na Harvardzie. Od 1967 r. na stałe związał się z Genewą, gdzie rozpoczął swoją zawodową karierę od zatrudnienia w Międzynarodowym Instytucie Studiów Społecznych przy Międzynarodowym Biurze Pracy (BIT). W 1971 r. rozpoczął pracę na Uniwersytecie Genewskim, gdzie uzyskał wszystkie stopnie profesorskie i przez kilka lat pełnił funkcję dyrektora Departamentu Socjologii. Równocześnie wykładał na Uniwersytecie we Fryburgu, Uniwersytecie Pedagogicznym w Moskwie i na Uniwersytecie „Lateranum” w Rzymie. W latach 1990 – 2000 zasiadał w Papieskiej Radzie „Iustitia et Pax”, w której współpracował m.in. z prymasem Polski kard. Józefem Glempem.

Uniwersytet Latający

Reklama

Ks. prof. Patrick de Laubier był znany z wielkiego zaangażowania w życie Kościoła powszechnego. Wielokrotnie podróżował po krajach wyniszczonych przez ateistyczne ideologie, w których wyznawanie wiary katolickiej łączyło się często z heroizmem. Najpierw były to kraje wchodzące w skład Związku Radzieckiego, później Chiny. Z każdej podróży sporządzał zawsze krótką relację, którą wysyłał do swoich przyjaciół. W ten sposób ostatnio dowiadywaliśmy się o życiu podziemnych struktur Kościoła w Państwie Środka. Ks. prof. de Laubier otaczał też swoją troską Kościół w Brazylii, dokąd chętnie podróżował z wykładami dotyczącymi nauki społecznej Kościoła. Choć był człowiekiem głębokiego życia wewnętrznego, genewskim eremitą w samym centrum światowych interesów, potrafił wokół siebie gromadzić ludzi z różnych środowisk. Potrafił też dbać o tworzenie struktur dla upowszechniania nauczania Kościoła i budowania cywilizacji miłości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W 1996 r. powołał do życia Międzynarodowy Uniwersytet Latający Nauki Społecznej Kościoła (AIESC), kilka lat później, przy wsparciu kierowanej wówczas przez André Récipona Fundacji Raoula Follereau, założył Międzynarodowe Centrum Formacji Chrześcijańskiej (CCIFC) z siedzibą w Genewie. Po przejściu na emeryturę w wieku 66 lat charyzmatyczny profesor otrzymał z rąk papieża Jana Pawła II święcenia kapłańskie. Jako ksiądz opiekował się m.in. kontemplacyjnymi zgromadzeniami zakonnymi we Francji i Szwajcarii. W tym roku z woli papieża Franciszka został misjonarzem miłosierdzia.

Jego prawdziwą życiową pasją były badania nad mistyką oraz rozwojem inspirowanej nauką społeczną Kościoła cywilizacji miłości. Ks. prof. Patrick de Laubier jest autorem licznych publikacji naukowych oraz religijnych z zakresu fenomenologii religii, socjologii, antropologii, teologii i mistyki. Związany z kard. Charles’em Journetem oraz Jacques’em Maritainem wniósł do chrześcijańskiej myśli społecznej nowego ducha zaangażowania świeckich w budowanie ładu społecznego opartego na nauce Kościoła.

Z wewnętrznym eremem po świecie

Reklama

Powołanie do życia konsekrowanego zrodziło się u niego już w młodości. Kiedy w pierwszych dniach II wojny światowej ojciec ks. Patricka de Laubiera żegnał się z rodziną – wyruszał jako pilot bombowca na trudną misję – powierzył całą rodzinę opiece Matki Bożej. Ojciec nie wrócił z misji, więc wszystko, co działo się później w życiu przyszłego kapłana, realizowało się w duchu całkowitego zaufania do Matki Bożej. Kiedy skończył szesnaście lat, postanowił całkowicie poświęcić się Panu Bogu. W sposób dyskretny w jednym z wandejskich kościołów podczas Mszy św. złożył śluby i od tamtej pory zaczął wieść życie monastyczne, „nosząc swój wewnętrzny erem po całym świecie” – jak pięknie to ujął w kazaniu podczas Mszy św. pogrzebowej uczeń ks. Patricka, ks. Nicolas Buttet. Był prawdziwym fanatykiem, w dobrym tego słowa znaczeniu, adoracji Najświętszego Sakramentu, przed którym spędził znaczną część swojego aktywnego życia. Z wielką uwagą wsłuchiwał się w głos mistyków i mistyczek, zwłaszcza tych z XX wieku, pełen admiracji dla św. Teresy z Ávila i św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Kiedy opowiadał o św. Janie Vianneyu albo o św. Maksymilianie Kolbem czy św. Ludwiku Marii Grignion de Montfort, można było doświadczyć tego, co nazywamy „świętych obcowaniem”. Do końca życia nie rozstawał się z książkami św. Siostry Faustyny, Marii Valtorty i Gabrieli Bossis.

Każdy, kto miał szczęście spotkać tego wielkiego propagatora Miłosierdzia oraz budowniczego cywilizacji miłości, mógł doświadczyć prawdy, którą głosił św. Tomasz z Akwinu: „Wiara jest cnotą teologiczną, która uzdalnia nas już tu, na ziemi, do partycypacji w życiu wiecznym”. Zmarły profesor, mimo że żył w samym centrum światowej finansjery, w cieniu wielkich międzynarodowych organizacji, które znalazły swe miejsce w Genewie, zachował życie ściśle ascetyczne, chociaż mieszkał w pięknym apartamencie z widokiem na miasto, jezioro Leman i Alpy z górującym nad nimi szczytem Mont Blanc. Miał też małe mieszkanie w najpiękniejszym miejscu Paryża – na Wyspie Świętego Ludwika, tuż przy katedrze Notre Dame. Obydwa mieszkania były w jakimś sensie połączeniem biblioteki z kaplicą. Na próżno szukać w nich było zbędnych rzeczy, które wydają się nam tak bardzo potrzebne w codziennym życiu. Prawdziwy bowiem asceta nie szuka wygody. Za łóżko ks. Patrickowi służyła prosta chińska mata bambusowa i koc. Za to mieszkanie zawsze było w idealnym porządku. W centrum znajdował się piękny krzyż, który podobno należał kiedyś do kard. Journeta. No i ulubiony obrazek Matki Bożej Uśmiechniętej, którego kopię otrzymywali goście odwiedzający eremitę z Rue Lamartine.

Promieniowanie świętości

Reklama

Kiedy ks. Patrick odprawiał Mszę św., zawsze zostawiał Najświętszy Sakrament na dłuższą lub krótszą adorację. To szczególne umiłowanie adoracji Najświętszego Sakramentu było z pewnością inspiracją dla ówczesnego asystenta ks. Patricka na Uniwersytecie Genewskim ks. Nicolasa Butteta, który po spektakularnym nawróceniu został pustelnikiem w Saint-Maurice, a następnie założył wspólnotę Eucharistein, której celem jest ewangelizacja poprzez świadectwo obecności żywego Chrystusa Pana w Eucharystii.

Zainteresowany tradycją Kościołów wschodnich ks. Laubier umieszczał między książkami ikony przywożone z wypraw do Moskwy, Kijowa czy Lwowa. Przez całe lata pracował nad budowaniem jedności z prawosławiem. Jego liczne podróże do krajów byłego Związku Radzieckiego zaowocowały wieloma trwałymi przyjaźniami, czego wyrazem był przyznany w 1998 r. doktorat honoris causa Rosyjskiego Uniwersytetu Nauk Humanistycznych w Moskwie.

Ks. prof. Patrick de Laubier był także mocno związany z Polską, gdzie miał swoich przyjaciół. Rozkochany w nauczaniu o. Maksymiliana Kolbego, s. Faustyny, a nade wszystko Ojca Świętego Jana Pawła II chętnie przyjeżdżał do Warszawy czy Krakowa przy okazji nie tylko sesji naukowych, ale także ważnych wydarzeń rodzinnych.

2016-03-22 08:44

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

I Młodzieżowy Zjazd Rycerstwa Niepokalanej

Niedziela przemyska 29/2014

[ TEMATY ]

młodzi

ludzie

ARCHIWUM SIÓSTR MI

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej
Ten, kogo nie było w dniach 20-22 czerwca br. w Strachocinie u Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej niech żałuje, bo jest czego. Hasłem rekolekcji były słowa: „Wierzyć to znaczy chodzić po wodzie, czyli wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia przez Niepokalaną”. Tak z przymrużeniem oka, wybierając się do Strachociny, zastanawiałam się, czy będzie tylko teoria, czy można się też spodziewać chodzenia po wodzie w praktyce. O. Andrzej Sąsiadek, franciszkanin, w  konferencjach przekonywał nas: „Jak człowiek wierzy, to się da! Naprawdę się da! Szatan kłamie i próbuje nam wmówić: to niemożliwe!”. Były to słowa, które zostały poparte opowieściami o konkretnych, wyjętych z życia sytuacjach, co pomagało uwierzyć, że Bóg działa również dziś i w codziennym życiu każdego z nas. Przedstawienie Apostołów, szczególnie św. Piotra, jako normalnych ludzi, którym też nie wszystko w życiu wychodziło, a jednak dali radę, pomogło uwierzyć we własne siły i możliwości oraz w to, że można, „że się jednak da”. Tu przypominają mi się gdzieś usłyszane słowa, że „Bóg nie powołuje świętych, lecz uświęca powołanych”. Ważną rzeczą było także uświadomienie nam, że szatan z reguły nie przychodzi ze słowami: „Jestem Lucyfer. Czy mogę zamieszkać w twoim sercu?”, lecz często działa bardzo podstępnie i pod pozorem dobra, np. odwlekając spowiedź przez podsuwanie myśli: „bo nie jestem jeszcze dobrze przygotowany...”. Również to, że o. Andrzej mówił całym sobą sprawiało, że treści, które przekazywał, przyswajało się nie tylko uszami, ale niemal wszystkimi zmysłami. Słyszeć te konferencje to mało, to trzeba było również widzieć. Po czasie słuchania trzeba było również wykazać się wiedzą. Ponieważ Rycerzy Niepokalanej, tych już pasowanych oraz kandydatów, przyjechało w sumie ponad 60, to pierwszego dnia zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupy. Każda z grup miała swojego animatora, opiekuna i świętego patrona. Pierwszym zadaniem było odgadnięcie świętych, którzy mieli się za nami wstawiać u Boga i pomagać Niepokalanej, byśmy z tych rekolekcji skorzystali jak najwięcej. Każdy z animatorów wraz z opiekunem grupy przygotował scenkę z życia świętego patrona – tu brawa dla nich za pomysłowość i zaangażowanie. Towarzyszyli nam tacy święci jak: św. Maksymilian M. Kolbe, św. Franciszek z Asyżu, św. Józef, św. Jan Paweł II i św. Andrzej Bobola. Patronem mojej grupy był św. Andrzej Bobola, który od pierwszego przyjazdu do Strachociny stał mi się szczególnie bliski. Niepokalana, biorąc sobie do pomocy właśnie tego świętego, przyprowadziła mnie w to niezwykłe miejsce. Ponieważ na rekolekcje jechałam z bardzo osobistą sprawą, to pierwsze kroki skierowałam pod pomnik św. Andrzeja, a kolejne były spacerem po Bobolówce, by poprosić go o szczególną opiekę na ten ważny czas. I tym razem św. Andrzej w konkretny sposób wstawił się za mną, dodając odwagi i przez o. Andrzeja uciszył burze w mojej duszy. 20 czerwca, poza znajomością faktów z życia świętych, można było się też wykazać odwagą i zaufaniem do Niepokalanej, która podczas pogodnego wieczorku postawiła niełatwe zadania. Pierwszy wyzwanie podjął o. Andrzej, który miał nas uczyć chodzenia po wodzie, a w rezultacie musiał nurkować w basenie, by odczytać hasło z rebusu na dnie. Kolejne zadanie polegało na czerpaniu wody sitkiem – łatwo się domyślić, jakie to efekty przynosiło. Na koniec tor przeszkód z zawiązanymi oczami. Ponieważ Maryja nigdy nie zostawia swoich dzieci bez opieki i pomocy, to i tym razem pomagała w konkretny sposób, dając okulary do nurkowania i lupę, by odczytać rebus, miskę, by wody naczerpać i pokazać, jak działa jako Pośredniczka łask wszelakich, oraz siostrę, która prowadziła za rękę, pomagała pokonać przeszkody i dodawała otuchy przed wejściem do wody. Przez wesołą zabawę mogliśmy się przekonać, jak wiele zyskujemy, pozwalając działać w naszym życiu najtroskliwszej Matuchnie, i jak ona nam pomaga. 21 czerwca pozostawił w pamięci rycerskie podchody. Przejście przygotowanym szlakiem zdecydowanie ułatwiała znajomość terenu i rozmieszczenia najważniejszych punktów, co siostry w kolejnych wskazówkach potrafiły opisać w bardzo ciekawych i niepowtarzalnych słowach. W wyzwaniu tym liczyła się również współpraca, czasem również między rywalizującymi między sobą grupami. Poza odnalezieniem strategicznych punktów i kolejnych wskazówek mieliśmy do wykonania bardzo praktyczne zadania, które polegały m.in. na podlaniu kwiatków na Bobolówce. Było również zadanie apostolskie, które miało także znaczenie duchowe, bo przez świadectwo o Rycerstwie Niepokalanej dla odwiedzonej pani pozwalało umocnić także naszą reakcję z Niepokalaną. Jednak mimo wspomnianej zdrowej rywalizacji dopiero zebranie owoców pracy wszystkich grup pozwoliło odczytać końcowe hasło rycerskich podchodów. Był również czas na skupienie oraz bardzo prywatne i osobiste spotkanie z Jezusem. Czas wyciszenia, przemyślenia różnych spraw, usłyszanego słowa oraz duchowej rozmowy z Bogiem zapewniony był podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Także w każdej wolnej chwili można było udać się do kaplicy, by w ciszy pobyć z Jezusem. W kaplicy stał słój wypełniony cytatami z Pisma Świętego, by wylosować i zatrzymać dla siebie to, co Pan chce nam powiedzieć. Pozwalało to na łatwiejsze nawiązanie rozmowy z Bogiem, a czasem skłaniało do konkretnych refleksji. Osobiście czułam szczególne prowadzenie tym Słowem przez cały czas rekolekcji. Bardzo trafione i cenne okazały się również słowa św. Maksymiliana, które każdy zabierał dla siebie na zakończenie rekolekcji. Ważnym czasem spotkania z żywym Bogiem była codzienna Eucharystia w sanktuarium św. Andrzeja Boboli, która z racji oktawy Bożego Ciała połączona była z procesją. Na zakończenie rekolekcji, 22 czerwca, odbyło się rycerskie pasowanie. Grono Rycerzy Niepokalanej powiększyło się o kolejne 12 osób, które zdecydowały się oddać całych siebie na własność i do pełnej dyspozycji Niepokalanej. Moment ten przywołał piękne wspomnienia z poprzednich rekolekcji, kiedy to sama byłam w gronie giermków, którzy dostąpili zaszczytu wstąpienia w zastępy tej szczególnej wspólnoty. Przez cały czas Zjazdu troskliwą opieką otaczały nas siostry, które dbały nie tylko o sprawy duchowe, piękną oprawę tego świętego czasu i urozmaicenie wesołych wieczorków, ale i o strawę dla wzmocnienia sił fizycznych, za co serdeczne Bóg zapłać wszystkim razem i każdej z osobna. Jeśli ktoś chciał i mimo sporej dawki wrażeń nie brakowało mu sił, to mógł jeszcze zostać na ponadplanowy czas, którym była rekreacja na świeżym powietrzu zakończona ogniskiem. Czas zacieśniania nowych przyjaźni, rozmów i dzielenia się wrażeniami tych niezwykłych trzech dni. Praktycznie każde słowa są zbyt małe, by opisać i oddać atmosferę, uczucia, wrażenia i przeżycia czasu spędzonego podczas Zjazdu w Strachocinie. Tutaj trzeba po prostu przyjechać i samemu poczuć wszystkimi zmysłami to miejsce, które Niepokalana wybrała sobie na swoją zagrodę. Trzeba osobiście spotkać się z ludźmi, odczuć ich życzliwość, jedność i te szczególne więzi, jakie się tutaj zawiązują. Zdecydowanie jest to miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać i czeka się na każdą okazję, by móc wrócić.
CZYTAJ DALEJ

Św. Cecylia - patronka muzyki kościelnej

Niedziela płocka 46/2003

[ TEMATY ]

św. Cecylia

pl.wikipedia.org

22 listopada Kościół obchodzi wspomnienie św. Cecylii. Należy ona do najsłynniejszych męczennic Kościoła rzymskiego. Żyła na przełomie II i III w. Jako młoda dziewczyna, złożyła ślub czystości. Mimo iż zmuszono ją do małżeństwa z poganinem Walerianem, nie złamała swego przyrzeczenia, lecz pozyskała dla Chrystusa swego męża i jego brata. Wszyscy troje ponieśli śmierć męczeńską. Jakub de Voragine w Złotej legendzie w taki oto sposób pisze o św. Cecylii: „Gdy muzyka grała, ona w sercu Panu jedynie śpiewała. Przyszła wreszcie noc, kiedy Cecylia znalazła się ze swym małżonkiem w tajemniczej ciszy sypialni. Wówczas tak przemówiła do niego: Najmilszy, istnieje tajemnica, którą ci wyznam, jeśli mi przyrzekniesz, że będziesz jej strzegł troskliwie. Jest przy mnie anioł Boży, który mnie kocha i czujnie strzeże mego ciała. Będziesz go mógł zobaczyć, jeśli uwierzysz w prawdziwego Boga i obiecasz, że się ochrzcisz. Idź więc za miasto drogą, która nazywa się Appijska i powiedz biedakom, których tam spotkasz: Cecylia posyła mnie do was, abyście pokazali mi świętego starca Urbana. Skoro ujrzysz jego samego, powtórz mu wszystkie moje słowa. A gdy on już oczyści ciebie i wrócisz do mnie, wtedy ujrzysz i ty owego anioła. Walerian przyjął chrzest z rąk św. Urbana. Wróciwszy do Cecylii znalazł ją w sypialni rozmawiającą z aniołem. Anioł trzymał w ręce dwa wieńce z róż i lilii i podał jeden z nich Cecylii, a drugi Walerianowi, mówiąc przy tym: Strzeżcie tych wieńców nieskalanym sercem i czystym ciałem, ponieważ przyniosłem je dla was z raju Bożego. One nigdy nie zwiędną ani nie stracą swego zapachu i nigdy nie ujrzą ich ci, którym czystość nie jest miła”. Pierwszym miejscem kultu św. Cecylii stał się jej grób w katakumbach Pretekstata, gdzie zachowała się grecka inskrypcja „Oddała duszę Bogu”. Następnie kryptę powiększono, przyozdabiając jej sklepienie malowidłem przedstawiającym Świętą w postaci orantki. Pierwsze ślady kultu liturgicznego Świętej męczennicy zawiera Sakramentarz leoniański z V w., gdzie znajduje się 5 formularzy mszalnych z własnymi prefacjami. Z kolei w aktach synodu papieża Symmacha z 499 r. znajduje się wzmianka o kościele pw. św. Cecylii wzniesionym w połowie IV w. Inną sławną świątynią dedykowaną Świętej jest bazylika zbudowana przez papieża Paschalisa na rzymskim Zatybrzu w początkach IX w., gdzie złożono pod ołtarzem jej doczesne szczątki. Za patronkę muzyki kościelnej uznano św. Cecylię dopiero pod koniec średniowiecza. Miało to swoje źródła w błędnym rozumieniu treści jednej z antyfon oficjum brewiarzowego: Cantantibus organis Coecilia Domino decantabat. Owo sformułowanie antyfony spowodowało powstanie licznych przedstawień ikonograficznych św. Cecylii, która gra na instrumencie przypominającym organy. W nawiązaniu do tej średniowiecznej tradycji od XVI w. w Kościele zachodnim zaczęły powstawać stowarzyszenia, których celem było pielęgnowanie muzyki kościelnej. Największy jednak rozgłos zyskało Stowarzyszenie św. Cecylii, które powstało w Bambergu w 1868 r. Dążyło ono do odnowienia prawdziwej muzyki kościelnej poprzez oczyszczenie liturgii z elementów świeckich i przywrócenia w liturgii chorału gregoriańskiego oraz polifonii Szkoły Rzymskiej. Rychło ruch cecyliański rozszerzył się na cały Kościół powszechny, a wybitni kompozytorzy dedykowali jej swoje dzieła.
CZYTAJ DALEJ

Morze Bałtyckie zimą. Dlaczego warto spędzić właśnie tu rodzinny urlop?

2024-11-22 16:34

[ TEMATY ]

turystyka

Morze Bałtyckie

sezon zimowy

noclegi

Materiał partnera/Adobe Express

Bałtyk zimą

Bałtyk zimą
Polskie wybrzeże świetnie nadaje się na rodzinny urlop właściwie przez cały rok. W lecie oferuje doskonałe warunki do uprawiania sportów wodnych, opalania się i spędzania czasu na łonie natury. W sezonie wiosennym i jesiennym przyciąga zwolenników spokojniejszej, bardziej kameralnej atmosfery oraz atrakcyjnych cen, w zimie natomiast idealnie nadaje się dla tych turystów, którzy chcą w nieco nietypowy sposób spędzić wolny czas, pooddychać rześkim, bogatym w jod powietrzem oraz zobaczyć popularne, letnie lokalizacje w zupełnie nowej, zimowej odsłonie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję