Reklama

Wiadomości

Coraz mniej rodzinnych klanów

W naszym kraju zmniejsza się liczba rodzin wielopokoleniowych. To zerwanie więzi między najbliższymi rodzi nowe problemy, o których zbyt rzadko się dzisiaj mówi

Niedziela Ogólnopolska 3/2016, str. 46-47

[ TEMATY ]

rodzina

corbis_fancy/Fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pani Helena spodziewa się dwóch telefonów w Dniu Babci. – Od wnuczki z Krakowa i od wnuka z Kielc. Oboje od 3 lat studiują – mówi 74-latka spod Sandomierza. – Nie wiem, czy któreś z dzieci syna wróci na gospodarstwo. Szkoda, gdyby to wszystko miało pójść na zatracenie. Syn z synową rozwinęli gospodarkę, kupili maszyny, krowy i ziemię. A wcześniej ja z mężem postawiliśmy piętrowy dom z pięcioma pokojami. Przez lata mieszkaliśmy razem. Na początku wnuki dawały nam laurki na Dzień Babci i Dzień Dziadka. Potem, jak były uczniami starszych klas, to w kuchni organizowały przedstawienie z wierszykami i piosenkami. Było dużo śmiechu i radości, a teraz muszą mi wystarczyć jedynie życzenia przez telefon – opowiada.

– Helu! Ty i tak masz lepiej niż ja – wtrąca 70-letnia Barbara, która w poświątecznym tygodniu przyszła do sąsiadki na herbatę. – Ja swoje wnuki widzę tylko przez 2 tygodnie w wakacje i w co drugie święta. A pierwszy raz zobaczyłam je, jak miały 2 i 3 lata, bo urodziły się we Włoszech. Dzisiaj na naszej kolonii to tylko w 2 domach na 9 mieszkają razem rodzice, dzieci i ich dzieci – wylicza emerytowana nauczycielka i z żalem dodaje: – Kiedy ja chodziłam do pracy, to moimi dziećmi opiekowała się ich babcia. Potem to ja opiekowałam się swoją teściową, tak jak wcześniej ona swoją. Teraz nie zajmuję się wnukami, a już niedługo pewnie zabiorą mnie do domu starców.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Babcia czy pani?

Rodzina składająca się z dzieci, rodziców i dziadków przez wieki była najbardziej naturalną wspólnotą. Zalety życia i dojrzewania w takim środowisku nadal powinny być wzorem. „Zarówno małe dzieci, potrzebujące przewidywalności zdarzeń, jak i dorastający nastolatkowie, poszukujący własnej tożsamości, a także młodzi dorośli, borykający się z nowymi życiowymi wyzwaniami, mogą zyskać poczucie sensu życia w kontakcie z osobami, które już przeżyły dużą część swojego życia i potrafią dostrzec w nim pewien porządek, ład i sens” – pisze E. H. Erikson w książce „Dopełniony cykl życia”.

Reklama

Ten głos specjalisty powinien zabrzmieć dzisiaj jak dzwonek alarmowy, ponieważ liczba rodzin wielopokoleniowych maleje. I jest to tendencja obserwowana nie tylko w naszym kraju.

Jeszcze na początku XXI wieku w USA wspólnie mieszkało 5,8 mln rodzin. Teraz jest ich ok. 4 mln, co oznacza niemal 30-procentowy spadek w ciągu 15 lat.

W Polsce są jeszcze regiony, w których w co 5. domu mieszkają 3 pokolenia lub więcej. Tak jest np. w powiecie proszowickim w województwie małopolskim. Ale to chlubny wyjątek. Średnia dla całego kraju pokazuje bowiem, że w Polsce rodziny wielopokoleniowe stanowią jedynie 7 proc. Wychowaniem wnuków zajmuje się tylko co 3. babcia. Inne robią to bardzo sporadycznie albo wcale. Nic więc dziwnego, że można znaleźć ogłoszenia w stylu: „Szukam babci dla swojego dziecka”. Z drugiej jednak strony nierzadkie są też przypadki, że dzieci zrywają kontakty z rodzicami, na czym najbardziej cierpi najmłodsze pokolenie, bo niania nigdy nie zastąpi babci.

– Jedna z sąsiadek skarżyła mi się, że jak syn przywiózł do niej wnuczkę, to ta zwracała się do niej: „proszę pani”. Dziewczynka miała już 15 lat, a nie mogła się przemóc, żeby powiedzieć do niej: „babciu”. Ale co się dziwić, skoro wcześniej widziała babcię, jak miała 9 lat – opowiada pani Helena.

Sieroctwo młodych i osamotnienie starych

Co sprawia, że młodzi wolą zaciągnąć 30-letni kosztowny kredyt, aby tylko być na swoim, a dziadkowie wcale nie garną się do opieki nad wnukami tak, jak kiedyś? – Najogólniej rzecz ujmując, zmieniający się model polskiej rodziny to skutek długotrwałego procesu zmian ekonomicznych oraz kulturowych – mówi „Niedzieli” ks. prof. Mieczysław Ozorowski. – W perspektywie historycznej widzimy, że dawniej rodziny nie tylko razem żyły, ale i razem pracowały. To stabilizowało relacje między kolejnymi pokoleniami – podkreśla naukowiec z Wydziału Studiów nad Rodziną Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Reklama

Gdy ludzie zaczęli migrować, więzi rodzinne słabły. Po wojnie młodzi zaczęli masowo przenosić się do miast, gdzie żyli w odseparowaniu od rodziców. Skromne warunki lokalowe nie pozwalały na to, aby pod jednym dachem żyło kilka pokoleń. Oczywiście w PRL-u często do takich sytuacji dochodziło, ale nawet wtedy zawsze uważano to za stan przejściowy.

Dzisiaj „siedzenia rodzicom na głowie” można uniknąć, biorąc kredyt. – Bez wątpienia warunki lokalowe są jedną z przyczyn, która nie sprzyja stabilizacji rodzinnej. Ostatnim negatywnym zjawiskiem natomiast, które silnie dotknęło polską rodzinę, jest masowa emigracja. Jej skutkiem jest rozluźnienie więzi rodzinnych, a konsekwencjami – eurosieroctwo, z jednej strony. A z drugiej samotność ludzi starszych – wyjaśnia ks. prof. Ozorowski.

Patchwork zamiast rodu

Wielopokoleniowej rodzinie nie sprzyja także współczesna kultura masowa, lansująca model życia w pojedynkę i na próbę. A jak już telewizje – które są głównym kreatorem wzorców społecznych – zaczną pokazywać rodziny, to niewiele tam miłości, radości czy typowo rodzinnych trosk, za to więcej kłótni, nieporozumień i zdrad. Symptomatyczną zmianę pod tym względem przeszedł najdłużej wyświetlany w naszym kraju serial pt. „Klan”.

Kiedy w 1997 r. telenowela ta zaczęła być emitowana w telewizji, na czele rodu stali Maria i Władysław. Razem z nimi pod jednym dachem mieszkała serialowa córka z mężem i dwójką dzieci. Dziadkowie byli niekwestionowanymi autorytetami i punktem odniesienia dla reszty rodziny. Ich zdanie czy opinia były traktowane przez młodsze pokolenie niczym rozstrzygnięcie sądowe. Dla najmłodszego zaś pokolenia szczególnie dziadek Władysław był skarbnicą wyjaśniającą skomplikowaną historię, o której trudno przeczytać w książkach.

Reklama

Kiedy jednak aktorzy grający seniorów rodu umarli, akcja serialu z każdym sezonem miała już coraz mniej wspólnego z tradycyjnym klanem, coraz bardziej natomiast zaczęła przypominać dzieje życia rodziny patchworkowej, czyli takiej, w której żyją byli małżonkowie, ich obecni partnerzy oraz dzieci z kolejnych związków.

„Klan” od początku oglądała też pani Barbara. Teraz już tego nie robi. – Z mężem przeżyliśmy wspólnie prawie 50 lat. Raz było między nami lepiej, innym razem gorzej. Gdybym miała tak postępować, jak kobiety z filmu, to miałabym w tym czasie ze czterech mężów, a na koniec i tak wróciłabym do pierwszego. Gdzie w tym jest prawdziwe życie, jaki wzór dałabym dzieciom? – pyta była nauczycielka.

Niemniej poprawni politycznie scenarzyści wiedzą lepiej. Rodzinny melanż, zdaniem jego zwolenników, sprzyja tolerancji. Szkopuł jednak w tym, że zdrowa rodzina to przede wszystkim wychowanie dzieci do dojrzałej miłości oraz do roli przyszłych ojców i matek, a także nauka odpowiedzialności za drugą osobę oraz świadectwo wierności. Takich wartości trudno doszukać się w rodzinie patchworkowej.

W Polsce, ze względu na naszą historię, wielopokoleniowe rodziny były nie tylko siedliskiem domowego ciepła i wychowania, ale także przechowalnią narodowej kultury. Przekonał się o tym Jan Rychner, przewodniczący Klubu Literackiego „Nasza Twórczość”, gdy w 2001 r. czytał prace nadesłane z całego kraju na konkurs „Z pokolenia na pokolenie”. „Opracowując zebrany materiał świadectw o rodzinach wielopokoleniowych, siłą rzeczy dokładnie wczytywałem się w ich treść. Poznawałem tym samym bardzo ciekawe dzieje i losy wielu rodzin opisywanych przez autorów. Zawierają one w sobie ogromne wartości moralne i tradycjonalne, w wielu przypadkach to piękna lekcja historii i kultury narodowej. Wiele można się z nich nauczyć” – napisał w swoim podsumowaniu Jan Rychner.

Reklama

Dzisiaj także wiele rodzin kultywuje tradycje narodowe i regionalne. Ale coraz częściej słyszymy też o takich rodzinach, które są nimi tylko z nazwy.

Płacz z samotności

Od kilku lat przed świętami Bożego Narodzenia możemy usłyszeć apele lekarzy, aby rodziny nie przywoziły do szpitali swoich seniorów. Wydaje się jednak, że to głos wołającego na puszczy.

W tym roku miejski portal elblag24.pl ujawnił, że bardzo podobna sytuacja jak w przypadku ludzi przewlekle chorych jest również w domach dziecka, gdzie – jak napisano – „wielu wychowanków zamiast z rodzicami, za którymi bardzo tęsknią, przeżywa Wigilię wśród przyszywanych cioć i wujków”.

Tuż po świętach ks. prof. Adam Skreczko udał się z kolędą do swoich parafian. – Tylko w jednym dniu odwiedziłem 2 panie opuszczone przez swoje rodziny – mówi „Niedzieli” proboszcz parafii pw. św. Maksymiliana M. Kolbego w Białymstoku. – Pierwsza pani rozpłakała się, gdy mówiła o tym, jak samotnie żyje się jej w wielkim domu. Druga opowiedziała mi natomiast, że jak kiedyś zadzwoniła do rodziny z prośbą o pomoc w chorobie, to w odpowiedzi usłyszała: „to sprawa służby zdrowia, a nie moja”.

Rzecz jednak w tym, że ani służba zdrowia, ani opieka społeczna w naszym kraju nie będą w stanie zaspokoić potrzeb osób starszych. Dane demograficzne nie pozostawiają w tej kwestii żadnych wątpliwości: obecnie 6,5 mln osób ma powyżej 65 lat. W 2025 r. będzie ich nawet 10 mln. Trend ten oznacza, że konieczność opieki nad starszymi rodzicami lub dziadkami będzie jednym z ważniejszych wyzwań społecznych.

Zacznijmy od prostych gestów

Najprostszym i sprawdzonym zarazem rozwiązaniem tego problemu byłby powrót do wspólnego mieszkania pod jednym dachem. W USA już to zjawisko odnotowano. Z tym że to rodzice po wyprowadzeniu się dzieci ponownie zamieszkują z dziadkami. Polscy seniorzy szukają także innych rozwiązań.

– Na kolonii stoi pusty dom. Małżeństwo, które w nim mieszkało, przeniosło się do miasta, aby być bliżej swoich dzieci i wnuków. Nie mieszkają z dziećmi, ale gdzieś na sąsiedniej ulicy. Kiedy byli tu w wakacje, to chwalili sobie ten układ – opowiadają panie Helena i Barbara.

Ks. prof. Skreczko zwraca natomiast uwagę na konieczność „ponownego uwrażliwiania ludzi na siebie”. Jako kapłan robi to w parafii m.in. poprzez organizowanie małżeńskich jubileuszy, które gromadzą całe klany. Ale to „uwrażliwienie” na piękno rodziny powinniśmy praktykować na co dzień we własnych domach. – Naprawdę wystarczą proste gesty – mówi ks. Skreczko i dodaje: – Wspólne przeżywanie świąt czy niedzielne obiady, podczas których rozmawia się o wszystkim. To one cementują rodziny, zabezpieczają przed pustymi modami i pozwalają wspólnie pokonywać życiowe zakręty.

2016-01-13 08:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej: od stycznia 2022 roku ważne zmiany dla rodzin

[ TEMATY ]

rodzina

Adobe.Stock

Nowy instrument wsparcia dla rodzin z dziećmi i zmiany w programie Rodzina 500+. Od Nowego Roku w życie wchodzą dwie ważne reformy dla rodzin z dziećmi. – Priorytet się nie zmienia. Pozostaje nim polska rodzina – mówi minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg.

Rodzinny kapitał opiekuńczy

CZYTAJ DALEJ

Kustosz sanktuarium św. Andrzeja Boboli: ten męczennik może nam wiele wymodlić

2024-03-22 18:36

[ TEMATY ]

Warszawa

sanktuarium

św. Andrzej Bobola

polona.pl

Kustosz narodowego sanktuarium św. Andrzej Boboli jezuita o. Waldemar Borzyszkowski zauważa od lat wzmożenie kultu męczennika. Teraz, kiedy wolność Polski jest zagrożenia, szczególnie warto modlić się za jego wstawiennictwem - zaznacza w rozmowie z KAI. W dniach 16-24 marca odbywa się ogólnonarodowa nowenna o pokój, pojednanie narodowe i ochronę życia za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli i bł. Jerzego Popiełuszki.

Joanna Operacz (KAI): Czy w sanktuarium św. Andrzeja Boboli widać, że ten XVII-wieczny męczennik jest popularnym świętym? Czy jest bliski ludziom?

CZYTAJ DALEJ

28. Ogólnopolski Konkurs Wiedzy Biblijnej w Przemyślu

2024-04-19 09:54

Łukasz Sztolf

Laureaci konkursu

Laureaci konkursu

W Wyższym Seminarium Duchownym w Przemyślu 18 kwietnia br. odbył się etap diecezjalny 28. Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej, którego organizatorem jest Katolickie Stowarzyszenie „Civitas Christiana”. Do rywalizacji przystąpiło 53 uczniów reprezentujących 18 szkół ponadpodstawowych z terenu archidiecezji przemyskiej. Zakres merytoryczny biblijnych zmagań obejmował Księgę Sędziów oraz Dzieje Apostolskie wraz z wprowadzeniem, przypisami i komentarzami. Spotkanie rozpoczęło się od nabożeństwa Słowa Bożego, które poprowadził Abp Adam Szal – Metropolita Przemyski. Okolicznościową homilię wygłosił ks. prof. Stanisław Haręzga – moderator Dzieła Biblijnego w archidiecezji przemyskiej. Po wspólnej modlitwie uczniowie przystąpili do rozwiązania testu. Następnie członkowie Komisji powołanej przez Pana Jana Juszczaka – diecezjalnego koordynatora Konkursu, sprawdzili prace uczniów w oparciu o arkusz odpowiedzi. Do części ustnej zakwalifikowali się następujący uczniowie:

1. Zuzanna WOŹNIAK ( I LO w Krośnie, katecheta ks. Wojciech Sabik)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję