Reklama

Niedziela Sandomierska

Kochają swoją świątynię

Niedziela sandomierska 43/2015, str. 4-5

[ TEMATY ]

świątynia

Iwona Bańka

Janina i Roman Chyłowie

Janina i Roman Chyłowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Obchodzimy właśnie uroczystość rocznicy poświęcenia kościoła własnego. Warto w tym dniu przyjrzeć się osobom, które dbają o to abyśmy jak najpiękniej mogli przeżyć spotkanie z Bogiem Obecnym w Jego Domu. Jednak nic nie zrobi się samo. Potrzeba niewidzialnych rąk, by przygotować szaty do Mszy św., by odpowiednio udekorować kościół czy kaplicę, wcześniej posprzątać, odkurzyć, pozamiatać. Osoby, które wykonują te prace dostrzegane są niezwykle rzadko, ale musimy mieć świadomość, że są i gdy nagle przestanie coś działać, coś się popsuje natychmiast pojawi się np. kościelny. Patronem kościelnych jest św. Józef.

W dawnych czasach osobę, która opiekowała się kościołem i jego otoczeniem określano mianem „świątnika”. Początek tej instytucji w Polsce przypada na XI wiek. Wówczas mieszkańcy wybranych osad służyli w świątyni i zobowiązani byli do różnych w niej posług. Prace w kościele, czy wokoło niego, uważane były za zaszczyt i nie mógł ich wykonywać człowiek grzeszny, niehonorowy lub niegodny opieki nad miejscem wybranym przez Boga. Taką miejscowością w XII wieku była wieś Świątniki, położona kilka kilometrów od Sandomierza. Nazwa miejscowości wzięła się stąd, że jej mieszkańcy posługiwali w sandomierskiej kolegiacie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zwykła, niezwykła praca

Reklama

Jadąc z Tarnobrzega do Stalowej Woli przejeżdżamy przez wieś Jamnica. To właśnie tam znajduje się kaplica pw. Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, położona 4 kilometry od kościoła parafialnego w Grębowie.

Spotykałam się tam z trójką niezwykłych osób. Panią Krystyną Kozieł oraz państwem Chyła. Opowiedzą mi o tym, jak działają na rzecz miejscowego kościoła.

Reklama

Pomimo wielu obowiązków, jakie ma p. Krystyna – z dumą opowiada mi o swoich wnukach – ma czas na to, by działać w Radzie Parafialnej. A o swojej pracy mówi tak: – Takiej miejscowości nie znajdzie pani nigdzie, żeby było wszystko tak dobrze zorganizowane i to bez pomocy z zewnątrz. Ludzi we wsi mamy bardzo ofiarnych. Od początku, a za rok będzie 30 lat, pracują dla dobra kościoła nasi ludzie. Jak mamy jakąś pracę w kaplicy, albo wokoło niej, to się za nią zabieramy. Zdarza się, że realizujemy duże inwestycje. Wówczas zbieramy składki na potrzeby kaplicy i sami płacimy ze te roboty. Nie zgubi się wtedy nawet złotówka. Tak się u nas przyjęło, że ludzie zaufali jednej osobie i wiedzą, że pieniądze się nie zmarnują. Na przykład ostatnio robiliśmy inwestycję wokół kościoła – kładziona była kostka. Kosztowało nas to kilka tysięcy. Jako członkowie Rady Parafialnej szliśmy do ludzi i pytaliśmy „Pożyczysz?”. Dawali tyle, na ile było kogoś stać. I tak uzbieraliśmy te pieniądze, a potem oddawaliśmy wszystkim co do grosza. Proszę zobaczyć jakie tu jest wzajemne zaufanie. Rada Parafialna liczy 16 osób i spotyka się jak jest potrzeba, albo jak pojawiają się pomysły. Mamy też składki na bieżące potrzeby, np. na ogrzewanie kaplicy. Wtedy członkowie Rady w drugą niedzielę miesiąca udają się pod „swoje numery”.

W tym roku, w lutym, mieliśmy w kaplicy remont najważniejszego miejsca – prezbiterium. Odmalowaliśmy ściany, ułożona została nowa posadzka z kamienia. Przyjęło się też w naszej wspólnocie, że małżonkowie, którzy obchodzą jubileusze składają z tej okazji dary i tak pięknieje nasza świątynia. Również rodzice dzieci komunijnych dbają o wystrój kaplicy. Mamy nowe nagłośnienie bezprzewodowe, które jest ułatwieniem dla dzieci odmawiających np. Różaniec czy podczas procesji wokół kaplicy. Poprosiliśmy też Księdza Proboszcza, żeby I Komunia św. odbywała się w naszym kościele, żeby nasze babcie też mogły uczestniczyć w tym święcie, bo do kościoła parafialnego w Grębowie daleko i babciom ciężko się tam dostać. I tak co roku jest i I Komunia św., i komunijne rocznice.

Mamy wszystko dobrze zorganizowane. Kościół sprzątają ludzie z kolejnych domów w wsi, w ustalonej kolejności. Mamy też taki zwyczaj, że rodzice klas drugich, czyli dzieci pierwszokomunijnych, są zobowiązani przygotować żłóbek i wystrój kościoła na Boże Narodzenie, a na Wielkanoc – Ciemnicę i Grób Pański.

Zaczynaliśmy od palików

Reklama

Cztery lata temu mieliśmy 25. rocznicę poświęcenia naszej kaplicy. Też było hucznie – opowiada dalej p. Krystyna. – Zaprosiliśmy bp. Ignacego Tokarczuka, który poświęcał kiedyś naszą kaplicę, ale niestety nie przybył. Odpisał nam, że pamięta o nas i prosi o modlitwę. Ważne to dla nas było, że nie zostawił tego wydarzenia bez echa.

Zaprosiliśmy też naszych księży rodaków, proboszczów, którzy tu posługiwali. Była piękna Msza św., a potem poczęstunek. Wszyscy mówili jak powstawała to kaplica i jak po nocach jej kiedyś pilnowali.

A zaczynaliśmy od palików. Na początku wszystko robiliśmy potajemnie. Bo to miał być punkt katechetyczny. Tylko na taki ówczesny ksiądz proboszcz dostał pozwolenie. Ale jak już to wszystko przykryte zostało dachem, to wyburzyło się w środku ściany i tak powstała jedna duża sala. Przez lata działalności Rady cały teren, na którym stoi kaplica, został ogrodzony płotem, ociepliliśmy i pomalowaliśmy dach, wymienione zostały okna, powstało pomieszczenie gospodarcze i toaleta. Wyremontowaliśmy też chór, bo mamy swojego organistę. Ofiarność naszych ludzi jest ogromna. – przynaje p. Krystyna i na końcu dodaje: – Przecież Panu Bogu należy się godne miejsce.

200 razy w roku

Reklama

W progu domu przywitała mnie p. Janina Chyła. Na p. Romana musiałyśmy chwilkę zaczekać. Jest październik i p. Roman, kościelny w Jamnicy, został na nabożeństwie różańcowym. Potem musi jeszcze uporządkować i zamknąć kaplicę. – Właściwa osoba ze właściwym miejscu – tak mówią o swoim kościelnym miejscowi. Nie bierze za to pieniędzy, choć codziennie, bez względu na pogodę, czy to się komuś podoba czy nie, jest w kaplicy. Jakby go zabrakło to od razu byłoby widać, że coś jest niedograne. Słowem, p. Roman to filar naszej świątyni – mówią ludzie i dodają: – Kościelnego mamy na medal, niech nam w okolicy zazdroszczą. On pierwszy widzi, że światło zgasło, że świetlówki trzeba wymienić.

P. Roman o swojej pracy opowiada niewiele, ale widać, że jest z niej dumny. – Trzynaście lat jestem kościelnym. – mówi. – Gdy brakło u nas kościelnego, namówiła mnie do zajęcie się kaplicą Marysia, moja synowa. Małżonka Janina bardzo mnie wspiera. To ona dba o obrusy, bieliznę kielichową, ornaty. Wszystko jest wyprane i wykrochmalone. W tamtym roku byłem ponad 200 razy w kościele. Np. cały maj i październik. Jak przychodzi godzina, trzeba pracę zostawić i iść. Kościelni muszą wszystko widzieć: sprawdzać korki, czy woda odkręcona, czy przygotowane komunikanty. A jakie obrusy mamy piękne – podkreśla p. Roman.

30 lat pracy

Ks. Adam Kamiński, wikariusz w parafii św. Wojciecha w Grębowie, opowiada mi o tym jak od 30 już lat p. Anna Pasek pomaga w kościele. Jest kościelną w kaplicy filialnej w Nowym Grębowie od momentu konsekracji tej kaplicy, tj. 30 lat temu. To rzadkość, bo zazwyczaj kościelnymi są mężczyźni. Tę funkcję zaproponował jej ówczesny proboszcz ks. Bolesław Pilek, który podczas prac przy powstaniu kaplicy dostrzegł w tej kobiecie wiele pozytywnych cech: bezinteresowność, dyspozycyjność i otwartość. Obdarzył ją więc swoim zaufaniem i powierzył opiekę nad powstającą wówczas kaplicą.

Reklama

Kiedy wznoszono jej mury p. Anna nie tylko pomagała przy budowie fizycznie, ale również gotowała obiady dla budujących i zapraszała ich do siebie. Mimo wielu obowiązków zawodowych i rodzinnych z radością podjęła się pracy kościelnej. W zakres jej obowiązków wchodziło: otwieranie i zamykanie kaplicy, dbanie o czystość jej wnętrza przez tygodniowe wyznaczanie poszczególnych parafian do sprzątania oraz zabezpieczenia środków czystości, troska o wystrój przez cały rok, a także o czystość szat liturgicznych, bielizny kielichowej, obrusów ołtarzowych itp.

– P. Anna robi to wszystko charytatywnie, a w pracę wkłada swoje serce i zdolności. – podkreśla ks. Adam. – Parafianie i księża posługujący w parafii są dla jej wysiłków pełni uznania i bardzo zadowoleni. P. Anna jest osobą skromną i za swoją pracowitość nie chce pochwał. Swoją posługę dla Boga i parafian wykonuje po cichu i bez rozgłosu, stając się żywym przykładem świadkiem umiłowania Bożych wartości.

Praktyka rejonizacji

Jak parafianie dbają o swoją świątynię opowiada mi także ks. Andrzej Machowicz, proboszcz parafii w Baranowie Sandomierskim.

– W naszej świątyni nie ma kościelnego. Na co dzień o porządek w świątyni dbają Siostry Służebniczki ze Zgromadzenia Najświętszej Marii Panny. W parafii przyjęliśmy praktykę rejonizacji. Parafia podzielona jest na 12 rejonów, adekwatnie do 12 miesięcy w roku. Każdy rejon pełni swoją posługę w kolejnym miesiącu. Ksiądz Proboszcz uśmiecha się i dodaje, że może to takie prozaiczne i codzienne, ale każda taka zespołowa praca, to wspólna troska parafian o kościół. – Kiedyś utrzymać porządek było trudniej, teraz, gdy wszędzie jest kostka i beton, jest dużo łatwiej, bo już nie ma tego piachu w kościele. Ale i tak parafianie dbają „żeby dobrze buty wytrzeć”. Ochotnicy z danego rejonu – wyjaśnia Ksiądz Proboszcz – sprzątają raz w tygodniu, na zmianę. Jak jest sezon przynoszą kwiaty, podczas Adwentu dekoracje są skromniejsze. O przygotowanie na święta Bożego Narodzenia, Wielkanocne, I Komunię św. dba młodzież przygotowująca się do sakramentu bierzmowania i rodzice dzieci pod kierownictwem moim lub Księdza Wikariusza. Nie zdarzyło się do tej pory żeby nie przyszedł nikt. Większość parafian ma bowiem poczucie odpowiedzialności za swoją świątynię. Nie wyciągamy jednak konsekwencji wobec tych, którzy nie przyjdą. A ci, którzy angażują się w prace na rzecz swojego kościoła, mają dobry uczynek na chwałę Pana Boga i na pożytek ludziom – podkreśla ks. Machowicz.

Służba z misją

P. Roman opowiedział mi niezwykłą historię. W czasie rewolucji francuskiej w 1789 r. proboszcz małej wioski, zaniepokojony wzrastającą falą terroru brygad rewolucyjnych, stanął przed dramatycznym wyzwaniem: „Gdzie ukryć Najświętszy Sakrament?”. Ze swoich obaw zwierzył się gospodyni. Ta bez wahania zaproponowała swoją działkę, obsadzoną fasolą. Jakież było jej zaskoczenie w porze zbiorów, gdy nagle każda biała fasolka miała tajemnicze brązowei znaki. Ksiądz bez trudu rozpoznał na każdej fzarys maleńkiej hostii, zamkniętej w brązowej monstrancji, pięknie ornamentowanej. Zdziwionej parafiance zaś oznajmił: „Droga pani, to jest rekompensata za pani odwagę i głęboką wiarę. Gdyby hostie z kościoła zostały odkryte w polu rolnym, gdzie je ukryliśmy, ja i pani zostalibyśmy rozstrzelani, pani dom spalony, a może i cała wieś”. Tak Pan Jezus odwdzięczył się gospodyni. Takie też ziarenka fasoli dostałam od p. Romana.

2015-10-22 12:02

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościół domem Pana na wieki

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 26/2018, str. I

[ TEMATY ]

świątynia

konsekracja

bp Tadeusz Lityński

Karolina Krasowska

Bp Tadeusz Lityński dokonał konsekracji kościoła w Szlichtyngowej

Bp Tadeusz Lityński dokonał konsekracji kościoła w Szlichtyngowej

14 kwietnia 1995 r. spłonął drewniany, zabytkowy kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Szlichtyngowej. Po zgliszczach pozostał jedynie krzyż misyjny. Staraniem parafian na przestrzeni 23 lat udało się odbudować świątynię. Jej liturgicznej konsekracji 24 czerwca dokonał bp Tadeusz Lityński

Misję odbudowy świątyni polecił ówczesny ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej bp Adam Dyczkowski. Prowadził ją ks. Antoni Łatka przy pomocy społecznego komitetu odbudowy kościoła, na czele którego stanął Zygmunt Konieczny. We wrześniu 1996 r. w obecności księdza biskupa został wmurowany kamień węgielny pod budowę nowej świątyni, zaś w maju 1997 r. ksiądz biskup dokonał poświęcenia kościoła znajdującego się w stanie surowym. W kolejnych latach prowadzono zbiórkę pieniędzy oraz trwały systematyczne prace wewnątrz, a także na zewnątrz świątyni. W ostatnim czasie były to prace wykończeniowe. Przeprowadzono malowanie kościoła, modernizację oświetlenia oraz wymagane poprawki budowlane. Cały koszt budowy wyniósł ok. 1,7 mln zł, z czego ponad 1 mln został wpłacony przez miejscowych parafian.
CZYTAJ DALEJ

Św. Jan z Dukli wzorem pokory i cierpliwości

Niedziela świdnicka 28/2016, str. 5

[ TEMATY ]

św. Jan z Dukli

Autorstwa Jan Matejko - fragment, Domena publiczna, commons.wikimedia

Św. Jan z Dukli

Św. Jan z Dukli
Święty Jan z Dukli urodził się na galicyjskiej ziemi, na przełęczy Karpackiej, w Dukli w 1414 r. Został dobrze wychowany przez bogobojnych rodziców. Rodzice posłali go do szkół w Krakowie. Jako młodzieniec otrzymał od Boga powołanie kapłańskie i zakonne. Wstąpił do Zakonu Franciszkanów Konwentualnych. Został wyświęcony na kapłana. Pracował w Krośnie i we Lwowie. Pod wpływem św. Jana Kapistrana przeniósł się do franciszkanów obserwantów, czyli bernardynów. I tu zasłynął jako kaznodzieja, wytrwały spowiednik, szerzyciel czci do Męki Pańskiej i Matki Bożej. Pod koniec życia stracił wzrok. Umarł w uroczystość św. Michała Archanioła, w środę 29 września 1484 r. Jan Paweł II kanonizował go 10 czerwca 1997 r. w Krośnie. Relikwie jego spoczywają w Dukli. Św. Jan z Dukli jest patronem diecezji przemyskiej. Co to znaczy, że jest naszym patronem? jakie wnioski z tego wynikają dla nas? Wynikają z tego dwa główne zadania. Po pierwsze, mamy uznać, że św. Jan jest naszym niebieskim opiekunem i orędownikiem. Stąd też winniśmy mu polecać często sprawy naszego życia. Drugie zadanie, jakie mamy wobec naszego patrona w niebie – to naśladować go w życiu. Każdy święty zostawia nam swoje chrześcijańskie życie jako testament do realizowania. Wszyscy jesteśmy zobowiązani ten testament rozpoznać i go wypełniać w kontekście naszego powołania, czyli inaczej mówiąc: jesteśmy zobowiązani do naśladowania naszych świętych. Pytamy się dzisiaj na nowo, jakie przesłanie zostawił nam św. Jan z Dukli, w czym go winniśmy naśladować? By odpowiedzieć na to pytanie, sięgnijmy do modlitwy: „Boże, Ty obdarzyłeś błogosławionego Jana z Dukli, kapłana, cnotami wielkiej pokory i cierpliwości, spraw, abyśmy naśladując jego przykład, otrzymali podobną nagrodę”. Św. Jan z Dukli wyznawał wiarę nie tylko w swoich kazaniach, ale przede wszystkim swoim życiem. Jak wyznajesz wiarę jako ojciec, jako matka, żona, mąż, dziecko, synowa, zięć? Czy Bóg zajmuje w twoim życiu pierwsze miejsce? Jeżeli w życiu Pan Bóg jest naprawdę na pierwszym miejscu, to wszystko się właściwe układa. Wiarę wyznajemy nie tylko w kościele, na modlitwie, ale całym swoim życiem. Dzisiaj, Bogu dzięki, nie prześladują nas za wiarę. Nie idziemy do więzień, nie zwalniają nas z pracy. Nie mamy niepokoju o konsekwencje naszego świadczenia o wierze.
CZYTAJ DALEJ

Brazylia/ W ataku nożownika w szkole zginął uczeń

2025-07-09 07:25

[ TEMATY ]

szkoła

Brazylia

atak

atak nożownika

Adobe Stock

Uczeń szkoły podstawowej w miejscowości Estacao w stanie Rio Grande do Sul na południu Brazylii zmarł na skutek ran odniesionych we wtorkowym ataku 16-letniego nożownika.

Jak przekazała policja stanowa, agresor wszedł rano do jednej z klas i zadał kilka ciosów nożem 9-letniemu chłopcu. Uczeń zmarł na skutek odniesionych obrażeń.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję