Reklama

Wiara

GPS na życie

Bo w grupie raźniej

Kółko modlitewne, sposób na samotność, grupa wsparcia, lekarstwo na nudę, powtórka z katechezy…
Czym właściwie jest wspólnota akademicka?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Chyba nikt nie lubi być sam. Przynajmniej nie przez dłuższy czas. Nic dziwnego, że perspektywa studiów w obcym mieście może wiązać się nie tylko z dumą i ekscytacją, ale i z pewną dozą niepewności. Dlatego już na początku nowej przygody warto rozejrzeć się za miejscem, gdzie można spotkać potencjalnych przyjaciół. Jednym z takich miejsc jest z pewnością wspólnota akademicka.

Wspólnota wspólnocie nierówna

Trudno podać jedną definicję wspólnoty akademickiej, ponieważ poszczególne grupy różnią się od siebie. Można jednak znaleźć kilka punktów, które je łączą. Pierwszym z nich jest cel, wokół którego gromadzą się członkowie wspólnoty. Celem tym jest Bóg. Ludzie przychodzą do wspólnot, aby coraz lepiej Go poznawać, kochać i naśladować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Drugim filarem wspólnoty są ludzie, którzy ją tworzą. Łączą ich wartości i przekonania, a także spotkania integracyjne, wspólne wyjazdy i zwykłe, codzienne sprawy. To wszystko pozwala nawiązać relacje, które sprawdzają się w trudnych chwilach. Kiedy dziewczyna z mojej wspólnoty ciężko zachorowała, znalazł się ktoś, kto polecił jej lekarza. Ktoś inny miał samochód, więc mógł ją tam zawieźć. Pewna osoba postanowiła jej towarzyszyć. Reszta modliła się, żeby wszystko było dobrze. Trudnych sytuacji może być więcej. Choroba, przeprowadzka, egzamin, szukanie pracy… Dobrze w takich momentach mieć obok bratnią duszę.

Trzeci element wspólnoty to program, czyli sposób, w jaki członkowie grupy starają się zbliżyć do Boga i do siebie nawzajem. Jedni stawiają przede wszystkim na modlitwę, czasem połączoną ze zgłębianiem konkretnej duchowości. Inni służą Bogu i ludziom, tworząc chóry czy zespoły muzyczne albo angażując się w wolontariat. Jeszcze inni podejmują działania ewangelizacyjne. Istnieją również wspólnoty, które łączą w sobie kilka elementów.

Jak znaleźć miejsce dla siebie?

Nie ma dwóch takich samych osób, więc nie istnieją też dwie takie same wspólnoty. Dzięki tej różnorodności każdy może wybrać miejsce, które będzie dla niego najlepsze. Jak szukać? Po pierwsze, warto się zastanowić, czego oczekujesz od wspólnoty. Jeśli znasz kogoś, kto należy do jakiejś grupy, możesz z nim porozmawiać, a kiedy dojdziesz do wniosku, że to może być miejsce, którego szukasz, idź na spotkanie. To do niczego nie zobowiązuje, a doświadczenie jest o wiele cenniejsze od najlepszego nawet opowiadania.

Reklama

Dobrym źródłem informacji jest również internet. Oprócz szukania przez wyszukiwarkę warto przejrzeć strony diecezjalne i należące do zakonów obecnych w danym mieście. Franciszkanie, jezuici, dominikanie oraz inni ojcowie i bracia często gromadzą wokół siebie młodych ludzi i wcale nie jest to sposób na pozyskanie kolejnych nowicjuszy. Zdecydowana większość członków wspólnot akademickich nawet nie myśli o prowadzeniu życia duchownego czy konsekrowanego, a niektórzy spotykają we wspólnocie swoją drugą połówkę…

Korzyści duchowe i nie tylko

Kiedy w szkole nie ma już lekcji religii, w mieszkaniu rodziny przypominającej o modlitwie i tradycji chrześcijańskiej, a wokół pojawia się wiele osób niewierzących, trudno jest zachować wiarę i związany z nią system wartości. Wspólnota daje potrzebne wsparcie, motywuje do pracy nad sobą, a często daje konkretną wiedzę i narzędzia służące rozwojowi duchowemu. Jednocześnie pomaga rozwijać się na innych polach. Może pomóc przezwyciężyć nieśmiałość, nauczyć rozwiązywać konflikty, rozwinąć zdolności organizatorskie i przywódcze, pomysłowość, kreatywność… Można tak wymieniać bez końca.

Uwaga na pułapki!

Wspólnota to ogromne bogactwo, jednak nie jest cudownym lekarstwem na wszystko. Jeżeli sam nie włożysz wysiłku w swój rozwój, nikt nie będzie w stanie ci pomóc. Myśl, że wspólnota załatwi za nas problemy, to pułapka. Ważne więc, żeby bronić się przed postawą bierności. Można przeżyć kilka lat we wspólnocie i nikogo nie poznać. Wystarczy wpadać na spotkania w ostatniej chwili, siedzieć w najciemniejszym kącie, wybiegać zaraz po zakończeniu i nie angażować się w żadne zadania, a jednocześnie uważać się za człowieka poszkodowanego przez los, który robi, co może, żeby znaleźć przyjaciół. Przecież należy do wspólnoty...

Reklama

Można być we wspólnocie i żyć jak poganin, usprawiedliwiając zaniedbywanie codziennej modlitwy osobistej tym, że przecież raz w tygodniu można to nadrobić, długo i porządnie modląc się z członkami wspólnoty. A potem narzekać, że Pan Bóg nie przychodzi i że chyba z tą wspólnotą coś nie tak, bo przecież miała pomóc, a nic nie daje…

Kolejna ważna sprawa: wspólnota nie może być ucieczką od życia. Jest raczej jak baza wojskowa w czasie wojny. Przychodzisz tam, pozwalasz, by opatrzono twoje rany, nabierasz sił, uzupełniasz zapasy, trenujesz, dostajesz wskazówki, a potem wracasz na pole walki. Nie wygra wojny ten, kto boi się wyjść z bazy albo ciągle chowa się za plecami kolegów.

Nie trzeba, ale warto

Przynależność do wspólnoty akademickiej nie jest konieczna do zbawienia. Bez tego również można być dobrym człowiekiem i wspaniałym chrześcijaninem. Ostatecznie każdy ochrzczony człowiek należy do wielkiej wspólnoty, jaką jest Kościół, i do mniejszych – parafii i rodzin. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że bycie częścią małej grupy katolików w podobnym wieku może przynieść wspaniałe owoce, zwłaszcza na początku studiów, gdy cały świat zdaje się wywracać do góry nogami. Ostatecznie łatwiej iść z kimś niż samemu.

2015-09-30 08:47

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rządowy program „Dzieci rodzą dzieci”

Nowa minister edukacji, zamiast zająć się naprawą polskiej szkoły, zaczęła od lansowania edukacji seksualnej. Według Joanny Kluzik-Rostkowskiej, zamiast jednego przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie” dla wszystkich uczniów, zostaną wprowadzone różne programy. I tak jednym uczniom szkoła zaproponuje „konserwatywne” zajęcia o życiu w rodzinie, natomiast inni będą mieli do wyboru „postępową” edukację seksualną promującą antykoncepcję albo dodatkowe rozmowy o homoseksualizmie i prawach kobiet.
Obecnie w Polsce mamy w szkołach edukację typu A, polegającą na połączeniu odpowiedzialności z wiedzą o seksualności człowieka i wychowującą do abstynencji seksualnej nastolatków, czystości przedmałżeńskiej oraz wierności małżeńskiej. Zajęcia z „Wychowania do życia w rodzinie” prowadzone są w szkołach podstawowych (w klasach V-VI), gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych. Zajęcia są prowadzone z podziałem na chłopców i dziewczęta, a o tym, czy uczniowie w nich uczestniczą, decydują rodzice. Joanna Kluzik-Rostkowska, najwyraźniej pod naciskiem środowisk lewicowo-liberalnych i „postępowych” oraz lobby seksedukatorów chce wprowadzić w Polsce edukację typu B, czyli czysto biologiczną edukację seksualną, pozbawioną wartości etycznych, prezentującą techniczne aspekty współżycia seksualnego w połączeniu z promocją antykoncepcji.
Jest to o tyle dziwne, że edukacja typu B, jak wskazuje przykład brytyjski, prowadzi do katastrofy. Na Wyspach wprowadzono obowiązkową edukację seksualną w szkołach oraz wyjątkowo liberalne prawo aborcyjne, co wywołało efekt odwrotny do zamierzonego. Obniżył się jeszcze bardziej wiek inicjacji seksualnej, aborcje są wykonywane na skalę przemysłową, odsetek nastoletnich mam drastycznie wzrósł, dzieci rodzą dzieci, zwiększa się zachorowalność na choroby weneryczne, narastają problemy społeczne, a państwo ponosi coraz większe nakłady na wydatki socjalne. W Polsce na razie na tak masową skalę takie problemy nie występują, ale obecny rząd najwyraźniej dąży do tego, aby je wprowadzić w Polsce.
Są one pochodną myślenia, że sens życia człowieka polega na „satysfakcjonującym seksie”. Życie ma być lekkie, łatwe i przyjemne, zawsze „na luzie”, bez pracy nad sobą, samokształcenia, wymagania od siebie, samodyscypliny. Człowiek ma bezwzględnie, „do bólu”, realizować swoją wolność, zwłaszcza w sferze płciowości. W tym celu lansowana jest edukacja seksualna, która instrumentalizuje wyłącznie do wymiaru obiektu seksualnego drugiego człowieka, jest oparta na ideologii „bezpiecznego seksu” i ma mieć charakter instruktażu korzystania z seksu w oderwaniu od małżeństwa i odpowiedzialności rodzicielskiej. Rzecz jasna w takiej perspektywie każda religia, a zwłaszcza religia katolicka, jest „obciążeniem”, „cieniem przeszłości” ograniczającym człowieka.
Ta permisywna kultura jest zakorzeniona w liberalnej demokracji. Charakterystyczne jest w Polsce to, że tak wielu wczorajszych zaciekłych marksistów jest dziś gorliwymi liberałami i zajmuje się konstruowaniem genderowej utopii „nowego lepszego świata”.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: niektórzy rządzący usiłują zafundować narodowi holokaust nienarodzonych

2024-03-29 10:20

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

kalwaria

Kalwaria Zebrzydowska

Archidiecezja Krakowska

Abp Marek Jędraszewski, zwracając się w Wielki Piątek do pielgrzymów w Kalwarii Zebrzydowskiej, apelował o ochronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Mówił, że niektórzy rządzący w imię wolności kobiet usiłują "zafundować narodowi kolejny holokaust nienarodzonych".

Metropolita krakowski, mówiąc do dziesiątków tysięcy wiernych, wskazywał, że nowożytna Europa nie chce mieć niż wspólnego z Chrystusem i Ewangelią, nie chce słyszeć o Bogu, który przejmuje się losem człowieka. W imię czystego rozumu potępia wiarę, ogłaszając ją jako zabobon.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję