Reklama

Niedziela Sosnowiecka

Wieści z Boliwii

Z Joanną Śliwińską, świecką misjonarką z naszej diecezji pracującą na misji w Boliwii, rozmawia Agnieszka Raczyńska-Lorek

Niedziela sosnowiecka 6/2015, str. 6-7

[ TEMATY ]

misje

Archiwum prywatne Joanny Śliwińskiej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nazywam się Joanna Śliwińska, mam 26 lat. Od września 2014 r. mieszkam i pracuję jako świecka misjonarka w Concepcion w Boliwii. Moim głównym zajęciem tutaj jest praca z dziećmi i młodzieżą, a także pomoc w sprawach finansowych i projektowych tutejszego Kościoła.
W wolnych chwilach uwielbiam biegać i jeździć na rowerze, a poza tym zwiedzać nowe miejsca i poznawać nowych ludzi. Co do nowych znajomości i zwiedzania w Boliwii nie ma problemu, ale już z bieganiem nie jest tak łatwo... Nie wspominając o rowerze. Upały i nieustannie świecące słońce pozwala mi ćwiczyć tylko bardzo wcześnie rano. Ale czego się nie robi dla dobrego samopoczucia :)
Tak więc zapraszam na blog i do galerii, a w razie czego wiecie, gdzie mnie znaleźć...; jeśli macie pytania dotyczące mojego życia tutaj czy pracy piszcie śmiało.
Pomimo wiecznych problemów z przerwami w dostawie prądu staram się odpisywać na wszystkie maile...

(Fragment ze strony internetowej misjonarki Joanny Śliwińskiej: joannasliwinska.sosnowiec.pl)

AGNIESZKA RACZYŃSKA-LOREK: – W Polsce niedawno skończył się okres Bożego Narodzenia. A jak wygląda Wigilia i święta Bożego Narodzenia w Boliwii?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

JOANNA ŚLIWIŃSKA: – W Boliwii nie obchodzi się Wigilii w taki sposób, jak u nas. Wieczorem 24 grudnia Msza św. jest odprawiana ok. godz. 20-22. Następnie Boliwijczycy całymi rodzinami czekają na godz. 12 i fajerwerki, a po nich zasiadają do stołu, na którym nie może zabraknąć kurczaka czy prosiaka. Nie ma tu zwyczaju śpiewania kolęd. Obchodzi się tylko pierwszy dzień świąt. 26 grudnia to już normalny dzień pracy.

– Czym się tam zajmujesz?

– Pracuję przy projektach zewnętrznych, które prowadzi nasz Wikariat, także wspieram tutejszego biskupa w sprawach ekonomicznych. Współpracuję z s. Marią Selva przy grupie Infancia Misionera, gdzie wraz z dziećmi i młodzieżą spotykamy się 3-4 razy w tygodniu, a także organizujemy wyjazdy ewangelizacyjne do pobliskich wiosek.

– Twój bagaż zaginął w czasie podróży i znalazł się po kilku tygodniach…

– Mój bagaż zaginął jeszcze w Europie. Potem były problemy, żeby przylecieć do Boliwii, bo bez bagażu od razu jest się podejrzanym o przemyt narkotyków. Bagaż, prawie nietknięty, odnalazł się po trzech tygodniach. Udało się go dostarczyć do Santa Cruz, miasta oddalonego o 300 km od Concepcion, gdzie mieszkam.

– Czy przyzwyczaiłaś się już do tamtejszych warunków życia, klimatu?

– Do klimatu tak. Wciąż panują tu bardzo wysokie temperatury, ok. 35 st. Celsjusza, ale w związku z tym, że teraz jest tu pora deszczowa, zdarza się, że jest tylko 20 st. i cały dzień leje.

– A jak Cię traktują jako „białą”?

– Odczuwalne jest podejście do obcokrajowców – np. problemy z wizą czy sprawdzanie dokumentów przez policję. Ludzie są przyjaźnie nastawieni, mają do mnie masę pytań, nie tylko na temat mnie samej, ale Polski, Europy, naszych zwyczajów itp.

– Z kim pracujesz?

– W Concepcion pracuję głównie z Boliwijczykami. Wyjątkiem jest nasz biskup Antoni Reinmann, który jest Polakiem. Ale już jak wyjeżdżam do San Ramon (90 km dalej), czy do San Julian (120 km) to mam też do czynienia z innymi narodowościami, a także Polakami.

– Czego Ci najbardziej brakuje?

– Nie wiem, teraz trochę śniegu. Bo jak widzę zdjęcia znajomych na nartach czy w górach to trochę jest za tym tęsknoty. W święta Bożego Narodzenia brakowało mi naszych kolęd. A na co dzień – na pewno trochę rodziny, przyjaciół.

– Czym różni się styl życia tamtejszych mieszkańców od naszego? Co jest dla nich najważniejsze? Czego oczekują od misjonarzy?

– Dla Boliwijczyków mieszkających w wioskach np. nie istnieje pojęcie czasu – to, że się umówią na godzinę dziesiątą wcale nie przeszkodzi im przyjść na jedenastą. Ja się śmieję, że muszę wyrzucić zegarek, żeby się nie denerwować. W mieście dużo ludzi pracuje w biurach, urzędach i tam obowiązuje punktualność. Bardzo ważna jest dla nich rodzina. Mają niesamowity szacunek do osób starszych. W wielu domach żyje się tak, jak kiedyś u nas, czyli trzy pokolenia pod jednym dachem. Bardzo doceniają naszą pracę. Wiedzą, że jest to jakieś poświęcenie skoro my rezygnujemy z życia w swoim kraju i przyjeżdżamy do nich. Oczekują otwartości i po prostu obecności.

– W jakim języku porozumiewasz się z nimi?

– Rozmawiam z nimi po hiszpańsku, ale w regionie gdzie jestem występują także dwa języki lokalne: Chiquitano i Guarayo, ich nazwy pochodzą od nazw ludów, które zamieszkują region Nuflo de Chavez.

– Czy to prawda, że ich tubylcza mentalność zakłada, że jeśli jest okazja do świętowania, to trzeba świętować, a nie pracować?

Reklama

– To zależy od regionu. Raczej u nas w fiestę się świętuje i ewentualnie następny dzień odpoczywa, ale to też nie wszyscy, nawet bym powiedziała, że niektórzy.

– Czy to piękny kraj (ponoć to raj dla geografów i geologów)?

– Mnie się bardzo podoba. Jak tylko mam okazję robię zdjęcia ciekawszych widoków, zwierząt i wrzucam na moją stronę internetową, by inni też mogli to zobaczyć. Poza tym jeszcze nie widziałam całego kraju, planuję dopiero wyjazd gdzieś w wyższe partie Boliwii, a tam jest zupełnie inny niż tu klimat, widoki i ludzie.

– Mówi się, że niezbyt bezpiecznie jest spacerować tam samemu nocą.

– Nie ma co demonizować Boliwii, wszystko zależy od miejsca.

– Słyszałam o niezwykłym czczeniu zmarłych.

– W małych pueblach indiańskich przed Mszą za zmarłych przygotowuje się potrawy, które oni najbardziej lubili jeść. Podczas Mszy stoją one przy ołtarzu, dusze karmią się nimi. Po Mszy wszyscy, którzy brali udział w modlitwie mają prawo te potrawy jeść, jako dziękczynienie (zmarli w ten sposób dziękują im za modlitwę). A orszak pogrzebowy jest ubrany na czarno, ale muzyka jest huczna i głośna. Boliwijczycy wierzą, że dusza do 12 w południe ma czas odejść ze świata. Do tej pory czuwają przy zmarłym. Przyznam się, że na pogrzebie jeszcze nie byłam, ale za to we Wszystkich Świętych tak było, że na grobach umieszczano ulubione potrawy zmarłych.

2015-02-05 10:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

"Himalaje muzyki" na pomoc dzieciom z Nepalu

[ TEMATY ]

misje

Archiwum organizatorów akcji

Dzieci w Nepalu są utalentowane, ale niestety często tych talentów nie mogą rozwijać. „Himalaje muzyki. Instrumenty dla Nepalu” to rozpoczęta 12 czerwca akcja oblackiego dwumiesięcznika "Misyjne Drogi", której celem jest zebranie środków na zakup instrumentów muzycznych dla ubogich nepalskich dzieci.

Środkowa część Himalajów to obszar dotknięty od wielu lat ogromnym niedostatkiem. Mieszkańcom Nepalu często brakuje środków do życia. Na pomoc przychodzą organizacje charytatywne, które z powodzeniem pomagają wielu lokalnym społecznościom. Nepalskie dzieci są nierzadko bardzo utalentowane, ale brakuje odpowiedniej edukacji, aby pomóc im się rozwijać. Dlatego powstał pomysł kupna instrumentów dla tamtejszej młodzieży.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent Duda: spotkam się z premierem Tuskiem ws. Nuclear Sharing

2024-04-22 20:19

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

Spotkam się z premierem Donaldem Tuskiem ws. możliwości dołączenia przez Polskę do programu Nuclear Sharing - zapowiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.

Prezydent, który przebywa z wizytą w Kanadzie pytany przez dziennikarzy podczas briefingu w Edmonton, czy po powrocie do Polski spotka się z premierem Donaldem Tuskiem ws. gotowości do przyjęcia broni nuklearnej w Polsce w ramach Nuclear Sharing, odparł: “oczywiście, spotkam się z panem premierem”.

CZYTAJ DALEJ

Wierność i miłość braterska dają moc wspólnocie

2024-04-23 13:00

Marzena Cyfert

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Rejonowe spotkanie presynodalne w katedrze wrocławskiej

Ostatnie rejonowe spotkanie presynodalne dla rejonów Wrocław-Katedra i Wrocław-Sępolno odbyło się w katedrze wrocławskiej. Katechezę na temat Listu do Kościoła w Filadelfii wygłosił ks. Adam Łuźniak.

Na początku nakreślił kontekst rozważanego listu. Niewielkie, lecz bogate miasteczko Filadelfia zbudowane zostało na przełęczy, która stanowiła bramę do głębi półwyspu. Było również bramą i punktem odniesienia dla hellenizacji znajdujących się dalej terenów. Mieszkańcy Filadelfii mieli więc poczucie, że są bramą i mają misję wobec tych, którzy mieszkają dalej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję