Reklama

Starość zamiast jutra posiada wczoraj

W zleconym przez ONZ badaniu dotyczącym tego, jak żyje się seniorom, Polska zajęła 7. od końca miejsce w Europie

Niedziela Ogólnopolska 50/2014, str. 40-41

Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Raport ONZ pokazuje, że jesteśmy krajem okrutnym i nieludzkim dla ludzi starych. Głodowe emerytury, fatalna opieka zdrowotna, w tym kilometrowe kolejki do specjalistów, znikomy stan liczbowy lekarzy geriatrów, za mało domów opieki i placówek leczniczych specjalizujących się w opiece nad seniorami. Środki komunikacji miejskiej nieprzystosowane, podobnie jak krawężniki za wysokie - architektura miejsko-wiejska nieprzychylna osobom poruszającym się z trudem. Starsi ludzie czują się wyrzuceni na margines codzienności, popadają w depresję (najczęściej w Europie), w wielu przypadkach są źle traktowani w zabieganym i przyzwyczajonym do szybkości społeczeństwie. Aż strach pytać ich o kwestię fundamentalną - o sens życia, bo to pytanie o nadzieję.

Drobne nadzieje

Patrzą na mnie nieco zdziwieni. Z tym półuśmiechem, pobłażliwym nieco, który zna życie i większość jego zasadzek. Na stole koronkowy obrusik, herbatniki na eleganckim talerzyku, na którym kalkomania w różyczki pamięta lata 50. ubiegłego wieku. W porcelanowym dzbanuszku herbata „Minutka”. Jedna saszetka, bo mocna szkodzi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Nadzieja w moim wieku? Pani żartuje? - słyszę w głosie jakby lekki gniew. To pan Jan, kiedyś z zawodu nauczyciel matematyki, maniak książkowy, miłośnik jazdy na rowerze i muzyki bitowej z lat 60. Ostatnio uczył wnuczkę twista, ciągle śmieszy go Kabaret Starszych Panów. Utrzymuje, że ma francuskie poczucie humoru, bo popłakał się ze śmiechu na filmie „Goście, goście”.

- O nadzieję, proszę pani, walczy się do końca, jak o kolejny oddech. Bo nadzieja nie jest kwestią wieku. Można ją stracić, a tym samym chęć do życia, gdy ma się np. 40 lat. I wtedy jest po ptakach. A prawda jest taka, że póki życia, póty nadziei - inaczej lepiej od razu położyć się w trumnie i czekać na swoją godzinę. A pani pyta mnie tak, jakby nadzieja dla dziadzi, który skończył 82 lata, była czymś unikalnym i zjawiskowym. No bo skoro bliżej niż dalej - to nadzieja na cokolwiek wydaje się niestosowna, co? Starsi ludzie, proszę pani, mają w sobie nadzieję z rodzaju nieustających. Zapewniam. Tylko inną. Bo ona zmienia się wraz z nami. Dorasta, kształtuje się, krzepnie, z czasem kurczy się lub wręcz przeciwnie - rozdyma. Moja nadzieja jest drobiazgowa. Pojawia się w małych dawkach, ale regularnie. Mam np. nadzieję, że jak jutro wstanę, to będzie śnieg. Cieszy mnie śnieg i cisza, którą przynosi. Że nie będą mnie łupały kolana. Że na obiad dostanę coś smacznego, a córka zgodzi się na wypicie ze mną kawki. I nie będzie to „Inka”, ale taka dobrze przyrządzona w kawiarce... A ciśnienie? Pal sześć ciśnienie! No i że dobry Bóg da mi jeszcze na chwilę dobre oczy - czytam teraz św. Jana od Krzyża, a ta lektura wymaga wiele czasu i cierpliwości... Widzi pani, same drobiazgi.

Reklama

Skalą w seniora

Mówi się, że państwo nie ma pomysłu na starszych ludzi. A skoro seniorów jest coraz więcej, trzeba się zastanowić, jaki wobec nich przedsięwziąć program. Jak zbadać, czy jeszcze radzą sobie w życiu, czy już nie? Taka ocena ma wpływ na koszty świadczeń zdrowotnych, pomocy społecznej i usług opiekuńczych, jakie ponosi państwo. Jedną z metod tego badania jest skala Katza (Activities of Daily Living, ADL), dzięki której ocenia się, czy respondent jest w stanie poradzić sobie bez pomocy z wykonywaniem podstawowych czynności życia codziennego, czy też wymaga stałej opieki w domu lub w specjalistycznym ośrodku. Drugim narzędziem pozwalającym zweryfikować samodzielność osób starszych jest skala Lawtona (Instrumental Activities of Daily Living, IADL), która pokazuje, czy senior umie dokonywać tzw. złożonych czynności życia codziennego, takich jak: korzystanie z telefonu, korzystanie z komunikacji publicznej, robienie zakupów, przygotowywanie posiłków, prace domowe, pranie, przyjmowanie leków i gospodarowanie pieniędzmi.

A jeśli ludzie starsi nie dają sobie rady ze „złożonymi czynnościami”, to co? To nic. Przecież i tak muszą sobie jakoś poradzić.

Reklama

Coś po sobie zostawić

Pani Maria tej jesieni rzadziej wychodzi z domu. Ból kręgosłupa staje się chwilami trudny do wytrzymania, a bywają dni, że czuje się bardzo słaba. Całe życie w biurze, z przygarbionymi plecami, to i kręgosłup w końcu się zbuntował. - Starość nie jest taka zła - przekonuje - byle tylko jakoś poradzić sobie z codziennością, ze sprawami, które z wiekiem zabierają coraz więcej czasu. Nie należy się poddawać. Lekarz powiedział, że jak coś boli, to trzeba ból rozchodzić. Więc pani Maria chodzi. Z kijami. Stuka nimi o kostkę brukową w drodze do kościoła. Jakieś 500 metrów w obie strony. Świeże powietrze i ruch ratują ją od smutku. - Miewam bezsenne noce, podczas których rachuję się z życiem. Kiedyś człowiek musi dokonać analizy tego, co zrobił lub nie. Przykre zajęcie, jeśli jesteś istotą myślącą. Bo wracają rzeczy brzydkie, smutne, jakieś zadry, że coś się zrobiło nie tak, kogoś ważnego przegapiło. Dlatego myślę o tym tylko nocą i powtarzam sobie słowa: „Choćby wasze grzechy były jak krew, nad śnieg je wybielę”. W dzień mam nadzieję, że całkiem nie umrę. Wybudowałam z mężem dom, wychowaliśmy czworo dzieci, opiekowaliśmy się tuzinem wnuków. Coś z nas, z tego, kim byliśmy, co kochaliśmy, zostanie tutaj. Bo, tak naprawdę, co w tym życiu ma prawdziwą wartość? Praca, wyuczony zawód? Zawsze można je zmienić. Przyjaciele? Oni przychodzą i odchodzą. Pieniądze, które nie uratują człowieka ani od samotności, ani od rozpaczy? Kariera, poważanie, oklaski? - te ucieszą tylko pysznych. Wdzięczność wyparowuje szybciej niż jakiekolwiek inne uczucie. Tym, co sprawia, że warto było żyć, jest ślad, że byliśmy tu. Dzieci albo książka, może jakieś inne dzieło. Jakby tak popatrzeć głębiej, wszystko sprowadza się jednak do miłości. Ewangelia ma rację...

Reklama

Projekty - i co z tego

Rządowy Program na rzecz Aktywności Społecznej Osób Starszych opracowany na lata 2014-2020 zakłada cztery filary, które pozwolą seniorom jak najdłużej cieszyć się samodzielnością. Pierwszym filarem jest edukacja; drugim - aktywność społeczna; trzecim - zwiększenie udziału seniorów w życiu publicznym, społecznym, gospodarczym, kulturalnym i politycznym; czwartym, tym najbardziej życiowym - są usługi społeczne, czyli stworzenie całego systemu instytucji i firm nastawionych na osoby starsze. Kluczowe znaczenie mają tu wolontariusze tworzący środowiska samopomocy. Seniorzy uważają, że z tego dokumentu właściwie nic nie wynika. - Pobożne gadanie - mówią i dodają, że oni nie mają czasu na 2020 r. Jak ma być lepiej, to już od następnego projektu budżetu.

Strażnicy pamięci

Pana Franka syn zabiera na zimę do siebie. Taką mają umowę. Na wiosnę dziadek wraca na wieś, ale przy pierwszych chłodach, bez dyskusji, przyjeżdża do miasta. - Jestem chłopem z dziada pradziada i nie znoszę miasta. Chociaż mieszkam na wsi, dla której nie ma już nadziei. Młodzi uciekli, starzy wymierają. Kilometry opuszczonych domów. Chodzę po starych ścieżkach, oniemiały z bólu, że mój świat odchodzi, a ja nie mogę temu zaradzić. Bo to ważna rzecz dla starych ludzi - pogodzić się z tym, że przemijamy nie tylko my, ale także to, co wokoło. Nic nie jest nam dane raz na zawsze... Jestem optymistycznej natury. Człowiek stary powinien być pogodny. Po co się smucić, jak idziemy w dobrą stronę? Mnie np. cieszy myśl, że spotkam tam moją Zosię, moich dwóch synków, którzy zmarli w dzieciństwie. Tak to jest, wiele w życiu przeżyłem, wieloma krzyżami mnie dobry Bóg doświadczył, ale dał mi też jakąś wyjątkową odporność. Podnosiłem się z upadku, z bólu, co mnie do ziemi przygwoździł, i szedłem dalej. Dla rodziny, dla dzieci, dla ojcowizny było warto. A teraz - moje życie to czekanie. Trwam, mimo że wokoło mówią, iż nie ma już na co czekać. Czekam na odwiedziny bliskich, na święta, na nieoczekiwanie, na jakąś niespodziankę, w której zjawienie się ciągle wierzę. Myślę, że nasza nadzieja to wiara, że to, co nas w życiu spotkało, nie było nadaremne.

Tytuł artykułu jest aforyzmem Alfreda Aleksandra Konara.

2014-12-09 15:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Generał Zakonu Paulinów: aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią

2024-05-03 12:11

Jasna Góra/Facebook

O wielkiej duchowej spuściźnie Polaków naznaczonej aktami zawierzenia Maryi, które wciąż powinny być codziennym rachunkiem sumienia, tak poszczególnego człowieka jak i całego narodu - przypomniał na rozpoczęcie głównych uroczystości odpustowych ku czci Królowej Polski na Jasnej Górze przełożony generalny Zakonu Paulinów. O. Arnold Chrapkowski apelował, aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią. Sumę odpustową z udziałem przedstawicieli Episkopatu Polski i tysięcy wiernych celebruje abp Tadeusz Wojda, przewodniczący KEP.

O. Arnold Chrapkowski zauważył, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, 3 maja, jest szczególnym czasem, by na nowo „Bożej Rodzicielce zawierzyć Polskę, naszą najdroższą Ojczyznę”, przynosząc Jej bogactwo historii, przeżywane troski codzienności i nadzieję na przyszłości.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Jak się uczyć miłości?

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

To jest wręcz szalone że współczucie i empatia mogą zmienić świat szybciej niż konflikty i przemoc. Każdego dnia doświadczamy sytuacji, które testują naszą wrażliwość - naszą miłość do siebie samego do bliźnich i oczywiście do Boga.

Czy możemy się tak przygotować by te testy zdać pomyślnie, by one nas nie rozbiły?

CZYTAJ DALEJ

Abp Wojda na Jasnej Górze: chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna

2024-05-03 13:28

[ TEMATY ]

Jasna Góra

abp Wacław Depo

abp Tadeusz Wojda SAC

Karol Porwich/Niedziela

O tym, że chrześcijańska tożsamość jest nam potrzebna mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Episkopatu Polski, który przewodniczył Sumie odpustowej ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski apelował, by stawać w obronie „suwerenności naszego sumienia, naszego myślenia oraz wolności w wyznawaniu wiary, w obronie wartości płynących z Ewangelii i naszej chrześcijańskiej tradycji”. Przypomniał, że „życie ludzkie ma niepowtarzalną wartość i że nikomu nie wolno go unicestwiać, nawet jeśli jest ono niedoskonałe”.

W kazaniu abp Wojda, przywołując obranie Matki Chrystusa za Królową narodu polskiego na przestrzeni naszej historii, od króla Jana Kazimierza do św. Jana Pawła II i nas współczesnych, podkreślił że nasze wielowiekowe złączenie z Maryją nie ogranicza się jedynie do wymiaru historycznego a jego wymowa jest znacznie głębsza i „mówi o więzi miedzy Królową i Jej poddanymi, miedzy Matką a Jej dziećmi”. Wskazał, że dla nas „doświadczających słabości, niemocy, kryzysów duchowych i ludzkich, Maryja jest prawdziwym wzorem wiary, mamy więc prawo i potrzebę przybywania do Niej”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję