Reklama

Wiara

O Pocieszeniu, jakie daje przemijanie

Listopad to jest ukryty potencjał. Te zmokłe liście, którym przegniła wrześniowa czerwień, wspominanie ludzi, którzy odeszli, i Msze zaduszne. To jest potencjał

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Filozofowie pisali kiedyś o ars moriendi, o sztuce umierania, która w rzeczywistości jest sztuką mądrego życia. Listopad mówi: usiądź na chwilę i daj się zaniepokoić. Wszystko minie. Tego, na co tracisz nerwy rano, wieczorem nawet nie pamiętasz. Dzisiaj nie martwisz się już wczorajszym bólem brzucha z powodu klasówki. I masz już większe zmartwienia niż wszystkie klasówki świata. Dlaczego Bóg pozwala nam doświadczać zmartwień, ciężarów albo zła? Bo przyjdą jeszcze większe. I na tych dzisiejszych możesz się ćwiczyć, żeby ci jutro sił nie zabrakło. Wszystko minie, więc nabieraj sił!

Przeprośmy Jana od biedronki

W listopadzie powinniśmy organizować w Polsce oficjalne przeprosiny śp. ks. Jana Twardowskiego: za banalizowanie jego poezji. „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” pojawia się nawet w telewizji śniadaniowej między kuchnią włoską a wywiadem z łyżwiarkami. Bez zatrzymania i bez sensu. W kazaniach też używamy tego cytatu jak rzewnej zapchajdziury. A zdanie Księdza Jana to jest rwanie zęba na żywca, to jest niepokój prosto między oczy: co tak z góry patrzysz na ludzi? Co ich tak omijasz? Za ścianą twojego domu, bloku czy klasztoru ktoś ciągle płacze w poduszkę. Żeby o tym wiedzieć, trzeba zapytać. Pytasz? Wszystko minie, ale „nie bądź pewny że czas masz”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rzeczy są kruche

Wiersze ks. Twardowskiego czytaliśmy któregoś wieczora z trzydziestką leczących się narkomanów. Pamiętam, że to był ich pomysł i że działo się to zimą, podczas kilkudniowego wyjazdu w Tatry. Jeden z chłopaków przeczytał wtedy „śpieszmy się” do końca i wybuchł głośnym płaczem. Kilka lat wcześniej zmarł jego ojciec i panowie nie zdążyli sobie powiedzieć ani „przepraszam”, ani „kocham”. Choć mieli czas, bo choroba ojca trwała miesiącami, to śmierć zastała ich niepojednanych. To wspomnienie było jak kamień noszony w brzuchu, z kolei płacz nad nim przyniósł uwolnienie. Od tamtego wieczora ten chłopak bardziej był mężczyzną: świadomym swojego bólu, rozumiejącym swoją historię. Pozwolił sobie na doświadczenie, które dobija się do naszej świadomości tym mocniej, im więcej mamy lat i doświadczeń: rzeczy są kruche i co krok coś tracimy, i kogoś nam ubywa. To jest jedno z trudniejszych doświadczeń dorosłości: teraz my stajemy w pierwszym szeregu. „Biorą już z naszej półki”.

Gdzie to pocieszenie

„Śmierć jest straszna dla człowieka, dla którego śmierć fizyczna jest pierwszą w jego życiu”, dominikanin, o. Kłoczowski, komentował tak kiedyś jedną z myśli Gabriela Marcela. Na szczęście codzienność dostarcza nam sytuacji, które mielą i kruszą nasz egoizm i zapatrzenie w siebie. W ten sposób codziennie „umiera w nas stary człowiek”. I chwała Bogu! Bez tych małych śmierci, bylibyśmy zapuszczeni jak dziki agrest, rozrośnięty i kolczasty. Trudne doświadczenia uczą pokory i każą ostrożniej dobierać słowa. Kto doświadczył swojej kruchości, nie osądzi drugiego tak łatwo. Kiedyś s. Małgorzata Chmielewska pisała, że irytują ją kazania, w których „młody, zdrowy byczek” mówi jej o cierpieniu. Realne trudności, które przeżywamy, czynią nas bardziej wiarygodnymi. Rany, które w sobie nosimy, pomagają nam rozumieć innych. I dopiero ten strach, z którym realnie się skonfrontujemy, pozwoli nam przyjść z pomocą innym zalęknionym. A oni są bardzo blisko. Za ścianą.

2014-10-29 07:56

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Gdzie w wakacje szukać Boga?

Niedziela Ogólnopolska 28/2009, str. 24

[ TEMATY ]

wiara

wakacje

pixelshoot / Foter.com / CC BY

Jestem ojcem trójki dorastających dzieci. Mamy ten luksus, że w sierpniu uda nam się razem gdzieś wyjechać. Oczywiście, jeszcze do dziś trwają zażarte dyskusje, gdzie ma być ten wyjazd. Uwidacznia się w naszej rodzinie chyba konflikt pokoleń. Dzieciaki najchętniej pojechałyby do jakiegoś zatłoczonego kurortu, a my z żoną ucieklibyśmy gdzieś w mazurskie jeziora i lasy. Chciałbym też, żeby ten wyjazd sprzyjał wyciszeniu i pogłębieniu duchowości naszych dzieci, bo mają na co dzień dosyć hałasu, dyskotek, zatłoczonego miasta. Ale nasze dzieci wszystkie tego typu propozycje nazywają wyjazdem na „zapadłą dziurę”. Proszę może o jakąś radę, jak je przekonać, no i gdzie w wakacje najlepiej szukać Boga. Mirek
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Wstąpił

2025-05-26 08:53

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

John Singleton Copley, "Wniebowstąpienie Chrystusa"/commons.wikimedia.org

Przypisywana Homerowi „Odyseja” powstała w VIII w. przed Chr. Łukasz pisał kilkadziesiąt lat po zmartwychwstaniu Chrystusa. Homer w swoim geniuszu fabułę poematu zakuł w kształty heksametru. Ewangelista z Antiochii pisał wyszukaną nieco, aczkolwiek zrozumiałą prozą. „Odyseja” składa się z dwudziestu czterech części, dzieło Łukasza natomiast podzielone zostało na dwadzieścia cztery rozdziały. Ta ostatnia zbieżność to oczywiście zwykły przypadek. Nie wiadomo jednak, czy przypadkiem jest również i to, iż Łukaszowa Ewangelia rozpoczyna się i kończy w świątyni jerozolimskiej.

Podobnie jak wędrówka mitycznego Odyseusza rozpoczyna się i kończy na Itace. Homer sięgnął po znany później w literaturze greckiej motyw wędrówki cyklicznej. Akcja narracji rozpoczyna się w tym samym miejscu, w którym się kończy, jednak w toku narracji mają miejsce wydarzenia, które całkowicie odmieniają sytuację początkową. Pierwsza scena dzieła Łukasza to modlitwa Zachariasza w świątyni, podczas której otrzymuje on zapowiedź narodzin poprzednika Chrystusa. Ostatnia scena Ewangelii to modlitwa uczniów Chrystusa, również w świątyni, już po Jego zmartwychwstaniu: „z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni wielbiąc i błogosławiąc Boga” (Łk 24,52-53).
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: Małżeństwo kanonem miłości między mężczyzną a kobietą

2025-06-01 18:26

[ TEMATY ]

małżeństwo

Papież Leon XIV

PAP/EPA/ANGELO CARCONI

W homilii wygłoszonej podczas Mszy św. z okazji Jubileuszu Rodzin Papież Leon XIV zarysował obraz małżeństwa, które stanowi kanon prawdziwej miłości.

„Dzisiejszy świat potrzebuje przymierza małżeńskiego, aby poznać i przyjąć miłość Boga oraz pokonać, dzięki jego sile jednoczącej i pojednawczej, siły, które rozbijają relacje i społeczeństwa” – mówił Leon XIV. Nawiązał tu do przykładu małżonków w ostatnich czasach wyniesionych na ołtarze: Ludwika i Zelii Martin, rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus błogosławionych Alojzego i Marii Beltrame Quattrocchich, polskiej rodziny Ulmów.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję